Miasto 44Nie wiem co ludzie i krytycy widzieli na stadionie, ale o wersji jaką wczoraj obejrzałam na pokazie przedpremierowym, nie mogę powiedzieć, że było to dno, badziewie, bezsensu, bez historii, bez emocji... Na mnie obraz wywarł ogromne wrażenie. I chyba na ludziach z sali też, bo cisza w trakcie i po była wręcz porażająca.
Film jest generalnie nie tyle o Powstaniu co o miłości (on kocha czarną, a jego kocha ruda i takie to wybory młodzieńcze

), o młodzieży a Powstanie jest tłem w którym ich losy się splatają.
Świetnie pokazane życie w rodzinie po stracie ojca w czasie wojny, terror niemiecki i to takie uczucie spodlenia, strach. Może to nie jest bardzo wprost, ale jest dobrze przemycone. Film dobrze pokazuje marzenia, ideały, potrzebę wolności. Czyli tego ducha, w jakim pokolenie lat 20 zostało wychowane. Młodzieńczą buńczuczność, przekonanie, że Rosjanie na pewno nam pomogą i nie słuchanie słów ojca, który przestrzega przed liczeniem na Rosjan.
Poza tym pokazuje powstanie z różnych stron. Od beztroskich marzeń, ideałów, chęci do walki o wolność bo już mieli dość bycia ludźmi gorszej kategorii, pewność że wygrają, że tylko 3 dni, aż po gorzką prawdę, że nie da się przy braku wsparcia i broni, samymi chęciami czegoś zrobić. Wygrać przede wszystkim. Żal mi ich było jak musieli słuchać od ludzi tekstów w stylu: "I widzicie co zrobiliście?". A oni ze spuszczonymi głowami idą milcząc...
Ja jako nie Warszawiak podchodzę mniej emocjonalnie do zburzonej stolicy i nadal jestem dumna z tych dzieciaków że mieli odwagę zawalczyć. Postawić się. Owszem cena okrutna, ale trzeba było zaryzykować. Film dobrze pokazuje i tę walkę i wątpliwości i zwyczajność tych młodych ludzi. Nie są to jacyś herosi, a normalne chłopaki i dziewczyny, którzy się bali ale i stawali do walki. Którzy mieli wątpliwości, ale jak już zaczęli to trwali...Piękne to mimo, że takie tragiczne.
Obrazy zburzonej stolicy są straszne.
Plus za ładne zakończenie
Spoiler
przejściem od ruin do współczesności.
Film ma kilka efektownych scen...
Spoiler
Piękna scena pożegnania braci, bo starszy idzie walczyć czy jak matka rzuca tymi talerzami wszystkimi, bo gówniarz się chce bawić w wojnę i pewnie zginie jak ojciec. Fantastyczna scena z czołgiem pułapką. Mówiłam w myślach ludziom, by za nim nie szli, ale nie posłuchali...

i spadł deszcz krwi. Marsz kanałowych zombie...
Owszem film może w niektórych momentach dziwić, zwłaszcza podczas efektów specjalnych... Jednak ewidentnie widać, że reżyser tego używa jako pewnej symboliki, środka stylistycznego... Nawet jest to barwnie wydzielone, ale komponuje się pięknie i dobrze jest zrobione, nadaje smaczku. Widać, że reżyser puszcza do widza oko stylizując poszczególne fragmenty filmu na inne produkcje czy gry komputerowe. I można uznać za kiczowate i efekciarskie, ale czy np. barok też taki nie był? Główny bohater jest trochę za bardzo terminatorem, ale to też ma jakiś sens. Wiadomo główny bohater musi przeżyć.
Najważniejsze, że opowieść jest w 100% spójna, główni bohaterowie opowiedziani wyraźnie, wątki poboczne bardzo dobrze zarysowane. Tło historyczne nawet spoko.
Komasa jest młodym reżyserem. Ewidentnie robi filmy pod współczesnych młodych ludzi, wyznacza kino XXI wieku - genialnie łączy formę baśni, gier komputerowych i rzeczywistości.
I jeśli ktoś nie lubi takich eksperymentów to może mu się to nie spodobać, chociaż chyba trzeba się do tego przyzwyczaić. Już w Sali Samobójców pokazał, że lubi się bawić obrazem i to widać także teraz.
Film jest bardzo krwawy i jatkowy, więc nie dla widzów o słabych nerwach.
Ja ze swojej strony polecam, ale zdaję sobie sprawę, że jestem dziwna i mogę być wyjątkiem. Na pewno warto zobaczyć i swoje zdanie pozytywne czy negatywne sobie wyrobić. Dobre kino akcji, na dobrym poziomie to na pewno.
Może ciut bym to skróciła, ale film trzyma w napięciu i ogląda się z zapartym tchem.