Autor Wątek: Literatura  (Przeczytany 56901 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Caliente

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 584
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #45 dnia: Lipiec 18, 2012, 22:53:49 »
Przychodzę Wam polecić jeszcze kilka fantastycznych thrillerów/kryminałów, które ostatnio pochłaniam hurtowo.

Na początek "Wirtuoz zbrodni" (Chelsea Cain). To książka, która wzbudza prawdziwy, pierwotny strach. Jedna z tych, o których pamięta się jeszcze długo, a najdrobniejsze szczegóły przypominają się kiedy zgasną już światła. Męczyły mnie po niej koszmary senne, a byle co mnie nie przeraża. Cytuję:
Detektyw Archie Sheridian przeszedł przez piekło. Dziesięć dni nieludzkich tortur z rąk seryjnej morderczyni Gretchen Lowell, zwanej Wirtuozem, odcisnęło na nim nieodwracalne piętno. Jedyną rzeczą, która paradoksalnie przynosi mu ulgę, są osobiste spotkania z jego oprawczynią. Kiedy po dwóch latach samotności Archie powraca do czynnej służby, Gretchen w niewyjaśnionych okolicznościach odzyskuje wolność. Pościg za Wirtuozem rozpoczyna się na nowo. na jaw wychodzą nieznane szczegóły znajomości Sheridiana z piękną morderczynią. Tylko desperacki plan opętanego obsesją detektywa może zapobiec kolejnemy festiwalowi zbrodnii.
Okazuje się, że jest to druga część, pierwsza nosi tytuł "Obłęd serca". Tak czy inaczej, znając poprzednika czy nie, warto. Dla każdego, kto lubi czuć przyspieszony puls podczas czytania.

Dalej, "Grzesznik" (Tess Gerritsen), czyli duet Isles&Rizolli znowu w akcji (nie polecam sugerowania się serialem, który jest marnym i odległym od pierwowzoru tworem).
Książka opowiada o brutalnym morderstwie dwóch zakonnic. Śledztwo w tej sprawie przeplata się ze sprawą brutalnie okaleczonej kobiety znalezionej w opuszczonym budynku. Spraw pozornie nic nie łączy. A może jednak?
Genialny styl Tess Gerritsen, wartka akcja, absolutny brak schematów i przewidywalności. Kawał dobrego thrillera medycznego.

Na uwagę zasługuje też "Ślubna suknia" (Pierre Lemaitre).
Sophie jest osobą spełnioną zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Jednak od pewnego czasu jej spokój zakłócają drobne, lecz przykre incydenty: gubi klucze, książki, zapomina, gdzie zaparkowała samochód, mylą jej się godziny spotkań. A potem jest jeszcze gorzej. Sophie zaczyna myśleć, że zwariowała, i ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Wkrótce zostaje zamieszana w morderstwa, w których jest jedyną podejrzaną. Przerażona ucieka, wymyka się policji i postanawia zmienić tożsamość. Kiedy myśli, że ułożyła sobie życie z nowym mężem, znowu ma luki w pamięci, robi różne dziwne rzeczy i popada w depresję.
Ta książka wprowadza czytelnika w stan dziwnego niepokoju. Nie pozwala przestać myśleć o akcji i dalszych losach bohaterów. Co więcej, wyłamuje się wszystkim ramom i schematom. Nie ma dobra i zła, nie ma bohaterów i czarnych charakterów. Nie ma bajki Disnay'a, jest za to prawdziwe życie. Zagmatwane, niepokojące... popychające nas do przeróżnych decyzji, zmuszające do refleksji nad pojeciem dobra i zła. Bardzo dobre.

I na koniec, "Echo w płomieniach" (Lee Child). Jeszcze jej nie skończyłam, więc nie ręczę za jej wybitność, ale póki co (270. strona) jest lepiej niż bardzo dobrze.
Książka ma niesamowity klimat. Akcja dzieje się w Teksasie, na rancho i w wielu innych miejscach. Bohaterem jest Jack Reacher, inteligentny i niebezpieczny, niby typ spod ciemnej gwiazdy, a jednak opowiadający się po stronie dobra. Przypadek stawia na jego drodze Carmen - młodą Meksykanę torturowaną przez męża, zaszczutą przez jego rodzinę. Ów mąż ma właśnie opuścić więzienie i prawdopodobnie zabije swoją "nieposłuszną" żonę... o ile Carmen mówi prawdę. Jack, chcąc nie chcąc, wplątuje się w ich życie... i musi zadecydować kto tak naprawdę potrzebuje pomocy.


