HAWANA ? MIASTO UTRACONEdramat obyczajowy
Reżyserem filmu i aktorem grającym główną postać jest Andy Garcia. Już sama jego osoba była dla mnie wabikiem, bardzo go lubię. Na liście "filmów, które nigdy mi się nie znudzą" mam nawet kilka filmów, w których grał:
Nietykalni, Ojciec chrzestny III, Wydział wewnętrzny, Kiedy mężczyzna kocha kobietę (tyle razy oglądałam i zawsze potrzebne mi są przy tym seansie chusteczki, a Michaela kocham miłością bezgraniczną

),
Modigliani, pasja tworzenia, i parę innych.
"Hawana..." to trzy oblicza miłości: między kobietą i mężczyzną, braterska i patriotyczna, to gorąca, rozpalająca nie tylko krew, ale i zmysły kubańska muzyka, to przecudne zdjęcia, to ujęcia na przemian sielskie, radosne i brutalne, krwawe (fantastyczna scena ataku na pałac prezydencki a w tle żywiołowy, kubański taniec), to takie gwiazdy jak wspomniany Andy Garcia, Dustin Hoffman (w epizodycznej, ale bardzo wymownej roli mafiosa), czy Bill Murray (świetna kreacja postaci, która przywiodła mi na myśl... polskiego Stańczyka, oczywiście nie pod względem wyglądu

), to także dramat rodziny na tle rewolucyjnych zmian związanych najpierw z dyktaturą Batisty, później Castro (na spółę z Ernesto "Che" Guevarą). To film o nadziei na lepsze jutro, o złudzeniach i rozczarowaniach. I o tęsknocie za utraconym miastem, którą można wyczuć w grze Garcii i którą Fico, jego bohater, zamyka w słowach
"Hawana jest jak róża, ma płatki i kolce, zależy jak ją pielęgnujesz. Ale na koniec i tak podbija twoje serce".Bardzo dobry film. Mnie się podobał
