Autor Wątek: Coś na smaczek...  (Przeczytany 56998 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Kiki

  • Administrator Forum
  • *****
  • Wiadomości: 1648
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #180 dnia: Luty 24, 2013, 22:08:20 »
A propos klusek - czy w Waszych regionach są popularne kluski tarte? Z tego, co wiem, tutaj mało kto je robi, ale u mnie w domu na stole pojawiały się odkąd pamiętam. :D
Jeśli "plan A" nie zadziała, alfabet ma jeszcze 31 innych liter. Nie martw się.

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #181 dnia: Luty 24, 2013, 22:15:21 »
Ja jadłam tylko kluski tarte na mleku, albo w zupie (zacierkowej).

Cytuj
A co do ziemniaków - może kopytka? ;]
Albo kluseczki śląskie te z dziurką. :)

Chociaż moja ciocia zawsze kopytka lub kluseczki robi z ziemniaków nie świeżo ugotowanych tylko z poprzedniego dnia :D


Ja też tak robię. Jeśli mam w jadłospisie na następny dzień kopytka, to dzień wcześniej do obiadu gotuję większy garnek ziemniaków.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline sysunia

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 84
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #182 dnia: Luty 24, 2013, 22:31:51 »
Zwykle chyba się robi z takich ziemniaków z poprzedniego dnia ;) Ale jak ostatnio moją mamę natchnęło na kopytka, to robiła ze świeżych, ba, wręcz ciepłych jeszcze - i też wyszły mega :D

Offline Caliente

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 584
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #183 dnia: Luty 24, 2013, 23:07:10 »
Co to są kluski tarte?


Ciasto wypróbuję a od siebie daję przepis, prosty, na placek, który w ogromnym zeszycie mojej mamy został skatologowany jako placek "Dziwak". Bardzo go lubiłam, mam zawsze piekła go nam na andrzejki w podstawówce, na zabawy choinkowe.
Dodam  tylko, że ciasto jest dobre "na drugi dzień", ładnie "mięknie", wszystko się ładnie łączy. Podejrzewam, że w dzień pieczenia byłby trudny do pokrojenia.

Ciasto:

4 szklanki mąki, 1 szklanka cukru pudru, 2 łyżki miodu (w postaci płynnej), pól kostki margaryny, 1 łyżeczka sody, 2 całe jaja.
Składniki trzeba połączyć, ciasto zagnieść. Ja często ścieram sobie margarynę na tarce, na grubych oczkach - nie muszę wtedy tak długo siekać. Gdyby się ciasto nie chciało zagnieść, zawsze warto dodać odrobinę mleka czy wody.
Zagniecione ciasto podzielić na trzy w miarę równe części, rozwałkować i upiec. Powstaną trzy placki, które przełożymy masą grysikową.

Krem - masa:

4 łyżki grysiku (kaszy manny) ugotować w 1/2 litra mleka i odstawić na zimno do ostygnięcia.
20 dkg masła (lepiej masła, ale ja często i tak zastępowałam margarynę do pieczenia...bo tańszy zamiennik :P) utrzeć w makutrze (czy jakie tam inne sprzęty są) z 1 szklanką cukru pudru, kroplą olejku waniliowego. Po czym dodawać po łyżce  ostudzonego grysiku i ucierać do uzyskania efektu puszystości.
Placek przełożyć  a wierzch posypać można cukrem pudrem lub też, jak kto woli, polać polewą jakąś.

U nas to się nazywa "Placek Królewski", ale warstwę grysiku mamy tylko jedną, na górze, a na dole zamiast grysiku - powidła. I jest to moje najukochańsze ciasto na świecie.  <serce>


Czy ręczniki papierowe spiją tłuszcz z każdej usmażonej ...hmmm...rzeczy? Jeśli tak, to genialny patent. Nie wiedziałam.
DOBRA RADA:
Smażąc chruściki, z chęcią zdjęcia ich z tłuszczu, nie podchodź blisko ognia z talerzem, z którego po każdej stronie zwisa papierowa serwetka.