Gdyby zaś ktoś nie przepadał za kryminałami, mogę polecić "Powtórkę z małżeństwa" (Kate Fforde).
Ciepła, sympatyczna, momentami zabawna, momentami nawet wzruszająca, choć trzeba przyznać, że i nieco banalna powieść. Wielkim minusem jest język, ale o tym ciut później.
Oryginalne miejsce akcji i zawody bohaterów (kucharz i ogrodniczka mieszkający na wsi) to miła odmiana po setkach wspinających się po szczeblach kariery nowojorskich pisarzy, maklerów, dziennikarzy i biznesmenów. Przeurocza Kitty również odbiega od typowego wizerunku książkowej bohaterki. To wszystko wielkie plusy tejże książki.
Niestety, tłumacz był raczej rzemieślnikiem niż artystą i forma, w której ta sympatyczna treść jest podana, jest po prostu straszna.
Nie wszystkie zwroty z języka angielskiego można tłumaczyć dosłownie, bo wychodzi z tego później język iście harlequinowski.
Nie znam ani jednej współczesnej trzydziestolatki, która do mężczyzny, z którym poszła na randkę, powiedziałaby: "Ach, nie! To bardzo ładnie z twojej strony, że mnie tutaj zaprosiłeś!".
Dalej - wykrzykniki. Nie lubię ich i nie stosuję w swoich wypowiedziach, chyba że do zaznaczenia jakichś silnych emocji. Autorka zaś (lub autorka przekładu, nie wiem), najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, że nadmierne ich użycie świadczy o braku pewności własnych słów i znacząco wpływa na dyskomfort czytelnika. Czułam się, jakby bez przerwy ktoś na mnie pokrzykiwał. Gdyby książka miała ze sto stron więcej, to obawiam się, że nabawiłabym się nerwicy i reagowała gwałtownym podskokiem na widok każdego znaku "!".
No i na końcu - w imieniu polskich czytelników uprzejmie dziękuję za FENOMENALNY przekład tytułu. Jeśli w romansidle mogła być jakaś niepewność, zagadka, tajemnica... to pani tłumaczka z radością ją wszystkim zepsuła. Pogratulować.
Szkoda, że ktoś zupełnie niekompetentny narobił tylu szkód w zupełnie niezłej powieści.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 18, 2012, 23:11:50 wysłana przez Caliente »
Każdy budował swoje życie albo je niszczył zgodnie z zasadami, które sam sobie narzucił. Albo które odrzucał.
Dla nikogo nie było ratunku.

Offline asia

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 81
  • Płeć: Kobieta
Odp: Literatura
« Odpowiedź #46 dnia: Lipiec 23, 2012, 18:13:29 »
"Echo w płomieniach" czytałam i mogę się podpisać pod słowami Caliente, bo od książki nie mogłam się oderwać.

Tak trochę czytałam i nie potrafię ocenić, która książka spodobała mi się najbardziej.
Dziś skończyłam "www.1944.waw.pl", czyli drugą powieść Ciszewskiego, która opowiadała o powstaniu warszawskim. Tyle że opowiadała hm, bzdury? Ciszewski napisał fikcję, choć oczywiście część się zgadzała z naszą historią.
W skrócie: żołnierze GROM-u z 2007 roku przenoszą się w czasy drugiej wojny światowej. Czy uda im się odmienić losy Polski?

Wcześniej, przypadkiem (jak i wyżej wspomniana książka) wpadł mi w ręce "Świeżak" Henryka Gostomskiego. Zainteresowała mnie fabuła. Gimnazjalista mający na koncie całkiem sporo włamać do samochodów i ich kradzieży, trafił przed sąd, a następnie do ośrodka wychowawczego. Bartek się tym nie przejął, przecież "jakoś to będzie". Trochę później planował ucieczkę, bo jednak policja go złapała. No i trafił do ośrodka... Był tam Świeżakiem, rzecz jasna. Niespecjalnie interesowały go tamtejsze zasady, pragnął tylko znaleźć się na wolności, wśród kolegów. Świetne opisane stosunki między wychowawcami a chłopakami.
Właśnie rzuciłam okiem na recenzję tej książki w internecie. Ktoś wtrącił słowo o swoim ulubionym bohaterze, którym rozstał Bury. O tak, ja również najbardziej polubiłam Burego.
Wciągnęła mnie ta książka. Ciekawy temat, a język jest bardzo przyjemny. Czyta się szybko, nie zauważyłam kiedy, a już skończyłam... I to jest minus tej książki - zbyt mało stron.
"Może brakować mi słów, ale nie własnego zdania"

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #47 dnia: Lipiec 26, 2012, 16:06:20 »
"Krystyna Skarbek. Agentka o wielu twarzach" Jan Larecki.

