A mi żadna z Wand nie pasuje do tej roli ;) Jakoś nijak nie mogłam zobaczyć tej wielkiej miłości między Bronkiem i Wandzią.
To może to wina "wybitnego aktora" Macieja Z., że nie potrafi sprawić by 'chemia" i "wielka miłość" była widoczna. <smiech>A mi żadna z Wand nie pasuje do tej roli ;) Jakoś nijak nie mogłam zobaczyć tej wielkiej miłości między Bronkiem i Wandzią.
No proszę Cię a to tarzanie się w pościeli...zwłaszcza w na początku drugiej serii (po zmianie aktorki?)? Przecież masa tego była:) Aż czekałam kiedy w końcu przypomną sobie o wojnie i konspiracji. Tak, wiem, wredna jestem ;D
Nie wiem - może to tylko ja tak mam, ale Róźczka w roli pięknej aktorki...
CytujNie wiem - może to tylko ja tak mam, ale Róźczka w roli pięknej aktorki...Ja tam Różczkę za ładną uważam a Ostaszewską niekoniecznie. <smiech>
Bardzo fajna jest pani Maria... <serce> W ogóle sceny szpitalne ona i siostrzyczki mega.Widzę, że się dogadamy! :D
O! Co mnie drażniło to nazywanie Wandy - Wandzią. Bez przerwy... I je jej spojrzenie zranionej łani, tak jakby nie mogła się w ogóle odnaleźć w rzeczywistości...A weź... plus jeszcze jej mamusia czyli kolejna grająca mi na nerwach pani Wencel. ;P
Ponadto Ostaszewska ma wielki nos. Jejku jak ona mnie drażni wizualnie. Aktorka z niej niezła, ale nie przepadam. I no starsza od tego Bronka, chyba że ona nie gra jego równolatki...Lubiłam Wandę w wydaniu Ostaszewskiej. Tylko akurat Ostaszewska skradła moje serce kilkoma rolami i z sentymentu wielkiego i dla niej właściwie kiedyś tam ten serial zaczęłam oglądać. :)
Bardzo fajna jest pani Maria... <serce> W ogóle sceny szpitalne ona i siostrzyczki mega.Pani Maria ma jeden z ciekawszych wątków w serialu :) Tak swoją drogą.. no i nie da się jej nie lubić :)
Siostra: Taaa ruscy to nawet mają 100 osobowe czołgi. Jeden w środku reszta pcha. <smiech>
Bardzo podobało mi się, że panu kapusiowi się oberwało za swoje dobre donosicielstwo które tamci wzięli za kit.
Nie bardzo pamiętam w szczegółach pierwszy odcinek (własnie oglądam) i czy Tobie chodzi o Ryszkowskiego Karola? Czyli kolesia, który wymigał się od plutonu egzekucyjnego znajomością z oficerem Abwery (w tej roli Wieczorek)?
CytujNie bardzo pamiętam w szczegółach pierwszy odcinek (własnie oglądam) i czy Tobie chodzi o Ryszkowskiego Karola? Czyli kolesia, który wymigał się od plutonu egzekucyjnego znajomością z oficerem Abwery (w tej roli Wieczorek)?Tak! O tego.
Niby ma powody pewnie głównie o Bronka chodzi, ale tak czy siak. Nie lubię takich szuj.
Czemu ich wywalili w innym miejscu? Nie zakapowałam tego. Myślałam że mają spadać tam, gdzie ogniska...
A te przebitki archiwalnej warszawy też mi się podobają. :)
W ogóle młotki pierwsze co to idą do rodzin a mieli tego nie robić. Dzieciaki.
A pojawił się już ten Możdżer czy jak mu tam było? Co ich tak strasznie wykorzystywał?
Sajkowscy mieli jakieś korzenie żydowskie, ze strony Sajkowskiego... <mysli>Są bardzo męczący i marudzący. Faktycznie korzenie żydowskie mają ale skoro bycie Żydem dziedziczy się po matce, no to oni nimi nie są... Korzenie owszem, ale nie są w prostej linii... No ale fakt raczej zgarniano wszystkich, co mieli jakiekolwiek znamiona bycia Żydem.
