Autor Wątek: Barwy szczęścia  (Przeczytany 59041 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Barwy szczęścia
« Odpowiedź #285 dnia: Styczeń 19, 2014, 16:39:04 »
O, tu już bliżej.

Waleria sama zaproponowała takie rozwiązanie, ale dzięki swojemu "zniknięciu" nieco urealniona została ta postać. Nie mogła wyzbyć się zazdrości o byłą partnerkę swego mężczyzny, nie mogła znieść pałętania się jej po domu i to z miną ostatniego nieszczęścia.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Barwy szczęścia
« Odpowiedź #286 dnia: Styczeń 19, 2014, 17:50:59 »
Dobra, bo się zgubiłam. To kto w końcu jest ojcem dziecka Justyny? <mysli> Dawid, Daniel czy inny Dominik? Łysy, siwy? Ilu w końcu ich tam jest? <mysli>

Ojcem jest Daniel, ten łysy od Sary ;D

Poprawcie mnie proszę, jeśli się mylę. Łysy Daniel zalecał się(to słowo chyba dzisiaj kompletnie już nie ma racji bytu?!?  <mysli>) do Sary, a kiedy ta wyjechała, machnął dziecko Justynie, którą zresztą ponoć kocha...czy też coś tam do niej czuje. Po czym idzie na wesele z kolejną panną, których to planów zupełnie nic nie może zmienić. Czy tak? Pominęłam coś?  <bezradny>

Offline Maleńka

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 2304
  • Płeć: Kobieta
  • Don't be afraid!
  • Wyróżnienia:
Odp: Barwy szczęścia
« Odpowiedź #287 dnia: Styczeń 19, 2014, 17:59:20 »
Sara wyjechała... Hm, coś tam było, że jest chyba świadkiem w czyjejś sprawie czy nie wiem o co chodziło, ale jakieś mafijne powiązania czy coś na kształt. Więc zabrała dzieciaka, pojechała i nie wiadomo było kiedy wróci. Daniel został, tęsknił, cierpiał, pojawiła się Justyna. Coś tam zaiskrzyło, wspólna noc, ale nie, to jednak nie to, bo on dał słowo Sarze, kocha Sarę i będzie na nią czekał, więc z Justynką koniec. Justynka jednak zaciążyła to mu się instynkt ojcowski włączył i chce mieć prawa do dziecka.
Marlenka i wspólne wesele - tego nie ogarniam, w sensie - że po co to?
Nie przeglądaj forum anonimowo :) Dołącz do nas, zarejestruj się już dziś ;) Zapraszamy <komputer>

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Barwy szczęścia
« Odpowiedź #288 dnia: Styczeń 19, 2014, 18:24:32 »
Bo Marlenka, która pracuje z Danielem i Justyną w Good Feel kocha się skrycie w "koledze" i chcąc się nieco zbliżyć do niego zaprasza go na wesele jakichś znajomych, czy kogoś tam... No i jak to w tych serialach bywa (każdy ma złote serce, każdy jest altruistą i nie może patrzeć na ludzką niedolę) Daniel się zgadza, nie przypuszczając, że już za chwilę (również jak to w tych serialach bywa) w drzwiach stanie wracająca z "ukrycia" Sara ;D
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Mintek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1047
  • Płeć: Mężczyzna
  • Polski faszysta
  • Wyróżnienia:
Odp: Barwy szczęścia
« Odpowiedź #289 dnia: Styczeń 21, 2014, 07:55:32 »
A mnie dziwi jedna zasadnicza rzecz. Zauważcie, że jakiś czas temu, gdy namieszało się z tym Danielem - Jola sama namawiała Justynę, żeby się z Norbertem rozwiodła, żeby skończyła coś co nie ma sensu bo trzeba zacząć coś nowego. A teraz ona pierwsza do ratowania ich związku. Hipokryzja czy niedopatrzenie scenarzystów?
"Kłótnia z idiotą jest jak gra w szachy z gołębiem. Możesz być lepszy ale gołąb i tak poprzewraca figury, nasra na szachownicę i będzie się cieszył, że wygrał"

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Barwy szczęścia
« Odpowiedź #290 dnia: Styczeń 21, 2014, 09:55:58 »
Ani to ani to. Chociaż o scenarzystach ogólnie nie mam dobrego zdania.   <jezyk>
Ale zachowanie Joli zupełnie mnie nie dziwi. To roztrzepana kobita, be stałego systemu wartości. W dodatku, jeszcze nie wydoroślała. Dlatego ani Zenek z nią nie wytrzymał ani dla Justyny nie była żadnym autorytetem.
Do hipokryzji trzeba premedytacji - nie sądzę, że Jolka ją ma.  <mysli>
Po prostu - stara się nadrabiać stracone lata, kiedy córką się średnio zajmowała. Więc teraz postanowiła ją wspierać, cokolwiek tamta nie zrobi. Więc jak Justysia ma romans, to mamusia nie krzyczy i nie strofuje, tylko zapewnia córusię, że każdy zasługuje na trochę szczęścia czy szaleństwa (raczej to drugie). A jak zięć taki sztywny i ogranicza córeczkę to do diabła z nim.
Ale gdy córeczka zmienia front i jednak chce wrócić do męża no to mamusia wspierająca już jest z pomocą ratowania małżeństwa. Tym bardziej, że widać, iż kochanek to raczej o rodzinę zbytnio nie zadba.
Może nie jestem na bieżąco, ale takie wnioski mogę wysnuć po wielu latach  obserwacji Joli ;)