Autor Wątek: Coś na smaczek...  (Przeczytany 43710 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Zołza;)

  • Gość
Coś na smaczek...
« dnia: Czerwiec 19, 2012, 13:16:29 »
Przypuszczam, że nie tylko ja polubiłam małą finezję w kuchni. Kiedy byłam nastolatką raczej uciekałam od niej- wolałam raczej jeść niż gotować. Teraz jednak mam pewnego łasucha, który uwielbia moją kuchnię, a to "łaskocze" mnie na tyle, że często lubię w kuchni odreagowywać swój stres. Uwielbiam się w niej "wyżywać", coś tworzyć, a najbardziej lubię to kiedy to smakuje. Jest coś prawdy w tym, że droga do serca prowadzi przez żołądek. :)
W związku z powyższym chciałabym stworzyć wątek poświęcony Waszym wyczynom kuchennym, przepisom i innym radom, jakie każdemu z nas prędzej czy później mogą się w niej przydać.
Zapraszam wszystkich!  :th_0girl_curtsey:

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwiec 19, 2012, 14:39:42 »
Ja nie lubię, ani gotować ani w kuchni eksperymentować, np, wymyślać naleśniki z jakimiś kosmicznymi nadzieniami. I żeby nie było, ugotować coś umiem. Po prostu nie jest to moją pasją. Podobnie jak pieczenie.

Ale skoro już tutaj jestem to może jakaś dobra dusza powie mi jak upiec pulchnego a nie "zbitego" biszkopta?
To jest takie coś co mi spać nie daje:)

Zołza;)

  • Gość
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwiec 19, 2012, 14:48:04 »
Wiesz Jean, moja mama ma jakiś sprawdzony sposób- podpytam i dam znać ;)

Ja do kuchni tez miałam wstręt, ale jakoś samo mi się odmieniło. Chyba wpłynęły na to pochwały, bo podobno dobra jestem. ;) Nikt by mnie jednak w kuchni nie zamknął! Ja tam tworzę od czasu do czasu, ale za to z miłością, a to najważniejsze, więc powstają cuda! :D

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwiec 19, 2012, 15:06:35 »
To zapytaj proszę. I jeszcze może jak kleić pierogi, coby się w gotowaniu nie rozklejały, bo moja już siły do mnie nie ma ;D
Moje dwie największe zmory. Prawdopodobnie nie mam daru. Bywa:)

Offline KONICZYNKA

  • M&Ar-forever!
  • *****
  • Wiadomości: 380
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwiec 19, 2012, 15:35:05 »
Jeżeli chodzi o biszkopt to my robimy tak: 5 jajek, 10 dkg mąki pszennej, 10 dkg mąki ziemniaczanej (jak proporcja przechyli się trochę w stronę ziemniaczanej, to nic się nie stanie, w sensie 8 pszennej, 12 ziemniaczanej) szklanka cukru i łyżeczka proszku do pieczenia.

Wykonanie:
Jajka (bez rozdziału na białka i żółtka) ucieram (ubijam) mikserem z cukrem i później po ubiciu na jednolitą masę dodaję mąkę i proszek. Nie mieszam mikserem, tylko tym http://img1.cokupicstatic.pl/c_big876659.jpg  Potem na blaszkę, do piekarnika na góra 20 minut i biszkopt gotowy. Po wyjęciu z piekarnika należy rzucić blaszkę na coś twardego (podłoga, blat kuchenny). Po prostu z małej wysokości puścić blaszkę z biszkoptem. Wiem dziwnie to brzmi, ale wtedy nie upadnie, tzn. zawsze może trochę upaść, ale wtedy na pewno mniej    smilie_girl_349

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwiec 19, 2012, 15:43:09 »
To widzę, że ja robię jednak inaczej. Na przykład rozdzielam żółtka i białka, białka ubijam na sztywno (odkąd mam mikser to mikserem, i do mieszania też stosuję ten sprzęt - jakieś szczególne ma to znaczenie, że zamiast miksera mieszać trzeba "trzepaczką"?). Potem utrwalam cukrem, dodaję żółtka, mąkę, proszek, kroplę oleju i octu też czasami dodawałam.
I zonk, a niektórym wychodził ładny. Przy moich biszkoptach czasem można zęby połamać :P

Offline KONICZYNKA

  • M&Ar-forever!
  • *****
  • Wiadomości: 380
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwiec 19, 2012, 16:12:27 »
To widzę, że ja robię jednak inaczej. Na przykład rozdzielam żółtka i białka, białka ubijam na sztywno (odkąd mam mikser to mikserem, i do mieszania też stosuję ten sprzęt - jakieś szczególne ma to znaczenie, że zamiast miksera mieszać trzeba "trzepaczką"?). Potem utrwalam cukrem, dodaję żółtka, mąkę, proszek, kroplę oleju i octu też czasami dodawałam.
I zonk, a niektórym wychodził ładny. Przy moich biszkoptach czasem można zęby połamać :P

Wydaje mi się, że właśnie dzięki "trzepaczce" ciasto wychodzi bardziej pulchne. Ubite jajka nie tracą wtedy po dodaniu mąki swojej lekkiej konsystencji. Takie jest moje wrażenie. Niemniej jednak moja kuzynka wszystkie ciasta miesza mikserem i jej wszystko wychodzi, ja i mikser, to zawsze równa się nieudany wypiek.