Ja wiem, że pobyt w gettcie nie jest czymś radosnym (wręcz przeciwnie - to straszne doświadczenie) ale w tej rodzinie nie ma ani jednego optymisty, ani jednego człowieka do życia. Nikt nie potrafi tego wyrazić. przecież nawet w obozach ludzie się czasami zajmowali jakąś rozrywką, prymitywną, ale zawsze.
Sajkowscy są strasznie posępni. Za to zdeklasowali Hioba już dawno. Naiwny ojciec, zadziorny (aż za bardzo), i realista do bólu, syn , córka - tutaj już brakuje mi słów. ;)
Do tego lista nieszczęść jest imponująca... <placze> <olaboga>
A pojawił się już ten Możdżer czy jak mu tam było? Co ich tak strasznie wykorzystywał?Możdzer czy Mongoł? O kogo chodzi?
Mozler! Chyba mu było ;) Taki jeden z żołnierzy w getcie, który koniecznie chciał im pomóc, bo Sajkowski kiedyś był jego wykładowcą, czy nauczycielem...Aaa... to chyba jeszcze nie było go w 5 odcinku.
Pomoc wyjdzie bokiem.
Żołnierz to chyba za dużo powiedziane. Porządkowy raczej...
Jaka urocza scena w 5 odcinku z udziałem Pani Marii i jej męża... <serce> Pierwsze spotkanie po długim czasie, smutna informacja, ale... to takie piękne było.Prawda? :) Mnie też się bardzo spodobała ta scena. I kolejne. I pierw radość dr Marii z powodu spotkania syna, później smutek, potem wręcz rozpacz na wieść, że został wywieziony na Pawiak i skatowany. Powtórzę się, ale to fantastyczna postać. Wiele złego ją w życiu spotkało, pogodziła się z tym, że straciła męża, synów, teraz ich odzyskała i wciąż drży o ich życie. Tak źle i tak niedobrze.
Prawda? :) Mnie też się bardzo spodobała ta scena. I kolejne. I pierw radość dr Marii z powodu spotkania syna, później smutek, potem wręcz rozpacz na wieść, że został wywieziony na Pawiak i skatowany. Powtórzę się, ale to fantastyczna postać. Wiele złego ją w życiu spotkało, pogodziła się z tym, że straciła męża, synów, teraz ich odzyskała i wciąż drży o ich życie. Tak źle i tak niedobrze.
A Wandziunia...naiwna jak dziecko :P Nie rozumiem, ona myśli, że po co Karolowi te grypsy? Że dla kogo on pracuje? Przecież po jego zachowaniu od razu widać, że ma nieczyste sumienie...biega, krzyczy, miota się, wymusza na niej, choć wcześniej mówił raczej o pomocy, niż o pracowaniu dla niego. Raz gestapo go szuka, potem nie, znów go szuka. Wanda zaczyna mnie irytować, jako bohaterka, takim swoim rozmemłaniem, niezdecydowaniem. Chce pomóc wszystkim na raz, gubiąc przy tym resztki rozsądku i ostrożnoścDokładnie... :/ I oczywiście jeszcze pomaga niby tej strażniczce a tak naprawdę pewno ją wkopie w bagno...
Za to przynajmniej póki co Antek Królikowski ma świetną rolę. :DO taaak, mój ulubieniec! :D Nie wiem co ten aktor ma w sobie, ale zawsze gdy go widzę ryjek mi się cieszy. Zawsze dostaje takie pozytywne- mimo wszystko- role. Fajnie że dołączył do działań konspiracyjnych, bo widać, że chłopak ma smykałkę, wszystko potrafi załatwić.