Serio, nie próbuj tego w domu. :D

Od siebie dodam, że rękawice z IKEI widowiskowo płoną. Śmierdzą przeokropnie, ale ten niebiesko-zielony płomień... ach! ;D
Każdy budował swoje życie albo je niszczył zgodnie z zasadami, które sam sobie narzucił. Albo które odrzucał.
Dla nikogo nie było ratunku.

Offline mindreader

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 379
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #184 dnia: Luty 25, 2013, 10:01:11 »
Zwykle chyba się robi z takich ziemniaków z poprzedniego dnia ;) Ale jak ostatnio moją mamę natchnęło na kopytka, to robiła ze świeżych, ba, wręcz ciepłych jeszcze - i też wyszły mega :D
U mnie w domu też z poprzedniego dnia. Znaczy w tym domu domu, bo u mnie, jako u mnie kopytek i klusek śląskich nie ma. :D Chociaż uważam, że gotowanie idzie mi całkiem nieźle, właściwie nie boję się ani rzeczy trudniejszych, ani wymagających więcej grzebania i zazwyczaj to wychodzi nawet smaczne (jak już najbardziej wybredny człowiek na świecie zjada...), tak... kopytek i klusek śląskich nie umiem. Jedno i drugie próbowałam robić. Chociaż zawsze gotuję 'na oko', tak trzymałam się ściśle przepisu. I cóż :P Najbardziej podobała mi się próba, w której po wrzuceniu kopytek do wrzątku... nie było, czego wyciągać, bo zrobiła się jedna wielka ziemniaczana papka. :D Stwierdziłam, że bez tych potraw się obejdę i więcej prób nie podjęłam. Może czas znowu popróbować.

Obalam zatem stwierdzenie mojej koleżanki 'kopytka zawsze wychodzą'. Jest ktoś, komu nie :P

Offline Mintek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1047
  • Płeć: Mężczyzna
  • Polski faszysta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #185 dnia: Luty 25, 2013, 10:04:41 »
Moja żona to Mistrzyni Zup. Znowu muszę to powiedzieć. Wczorajsza uczta kulinarna pod tytułem "Zupa rybna z borowikami" spowodowała kolejny już opad szczęki z powodu intensywnie pozytywnych doznań.
Gdyby ugotowała takie coś w "Master szefie" to tym wszystkim Gesslerkom i panu "Oddawaj fartucha" buty by pospadały.
"Kłótnia z idiotą jest jak gra w szachy z gołębiem. Możesz być lepszy ale gołąb i tak poprzewraca figury, nasra na szachownicę i będzie się cieszył, że wygrał"

Offline Skorpionica

  • Zaawansowany
  • ****
  • Wiadomości: 774
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #186 dnia: Luty 25, 2013, 19:40:04 »
Kluski tarte na mleku? Dobre, dobre, tylko ja mleka nie mogę :( Ale czasem się skuszę. U mnie jednak mówi się na to kluski lane, a nie tarte.

Spijają, spijają, może nie każdą rzecz opłaca się tak traktować, ale u mnie zawsze jak są jakieś placki ziemniaczane, racuchy, ostatkowe oponki itp. - z patelni wykładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym. Jasne, całego tłuszczu nie wchłoną, ale jak już talerz pusty i ręcznik się wyrzuca, to widać, ile tego tłuszczu spłynęło (a mógł skończyć w żołądku). Także polecam :)

Dokładnie. Je jeszcze odsączam prażony słonecznik do marchewki, o której wspominałam.

Ostatnio mam fazę na koktajle owocowe na wodzie. Wczoraj robiłam taki z melona, pomarańczy i mandarynek. Mniamm :)

Offline Kiki

  • Administrator Forum
  • *****
  • Wiadomości: 1648
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #187 dnia: Luty 25, 2013, 19:45:56 »
U mnie jednak mówi się na to kluski lane, a nie tarte.
Ototo! :D A kluski tarte są bardzo podobne do śląskich, tyle tylko, że dodaje się do nich tarte ziemniaki.

