Autor Wątek: Coś na smaczek...  (Przeczytany 56992 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Mintek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1047
  • Płeć: Mężczyzna
  • Polski faszysta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #195 dnia: Luty 27, 2013, 06:55:14 »
Moja żona to Mistrzyni Zup. Znowu muszę to powiedzieć. Wczorajsza uczta kulinarna pod tytułem "Zupa rybna z borowikami" spowodowała kolejny już opad szczęki z powodu intensywnie pozytywnych doznań.
Gdyby ugotowała takie coś w "Master szefie" to tym wszystkim Gesslerkom i panu "Oddawaj fartucha" buty by pospadały.
Jakie miłe słowa.
Wspaniale słyszeć jak mąż docenia pracę żony :)
No ciężko nie doceniać, jak co jakiś czas przygotuje istne dzieło sztuki. Ona jak nawet pomidorówkę czy ogórkową ugotuje, to nieraz nie jestem głodny a jem dla samej przyjemności.
"Kłótnia z idiotą jest jak gra w szachy z gołębiem. Możesz być lepszy ale gołąb i tak poprzewraca figury, nasra na szachownicę i będzie się cieszył, że wygrał"

Offline mindreader

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 379
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #196 dnia: Luty 27, 2013, 09:57:48 »
Cytuj
A jak je wkładasz? Wszystkie na raz wrzucasz?
Szczerze mówiąc... tak dawno nie robiłam, że nie wiem, jak wrzucałam :) Ale wiem, że zrobiła mi się ochota na ponowne spróbowanie. Może na sobotę zrobię kopytka. :D Zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie

Kiedyś tam w zeszłym roku czytałam sobie "Książkę poniekąd kucharską" Chmielewskiej. I ona tam między innymi prawiła, że wszystko, co zdrowe i lekkie jest pracochłonne. Od 2 tygodni jadam zdrowo i lekko i wiem, że zdecydowanie miała rację. Dzisiaj robiłam prostą sałatkę na śniadanie, a zajęło mi to dobre 30min (z ugotowaniem jajek). Zrobienie prostej kanapki zajęłoby mi 2min :D

Offline Mintek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1047
  • Płeć: Mężczyzna
  • Polski faszysta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #197 dnia: Luty 28, 2013, 08:41:19 »
W ogóle większość tego co dobre to jest szkodliwe, tuczące i tak dalej. Dla mnie - zagorzałego mięsożercy, lubiącego zjeść dużo i tłusto to niestety, jest bardzo uciążliwe.
"Kłótnia z idiotą jest jak gra w szachy z gołębiem. Możesz być lepszy ale gołąb i tak poprzewraca figury, nasra na szachownicę i będzie się cieszył, że wygrał"

Offline Caliente

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 584
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #198 dnia: Marzec 01, 2013, 18:54:27 »
China doll, zrobiłam ciasto o którym pisałaś :) Wyszło, jest pyszne! Tylko musiałam wprowadzić pewną modyfikację, bo napisałaś żeby wlać masę budyniową na upieczony spód, pokruszyć na to resztę ciasta i piec "10 minut w 100 stopniach" - jak tak zrobiłam, to ta część ciasta na górze była całkiem surowa. Piekłam chyba z 10 minut dłużej, na opcji podpiekania tylko góry i jest ok. ;)

Ach, no i nie miałam miodu więc zastąpiłam go złotym syropem. ;)
« Ostatnia zmiana: Marzec 18, 2013, 15:15:44 wysłana przez Caliente »
Każdy budował swoje życie albo je niszczył zgodnie z zasadami, które sam sobie narzucił. Albo które odrzucał.
Dla nikogo nie było ratunku.

Offline china doll

  • HaPi
  • *****
  • Wiadomości: 535
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #199 dnia: Marzec 01, 2013, 20:06:01 »
O, cieszę się bardzo.  <o_tak> No, co do czasu pieczenia ciasta rzeczywiście mogłam się pomylić, bo nawet nie pamiętałam, ile siedziało w piekarniku. Takie rzeczy zawsze robię 'na oko', po prostu jak ładnie wygląda, to wyjmuję.  :D