Taki komiczny cwaniaczek Warszawski. <haha>
I mnie też na tym etapie ukazanie getta z perspektywy Sajkowskich się nie podoba :P Same urywki gdzie pokazują Żydów przechadzających się ulicami, żydowskie dzieci...to rzeczywiście ma specyficzny klimat i jest wiarygodne, szczególnie ujęła mnie scena rozdawania czekoladek przez oficerów niemieckich, że niby tacy dobroduszni, a tymczasem obraz ten, te biedne dzieci, rzucające się na słodycze jak na cud największy...to był bardzo przykry widok :(Poza tym kurcze... jednak w gettcie był większy głód, większa brutalność, większe zniewolenie niz to pokazują a tu tak właściwie wszyscy mają zajęcie, wszyscy kombinują aż się patrzy, wszyscy coś tam do jedzenia mają (no może jedną głodną dziewczynkę pokazali)... Takie normalne to życie w tym gettcie a raczej takowe nie było.
Ale te nieszczęsne ciapciaki, które siedzą tylko w domu i życia jakby nie mają, odwiedza ich tylko ten cwaniaczek, synek gdzieś znika nie wiadomo gdzie, Lenka martwi się tylko czy uda jej się spotkać z ukochanym, ojciec ćwierka nad oszustem, a matka? Matka płacze wiecznie, narzeka, a jakoś trudno mi jest uwierzyć w ten obraz nędzy u nich.Taaaa... zwłaszcza że mieszkanie niczego sobie... Tu chleb, tu jajka, tu szyneczka, fasolowa... (skąd fasolę oni mieli) chrzan... chociaż już jedną laseczkę tego chrzanu by pokazali a nie dwie... raczej to nie był łatwy łup.
Michał...naiwny jest :P bo albo mnie się wydaje, albo Osmańska wcale dobrych intencji nie ma. A ten zakochał się w niej, potem ni z gruszki ni z pietruszki oświadczył - mając gdzieś ostrzeżenia brata, jeszcze zaprosił Celinę. A coś mi umknęło czy on z nią nigdy nie zerwał? Po prostu wyjechał i po powrocie się z nią nie kontaktował, tak? W takim razie Konarski to głupek i tyle :PNo jasne, że głupek! Chyba najbardziej irytujący z całej czwórki. Nie wiem skąd ta nagła fascynacja Osmańską... No ale on zawsze był psem na baby. Cała ta historia z Osmańską skończy się dość zaskakująco ;)
Cała ta historia z Osmańską skończy się dość zaskakująco ;)Rzeczywiście, bardzo zaskakująco. Teraz troszeczkę żałuję tego co napisałam, ale jak widać nie ja jedna dałam się nabrać, a w rzeczywistości Michał miał rację co do Karoliny. Ale takie życie, był wyrok i trzeba go było wykonać, tylko ja Michała akurat rozumiem, rozumiem jego żal i pretensje do Władka, w końcu kochał tę kobietę, była pierwszą której zdecydował się oświadczyć, chciał ułożyć sobie z nią życie. Jej śmierć z pewnością była dla niego ciosem i sama żałuję, że nie zobaczymy już Osmańskiej w serialu, lubię oglądać tę aktorkę na ekranie nawet jak gra czarne charaktery :)
Koniczynko...dziękuję za link :-* Motywujesz do oglądania, oj motywujesz.
Wandy i Bronka mam już serdecznie dosyć. Znów cudownie uratowana Wandzia powróciła do swojego ukochanego (skończyłam sezon IV, zaczęłam V) :P Ta para już chyba do końca będzie mi się kojarzyła tylko z tym wpadaniem sobie w ramiona. I z całowaniem się, całowaniem, no i jeszcze raz całowaniem. Bleee.
