No ja oglądam, a właściwie oglądałam (zatrzymałam się na trzeciej serii z braku czasu, kiedyś nadrobię). Nawet zachęcałam do zapoznania się z nim w "Serialowym barometrze"

Bardzo mi się serial podoba. Ciekawe postaci zarówno u państwa, jak i służby. Szeroka gama charakterów. Dobroduszny Robert jako głowa rodziny - honorowy, szczery, kulturalny lord. Cora, jego żona - dystyngowana, z dystansem do służby, ale trzymająca się zasad dobrego zachowania względem nich. Mary - najstarsza córka, z którą już są kłopoty, dumna, skryta, trochę zarozumiała, ale jak się okaże nie bez serca. Edith - średnia córka, taki kopciuszek pod względem "urody", ale z pazurem. Sybil - najmłodsza córka, żywe srebro, niespokojny duch, nie do końca patrząca na konwenanse, dziewczyna z "walecznym sercem". Na początku Mary mnie irytowała, Edith było trochę szkoda, a największą sympatią darzyłam Sybil. Serial jednak stawia na niejednoznaczność bohaterów, więc w ciągu całej znajomości z nim uczucia względem postaci ciągle zmieniały front

Podobnie w przypadku służby. Choć na przykład panny O'Brien i jej sprzymierzeńca w knowaniach Thomasa nie cierpiałam chyba zawsze. A nie, właśnie przypomniałam sobie sytuację, w której ta wiedźma pokazała jakieś uczucia. A Thomasa nie lubiłam za "dowalanie" Batesowi (ten kulawy) i aż czasami miałam ochotę mu przywalić za intrygi

Wśród służby moje ulubione postaci to właśnie pan Bates, facet o złotym sercu i skomplikowanej przeszłości i Anna - szefowa pokojówek, dobroci kobieta, która dla miłości gotowa dużo, bardzo dużo poświęcić.
Majordomus i ochmistrzyni też w porządku.
Tak w ogóle, to podoba mi się w serialu wielowątkowość. Każdy odcinek odkrywa przed widzem kolejne fakty z życia mieszkańców Downton Abbey, jakieś tajemnice, jakieś nierozwiązane sprawy. Bardzo ciekawe.
A i nie sposób nie wspomnieć o seniorkach rodu. Uwielbiam słowne bitwy Violet (matka Roberta) i Isobel (matka Matthew). Zasady dobrego wychowania swoją drogą, ale zawsze jedna drugiej zawoalowaną szpilę wetknie w odpowiednie miejsce

Afera z trupem tureckiego dyplomaty (też już nie pamiętam, czy to książę, ale fakt, że z dobrego domu pochodził) będzie miała swoje konsekwencję, szczególnie dla Mary. Sporo osób będzie próbowało ją wykorzystać do własnych celów. Swoją drogą trochę się uśmiałam przy scenach, w których próbowano cichaczem przenieść Turka do jego sypialni
