Dzisiejsze sceny za to przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Dobra, może trochę po łebkach ich pokazali, powinni to przeciągnąć na kilka odcinków, pokazać jak Kinga stopniowo przekonuje się do Anety, jak stara się zrozumieć, że ona wcale nie zajęła jej miejsca, tylko po prostu skończył się ten czas, gdy Marek stale poświęcał wszystko dzieciom, wnukom, teraz potrzebuje mieć swoje życie, życie z Anetą...
Ale scena z obiema Paniami była cudna

Cudna, cudna, cudna! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Mam nadzieję, że teraz częściej będziemy mieli okazje widywać je razem i jednak jakieś komplikacje się pojawią, ale Kinga pokaże, że dorosła i odpowiedzialna z niej kobieta, a z Anetą potrafią się dogadać, bo zależy im przecież na tym samym: na szczęściu ich najbliższych.
Najlepszy moment odcinka to oczywiście Marek-Indianin...masakra

Przez kilkanaście minut nie mogłam się pozbierać, chyba po nocach będzie mi się śnił ten widok

Brakowało mi tylko scen Anety z Tomeczkiem- mam nadzieję, że w najbliższych odcinkach scenarzyści to nadrobią. Przecież dla niego to też nowa sytuacja, owszem, Aneta czasem do nich przychodziła, bawiła się z nim, lubił jej towarzystwo, ale teraz ma z nią mieszkać pod jednym dachem, widywać jego dziadka z nią w...wiadomo jakich sytuacjach

Nawet to "kochanie" przy stole rano, gdy Aneta wychodziła z pracy nie spotkało się z żadną jego reakcją. Szkoda.