Właśnie skończyłam fantastyczną opowieść o ulubionej wywiadowczyni Churchilla (jak podobno sam o tej agentce mawiał). Bohaterka pochodziła ze szlacheckiej polskiej rodziny Skarbków, w której jeden z przodków był zaufanym człowiekiem na dworze Bolesława Krzywoustego, znanym między innymi ze słynnej efektownej riposty danej królowi (późniejszemu cesarzowi) niemieckiemu Henrykowi V, który chcąc pochwalić się przed polskim poselstwem bogactwem, pokazał Janowi Z Góry (później zwanemu Skarbek właśnie z powodu owego wydarzenia) swój skarbiec. Jan zdjął z palca pierścień i dorzucił go do klejnotów mówiąc "Idź złoto do złota. My Polacy bardziej żelazo wolimy i żelazem bronić się będziemy". (o tej legendzie wspomina Sienkiewicz w "Krzyżakach")
Setki lat później swą odwagę, poświęcenie, spryt, lojalność pokazała potomkini Jana - Krystyna Skarbek vel Christine Granville, agentka brytyjskich służb wywiadowczych (SIS, później SOE) w czasie drugiej wojny światowej. Niezwykła kobieta, która miała pecha w miłości, ale za to w działaniach zawodowych szczęście jej dopisywało. Niczym James Bond tyle, że w spódnicy. Z każdej opresji wychodziła cało. Jak chociażby podczas przesłuchania przez gestapo na Węgrzech - ugryzła się porządnie w język i "chorobliwie" zakaszlała kilka razy plując krwią, przerażeni wizją gruźlicy Niemcy wypuścili ją. Skarbek działała także na bliskim Wschodzie (m.in. Kair) oraz we Francji (tuż przed akcją D-Day, w ramach przygotowania terenu do ofensywy w Normandii). To dzięki przekazanym przez nią mikrofilmom (które otrzymała od polskiego wywiadu) Churchill po raz pierwszy dowiedział się o planach inwazji Hitlera na ZSRR. O tym, że Brytyjczycy bardzo doceniali jej umiejętności wywiadowcze świadczyć może fakt, iż powierzali jej "sprawy" objęte największą tajemnicą. Ich akta mają klauzulę dotyczącą możliwości ujawnienia dopiero po 100 latach! Dlatego książka Lareckiego oparta jest na wielu hipotezach, ale za to dość logicznie uzasadnionych, poza nimi są tu też potwierdzone fakty z życia Skarbek.
Podczas misji współpracowała z Andrzejem Kawerskim (najpierw oficerem polskiego wojska we Francji, później także agentem brytyjskim), stanowili nawet parę w sensie uczuciowym, choć z jej strony miłości było znacznie mniej, ot raczej przyjaźń, czy przyzwyczajenie.
Larecki porusza też sprawę zamachu na gen. Sikorskiego pod względem jakiegokolwiek zamieszania w nią Krystyny. Na nic nie ma dowodów, ale autor wysuwa kolejną hipotezę, dotyczącą tego iż morderstwo agentki mogło być zlecone (oficjalne motywy to zemsta chorobliwie zazdrosnego adoratora) przez zainteresowanych utajnieniem faktów związanych z gibraltarską katastrofą. Autor książki wyjaśnia nam w jaki sposób Skarbek mogła być w to zamieszana. Ciekawym tropem jest znajomość agentki z Ianem Flemingiem, autorem bondowskiej serii, a w czasie wojny oficerem wywiadu w Ministerstwie Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii. Fleming był tak zauroczony Krystyną, że stworzył w swojej pierwszej powieści o Bondzie bohaterkę, dziewczynę Bonda, której pierwowzorem była właśnie Skarbek (Casino Royale). Nazwał ją Vesper, od określenia, którym ojciec małej Krystyny nazywał swoją córkę - gwiazda wieczorna, czyli "Vesperale". Co tym razem znajomość, może przyjaźń, a może nawet romans z Flemingiem ma wspólnego z ze śmiercią Skarbek, a tym samym z ewentualnym zamachem na życie gen. Sikorskiego? Tu też Larecki całkiem sprawnie analizuje możliwe wydarzenia.

Nie mam zamiaru poruszać wszystkich faktów związanych z życiem Krystyny Skarbek. Odsyłam do książki, którą czyta się niczym bardzo dobrą powieść, na którą składają się sensacja, intrygi, szpiedzy, tajemnice, kochankowie i... melodramat (śmierć z rąk zazdrosnego mężczyzny). A to jak wiemy byłby świetny materiał na film. I takie były nawet zamiary. Film miała wyprodukować jedna z kanadyjskich wytwórni a rolę Skarbek miała grać polska aktorka Liliana Komorowska, obecnie mieszkająca w USA (znana fanom "Na dobre i na złe" jako żona doktora Falkowicza), drugie podejście to ekranizacja powieści Marii Nurowskiej "Miłośnica" (o tejże agentce) wyprodukowana przez francuską wytwórnię filmową z Juliette Binoche w roli głównej, a całkiem niedawno rozniosła się wieść, że ten temat, pod roboczym tytułem "Krystyna - wojna moja miłość" miała podjąć Agnieszka Holland zatrudniając do roli bohaterki Kate Winslet albo Evę Green.
Oj bardzo bym chciała, żeby któryś z tych projektów można było w końcu obejrzeć smilie_girl_269
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #48 dnia: Sierpień 19, 2012, 13:46:48 »
Przepraszam za post pod postem, ale długo już nikt tu nie pisał, to może Załoga mi wybaczy smilie_girl_253
A naczytałam się przez ten okres, że ho, ho... Dziś wspomnę tylko trzy pozycje.

"Cichy wielbiciel" Olga Rudnicka (powieść obyczajowa z elementami thrillera)
Początek powieści to nic specjalnego. Kilka migawek z życia głównej bohaterki, którą mogłaby być każda z nas. Kocha, jest kochana, pracuje,chodzi z przyjaciółmi do klubów tanecznych. Chyba jest szczęśliwa. I nawet nie spodziewa się jaki koszmar przyjdzie jej przeżyć. Nagle pojawiają się nieustające głuche telefony, sms-y na przemian miłosne i ordynarne oraz prezenty - wszystko nie wiadomo od kogo. I od tego momentu fabuła książki wciągnęła mnie na maksa. Pani Rudnicka niezwykle realistycznie ukazuje czytelnikowi kolejne stopnie osaczania ofiary przez stalkera, jego determinację w zdobywaniu najdrobniejszych informacji jej dotyczących. Niczym wyśmienitej klasy śledczy trafia na właściwy trop. Wszystko i wszyscy nieświadomie mogą stanowić źródło informacji: członkowie rodziny, przyjaciele, współpracownicy, internet, a nawet sam interesujący go "obiekt". Umiejętności w odgrywaniu roli, potrzebnej w zdobyciu tego czego chce, mógłby pozazdrościć stalkerowi niejeden dobry aktor.
Bardzo sugestywnie przedstawiona jest także druga strona, czyli ofiara. Naprawdę przeraziło mnie to, w jaki sposób życie (zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne) tej normalnej dziewczyny staczało się w dół. Nie wie kto i kiedy zaatakuje. Nie wie skąd i co ON o niej jeszcze wie.
Jeszcze chwila i Julka dotknęłaby dna. Odbić się od niego bez fachowej pomocy nie da się. A i "odbijanie się" jest niezwykle trudne.
Duży plus dla autorki książki za podjęcie tematu stalkingu, bowiem coraz częściej słychać o tego rodzaju zjawisku nękania, które w konsekwencji może okazać się naprawdę niebezpieczne.

