Nie ma drugiej tak wszechstronnie uzdolnionej osoby w polskim biznesie rozrywkowym. Aktorka, reżyserka, pisarka, felietonistka, dyrektor teatru, piosenkarka. Urodziła się 19 grudnia 1952 w Starachowicach, jest absolwentką Państwowego Liceum Plastycznego. W 1975 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Była żoną Andrzeja Seweryna, z którym ma córkę, Marię Seweryn. Później poślubiła Edwarda Kłosińskiego (zmarł w 2008 roku), ma z nim dwóch synów.
Debiutowała u Wajdy, w "Człowieku z marmuru". Potem zagrała jeszcze w 53 innych filmach - polskich, francuskich, niemieckich, włoskich... Na swoim koncie ma również niezliczone role teatralne i teatru telewizji oraz ponad 10 ról w serialach. Napisała kilka książek, pisała felietony do najbardziej znanych polskich czasopism. Występowała na festiwalach piosenki aktorskiej.
Wszystkie tytuły do wglądu na
Wikipedii oraz stronie Krystyny Jandy.
* * *
A teraz bardziej osobiście.
Przede wszystkim, nie mogę uwierzyć, że nie ma jeszcze takiego wątku. Jakieś aktorzyny wzbudzają dyskusję na wiele stron, a o JANDZIE nikt nie chce porozmawiać?! Mam nadzieję, że jednak chętni się znajdą
Moja fascynacja Krystyną Jandą zaczęła się od tego, że wiele lat temu przeczytałam przypadkiem jej książkę
Gwiazdy mają czerwone pazury, która mnie bardzo urzekła. I pewnie z tego wynika fakt, że najbardziej lubię panią Krystynę-pisarkę. Nie znaczy to, że nie cenię jej jako aktorki, wręcz przeciwnie, ale od książek się zaczęło i książki są chyba mi najbliższe. Przeczytałam wszystkie. Najbardziej lubię
WWW.MAŁPA.PL i
WWW.MAŁPA2.PL, czyli wydane w formie książki zapiski z dziennika Jandy. No i dziennik sam w sobie, dostępny online, oczywiście. Lubię sposób, w jaki pani Krystyna pisze, lubię jej osobowość i poczucie humoru, lubię inspiracje, których w jej zapiskach nie brakuje. No i nie sposób nie zauważyć, że życie wielkiej gwiazdy filmowej opisane od kulis, jako życie normalnego człowieka z nieco mniej przeciętną pracą jest bardzo interesujące.
Jeśli chodzi o filmy, tutaj długa droga przede mną zanim będę mogła powiedzieć, że "widziałam wszystkie", ale jednak całkiem sporo już ich się ubierało.
Przede wszystkim
Tatarak. Wzrusza mnie zawsze do łez, monolog Jandy na koniec mnie bardzo głęboko dotyka. Jest to film trójwymiarowy, ale nie w znaczeniu obrazu 3D, tylko jakby... rozgrywa się na trzech płaszczyznach. Zwykła opowieść filmowa przeplata się ze scenami "z planu", pokazującymi jak wyglądało kręcenie, oraz z osobistym monologiem Krystyny Jandy opowiadającej o śmierci męża, Edwarda Kłosińskiego. Bardzo dobry obraz, polecam.
Następnie
Tato i
Wróżby kumaka. Nie sposób także nie wspomnieć o roli w
Superprodukcji, gdzie zagrała samą siebie, o małej acz dobrej rólce w
Sponsoringu, czy bardzo, bardzo dobrej a stanowczo zbyt krótkiej roli w
Przedwiośniu.
Samą siebie zagrała także w
Niani i tym samym płynnie przechodzimy do seriali z udziałem Krystyny Jandy. Najważniejszy chyba to
Modrzejewska, gdzie Janda zagrała główną rolę, ale również
Dekalog Kieślowskiego to pozycja nie do przeoczenia.
W telewizji nie raz widujemy Jandę w Teatrze TV. Czasem "tylko" gra (i jakże często gra główną rolę!), a czasem ponadto pisze scenariusz i reżyseruje. Tak było w przypadku
Małych zbrodni małżeńskich, na przykład. Bardzo dobry spektakl autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta, z udziałem Jana Frycza.
Janda reżyserowała także mój ulubiony teatr tv z jej udziałem, czyli
Zazdrość (tym razem z Janem Englertem, a także Dorotą Segdą). Za swoistą inspirację do powstania spektaklu posłużyła myśl: "Zazdrość jest pasją, która żarliwie szuka powodów do cierpienia". I na koniec, świetny i przezabawny spektakl
Od czasu do czasu. Tutaj reżyserem jest Machulski, co chyba mówi samo za siebie
I na koniec zostawiłam sobie największą perełkę, czyli teatr. Najprawdziwszy, żywy, który wg. samej Jandy "jest zabawą dość elitarną".
Tylko raz miałam okazję oglądać panią Krystynę na scenie, ale za to w jakim stylu! Mowa oczywiście o moim ukochanym spektaklu "Boska!", opowiadającym historię Florence Foster Jenkins, zwanej najgorszą śpiewaczką świata. Słodko-gorzki spektakl opowiada o tym, jak ważne są dla człowieka marzenia i że powinien zrobić wszystko, co tylko możliwe, by je zrealizować. Że jeśli będzie się kierował dobrymi motywami, jeśli poświęci się swoim marzeniom z pasją i miłością, to może przynieść mu wyłącznie szczęście. Madame Jenkins nie potrafiła śpiewać. A mimo to gromadziła pełne sale w największych operach świata. Ludzie ją kochali. Nie za głos, czy talent. Za pasję. Piękna historia
Pamiętam wywiad z Jandą, kiedy dopiero przygotowywała się do spektaklu, w którym mówiła, że najpierw musiała nauczyć się śpiewać operowo, żeby potem nauczyć się przekonująco fałszować.
Wisienką na torcie tego spektaklu są role Macieja Stuhra i Wiktora Zborowskiego, a także przezabawne dialogi ("Ona tylko dlatego jest hiszpanką, żeby mi robić na złość!").
Niedawno spektakl ten wyemitowało TVP1 i jest dostępny na Youtube. POLECAM, warto.
A skoro mowa o śpiewaniu... Krystyna Janda również i to robi znakomicie. Kocham jej głos, ekspresję. Jest dla mnie w stu procentach wiarygodna. Kilka moich ukochanych utworów w jej wykonaniu:
"Na zakręcie" - dodatkowo pokaz obrazów Tamary Łempickiej.
Można znaleźć na YT wersję inną, na przykład live, ale ja lubię tę najbardziej.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie
moje prawo to jest pańskie lewo;
pan widzi krzesło, ławkę, stół
a ja - rozdarte drzewo"Jest fantastycznie" - bardzo pozytywna piosenka z nieco przewrotnym tekstem, a Janda pokazuje się w bardziej dynamicznej odsłonie.
I na zakończenie, to, co może być najlepszego:
"Wariatka tańczy"!!!
I z tego wszystkiego zapomniałam napisać jeszcze o jednym.
Miałam okazję spotkać Krystynę Jandę na żywo i nie wspominam tego szczególnie miło. Jest jedną z tych osób, które lepiej pozostawić w sferze "idoli" i nie próbować tego zmieniać. Co nie przeszkadza mi w najmniejszym stopniu ubóstwiać jej za jej pracę artystyczną.