Jeżeli dodawałaś olej i ocet, to wychodziło Ci bardziej ciasto babkowe, a ono nigdy nie będzie miało lekkości biszkoptu. Zawsze będzie mniej puszyste niż biszkoptowe i szybciej można otrzymać zakalec.
W sumie nie wiem czemu się wypowiadam, bo piec ciast, to chyba nie umiem, ale moja mama zawsze woli, że ja się za to biorę niż ona. Także "siła wyższa" kieruje mnie do kuchni.  :th_girl_haha:

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwiec 19, 2012, 17:21:42 »
Nieźle. A miało być bardziej puszyste właśnie... :th_0girl_impossible:

Zołza;)

  • Gość
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #8 dnia: Czerwiec 19, 2012, 18:02:56 »
Pierogi Jean- kleisz na brzegach a potem od jednego rogu sklejonego do drugiego co kawałeczek robisz tak: chwytasz tak jak sklejałaś zawijając tak to sklejone, że jeśli kciuk masz u góry to potem znajduje się tam palec wskazujący i tak przez całą długość pieroga do drugiego sklejonego roga (nie wiem czy jestem w stanie wyjaśnić to lepiej- w każdym razie jest to sposób mojej babci, a ona robi najlepsze pierogi na świecie!:) ).

Znalazłam nawet zdjęcie z efektem końcowym- mam nadzieję, że rozjaśni moje wypociny ;)

http://www.google.pl/imgres?q=pierogi&start=149&um=1&hl=pl&client=firefox-a&sa=N&rls=org.mozilla:pl:official&biw=1440&bih=733&addh=36&tbm=isch&tbnid=k5sNLCmHv8sJ-M:&imgrefurl=http://mycuisine.blox.pl/html/1310721,262146,21.html%3F509368&docid=OF76JpiYWaQCRM&imgurl=http://mycuisine.blox.pl/resource/Pierogi_z_grzybami.jpg&w=640&h=480&ei=W6LgT7WXJdDGtAak5fmICQ&zoom=1&iact=rc&dur=338&sig=112197793572770960160&page=8&tbnh=157&tbnw=209&ndsp=24&ved=1t:429,r:9,s:149,i:243&tx=108&ty=90


O biszkopt jeszcze nie pytałam. :)

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwiec 19, 2012, 18:28:52 »
Wygląda świetnie. W sumie to podobny sposób klejenia jak przy uszkach, które, o dziwo, jakoś mi się nie rozklejają (ale to pewnie w ramach bożonarodzeniowego cudu).
Spróbujemy. Co najwyżej będę jeszcze większą zrzędą i marudą jak mi nie wyjdzie :P
Bardziej zależy mi na biszkopcie, bo już dłuższy czas słyszę o tym z galaretką i owocami. I aż mnie ciary przechodzą na samą myśl ;)
Dzięki dziewczyny :-)

Zołza;)

  • Gość
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #10 dnia: Czerwiec 19, 2012, 18:30:18 »

Spróbujemy. Co najwyżej będę jeszcze większą zrzędą i marudą jak mi nie wyjdzie :P
Trening czyni mistrza- powodzenia! :)
 

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #11 dnia: Czerwiec 19, 2012, 19:53:08 »
Ja do biszkoptu nie dodaje ani proszku do pieczenia, ani oleju, ani octu - wychodzi puszysty :th_0girlcupcake:

6 jajek (oddzielnie białka i żółtka), 3/4 szkl. cukru (im drobniejsze kryształki tym lepiej) , szkl. mąki pszennej, 1/4 szkl. mąki ziemniaczanej i to by było na tyle jeśli chodzi o składniki.

Pianę ubijam (z dodatkiem szczypty soli) mikserem. Potem po trochu dodaję cukier, następnie po jednym żółtku. Gdy dodaje mąki zmniejszam obroty miksera. Moja mama ubija pianę trzepaczką, a gdy dodaje mąki, to miesza je z nią powoli za pomocą łyżki. I jeszcze do tego pilnuje jednego kierunku mieszania smilie_girl_356 Energiczne ruchy podobno psują puszystość masy biszkoptowej.

Jeśli chodzi o sklejanie pierogów ja robię to po prostu widelcem; przyciskając nim złożone brzegi pieroga. Moja mama kiedyś mi powiedziała, że dobrze jak do ciasta doda się zamiast zimnej ciepłą wodę a same ciasto zrobić troszkę luźniejsze. Przed sklejeniem posmarować brzegi pieroga wodą, która naturalnie stworzy spoiwo. I oczywiście między brzegi nie może dostać się farsz. Stosuję te rady (w piątek miałam z truskawkami) i rzadko, naprawdę rzadko mi się rozklejają smilie_girl_269.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline KONICZYNKA

  • M&Ar-forever!
  • *****
  • Wiadomości: 380
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #12 dnia: Czerwiec 19, 2012, 20:19:52 »
Dopytałam raz jeszcze mamę o biszkopt, niczego w przepisie nie pomyliłam, także możesz próbować.

Jeśli chodzi o sklejanie pierogów ja robię to po prostu widelcem; przyciskając nim złożone brzegi pieroga. Moja mama kiedyś mi powiedziała, że dobrze jak do ciasta doda się zamiast zimnej ciepłą wodę a same ciasto zrobić troszkę luźniejsze. Przed sklejeniem posmarować brzegi pieroga wodą, która naturalnie stworzy spoiwo. I oczywiście między brzegi nie może dostać się farsz. Stosuję te rady (w piątek miałam z truskawkami) i rzadko, naprawdę rzadko mi się rozklejają smilie_girl_269.

Dokładnie, my zawsze sklejamy widelcem. Nie ma opcji, żeby się rozkleiły. Moja babcia używa ciepłej wody właśnie, albo też wręcz "parzy mąkę", tzn. zalewa mąkę wrzątkiem. Warto też pamiętać, żeby nie nakładać farszu na stronę, na której jest więcej mąki. Po rozwałkowaniu ciasta nie odwracać, żeby mąka z posypanego blatu nie była w środku pierogów, bo wtedy ciężko będzie skleić.   smilie_girl_349

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #13 dnia: Czerwiec 19, 2012, 20:28:49 »
Po rozwałkowaniu ciasta nie odwracać, żeby mąka z posypanego blatu nie była w środku pierogów, bo wtedy ciężko będzie skleić.   smilie_girl_349
Bo to nadmiar mąki powoduje nie sklejanie się pierogów.
Ale jak już wspomniałam wcześniej, jak posmarujemy wodą, to ona z tą mąką zrobi tak jakby klej i ciasto po przyciśnięciu ząbkami widelca sklei się.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Caliente

  • Przyjaciel Forum
  • *****
  • Wiadomości: 584
  • Wyróżnienia:
Odp: Coś na smaczek...
« Odpowiedź #14 dnia: Czerwiec 19, 2012, 22:26:10 »
Ja z gotowaniem nie mam za wiele wspólnego, moje umiejętności kończą się na spagetti, ewentualnie pizzy. :D
Ale lubię piec, czy ogólnie desery robić, bo zdarzają się i ciasta bez pieczenia. ;) Mam babcin przepis na ciasto kakaowe z lukrem, które jest banalne i błyskawicznie się je robi, a wychodzi przepyszne - jeśli ktoś byłby zainteresowany, to służę. ;)

To widzę, że ja robię jednak inaczej. Na przykład rozdzielam żółtka i białka, białka ubijam na sztywno (odkąd mam mikser to mikserem, i do mieszania też stosuję ten sprzęt - jakieś szczególne ma to znaczenie, że zamiast miksera mieszać trzeba "trzepaczką"?). Potem utrwalam cukrem, dodaję żółtka, mąkę, proszek, kroplę oleju i octu też czasami dodawałam.
I zonk, a niektórym wychodził ładny. Przy moich biszkoptach czasem można zęby połamać :P

Wydaje mi się, że właśnie dzięki "trzepaczce" ciasto wychodzi bardziej pulchne. Ubite jajka nie tracą wtedy po dodaniu mąki swojej lekkiej konsystencji. Takie jest moje wrażenie. Niemniej jednak moja kuzynka wszystkie ciasta miesza mikserem i jej wszystko wychodzi, ja i mikser, to zawsze równa się nieudany wypiek.

To ja mam takie coś pomiędzy, tak jakby trzepaczkę na blenderze :D Dokładnie taką. I jest genialna, piana wychodzi sztywna, ale nadal jest puszysta i lekka, nawet po wymieszaniu z innymi składnikami.
Każdy budował swoje życie albo je niszczył zgodnie z zasadami, które sam sobie narzucił. Albo które odrzucał.
Dla nikogo nie było ratunku.