Flawia de Luce. Zatrute ciasteczko. Alan Bradley (lekka powieść kryminalna dla czytelników od lat... 11 do 100)

Agatha Christie miała swoją Jane Marple, Alan Bradley ma Flawię de Luce. Obie... panny mają ze sobą wiele wspólnego. I jedna i druga lubią wściubiać nosy w cudze sprawy, obie są samotne (choć nie same), obie mają swoje tajemnice, obie wykazują zamiłowanie do rozwiązywania zagadek kryminalnych ujawniając przy tym niezwykły talent w logicznym rozumowaniu, no i obie wprawiają w zdumienie swoimi dedukcyjnymi umiejętnościami stróżów prawa. One nawet są "ulokowane" w podobnym klimacie: w małej, prowincjonalnej miejscowości, w której wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, a wszelkie nowiny i plotki rozchodzą się w tempie ekspresowym.
Jest jednak coś, co te panny diametralnie różni. Pierwsza to leciwa dama, druga to... jedenastoletnia dzierlatka.
I to ona jest niewątpliwie największym atutem książki Bradley'a.
Flawia ma ojca i dwie starsze siostry a mimo to jest samotna. Rodzic całymi dniami oddaje się filatelistycznej pasji i prawdę mówiąc mało uwagi zwraca na swe latorośle, pasją Ofelii jest... ona sama (ładnie wyglądać), a Dafne z kolei nic oprócz czytania książek nie interesuje.
Od czasu do czasu siostry urozmaicają czas robieniem sobie psot oraz dogryzaniem i warto tu zaznaczyć, że nasza mała bohaterka wcale siostrom w tym nie ustępuje.
Flawia jest niezwykła: z jednej strony trochę dorosła - mówi i myśli jak dojrzała kobieta, często odwołuje się do słynnych postaci i dzieł literackich, filmowych, operowych, itp., trzeźwo patrzy na świat, z drugiej strony typowo dziecięca: lubi wspinać się po drzewach, wleźć w najciemniejszą dziurę, szaleć na rowerze, zrobić psikusa siostrze.
Jednak największa niezwykłość dziewczynki tyczy się jej hobby, hobby na myśl którego ja sama dostaję wysypki. Otóż panna de Luke bezwzględną miłością obdarza CHEMIĘ! Miłość ta musi być naprawdę ogromna, bowiem jedenastolatka operuje pojęciami chemicznymi niczym biegły w tej dziedzinie, w osobistym laboratorium odprawia "czary" nad kolbami i probówkami, a efekty badań najsłynniejszych naukowców świata ma niemal w paluszku.
Kolejny plus powieści dotyczy wątku bardzo pomysłowej, utkanej z szeregu dziwnych wydarzeń (sięgających nawet daleko w przeszłość) sprawy kryminalnej, którą Flawia podejmuje się rozwiązać, aby po pierwsze udowodnić nadętemu (zdaniem jej samej) inspektorowi, że kobieta nie jest tylko od garów:
"I zawsze to samo, od narodzin po śmierć! Bez mrugnięcia powieką, bez choćby zająknięcia odsyła się jedyną kobietę na miejscu zbrodni do kuchni, żeby przypilnowała wrzątku. Żeby się zakrzątnęła! Zorganizowała! Za kogo on mnie bierze? Za pastucha?".
Nie muszę chyba dodawać, że ową kobietą na miejscu zbrodni była właśnie Falwia. Drugim powodem zajęcia się sprawą zatrutego ciasteczka jest oczyszczenie ojca z zarzutu morderstwa.
Czy jej się uda? Na jakie tropy wpadnie? Czy będzie jej grozić niebezpieczeństwo? Odpowiedzi znajdziemy w powieści, która jest pełna humoru, swego rodzaju magii, tajemnicy. To doskonała rozrywka dla wszystkich - dla młodszych, starszych i najstarszych.
Na koniec dodam jeszcze, że jestem zachwycona wydaniem książki: wspaniała okładka, lekko pożółkły papier i ciekawa czcionka idealnie pasują do klimatu powieści.

Ostatni dzień Borowa. Konrad Schuller (literatura faktu)

