Hmm... W zasadzie nie będzie to żadne wielkie historyczne wydarzenie, ale zawsze, gdy babcia mi opowiadała tę historię, robiła na mnie takie samo wrażenie.
Nie raz słuchałam, że gdy była mała, bawiła się z kolegą w lesie i pewnego razu natrafili na jakąś tajemniczą, drewnianą budkę. Ciekawość wygrała i weszli do środka. Znaleźli tam oczywiście zapasy broni, trochę jedzenia... Nie spieszyło im się, żeby wyjść i niestety zostali przyłapani przez Niemca, który wbiegł do środka z wymierzoną bronią... Babcia opowiadała, jak bardzo się wtedy bała, próbowała nawet oddech zatrzymać - słyszała, a i pewnie widziała nie raz, co dzieje się w takich sytuacjach... Niemiec jednak nie poruszył się, aż w końcu opuścił broń i krzycząc kazał im odejść.
Wiem też, że mama tej babci, czyli moja prababcia, jechała kiedyś do domu razem z dziećmi i zauważyli małą Żydówkę w rzece. Przygarnęli ją i udało jej się przetrwać.
Natomiast dziadek, tylko już od strony taty, opowiadał, jak u niego w domu ukrywali się partyzanci. Korzystali z noclegu, jedzenia czy schronienia. Niestety, pewnego dnia przyszli Niemcy, którzy odkryli całą sprawę i na oczach dziadka i reszty dzieci zabili ich ojca (czyli mojego pradziadka).
Okropne, mam nadzieję, że już nigdy się nie powtórzy...