Miło się oglądało finałowy odcinek. Dla mnie obok odc. 471 jeden z lepiej zrobionych. Ucieszył mnie tak maly brak błędów, ale powiedzmy sobie szczerze - przeciętnego Kowalskiego g... obchodzi wypis (a Hana poszła z Ewą do domu samotnej matki nie dając jej wypisu), bardziej zirytowało mnie, że podczas strzelaniny nie było nikogo z ochrony i nikt z personelu nie zawiadomił Policji. Przecież w tej dawnej LG policja byłaby moment po takim zajściu. Jeśli scenarzyści nie uśmiercą Falkowicza to będę uważał, że powinni dostać Nobla za głupotę. Otóż drogi ordynator dostał dwa strzały prosto w klatkę piersiową. Jedyna nadzieja to taka, że były to ślepe naboje. Dowiedzieliśmy się też wczoraj, że Wiki tęskni za Przemkiem - czyżby uśmiercili Ludmiłę by Przemek miał być na nowo z Wiki? Szkoda też, że nie było ani zdania o Burskich czy Latoszkach. Piotrowi jak widać bardzo zależy na Hanie i na tym może lepiej wyjść jak na Zośce - wszak Hana to kobieta przebojowa i zdecydowana, ale jednocześnie też bardzo wrażliwa na otaczający ją świat (zależało jej na Lenie i dziecku, była aktywna w pomocy Ewie, sceny z więzienia i wczorajszego odc. pokazują to), która nie potrzebuje komplementów by "nagle" dostrzec w kimś wartościowego faceta (Zosia dla przypomnienia pierw komu się dało nadawała na Piotra, potem gdy ten sypnął kilkoma komplementami jej serce nagle się dla niego otworzyło by w ostatnim momencie stchórzyć), Hana dała Piotrowi wczoraj do zrozumienia by z tej nocy nie robili jakiegoś super wydarzenia. Aczkolwiek im obojgu zależy na sobie - Piotr pokazał to gdy w jej sprawie interweniował w prokuraturze, a Hana swoją reakcją po tym jak wczoraj Piotr dostał.
Falkowicz - wczoraj przekonaliśmy się dobitnie jakim jest oszustem i hochsztaplerem (choć pokazywano to już od kilku odcinków), ale i też jakim jest człowiekiem zadufanym w sobie i liczącym na korzyści finansowe. Możliwym jest, że ten jego ostatni akt bohaterstwa był choćby małą próbą zrekompensowania światu tego co zrobił. Wcale bym się nie zdziwił gdyby (zgodnie z filozofią pierw psujemy potem naprawiamy autorstwa p. Kondrackiej) przeżył i chciał zacząć wszystko od nowa - wszak ilu to już bohaterów takich nie mieliśmy? Sambor, w pewien sposób Witek (sytuacja z bratem), Konica, Orlicka, Żakowa... Tylko niestety w ludziach takie przekonania nie dokonują się z dnia na dzień, tu trzeba albo jakichś mocnych traumatycznych przeżyć (akurat przeżycie postrzału takowym może być), albo dostać od życia solidną lekcję. NDiNZ to serial, w którym bohaterowie wychodzą łatwo nawet z narkotyków (Bartosz, Konica; polecam wizytę na oddziale uzależnień psychiatrii lub rozmowę z kimś kto wygrał z dragami walkę), gdzie każdy (z wyjątkiem Karola) po zostaniu ojcem nagle staje się bardzo troskliwy z dnia na dzień bez żadnej pracy nad sobą. Kondracka nie umie budować dokładnie psychologicznego portretu bohaterów i dopasowuje ich charakter pod dany odcinek. U Łepkowskiej bohaterowie byli bardziej określiłbym psychologicznie wiarygodni - nie dostosowywano ich zachowań na "potrzeby odcinka". Pani Kondrackiej i spółce przez pewien czas (nawet dość długi) udało się zachować psychologiczne cechy bohaterów Łepkowskiej. W którymś momencie (ok. 330 odcinka) ją to przerosło i był uwidaczniany regres danych bohaterów (np. Tretter, Zosia, Kuba itd.), aż w końcu zaczęła dopasowywać charakter bohaterów pod sytuację. Dawny Kuba w życiu nie wyjechałby do Australii czy gdziekolwiek daleko od Zosi - ale scenarzyści NDiNZ chcąc mieć jakiś "ciekawy" wątek uwikłały go w romans z Karen. Ale do odcinka wracając - Falkowicz to jedna z lepszych postaci NDiNZ (obecnie), skrywająca pod maską merytorycznej wiedzy (widoczne jest to w scenach z Wiki) zadufanie w sobie, ponadto nie zasługuje na miano polskiego Housa bo interesuje się pacjentami/tkami (nawet jeśli ma osiągnąć korzyść ale jednak się interesuje, nie traktuje pacjentów jak House).
Przemek i Ludmiła - Ludmiła wpędzona do celi śmierci przez Sambora, na krótko odzyskała wiarę w siebie i w życie dzięki Falkowiczowi, który żerując na jej nieznajomości medycyny wyciągnął kasę i nic nie zrobił. Teraz być może Ludmiła wiedząc, że czeka ją niechybna i nieuchronna śmierć chce jeszcze resztkami sił zawalczyć o życie i jednocześnie się nim cieszyć. Wprawdzie Ludmiła to zwykła prostytutka, ale nie skrywa tego przed światem. Być może wiedząc o czekającej ją śmierci chce chociaż ostatnie chwile życie spędzić jako normalna dziewczyna. To, że umrze jest pewne - scenarzyści muszą mieć jakąś furtkę do połączenia Wiki i Przemka.
Wiktoria - od wielu odcinków mogliśmy zauważyć, że kocha się w Przemku. Chociażby scena gdy wchodzi bez pukania do jego pokoju i widzi Ludmiłę, czy też gdy mówi Przemkowi, że nie chce żyć w trójkącie. Po prawdzie Przemek i Wiki rozstali się w atmosferze ogólnego skandalu i wzajemnych oskarżeń tak po próbie gwałtu, pojawieniu się ponownie córki chce mieć chociaż w jednym życiową stabilizację - w miłości. A Przemek dla niej jest takim symbolem stabilizacji uczuciowej, daje jej też poczucie bezpieczeństwa (głównie on staje w obronie Wiki).
Gawryło i Hana - tak jak pisałem z odcinka na odcinek uwidacznia się bliskość ich relacji, tego, że im na sobie zależy. Są też w pewien sposób do siebie podobni przez przeżycia - Hana straciła męża, Piotr rodzinę, dlatego też tak łatwo odnajdują wspólny język z sobą. Oby jednak ich za szybko nie ożenili bo to oznacza koniec bytności w serialu Kamili Baar i Marka Bukowskiego.
Karol i Ewa - niczym dziwnym jest, że Ewa chce uciec od męża-kata. W końcu ileż można znosić przemoc na swojej osobie? Dobrze, że pokazali, że są takie instytucje jak domy samotnych matek, gdzie kobieta może liczyć na pomoc przy opiekowaniu się dzieckiem.