Mnie też zastanawia, czy ten scenariusz to piszą jakieś gimazjalistki...Pomysł z nachodzeniem żony i "trucie"się na pokaz kochanki męża jest b.naciągany. Podobnie jak telefon blond żyrafy do Marty. Co ona miałaby wg idiotki Tereni zrobić?Przełożyć Artiego przez kolano i mu wrypać, czy przeprowadzić rozmowę "ostrzegawczą"? No chyba, że te wyczyny blond żyrafy mają utwierdzić widza, że Terenia ma nierówno pod sufitem.
Doktorek tym swoim monologiem biednego, "pokrzywdzonego" przez przewrotny los Misia, w ogóle mnie nie przekonał. Rzeczywiście tak się "bidny" nad sobą użalał, ale chyba mu się role pomyliły. Kto tu w końcu zdradzał, oszukiwał i zawiódł? No i sama końcówka..Kolejny samarytanin, starszy Chochoł przytargał blondi oczywiście do przychodni swojej mamuśki, no gdzieżby indziej, przecież tam pracują sami specjaliści medycyny ratunkowej...Tak jakby nie mógł wtaszczyć jej do swojego bistro (miał tam zresztą najbliżej) i stamtąd wezwać pogotowie

Kurna, przecież i tak nikt tam nie zrobiłby blond żyrafie płukania żołądka.Zresztą ten młody lekarz Wojtek i tak ograniczył się do wezwania pogotowia...A tak, niech sobie mamusia dodatkowo popatrzy na kochankę-kretynkę mężusia w akcji, jakby Maryś nie miała dosyć tego jej widoku ...Oczywiście w tym całym wątku najgorzej poszkodowana jest mała Basia, bo tatusiowi zamarzyło się wycieranie łóżek z kochanką, a "oprzytomniał" dopiero wtedy, kiedy kochanica pokazała mu, że w ogóle nie zamierza tolerować w ich życiu jego dziecka. Przypuszczam, że przedstawienie Tereni nie było ostatnim, a doktorkowi będzie długo jeszcze ten romans wychodził bokiem. Blond żyrafa jest zawzięta i pewnie coś jeszcze wymyśli, żeby Artiemu skutecznie wybić z głowy powrót na łono rodziny. Tylko nie wiadomo, czy Maryśka będzie się do tego aż tak "palić"...