Ale tłumy ...niech no się tylko dopcham

Nie będę się tu znęcać znowu i powtarzać, że jak dla mnie serial trwał co najmniej o dwie serie za długo a to, co zrobili z tzw. "miłością" Marka i Baśki woła o pomstę do nieba. Serial był genialny, do dziś pamiętam pierwszy odcinek emitowany w telewizji. Po prostu pamiętam ten dzień. Zaczęłam oglądać dla Zawady i właściwie tak już zostało.
II seria jest dla mnie najbardziej genialna. Ulubionym odcinkiem jest historia Małeckich - te dialogi to po prostu perełki. Ubóstwiam odcinki w których maczał palce Andrzej Gołda. Każdy jeden.
Tryptyk to arcydzieło - peany mogłabym godzinami wznosić. Zostawię sobie na deser.

A na przystawkę - Baśka. Genialna postać kobieca...jej droga do sukcesu, do zyskania uznania kolegów. Baśka jest najpierw...trochę zbyt pewna siebie, potem skromna i chwilowo niepewna siebie, potem zaś skromna i coraz bardziej pewna swoich możliwości (i słusznie) a na końcu jest jedynie pyskata. To co zrobili z Baśką też woła o pomstę w niebiesiech. "Nie mogę pracować z Markiem...bo se sam nagrabił...to się będę wyżywać na tych CBŚ, bo mi raz wleźli na mój teren"

A jest taki piękny
basiny pierwszy sezon

, drugi i trzeci, gdzie Basia wręcz jest mózgiem operacji i wspiera Marka emocjonalnie. To jest piękne, że ona, chociaż też przeżywa postrzelenie Adama , potrafi o wszystkim pomyśleć...w tym o tym, żeby to Marko czuł się szefem.
Taka Baśka jest dla mnie the best.
Marek to skończony dupek. Po historii z Natalią się w tym utwierdziłam całym sercem.
A tak w ogóle w tych wszystkich przyjacielskich scenach...naprawdę brakowało mi szczerej rozmowy Baśki i Marka o wydarzeniach na Śląsku.
Właściwie to wielu rzeczy mi tam brakuje.
Na razie skończyłam