Za to Ruda i Władek <serduszko>
To jest to o czym pisała Maleńka. Ostatni odcinek to dopiero porażka jeżeli chodzi o ten wątek. No i ta scena końcowa... Na samą myśl o niej robi mi się niedobrze. Także teraz cieszę się, że nie muszę śledzić serialu w telewizji, bo tak przynajmniej mogę sobie pominąć sceny z Wandą i Bronkiem, a w tv nie było by takiej możliwości. :DOstatnia scena jest taka, jakby to Wanda i Bronek byli najważniejsi w tym sezonie. Te prawa, ten słodki pocałunek...rzeczywiście mdłości gwarantowane :P Szczególnie szkoda mi było w tym momencie Władka, który tak naprawdę nigdy nie miał takiego słodkiego życia jak oni, a w momencie, gdy Bronek wraz z ukochaną całowali się na oczach wszystkich, jego ukochana - Ruda - z trudem wracała do zdrowia setki kilometrów od niego, a jemu towarzyszyła obawa o jej życie, bezpieczeństwo. Szkoda że tej pary nigdy nikt w tym serialu jakoś nie wyróżniał.
Dziś już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka <haha>Teraz i ja dołączam do tego grona :D Co prawda czas oczekiwania będzie krótszy niż po finale sezonu, ale jednak. Tyle się naczytałam ostatnio newsów, szczególnie dotyczących Marii i Otta, że znów jakieś zawirowania, emocje, kłopoty. Dlatego zaraz szybciutko prześledzę odcinek 6x01, a później będzie wypatrywała kolejnych.
Michał...naiwny jest :P bo albo mnie się wydaje, albo Osmańska wcale dobrych intencji nie ma. A ten zakochał się w niej, potem ni z gruszki ni z pietruszki oświadczył - mając gdzieś ostrzeżenia brata, jeszcze zaprosił Celinę. A coś mi umknęło czy on z nią nigdy nie zerwał? Po prostu wyjechał i po powrocie się z nią nie kontaktował, tak? W takim razie Konarski to głupek i tyle :PNo jasne, że głupek! Chyba najbardziej irytujący z całej czwórki. Nie wiem skąd ta nagła fascynacja Osmańską... No ale on zawsze był psem na baby. Cała ta historia z Osmańską skończy się dość zaskakująco ;)
Za to bardzo fajnie jest sobie przypomnieć pierwsze spotkanie Rudej i Władka, który się uroczo jąkał :DPierwsze...a późniejsze spotkanie w parku? Przez Rudą określone jako druga randka, choć ich relacje były takie przepełnione tym jąkaniem Władka, że w sumie nawet pierwszej nie zauważyłam :)
Wandzia... Oglądając kilka odcinków pierwszej serii zaczynam naprawdę żałować, że Pani Ostaszewska nie wystąpiła we wszystkich odcinkach. Może i była niemotą, taką oderwaną od rzeczywistości kobietką, ale miała swój urok. Była taka delikatna i niewinna przy tym. Taka kobietka do zaopiekowania się nią. Różczka niestety nie sprostała zadaniu i całkowicie popsuła tę postać.Przez wszystkie sezony towarzyszyła mi ta myśl - jakby to wspaniale było, gdyby Ostaszewska mogła być Wandzią do końca. Wydaje mi się, że wtedy postać ta zostałaby poprowadzona nieco inaczej, a nawet jeśli nie - irytowałaby mniej, bo Ostaszewską uwielbiam i jej gra, a gra Różczki - niebo a ziemia. Wydaje mi się, że Magda nie czuła tej postaci już później. Jedynie na etapie więzienia Dziuni, która czekała na odbicie jej przez Bronka - potrafiłam ją jakoś znieść. Później było tylko gorzej.