Wstrząsający literacki reportaż o ciekawej narracji, w którym teraźniejszość miesza się z przeszłością. Inaczej być nie może. Na każdym kroku w Borowie (i okolicach), zarówno w życiu samej miejscowości jak i mieszkańców, do dziś widać ślady tragicznego 2 lutego 1944 roku: w kościele obraz św. Franciszka z Dzieciątkiem Jezus z dużą dziurą po kuli na policzku Jezusa, odpryski na cmentarnych pomnikach po seriach z karabinów, ukryte wśród drzew i krzewów fragmenty spalonych domów, reumatyczne kłopoty z poruszaniem się jako skutek kilkunastogodzinnego ukrywania się przed oprawcami na bagnach, oszpecone w wyniku podpaleń ciała. I te najgorsze ślady - koszmary tkwiące w pamięci ocalałych świadków barbarzyńskiej pacyfikacji.
Słuchając wspomnień mieszkańców Borowa oraz przytaczając kilka opowieści o innych rzeziach w historii świata, autor Konrad Schuller - dziennikarz "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - stawia pytanie: jak to się dzieje, że narody niszczące wszystko co stoi im na drodze tak nisko upadają? Na kolejnych stronach książki próbuje na nie odpowiedzieć analizując motywy postępowania sprawców tych tragedii, ludzi wierzących w siłę faszystowskich argumentów.
W jednym z rozdziałów Schuller w bardzo ciekawy sposób prowadzi rozważania nad pojęciem defektu, skazy w zachowaniu człowieka. Pochylając się nad pamiątką jednego z mieszkańców Borowa - uszkodzonym nabojem, który nie wystrzelił (dzięki czemu zostało uratowane czyjeś życie), Schuller zastanawia się nad defektem, skazą w funkcjonowaniu żołnierzy niemieckich, biorących udział w pacyfikacji wsi. Jak wynika z opowieści świadków, paru z nich zatrzymało się w decydującym momencie, nie strzeliło, nie podpaliło, pozostali bez sprzeciwu wykonywali rozkazy. I tu autor książki stawia kolejne pytanie: kto więc ma defekt? Ci nieliczni, którzy zacięli się jak ten nabój? Czy ci inni, którzy z zimną krwią strzelali do niewinnych ludzi, "wieczorem grzali się w cieple płonącej wsi, a później w zeznaniach powoływali się na stan konieczności wywołany rozkazem"?
Autor opowiada także o tym jak potoczyło się powojenne życie ocalałych mieszkańców Borowa, Szczecyna i innych pobliskich wiosek, jak sobie radzili ze wspomnieniami, jak zmagali się z codziennością (m.in walka pana Natoniewskiego, okropnie poparzonego w trakcie pacyfikacji wsi, z samym sobą, z otoczeniem, z urzędami), opowiada o miejscach, w które los ich rzucił.
"Ostatni dzień Borowa" to rzetelny, fabularyzowany reportaż, który dzięki relacjom naocznych świadków oraz dokumentom archiwalnym nadaje ofiarom wojny twarze. Ci ludzie nie są już tylko jednymi z licznych.

Tak w ogóle, to zaczynam coraz częściej sięgać do książek rodzimych pisarzy i jak na razie wcale dobrze zapowiada się ta literacka znajomość :th_0girl_cleanglasses1:
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Maleńka

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 2304
  • Płeć: Kobieta
  • Don't be afraid!
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #49 dnia: Sierpień 19, 2012, 20:45:45 »
Cichy wielbiciel - strasznie mnie zachęcił Twój opis książki El. I albo ją dorwę w jakiejś bibliotece, albo kupię - muszę ją przeczytać. Miałam kiedyś namiastkę stalkingu, psychiczna dziewczyna jednego z kolegów mnie nękała wiecznie SMS-ami i telefonami, nawet się zastanawiałam, czy przebite koło nie jest jej sprawką więc chętnie poczytam o czymś dużego kalibru i lekko innego rodzaju.
Nie przeglądaj forum anonimowo :) Dołącz do nas, zarejestruj się już dziś ;) Zapraszamy <komputer>

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #50 dnia: Sierpień 22, 2012, 22:00:42 »
Maleńka, jako ciekawostkę dodam jeszcze, że kiedy Rudnicka wydawała swoją książkę stalking nie był sankcjonowany prawnie. Dopiero od niedawna (bodajże 2011 rok) jest przestępstwem, za które grozi 3 lata więzienia, bądź 10 jeśli stalker doprowadzi ofiarę do samobójstwa.

Kolejne książki, które pochłonęłam w zastraszającym tempie (bo nie sposób było się od nich oderwać):

Krew na placu lalek. Krzysztof Kotowski (thriller z elementami... filozofii smilie_girl_356)

Bardzo nietypowy kryminał, który skojarzył mi się z serialem "Fringe", bowiem podobnie jak tam w powieści jest wątek o przenikaniu światów, o istnieniu dwóch równoległych, a jeden z nich ma spory udział w tym, aby ten, w którym my żyjemy funkcjonował należycie. Jeśli dzieje się "u nas" coś, co się "zepsuło", to trzeba to naprawić.
Sprawa kryminalna dotyczy uprowadzeń dzieci. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Maria, która na drodze do wyjaśnienia historii pewnej dziewczynki napotyka na szereg trudności, począwszy od choroby małej, czyli afazji amnestycznej a skończywszy na przedziwnych zjawiskach związanych z nią i jej podopieczną. Tropem śledztwa Marii podąża trójka policjantów. Dosłownie jej tropem, bo kobieta zostawiła jednemu z nich pamiętnik.
Zakończenie całej historii, a szczególnie historii Marii jest szokujące.
Pomimo zazębiających się wątków psychologiczno-filozoficznych książkę czyta się dość lekko: prosta, zrozumiała narracja, od czasu do czasu okraszona elementami humorystycznymi. Jest coś jeszcze, co bardzo lubię. Nawiązania do świata rzeczywistego - akcja dzieje się w miejscach, które naprawdę można znaleźć na mapie Polski (np. pałac Michała Ogińskiego w Guzowie), wplecione fakty historyczne z dziejów rodziny Ogińskich, poruszona sprawa znalezionego w stawie koło Cieszyna chłopca (Szymonek, którego nikt przez dłuższy czas nie potrafił zidentyfikować).
Polecam czytelnikom szukającym niebanalnej literatury.

www.1939.com.pl. Marcin Ciszewski (mieszanka sensacji, science fiction i historii polskiej)

Dziś skończyłam "www.1944.waw.pl", czyli drugą powieść Ciszewskiego, która opowiadała o powstaniu warszawskim. Tyle że opowiadała hm, bzdury? Ciszewski napisał fikcję, choć oczywiście część się zgadzała z naszą historią.
W skrócie: żołnierze GROM-u z 2007 roku przenoszą się w czasy drugiej wojny światowej. Czy uda im się odmienić losy Polski?