Ostatnio mam fazę na koktajle owocowe na wodzie. Wczoraj robiłam taki z melona, pomarańczy i mandarynek. Mniamm :)
Koktajle na wodzie? Czyli tak konkretniej co? :D

Ciasta z grysikiem nigdy nie jadłam...

Od siebie dodam, że rękawice z IKEI widowiskowo płoną. Śmierdzą przeokropnie, ale ten niebiesko-zielony płomień... ach! ;D
<serduszko>
Jeśli "plan A" nie zadziała, alfabet ma jeszcze 31 innych liter. Nie martw się.

Offline BlackTiger

  • Zaawansowany
  • ****
  • Wiadomości: 705
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #188 dnia: Luty 25, 2013, 20:12:45 »
Moja żona to Mistrzyni Zup. Znowu muszę to powiedzieć. Wczorajsza uczta kulinarna pod tytułem "Zupa rybna z borowikami" spowodowała kolejny już opad szczęki z powodu intensywnie pozytywnych doznań.
Gdyby ugotowała takie coś w "Master szefie" to tym wszystkim Gesslerkom i panu "Oddawaj fartucha" buty by pospadały.
Jakie miłe słowa.
Wspaniale słyszeć jak mąż docenia pracę żony :)

Cytuj
Kluski tarte na mleku? Dobre, dobre, tylko ja mleka nie mogę :( Ale czasem się skuszę. U mnie jednak mówi się na to kluski lane, a nie tarte.
Hmm to ja znam nazwę lane ciasto  <smiech> i u mnie to się je z takim a la rosołkiem? W każdym razie coś w tym stylu/, ale te kluski pycha są.

Offline Kiki

  • Administrator Forum
  • *****
  • Wiadomości: 1648
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #189 dnia: Luty 25, 2013, 20:16:35 »
i u mnie to się je z takim a la rosołkiem? W każdym razie coś w tym stylu/, ale te kluski pycha są.
Bo te kluseczki można jeść z wieloma rzeczami: z mlekiem, w rosole, w zupie pomidorowej...
Albo jagodowej, którą, kiedy byłam mała, gotowała mi babcia. <serduszko>
Jeśli "plan A" nie zadziała, alfabet ma jeszcze 31 innych liter. Nie martw się.

Offline Skorpionica

  • Zaawansowany
  • ****
  • Wiadomości: 774
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #190 dnia: Luty 25, 2013, 20:19:13 »
Koktajle na wodzie? Czyli tak konkretniej co? :D

Nic specjalnego-miksuję owoce i dodaje w trakcie miksowania trochę wody- 1/3 lub 1/2 szklanki. Chyba, że chcę sam mus owocowy to bez wody. Lepiej mi smakują jak na jogurcie :) Poza tym nie wszystkie owoce pasują do jogurtu. Pomarańczy albo kiwi bym z życiu z jogurtem nie zmieszała, więc robię na wodzie.

Offline mindreader

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 379
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #191 dnia: Luty 25, 2013, 20:23:25 »
Hmm to ja znam nazwę lane ciasto  <smiech> i u mnie to się je z takim a la rosołkiem? W każdym razie coś w tym stylu/, ale te kluski pycha są.
U mnie też się tak je. :D To chyba regionalny zwyczaj. W ogóle zauważyłam, że u nas się podobnie przyrządza potrawy, bo już między tym, co się je u Ka, czy u jego rodziny, to widzę przepaść. (W nazewnictwie też.. ja piekłam, piekę i będę piekła ciasto, a oni zawsze pieką placka, albo u mnie są zimne nóżki, a tam galart i takie tam inne różne) :D

Chwilowo mam przerwę w gotowaniu wymyślnych potraw, bo samej sobie mi się nie chce. Żyję więc na zupach - a to rosół, a to szczawiowa, a to ogórkowa (jak dziś :D), jeszcze mam w planach pomidorową w tym tygodniu :D