Możliwe, żeby aż tak wiele zmian w postaci zależało od aktorki ją grającej? <bezradny>Możliwe, szczególnie że aktorki mają różne warunki, w różnych sytuacjach lepiej wyglądają. Ostaszewska wtedy była na etapie, gdy scenarzystom wydawało się, że ją tylko do dramatów można obsadzać. Dopiero niedawno odkryto jej lekkość, spontaniczność. Różczka natomiast to taka laleczka trochę i potem z Wandziuni zrobili właśnie...taką laleczkę co tylko na półce ustawić i podziwiać. Bo inaczej się stłucze i wszyscy będą płakać. Spośród wszystkich partnerek głównych bohaterów (Ruda, Celina, Lena) Wanda zawsze była jakaś nie z tej bajki, wiecznie zdziwiona tym, że trwa wojna. Ona nie potrafiła się odnaleźć w Polsce w trakcie wojny, nie potrafiła tego również zrobić po wojnie. No ale złej baletnicy to i rąbek przy spódnicy przeszkadza :P
I tego drugiego, co niemoralne stosunki z Grabą utrzymywałSchneidera... <mysli>
No i zupełnie nie pamiętałam, że doktor Maria była taka niesamowita. [...]
Może się narażę, ale wolałam ją z mężem niż z Ottem.
Wandzia zaczyna mnie irytować. A zwłaszcza jej naiwność i bezgraniczna wiara w słowa Ryszkowskiego.
No i zupełnie nie pamiętałam, że doktor Maria była taka niesamowita. [...]A dlaczego narazisz? I komu? Na pewno nie mi :)
Może się narażę, ale wolałam ją z mężem niż z Ottem.
Albo taki Wesołowski... Jak płakał trzymając zabitego ojca w ramionach. Ja też się wtedy (ponownie) popłakałam
Z Wandzią też były emocje. Tak się wplatała w to wszytko, że byłam przekonana, iż dojdzie do sytuacji w której Bronek będzie musiał ją zlikwidować, znaczy dostanie taki rozkaz :PJaka szkoda, że nikt nie wpadł na ten pomysł. Wtedy serial oglądałoby się z przyjemnością ;)
Wykonanie pierwszego wyroku egzekucyjnego przez Bronka - zabicie konfidentki.Ta scena mnie też bardzo zapadła w pamięci. Naprawdę świetnie zagrana, miałam ciarki na plecach, gdy podszedł do niej, jakby nigdy nic, wypowiedział ciąg słynnych słów - i strzelił. A dopiero potem targały nim emocje.
Maleńka, a Ciebie też rozbawił moment pojawienia się Różczki jako Wandzi? Do teraz pamiętam, że wybuchnęłam śmiechem, gdy wychyliła się zza tego winkla i zapiszczała <haha>Mnie to rozwala do dzisiaj plus potem te sceny pościelowe...nic do takich nie mam w sumie, ale co za dużo i niesmacznie pokazane to niezdrowo.
Gdzie jest Maja kiedy jest potrzebna?Chyba w ciąży była <mysli> czyli jakby nie patrzeć niespodziewane okoliczności, pewnie nie brałaby na siebie udziału w wielosezonowej produkcji, gdyby miała w planach powiększenie rodziny. A Wandzia jednak w ciąży być nie mogła, no bo gdzie, taka "kocica" by miała żoną i matką zostać? ;) No way! Trzeba było wykorzystać potencjał, zatrudnić nową aktorkę i zapełnić scenariusz scenami z okładaniem boczkiem i innymi takimi o zabarwieniu erotycznym :P
Właściwie do momentu pojawienia się w szpitalu rainerowego konfidenta nie było wiadomo czego się można tak naprawdę po tym Otto spodziewać...No coś Ty, po tym jak się patrzył na Marysię można się było spodziewać tylko jednego ;D Zawsze śmieję się, że ten facet owszem, był pewny siebie i zdecydowany, ale tracił to wszystko, gdy na horyzoncie pojawiała się doktor Konarska. Owszem, groził jej początkowo, że doniesie na gestapo, ale wystarczyło spojrzeć w te jego niewinne, pełne wyrzutów sumienia ślepia...i wiadomo było, że wcale nie doniesie ;) Zresztą co to za Niemiec, który ostrzega? Gdyby miał złe zamiary to nie zważałby na sentymenty sprzed lat, nie jeśli chodziło o zauważoną przez niego działalność konspiracyjną. Na takie coś nie mógł przymykać oka...a jednak :) Dla mnie to od początku była pozytywna postać. Tylko ja to wpadłam jak śliwka w kompot przez ten jego głos <rumieniec>
O Rudej i Władku Justek napisała kiedyś mega posta - czytam go niemal codziennie ;D<haha> Teraz to dałaś :D Ale prawdą jest, że to jest para, do której również mam słabość, od samego początku ("nie za bardzo się pan pali do tego kamuflażu?"). W ogóle z całej słynnej czwórki zawsze najbardziej lubiłam Władka, za tę jego dojrzałość i odwagę. A potem za to, że był taki uroczy w kontaktach z Rudą, nie cwaniaczek jak jego brat, tylko taki...słodko zakochany i speszony wdziękiem wybranki :) Do końca ich miłość była ładna, nigdy nie miała gorszych momentów.