Jeśli część o powstaniu warszawskim trzyma poziom pierwszej powieści z tej serii, czyli www.1939.com.pl., to już nie mogę doczekać się zakupu wspomnianej przez Ciebie pozycji.
Wojenną trylogią Ciszewskiego zainteresował mnie mój mąż. Mam za sobą pierwszą część opowiadającą o przeniesieniu się w czasie polskiego doborowego batalionu NATO, uzbrojonego w najnowocześniejszy sprzęt XXI wieku, szykującego się do wyjazdu do Afganistanu. Zamiast w wir walki z Al-Kaidą żołnierze z całym dobytkiem trafiają w początkowy okres II wojny światowej. Męska literatura? Niekoniecznie. Owszem sporo jest tu nazewnictwa wojskowego (zwłaszcza jeśli chodzi o broń), jednak całość napisana przystępnym językiem, w narrację i dialogi pisarz wplata sporą dawkę humoru, bohaterowie sympatyczni, dzielni, męscy, przystojni, pozytywnie rubaszni mężczyźni z podpułkownikiem Jerzym Grobickim na czele a pośród nich... jedyna kobieta: piękna, niezwykle sprawna, władcza kapitan Nancy Sanchez. Wyobraźcie sobie konfrontację tego całego supernowoczesnego inwentarza; Rosomaki,  śmigłowce bojowe MI24, polskie czołgi Twardy (ha! dodatkowa korzyść z książki - mogę teraz szpanować znajomością współczesnych militariów smilie_girl_356) oraz umiejętnościami komandosów z GROMU z niemieckimi Tygrysami, samolotami Luftwaffe II Rzeszy i sztabem dowództwa niemieckiego. Ciszewskiemu udało się opisać te sceny tak obrazowo, że miałam wrażenie, iż oglądam fantastycznie zrealizowany film wojenny. A to niezwykłe zderzenie współczesności z przeszłością potęgowało fascynację. W niektórych momentach czytałam powieść siedząc jak na szpilkach.
Ale nie tylko wojnę mamy w tej książce. Wątek sensacyjny dotyczy wykrycia sprawców działań sabotażowych w szeregach batalionu.
No i znów, to co lubię, czyli nawiązanie do rzeczywistych wydarzeń: bitwa pod Mokrą z 1 września 1939 roku, Wołyńska Brygadę Kawalerii, niemiecka 4 Dywizję Pancerną oraz klika postaci historycznych - marszałek Rydz-Śmigły, generał Stachiewicz, pułkownicy Jaklicz, Kamiński.
Ta książka Ciszewskiego zaostrzyła mi apetyt na kolejną część pt. "Major". Podobno trwają przygotowania do nakręcenia filmu na kanwie tej powieści, nawet nakręcono bardzo interesujące demo z tym związane.

Na koncie mam również literaturę dziecięcą. To w ramach tradycji czytania mojej latorośli. Skończyliśmy świetną, niezwykle zabawną i pouczającą historię o Nudzimisiach smilie_girl_356.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Kompaktowa

  • Art's Souls
  • *****
  • Wiadomości: 771
  • Płeć: Kobieta
    • Artistic Souls
Odp: Literatura
« Odpowiedź #51 dnia: Wrzesień 01, 2012, 10:43:43 »
Wypożyczyłam sobie wczoraj trzy książki. Tak! Ja + książki, to nie współgra totalnie.
Wzięło mnie na czytanie.
Dziś zacznę Matkę Joannę od Aniołów J. Iwaszewicza, liczę na dobry wątek psychologiczny. ;)
A dla odskoczni wzięłam felietony Coelho'a.
Zapowiada się godny weekend. :D

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #52 dnia: Wrzesień 01, 2012, 16:11:10 »
Zdążyłam przed rozpoczęciem roku szkolnego jeszcze dwie książki przeczytać. Wpadłam w taki czytelniczy nałóg, że chyba złamię moją zasadę "nie czytam w roku szkolnym" i właśnie będę czytać <okularnik>. Tylko w duuuużo wolniejszym tempie.

"Gdzie mól i rdza" Paweł Pollak (lekki kryminał)