Offline Caliente

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 584
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #192 dnia: Luty 25, 2013, 21:04:11 »
Cytuj
Kluski tarte na mleku? Dobre, dobre, tylko ja mleka nie mogę :( Ale czasem się skuszę. U mnie jednak mówi się na to kluski lane, a nie tarte.
Hmm to ja znam nazwę lane ciasto  <smiech> i u mnie to się je z takim a la rosołkiem? W każdym razie coś w tym stylu/, ale te kluski pycha są.

Aaa, to już wiem! :D U mnie też lane ciasto, pierwsze słyszę o kluskach tartych.
Każdy budował swoje życie albo je niszczył zgodnie z zasadami, które sam sobie narzucił. Albo które odrzucał.
Dla nikogo nie było ratunku.

Offline BlackTiger

  • Zaawansowany
  • ****
  • Wiadomości: 705
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #193 dnia: Luty 25, 2013, 22:11:02 »
Cytuj
Aaa, to już wiem! :D U mnie też lane ciasto, pierwsze słyszę o kluskach tartych.
O to jednak w pewnych regionach dalej od Czewy i R. to też lane ciasto :D Hihi.

Ale co prawda, to prawda... Te kluski są tak pyszne, że aż szkoda je zjadać. Zawsze mam wyrzuty sumienia, bo one tak szybko znikają a chciałabym jeszcze, jeszcze i jeszcze. :D

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #194 dnia: Luty 26, 2013, 18:08:39 »
Cytuj
Aaa, to już wiem! :D U mnie też lane ciasto, pierwsze słyszę o kluskach tartych.
O to jednak w pewnych regionach dalej od Czewy i R. to też lane ciasto :D Hihi.
No u mnie, na Mazurach, też lane kluski są. Ale ja miałam na myśli kluski tarte na tarce o grubych oczkach. Robi się takie ciasto jak na makaron, tylko nie wałkuje się i kroi, a ściera prosto do gotującego się mleka albo zupy.

Zwykle chyba się robi z takich ziemniaków z poprzedniego dnia ;) Ale jak ostatnio moją mamę natchnęło na kopytka, to robiła ze świeżych, ba, wręcz ciepłych jeszcze - i też wyszły mega :D
U mnie w domu też z poprzedniego dnia. Znaczy w tym domu domu, bo u mnie, jako u mnie kopytek i klusek śląskich nie ma. :D Chociaż uważam, że gotowanie idzie mi całkiem nieźle, właściwie nie boję się ani rzeczy trudniejszych, ani wymagających więcej grzebania i zazwyczaj to wychodzi nawet smaczne (jak już najbardziej wybredny człowiek na świecie zjada...), tak... kopytek i klusek śląskich nie umiem. Jedno i drugie próbowałam robić. Chociaż zawsze gotuję 'na oko', tak trzymałam się ściśle przepisu. I cóż :P Najbardziej podobała mi się próba, w której po wrzuceniu kopytek do wrzątku... nie było, czego wyciągać, bo zrobiła się jedna wielka ziemniaczana papka. :D Stwierdziłam, że bez tych potraw się obejdę i więcej prób nie podjęłam. Może czas znowu popróbować.

Obalam zatem stwierdzenie mojej koleżanki 'kopytka zawsze wychodzą'. Jest ktoś, komu nie :P

A jak je wkładasz? Wszystkie na raz wrzucasz?

Ja jak kroję na kopytka, to lekko przypruszam mąką, aby nie sklejały się aż wszystko pokroję oraz w trakcie przenoszenia do garnka.
Wrzucam do wody pojedynczo po kilka (8-10) i mieszam drewnianą łyżką. Potem kolejne 10 i znów mieszam. I tak dalej, aż wszystkie wrzucę.
No i w trakcie gotowania też mieszam.
Nigdy mi się nie skleiły <usmiech>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski