Wczoraj obejrzałam sobie "Jane Eyre".
A którą wersję? Z którego roku?
Ja bardzo lubię tę historię i zawsze kiedy mam okazję oglądam (chyba mam już "na koncie" trzy adaptacje tej powieści). Najbardziej podoba mi się mini serial BBC z 2006 roku.
Bardzo dobre, nieco inaczej zagrane główne role, idealnie ukazany klimat chłodnej Anglii, mrocznej, owianej tajemnicą posiadłości, piękna muzyka.
Jane nie do końca jest tu kopciuszkiem - owszem pozycja społeczna niska, ale dziewczyna nie jest kruchym, wystraszonym kurczakiem. A Edward nie do końca zgorzkniały. Potrafi wykrzesać z siebie nieco życia. Co prawda gorzka ironia leje się wtedy litrami z niego, ale dodaje mu to nawet uroku.
Oboje aktorzy więcej grają ciałem niż słowem i to mi się bardzo podoba. Obraz rodzącego się między ich bohaterami uczucia nie jest ckliwy, przerysowany. To taka dojrzała miłość.
To dramat kostiumowy z elementami psychologii.
Jeśli podobała Ci się Jane Eyre, to proponuję obejrzeć
"Firelight" (Blask ognia) z Sophie Marceau i Stephenem Dillanem (Stannis Baratheon z "Gry o tron" kilka lat wcześniej

)
Też jest arystokrata, też jest żona arystokraty, też jest guwernantka. Tu mamy jednak dość kontrowersyjny jak na czasy, w których rzecz się dzieje, wątek "surogatki". Piękny, wzruszający film o sile uczucia do kobiety, mężczyzny, ale i sile miłości do dziecka.
Obraz oparty na magicznym cytacie, który nawet sobie zapisałam:
"Wiesz, co się dzieje w blasku ognia?
Dzieją się czary. Czas staje w miejscu.
Kiedy zgasną lampy i zostaje tylko blask ognia, znikają reguły.
Możesz robić, co chcesz.
Mówić, co chcesz.
Być, kim chcesz.
Kiedy lampy znów zapłoną, czas rusza naprzód.
To, co powiedziałaś lub zrobiłaś, zostanie zapomniane.
Więcej - to się nigdy nie zdarzyło."Główna bohaterka posługuje się nim zarówno w stosunku do ukochanego, jak i małej dziewczynki. Jest dla niej niejako usprawiedliwieniem wyborów. I dlatego kocha ogień tlący się w kominku. Przy nim może być sobą, gdy on gaśnie wraca do rzeczywistości, która nijak się ma do tej magicznej chwili przy blasku ognia.
Zresztą nie tylko cytat jest tu magiczny. Magię "Blasku ognia" wspiera przepiękna muzyka.
Anja Bukovec - Firelight (from Firelight) by Christopher GunningA tu, w ramach trailera, klip powstały w oparciu o "Firelight". Niestety muzyka, choć równie piękna, nie jest z tego filmu.
FirelightPodobną tematykę (On - bogaty, sarkastyczny, skryty, Ona - biedna, skromna, naiwna i strachliwa, mroczna posiadłość i Jego tajemnica) ma
"Rebeka" Hitchcocka z 1940 roku (na podstawie kultowej powieści Daphne du Maurier). Wspaniałe role Lawrence Oliviera i Joan Fontaine oraz Judith Anderson w roli demonicznej służącej, ślepo zapatrzonej w pierwszą panią de Winter. Z wielką przyjemnością ogląda się ciekawą opowieść o zaskakującym finale, szarpanego poczuciem winy Maxima, przemianę drugiej pani de Winter (ciekawostką jest fakt, że ani razu nie pojawia się w filmie imię głównej bohaterki) z "zahukanej dziewczynki" w dojrzałą, silną kobietę, no i oczywiście intrygi pani Danvers (wspomnianej służącej), aby zdyskredytować w oczach męża nową panią w Manderley.
Rebecca - TrailerNawet nie pamiętam ile razy oglądałam ten film

Jeśli ktoś nie lubi starego kina, to można obejrzeć "Rebekę" z 2008 roku. Całkiem niezła wersja włoska. Podobała mi się, jednak nie przebije pierwowzoru, bo dla mnie nie ma tu jednej bardzo ważnej rzeczy - właśnie magii kina z tamtych lat

A poza tym włoska opcja ma bardziej charakter melodramatu, u Hitchcocka, wiadomo - dochodzi jeszcze szczypta grozy