Ciekawy kryminał z nietuzinkowymi wątkami, lokującymi fabułę w konwencji ciut komediowej.
Po pierwsze - porządny komisarz Marek Przygodny (nie klnie, nie nadużywa trunków, nie zdradza) z symptomem inż. Karwowskiego, z awersją do ekspresu do kawy, krajalnicy oraz seriali i filmów sensacyjnych, szanujący lekarzy i nauczycieli, jako przedstawicieli zawodów bardziej stresogennych od jego własnego <jezyk>.
Po drugie ? zawodowe otoczenie komisarza, równie osobliwe: niezbyt rozgarnięta para posterunkowych - Wójcik i Wojtkiewicz, z których jeden składa raporty, a drugi ogranicza się do przytakiwania mu niezmienną partykułą ?właśnie? (moja ulubiona para <szczerzy_sie>), kryminalny patolog posługujący się nader opryskliwą, choć niewątpliwie trafną ironią (nieważne, kto jest jej adresatem ? technik policyjny, komisarz, czy sam prokurator), dziennikarz śledczy Kuriata ? seksista z dramatem miłosnym w przeszłości, szokujący otoczenie wypasionym porsche cayman i... dzwonkiem ?Majteczki w kropeczki? w komórce <hahaha>.
Po trzecie ? brutalne morderstwa na Bogu ducha winnych staruszkach, z wykorzystaniem egzotycznych narzędzi zbrodni <olaboga>.
Po czwarte ? kto jest mordercą, czytelnik może szybko się domyślić, tylko, że co rusz pojawiają się okoliczności, które całkowicie wykluczają jego udział w zbrodniach. Morderca nie jest taki głupi na jakiego wygląda <tak>.
Co tam jeszcze mamy? Trochę ciekawych osobistych przemyśleń komisarza, spora dawka humoru oraz kilka prawnych paradoksów typowych dla współczesnego polskiego sądownictwa.
?Gdzie mól i rdza? to świetna literacka rozrywka, o ile czytelnik potraktuje ją z małym przymrużeniem oka.

"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy" Małgorzata Gutowska-Adamczyk (literatura obyczajowa)

Wbrew pozorom, jakie może stwarzać tytuł, nie jest to ckliwy romans. To opowieść o radościach i troskach wielopokoleniowej rodziny i osób w różny sposób z nią związanych. Autorka sagi skupia się przede wszystkim na historii kobiet ? silnych, przedsiębiorczych, szczęśliwych i tragicznych, zdolnych do poświęceń wobec najbliższych, z silnie zakorzenionymi uczuciami patriotycznymi.
Dziejący się współcześnie wątek rozwiązania zagadki zaginięcia tajemniczego pierścienia, należącego od wielu pokoleń do Zajezierskich, przeplata się z retrospekcyjnymi opowieściami o tejże rodzinie. Mogą one nieco zirytować czytelnika, bowiem autorka nie zachowuje w nich chronologii. Na początku kilka razy cofałam się do stronic oznakowanych datą, aby wyobrazić sobie bohaterów we właściwym czasie. Jednak po zupełnym ?wciągnięciu się? w akcję tych wspomnień, nie musiałam tego robić. Poza tym zdałam sobie sprawę, że tak mogłaby wyglądać opowieść nestorki rodu, której w toku opowiadania historii rodziny nagle przypominają się wydarzenia z innych jej okresów. Mimo tej małej niedogodności, intrygujące zakończenie każdej wspomnieniowej części wyzwala ogromną ochotę na kontynuowanie znajomości z Barbarą Zajezierską, jej synem Tomaszem, z nieszczęsną Marianną Blatko, z Zuzanną ? wiejską zielarką, jasnowidzką a przy okazji mamką małego Tomasza, z Wandą i Kingą, czyli niesfornymi córkami Bysławskich (powaliła mnie kreatywność tych panien w działaniu na rzecz zwrócenia na siebie uwagi rodziców, w wyniku czego dziewczyny wpadły jak śliwki w kompot <smiech>) i innymi bohaterami. Na dodatek pani Gutowska-Adamczyk bardzo malowniczo ukazuje nam ich dzieje. Czytając powieść, przed oczami przewijają się nam niezwykle realistyczne obrazy niczym dzieła Chełmońskiego, czy Gierymskiego. I te radosne, sielskie, z nutą nostalgii (pejzaże z dworkami, chłopskimi chatami, rodzinne portrety, bale i polowania, ówczesne zwyczaje i tradycje świąteczno-towarzyskie). I te związane z trudami życia codziennego (konsekwencje udziału w powstaniu 1863, zarządzanie domem, choroba i śmierć najbliższych osób).
Przyjemny styl narracji, barwne postaci, łyk historii, archeologiczna zagadka ? oto atuty, które przemawiają za tym, aby książce wystawić bardzo dobrą ocenę <brawo>.
Należy zaznaczyć, że koniec powieści nie oznacza końca historii rodu Zajezierskich. Kontynuację znajdziemy w kolejnej części ?Cukierni pod Amorem? z podtytułem ?Cieślakowie?. I ta właśnie część została już przeze mnie zamówiona.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Maleńka

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 2304
  • Płeć: Kobieta
  • Don't be afraid!
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #53 dnia: Wrzesień 01, 2012, 22:02:33 »
Bardzo dziękuję El za polecenie książki "Cichy wielbiciel". W końcu ją pochłonęłam, trwało to trochę, ale to dlatego, że nie mogłam jej cały czas czytać niestety. W międzyczasie pochłonęła ją jeszcze moja mama, a teraz się za nią siostra zabrała. Fantastycznie napisana, strasznie wciąga, momentami podczas czytania mówiłam na głos - "Boże, co za psychol". Jedna, mała, głupia chwila w życiu, a tak je potrafi zmienić. I dobrze zakończona... Może nie będę pisać jak - bo mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze po nią sięgnie :)
Nie przeglądaj forum anonimowo :) Dołącz do nas, zarejestruj się już dziś ;) Zapraszamy <komputer>

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #54 dnia: Wrzesień 02, 2012, 15:16:30 »
Bardzo dziękuję El za polecenie książki "Cichy wielbiciel". W końcu ją pochłonęłam, trwało to trochę, ale to dlatego, że nie mogłam jej cały czas czytać niestety. W międzyczasie pochłonęła ją jeszcze moja mama, a teraz się za nią siostra zabrała. Fantastycznie napisana, strasznie wciąga, momentami podczas czytania mówiłam na głos - "Boże, co za psychol". Jedna, mała, głupia chwila w życiu, a tak je potrafi zmienić. I dobrze zakończona... Może nie będę pisać jak - bo mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze po nią sięgnie :)

