(...) Zaś co do wersji szwedzkiej "Dziewczyny..." - a znajdę takową? Online, na przykład?
Myślę, że powinnaś... Tym bardziej, że Noomi jest na fali wzrostowej i to właśnie po tych filmach
Jak coś, to fb lub pw, będzie się kombinować ;]
Zgadzam się z Jean - dobrze jest też najpierw sięgnąć po książki. Jak przebrniesz przez pierwsze 200 stron każdej, to dalej się je wręcz pochłania
Dzięki, w takim razie zrobię jak mówisz.

Zacznę od książek, potem zgłoszę się do Ciebie po linki ;>
A co do tego, co mówiłaś o "Idach marcowych" - nie jestem bardzo biegła w temacie kampanii prezydenckich i polityki USA, ale jestem nim zainteresowana, więc film może okazać się dla mnie. W tym tygodniu pooglądam.

Z listy, którą tutaj przedtem wstawiłam, pooglądałam już natomiast
Wstyd i
Ostatnia miłość na ziemi.
Pierwszy film jest o niczym. Opowiada o życiu człowieka uzależnionego od seksu, ale tak naprawdę o niczym więcej. Parę scen erotycznych, parę kłótni z siostrą (w tej roli Carey Mulligan, co jest akurat wielkim plusem), parę scen w firmie, koniec filmu. Moim zdaniem nie warto.
Za to "Ostatnia..." - wręcz przeciwnie. Ten film to niecodzienne podejście do tematu końca świata. Nie ma katastrofy ekologicznej, wielkiej asteroidy zmierzającej w stronę ziemii... jest za to epidemia, w wyniku której ludzkość pokolei traci wszystkie zmysły. Dwoje ludzi poznaje się w czasie, gdy epidemia dopiero zaczyna się pojawiać, a wraz z jej rozwojem, rozwija się ich uczucie. Bardzo dobre.
Spoza listy oglądałam ostatnio
Sponsoring, głównie dla Jandy. Jeśli chodzi o odczucia, to podobnie jak "Wstyd". Niby jest jakaś historia, ale nic z niej nie wynika. Można zobaczyć... ale po co?
No i jeszcze nieszczęsny
Ted. Nie przekonuje mnie idea pluszowego miśka, który ożywa; nie do końca bawi mnie ich poczucie humoru, a'la American Pie. Niektóre sceny były zabawne, ale nie na tyle, żebym dokonczyła oglądać ten film.