Myślę, niestety, że z ekranu mówi do nas po prostu Małgorzata, nie postać Marii: bo aktorce nie chce się już grać, najlepiej jakby jej płacili dożywotnią rentę z tytułu pracy w Emce

.
Chociaż, nie powiem, bardzo fajnie wychodzą Pieńkowskiej sceny z humorem, ale dla mnie do postaci: ciepłej, czułej, troskliwej Marysi nie pasuje.
Aczkolwiek, fajnie że tej pary nie rozbijają, bo przynajmniej ktoś tam się trzyma a nie, ze zmieniają łóżka jak w slalomie gigancie, aż trudno nadążyć kto z kim aktualnie jest, albo gdzie i z kim miał przygodę.