Jeśli chodzi o tematykę wojenną to polecam(i to bardzo) filmy Angeliny Jolie: "In the land of blood and honey". Opowiada o wojnie jaka wybucha na Bałkanach na początku lat 90. ubiegłego wieku. Danijel i Ajla poznają się tuż przed wojną. Ich pierwszy wspólny taniec przerywa wybuch bomby. Do kolejnego spotkania dochodzi w rok później. On jest teraz żołnierzem walczącym po stronie Serbów, a ona więźniarką w obozie dla Bośniaków. Jest między nimi gorące uczucie, jest namiętność - ale czy w brutalnych, nieludzkich czasach, kiedy priorytetem jest przeżycie, wartości takie jak miłość, lojalność i dobro mają jakiekolwiek szanse? (opis pozwoliłam sobie pożyczyć z filmwebu).
Film oceniam bardzo dobrze. Fajne zdjęcia, aktorzy z krajów ówczesnego konfliktu, a nie amerykańscy. Miłość między bohaterami jest taka dziwna. Facet chce chronić kobietę, ale często zachowuje się tak, jak nie powinien. Wydaje mi się, że chwilami nie może się powstrzymać, żeby nie myśleć o tym, że jego dziewczyna jest 'tej złej' narodowości. Nie będę zdradzać końca, ale szkoda, że kończy się nie tak, jak spodziewałam. Podoba mi się muzyka, szczególnie piosenka finałowa. Oddaje smutek i tragedię całej sytuacji. Jeden mały minus-dialogi angielskie, mogli się pokusić o język oryginalny. Chociaż ratuje ich to, że angielski aktorów nie ma typowego angielskiego akcentu.
Film, którego nie polecam to "The iron lady". Nuda na nudzie nudą powiewa. Film oglądałam przewijając dużo scen. Już sam początek jest słaby. Margaret, która ma zwidy i rozmawia z nieżyjącym mężem. Spodziewałam się lepszego filmu, tym bardziej, że wokół niego było dużo szumu. Jedyne co zasługuje na brawa to kreacja Meryl Streep. Dobrze, że nie oglądałam w kinie, bo wkurzyłabym się bardziej straconymi pieniędzmi.