Chciałam się podzielić nowym odkryciem z Biedronki. Ostatnio spróbowałam paluszków rybnych z serem ze 'Złotej rybki' - pycha.  <jezyk> Są dwa rodzaje, z serem i ze szpinakiem, te drugie również dobre, ale pierwsze to w ogóle niebo w gębie. Nie są cienkie jak te standardowe paluszki, tylko trochę większe, pakowane po dwa. Polecam.  ;)

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #200 dnia: Marzec 16, 2013, 14:37:14 »
Taki prościutki przepisik na "piątkowo-postne" danie <szczerzy_sie>

Makaron w sosie serowo-pieczarkowym

- makaron (nie piszę ile, bo kto ile chce, to tyle ugotuje),
- 0,5 kg pieczarek,
- 10 dkg śmietankowego topionego serka,
- 1 papryka
- 2 łyżki śmietany,
- 2 łyżki oliwy,
- 1 łyżka masła,
- vegeta, szczypta mielonej ostrej papryki, szczypta soli.

Makaron ugotować al dante.
Pieczarki umyć, obrać i pokroić w ćwiartki. Poddusić w rondelku na oliwie i maśle z dodatkiem przypraw. Paprykę pokroić w kostkę, dodać do pieczarek i dalej dusić. Gdy będzie miękka dodać śmietanę i serek. Gotować, aż do rozpuszczenia się serka.
Polać makaron, ozdobić natką pietruszki i kilkoma krążkami papryki.

Smacznego!

A, wczoraj próbowaliśmy naszej, własnoręcznie zrobionej nalewki kawowej. Jest ok!
Po niedzieli spróbujemy kolejnego wyzwania - nalewka z kukułek <jezyk>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline kazia

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 27
  • Ja to proszę Pana mam bardzo dobre połączenie.
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #201 dnia: Maj 07, 2013, 14:36:57 »
Cytuj
Aaa, to już wiem! :D U mnie też lane ciasto, pierwsze słyszę o kluskach tartych.
O to jednak w pewnych regionach dalej od Czewy i R. to też lane ciasto :D Hihi.
No u mnie, na Mazurach, też lane kluski są. Ale ja miałam na myśli kluski tarte na tarce o grubych oczkach. Robi się takie ciasto jak na makaron, tylko nie wałkuje się i kroi, a ściera prosto do gotującego się mleka albo zupy.

Zwykle chyba się robi z takich ziemniaków z poprzedniego dnia ;) Ale jak ostatnio moją mamę natchnęło na kopytka, to robiła ze świeżych, ba, wręcz ciepłych jeszcze - i też wyszły mega :D
U mnie w domu też z poprzedniego dnia. Znaczy w tym domu domu, bo u mnie, jako u mnie kopytek i klusek śląskich nie ma. :D Chociaż uważam, że gotowanie idzie mi całkiem nieźle, właściwie nie boję się ani rzeczy trudniejszych, ani wymagających więcej grzebania i zazwyczaj to wychodzi nawet smaczne (jak już najbardziej wybredny człowiek na świecie zjada...), tak... kopytek i klusek śląskich nie umiem. Jedno i drugie próbowałam robić. Chociaż zawsze gotuję 'na oko', tak trzymałam się ściśle przepisu. I cóż :P Najbardziej podobała mi się próba, w której po wrzuceniu kopytek do wrzątku... nie było, czego wyciągać, bo zrobiła się jedna wielka ziemniaczana papka. :D Stwierdziłam, że bez tych potraw się obejdę i więcej prób nie podjęłam. Może czas znowu popróbować.

Obalam zatem stwierdzenie mojej koleżanki 'kopytka zawsze wychodzą'. Jest ktoś, komu nie :P

A jak je wkładasz? Wszystkie na raz wrzucasz?