Proszę bardzo Maleńka <usmiech>

Spoiler
Bardzo podobała mi się postawa Pawła, chłopaka Julii. Jego początkowa reakcja wydaje się całkiem naturalna, ale później, gdy nieco ochłonął zachował się wspaniale. Wielkie uznanie dla niego za wytrwanie przy dziewczynie, nawet przy największych jej schizach. A przy tej scenie, gdy znalazł ją ubraną w wannie, przerażoną, w stanie niemal nieprzytomnym, jak się przy tym popłakał, to mi samej łzy się zakręciły. Chłopak ma największe zasługi w tym, że Julka wyszła z tej traumy.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Maleńka

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 2304
  • Płeć: Kobieta
  • Don't be afraid!
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #55 dnia: Wrzesień 02, 2012, 15:35:36 »
Spoiler
Postawa Pawła też mi się bardzo podobała. Był przy niej - na dobre i na złe. To się chwali, tak się powinien zachować prawdziwy mężczyzna...

No i nie mogę się powstrzymać - żal mi Ani. Ania, idealna... Z chęcią przeczytałabym jej historię.

Może sięgnę też po inne książki tej autorki :)
Nie przeglądaj forum anonimowo :) Dołącz do nas, zarejestruj się już dziś ;) Zapraszamy <komputer>

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #56 dnia: Wrzesień 02, 2012, 15:52:10 »
Spoiler
No tak, Ania to "następczyni" Julki.
Teraz facet zostałby ukarany, gdyby któraś go oskarżyła. Może by posiedział trochę, choć jeśli takie zachowania mają podłoże psychiczne, to sama odsiadka nic nie da. Facet musi się leczyć.

Z tego, co wiem pani Rudnicka pisze raczej lekkie książki, trochę obyczajowe, trochę detektywistyczne, trochę komedii. Tytuły, na które często się natykam to "Natalii 5" oraz "Zacisze13" i "Zacisze 13. Powrót". "Cichy wielbiciel" to taka odskocznia od jej "normalnych" gatunków. Kiedyś sięgnę jeszcze po którąś z jej książek. Tak dla porównania.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Nareli

  • Naćpana marzeniami
  • Zaawansowany
  • ****
  • Wiadomości: 439
  • Płeć: Kobieta
  • "Nie potrzebuje marzeń, jestem spełniona" D.O.
Odp: Literatura
« Odpowiedź #57 dnia: Wrzesień 02, 2012, 16:08:07 »
Przyszłam się pochwalić! Otóż, przeczytałam Potop - powieść Henryka Sienkiewicza, rzecz jasna. Mimo moich wszelkich oporów i wcześniej kompletnie nieudowodnionej nienawiści do tej książki, przeczytałam ją i ku mojemu zaskoczeniu spodobała mi się. Naprawdę mi się spodobała. Wcześniej byłam jakaś uprzedzona do twórczości Sienkiewicza, pozostał uraz po "W pustyni i w puszczy", ale "Potop" mnie zainteresował... najbardziej oczywiście wątek Kmicica i Oleńki, chociaż z góry było wiadomo, że prędzej czy później będą razem.

To, co na wstępie mnie przeraziło to z pewnością grubość książki - napakowana jak nie wiem, ale zacisnęłam zęby i wzięłam się za czytanie, teraz nie żałuję, bo gdybym miała bazować tylko na streszczeniu pewnie tak bym się nie zachwyciła  :D

Mam wniosek na przyszłość, że nienależy oceniać książki po okładce  ;D Jak "przetrwałam" Potop, to dam radę każdą inną książkę przeczytać  <jezyk>

"Zostałam aktorką, żeby zrozumieć, dlaczego ludzie robią i mówią pewne rzeczy." D.O.

Offline Avant

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 133
  • Płeć: Kobieta
Odp: Literatura
« Odpowiedź #58 dnia: Wrzesień 02, 2012, 20:32:02 »
Też przeczytałam "Potop" w te wakacje. <mruga> Także pozytywnie się zaskoczyłam, ponieważ pamiętałam, jak bardzo nie podobali mi się "Krzyżacy"... "Potop" to jednak zupełnie inna książka - chociażby ciekawsze postacie. Nie mogłam przekonać się do kobiet w "Krzyżakach" - zarówno Danusia jak i Jagienka wydawały mi się zbyt banalne, przewidywalne, prosto napisane... Natomiast Oleńka czy Anusia zdecydowanie bardziej dają się lubić. <mruga> Nie mogę powiedzieć, że ta książka należy do moich ulubionych, ale nie kwalifikuje się też do tych najgorszych. Spodziewałam się, że jej czytanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych zajęć, ale nie było tak źle!

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Literatura
« Odpowiedź #59 dnia: Wrzesień 02, 2012, 20:37:15 »
A ja uwielbiam Sienkiewicza <jezyk>
Trylogię przeczytałam w tydzień, "Quo vadis" w trzy dni, tyle samo zajęła mi "Rodzina Połanieckich". Bardzo lubię też tzw. małą trylogię na którą składają się nowelki "Stary sługa", "Hania" i "Selim Mirza".

Najmniej zainteresowali mnie "Krzyżacy", trochę się nudziłam przy czytaniu i dlatego długo mi zeszło zanim doszłam do końca <jezyk>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski