Całkiem przyjemny spektakl. I całkiem przyjemna obsada, to fakt. Co prawda do Pawlickiego został mi uraz po "Czasie honoru", ale w sumie nie było z nim aż tak źle. Panie dały ładny popis - Joasia Kulig faktycznie przyzwoicie, Stenka, jak przystało na Stenkę bosko. Poza tym świetnie mi się znowu patrzyło na Małeckiego i Ewę Konstancję Bułhak w jednym miejscu. Mam bardzo miłe wspomnienia z pewnego wypadu do Teatru Narodowego, gdzie to też razem ślicznie śpiewali w "Księżniczce na wspak odwróconej".

Uderzyło mnie, że zarówno Małecki, jak i Szyc porządnie zeszczupleli - w TV tego nie widać aż tak. No i ogólnie wrażenie z teatru jak najbardziej pozytywne.
Mam tylko jedno "ale". Nie do końca pasowało mi "śpiewanie" z playbacku. Zwłaszcza, że nie każdy umiejętnie tymi ustami poruszał i tu dźwięki wymuszone, wysokie, mocne, a usteczka delikatnie otwarte, jakby szeptało to to. No nie wiem, wolałabym nawet jakieś wokalne niedociągnięcia, z zadyszką przy tych tańcach-wygibańcach włącznie. Nie lubię być w taki sposób oszukiwana

Zwłaszcza, że nie zatrudnili do tej sztuki nieopierzonych aktorów, którzy średnio grają, średnio śpiewają i jednego z drugim nie potrafią połączyć, ale w zasadzie każdy pojawiający się na scenie epizody śpiewane miał, w teatrach 'na żywo' sobie świetnie radzi i w ogóle nie rozumiem po co im to było
No i Madzia. Za mało. Chcę więcej... I najlepiej wokalnie, bo Madzia śliczną barwę ma, śpiewa cudnie...

Liczę, że w drugiej części się wykaże