Ja jak kroję na kopytka, to lekko przypruszam mąką, aby nie sklejały się aż wszystko pokroję oraz w trakcie przenoszenia do garnka.
Wrzucam do wody pojedynczo po kilka (8-10) i mieszam drewnianą łyżką. Potem kolejne 10 i znów mieszam. I tak dalej, aż wszystkie wrzucę.
No i w trakcie gotowania też mieszam.
Nigdy mi się nie skleiły <usmiech>
Kopytka, kluski śląskie, pyzy, szare kluski nie zawsze wychodzą, gdyż nie wszystkie gatunki ziemniaków się do nich nadają. Najbardziej popularną odmianą jest u nas ostatnio Vineta, która jest ziemniorem typu A - czyli sałatkowym, posiadającym mało skrobi. Nie rozlatuje się, fajnie się piecze, w zupach trzyma formę. Tylko nie zrobisz z nich żadnej z ww. potraw.
Podam fajną ściągawkę:
http://www.mowimyjak.pl/styl-zycia/kuchnia/jak-wybierac-ziemniaki-by-przygotowane-z-nich-potrawy-byly-smaczne-dowiedz-sie-wiecej-o-przeznaczeni,17_33406.html
Ostatnio w napadzie gotowania zrobiliśmy z małżonem pół zamrażarki pyz i śląskich z odmiany Jelly i wyszły nie chwaląc się dobrze.
Drugim błędem przy kopytkach może być zbyt długie zarabianie ciasta. Należy to zrobić szybko, w minutkę, gdyż "miętoszone" ziemniaki robią się wodniste i dodawać trzeba do nich więcej mąki i stają się w efekcie niezjadliwe.
BTW, tarte kluski to nazwa klusek z surowych tartych ziemniaków, podawanych ze smażoną cebulą z twarogiem. To, co ty nazywasz tartymi, to na Ziemi Dobrzyńskiej (skąd pochodzi moja rodzina) ... zacierki.

Offline Caliente

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 584
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #202 dnia: Maj 18, 2013, 13:33:07 »
Jedliście kiedyś langosza? W Cieszynie można je kupić prawie wszędzie, ale jakby się ktoś wybierał - polecam jedynie Millor Bar na rynku, koło banku Milenium, inne Cieszyńskie langosze są paskudne i ociekają tłuszczem.

Ja ostatnio zrobiłam w domu, wyszedł bardzo dobry, więc polecam. ;)
(Z przepisu wychodzi ok. 5 porcji, a jedna wystarczy, żeby (do)rosły facet się najadł, więc w razie potrzeby należy zmniejszyć proporcje ;) )

30dag mąki pszennej
10dag drożdży
200ml mleka
pół łyżeczki soli
pół łyżeczki cukru
olej (do głębokiego smażenia)

Z drożdży, 8 łyżek letniego mleka, 3 łyżek maki oraz cukru przygotowujemy zaczyn. Odstawiamy na 10-15 minut, następnie wlewamy do niego resztę mleka, dodajemy make i sol. Odstawić pod przykryciem na 30 minut. Wyrośnięte ciasto dzielimy na 5 części, formujemy bułeczki i odstawiamy na 15 minut (niekoniecznie - przypis Caliente). Następnie rozciągamy bułeczki na cienki placek (bardzo cienki, bo bardzo urośnie w smażeniu - przypis Caliente), tak, żeby nie powstały w nim dziury. Smażymy na zloty kolor.

Grubo posypujemy startym serem i polewamy ketchupem i sosem czosnkowym (śmietana + 2-3 ząbki czosnku).


Ponieważ w internecie nie ma ładnych zdjęć langoszy, to dodaję swoje :P
http://zapodaj.net/images/6e2c9dbc16e74.jpg


Smacznego :)
Każdy budował swoje życie albo je niszczył zgodnie z zasadami, które sam sobie narzucił. Albo które odrzucał.
Dla nikogo nie było ratunku.

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #203 dnia: Lipiec 28, 2013, 15:33:47 »
Obrodziły mi w tym roku cukinie. Piękne, dorodne, czasem 3-4 kilogramowe i aż się do mnie uśmiechają swą zielonością, więc najpierw pojawiły się w plackach <usmiech>

Ok 1 kg cukinii,
1 cebula,
1 i 1/2 szkl. mąki,
2 jajka,
ząbek czosnku,
dowolne zioła (ja dałam bazylię i oregano),
sól, pieprz


Jeśli mamy cukinię prosto z działki, świeżutko zerwaną, o miękkiej skórce, to wystarczy ją umyć i całą zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Jeśli jest bardziej dojrzała z twardą skórką, to przed starciem obieramy ją. Dość mocno odciskamy sok, dodajemy drobno posiekaną cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek, wbijamy jajka, dodajemy sól i pieprz do smaku i wszystko dokładnie mieszamy, po trochu sypiemy mąkę  (cukinia puści jeszcze sok i zrobi się rzadsze ciasto, jak na placki ziemniaczane). Smażymy na rozgrzanym oleju.
Ewentualne dodatki na placki: keczup (bardzo dobre), różnego rodzaju dipy albo po prostu bez niczego - też są dobre.

