Jakoś dzisiaj strasznie wolno szło mi oglądanie
chyba wyszłam z rytmu
"Egzamin" baaardzo fajny odcinek! Zuzia i Szczepan w roli głównej - pięknie!
Podobają mi się jako partnerzy w pracy, a i poza nią całkiem sympatycznie razem wyglądają. Co do całej sprawy, to no cóż dziadek chciał chronić swojego wnuka, tylko jakim kosztem? Na jego oczach utopiła się młoda, Bogu ducha winna dziewczyna, przecież gdyby jej pomógł to chociaż ona by żyła, a tak oboje zginęli. Moment w którym mierzył do Zuzi był yyy ... straszny. Powiedział, że ma jednego wnuka, że chce go chronić, że nie pozwoli żeby go zamknęli gdzieś tam, a sam najwyżej dostanie kilka lat za zabójstwo, a co tam przecież tylko strzeli i zabije niewinną dziewczynę, która tylko chciała rozwiązać całą sprawę. Dobrze, że był Szczepcio!
Bardzo się cieszę, że coraz częściej się pojawia, że już sam z Zuzią może działać, a nie tylko szukał lakieru na drzewach
Naprawdę to jest bardzo dobrze napisana postać (jak wszystkie zresztą
) i uważam, że to jest najlepsza rola Karolaka, niby śmieszna, zabawna, ale kiedy trzeba to i potrafi zripostować, kiedy trzeba to i potrafi przyłożyć, świetna postać!
Basia: W jakiej sytuacji używa się gumowych nabojów?
Szczepan: Jak pałka nie starczy. Znaczy jeśli nie wystarczają środki przymusu bezpośredniego.
Basia: Tak jest
Marek: Jak się nazywa komendant Główny Policji?
Szczepan: O żesz wiesz.. nie, nie, nie poczekaj
Basia: No Szczepan, no na egzaminie będziesz miał 80 minut na 80 pytań
Szczepan: Nie słuchajcie ja już nie chce być tym oficerem. można się ubawić z tego Szczepana, bidulek tak bardzo się przejął, że później nie znał odpowiedzi na podstawowe pytania. Swoją drogą Zuzia miała bardzo dobry pomysł z tym wyjazdem, mieli odpocząć, odstresować się, w pełni nie wykorzystali tego czasu na błogie lenistwo, ale można powiedzieć, że połączyli przyjemne z pożytecznym.
Marta i Adam!
Uwielbiam ich! Kocham ich! Ubóstwiam ich! Bardzo podoba mi się taka dojrzała, piękna miłość, która nie jest szczeniacka, nie opiera się tylko na pożądaniu, tylko jest co coś więcej, wspólna przyszłość, wspólne życie. Pamiętam jak po odcinku "Miasteczko" byłam zła na Zawadę, że nie zawalczył o Martę, że tak po prostu wyjechał (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że wezmą ślub) a tutaj proszę taka niespodzianka
Wspólne mieszkanie, wspólny wyjazd a i widać, że ten Paweł bardzo polubił Adama i potrafią się porozumieć.
Marta: Jesteś pewien, ze wiesz co robisz?
Zawada: W życiu nie byłem pewniejszyPiękna scena!
Kurcze jak niewiele trzeba słów, gestów żeby zrobić dobrą romantyczną scenę. Widać między nimi tą chemię, to uczucie, nawet nie muszą się całować czy iść do łóżka, to widać w oczach, w gestach (pięknych zresztą!
) Uwielbiam ich!
Baśka jest zakochana w Marku po uszy, jest zazdrosna o wszystkie dziewczyny, o Patrycję była zazdrosna, o tą Marzenkę też
o Zuzię początkowo też mogła być zazdrosna. Nie wiem czy Marek tego nie widzi, czy po prostu udaje, że nie widzi. Momentami zachowuje się jak dupek, a z kolei w innych scenach zachowuje się całkiem fajnie i przyjemnie się na nich patrzy. Marek udaje twardziela, nie lubi przyznawać się do porażki, ale już powinien wiedzieć, że lepiej działa się z przyjaciółmi, niżeli w pojedynkę, Baśka już się o tym przekonała, teraz pora by i Marek się o tym dowiedział.
Akurat miłość Marty i Zawady nie zostaje spieprzona. Ona jest piękna od początku do końca. Jest spełniona, dojrzała i opiera się na deklaracjach - nie tylko na przekomarzankach Tudzież domysłach.
Uwierz, Klaudia, że będzie na co popatrzeć.
Chodziło mi bardziej o to, że spieprzą to w taki sposób, że się rozstaną, że ona zginie, a nie tak jak jest w przypadku Marka i Basi, że to jest takie pokopane. Miłość Marty i Adama jest piękna!
Jest pięknie dopracowana pod każdym względem! Przede wszystkim tak jak napisała Jean jest dojrzała, a ostatnimi czasy bardzo lubię taką dojrzałą miłość, kiedy spotyka się dwoje ludzi po przejściach, wiedzą czego chcą, wiedzą, że chcą kochać i chcą być kochani, a jednocześnie nie zależy im tylko na seksie, ale i na wspólnym życiu, są i deklaracje i obietnice i wspólne mieszkanie - cudownie!
Nie widzę nic złego w budowaniu w ten sposób jakiegoś uczucia nawet jeśli jest ono poplątane. Widać, że na koniec wychodzą na prostą. Nawet jeśli jest przedstawiona w taki a nie inny sposób.
Poplątane uczucia są fajne
tyle tylko, że ja póki co miłość widzę tylko ze strony Baśki, Marek jest jak gdyby obojętny na to wszystko (ale oczywiście mogę się mylić) zawirowania są w porządku, przekomarzanie też, ale w ich relacji brakuje mi wzajemnej pomocy, o ile Marek wie, że może w każdej sytuacji liczyć na Baśkę, o tyle nie jestem pewna czy ona w każdej sytuacji mogłaby liczyć na niego, już bardziej skłaniałabym się ku temu, że ona większe wsparcie, większą pomoc dostaje od Adama niżeli od Marka, który non stop jest pochłonięty swoimi sprawami.