Smacznego!

Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #204 dnia: Sierpień 21, 2014, 21:23:20 »

Kawówka

1. Zagotować 1 szkl. wody, dodać 1 i 1/2 szkl. cukru i 1 cukier waniliowy.
2. 3 łyżki stołowe kawy rozpuszczalnej (ona robi z Tchibo Gold Crema) rozpuścić w szkl. gorącej wody.
3. Połączyć produkty z pkt 1 i 2, wymieszać i zostawić na noc.
4. Następnego dnia dodać 1 szkl. spirytusu. Wlać do butelki i odstawić na ok. tydzień, aby wszystko się "przeżarło".

Oczywiście podane porcje składników większa się w miarę chęci "wyprodukowania" zapasu, bo gwarantuję po osobistym "kiperowaniu", że taki na pewno będzie konieczny <szczerzy_sie>

Zrobiłam. Nawet podwójną porcję (choć robiąc podwójną niekoniecznie musiałam dać podwójnie cukru). Sama dużo nie piłam, bo nie lubię kawy, ale nalewka się rozeszła bardzo szybko (rozdałam przepis), a w sobotę poleciała nawet podbić francuski rynek:) Dobre a roboty właściwie nic przy tym. Udało Ci się El rozkochać ,mnie w kolejnym swoim przepisie (po genialnych frytkach z selera) ;)

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #205 dnia: Wrzesień 13, 2014, 08:52:10 »
Może to będzie głupie pytanie z rana...ale czy można zrobić nalewkę z mięty? Jeśli tak, to czy ktoś ma jakiś konkretny przepis? Tu nawet nie chodzi o proporcje...bo, tak myślę, gdybym podstawiła inne dane pod przepis na "kawówkę" to też by pewnie jakoś wyszło. Tylko, że ...nie wiadomo jak się obejść z miętą właśnie - parzyć, suszyć, skruszyć? Hilfe ;D Mam fazę miętową nieogarniętą (już coroczne sztachanie się na zakończenie oktawy Bożego Ciała nie wystarcza :D)

Offline BlackTiger

  • Zaawansowany
  • ****
  • Wiadomości: 705
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #206 dnia: Wrzesień 13, 2014, 10:47:49 »
Jak to sztachanie się na oktawę?

Na pewno da się zrobić miętowke ja nie mam przepisu, ale moze wygoogluj.

z mojej strony polecę wm o ile nie znacie jarmuż. Znaczy mi nie smakował za bardzo, ale synowie znajomej i m. Się zajadali.
ROzdzielamy listki jarmuża. Polewamy je oliwą i solą i wsadzamy do piekarnika by się przypiekły. Trzeba pilnowac by sie nie spaliły. Wychodzą z tego chipsy jarmużowe :] zdrowa przekąska.

Sorki za brak interpunkcji i pol.znakow ale pisze z tableta.

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #207 dnia: Wrzesień 13, 2014, 11:59:02 »
Na zakończenie oktawy przynosi się wianki do poświęcenia (myślałam, że to dość znany zwyczaj <mysli>). Uplata się je z koniczyny, ziół wszelakich i mięty, najczęściej właściwie. Kiedy potem kilkaset takich dzieł znajdzie się w pomieszczeniu zamkniętym, no niechby nawet drzwi zostały otwarte, to można się naprawdę odurzyć. Lubię ten dzień:-)
Poczekam, może ktoś zna przepis. Za to wygooglowałam sobie co to jest jarmuż, więc może i to kiedyś wypróbuję.  ;D

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #208 dnia: Wrzesień 15, 2014, 21:08:46 »
Jean, pytałam mojej znajomej, która specjalizuje się w nalewkach ("słynna" kawówka ;D), nie robiła jeszcze miętówki, ale jej zdaniem używa się raczej świeżej miety i chyba powinno się dodać syropu z cytryny albo pigwy. Bardzo dobrze łączy się z miętą dodając swoistego posmaku.

Za to robiła nalewkę z "lodowych" miętowych cukierków.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #209 dnia: Wrzesień 16, 2014, 08:29:33 »
To można prosić o tę z lodowych miętowych cukierków? Przepis znaczy? Czy już była i mam poszukać sobie, przeszukując poprzednie posty? :)