Pamiętacie Ninkę? Siedziała w jednej celi z Wandzią i Osmańska, która wtedy była Lolą? I potem z nimi uciekła? Ona została zwerbowana do współpracy podczas przesłuchania czy od początku ją tam wsadzono jako wtyczkę?Wiesz, takim jak ona trudno wierzyć <mysli> Początkowo poznajemy ją jako "obcykaną" na Pawiaku, bo raz już tam była, ale ją wypuścili, teraz trafiła drugi raz, więc zna już zwyczaje tam pasujące. Jest jednak pewna tego, że i teraz ją wypuszczą, bo uważa że jest w czepku urodzona. Razem z Wandą zostaje przeniesiona do celi, w której jest Lola. Ciężko jest doszukiwać się u niej wówczas jakichś złych cech, szczególnie jak ostrzega Wandę przed Grabą, opatruje rany nowej więźniarce, która wkrótce umiera. Jestem więc skłonna przypuszczać, że to przejścia na stronę wroga doszło jednak w trakcie przesłuchań, szczególnie że trafiła na nie bardzo niespodziewanie, w końcu długo jej nie przesłuchiwali - aż w końcu przyszła Graba i zabrała ją na Szucha.
No, dla mnie to nie było to takie oczywiste. Owszem, Otto to nie był "typowy" Niemiec, ale ja nie dostrzegłam ani maślanych oczek ani wyrzutów sumienia. Miotał się między powinnością swoją jako Żołnierza rzeszy a sympatią do Marysi. Miotał się i ja do pewnego wydarzenia wcale nie byłam pewna czy jego groźby znajdą finał na Gestapo czy nie.CytujWłaściwie do momentu pojawienia się w szpitalu rainerowego konfidenta nie było wiadomo czego się można tak naprawdę po tym Otto spodziewać...No coś Ty, po tym jak się patrzył na Marysię można się było spodziewać tylko jednego ;D Zawsze śmieję się, że ten facet owszem, był pewny siebie i zdecydowany, ale tracił to wszystko, gdy na horyzoncie pojawiała się doktor Konarska. Owszem, groził jej początkowo, że doniesie na gestapo, ale wystarczyło spojrzeć w te jego niewinne, pełne wyrzutów sumienia ślepia...i wiadomo było, że wcale nie doniesie ;) Zresztą co to za Niemiec, który ostrzega? Gdyby miał złe zamiary to nie zważałby na sentymenty sprzed lat, nie jeśli chodziło o zauważoną przez niego działalność konspiracyjną. Na takie coś nie mógł przymykać oka...a jednak :)
Teraz to dałaś :D Ale prawdą jest, że to jest para, do której również mam słabość, od samego początku ("nie za bardzo się pan pali do tego kamuflażu?"). W ogóle z całej słynnej czwórki zawsze najbardziej lubiłam Władka, za tę jego dojrzałość i odwagę. A potem za to, że był taki uroczy w kontaktach z Rudą, nie cwaniaczek jak jego brat, tylko taki...słodko zakochany i speszony wdziękiem wybranki :) Do końca ich miłość była ładna, nigdy nie miała gorszych momentów.
Ja dopiero jestem na chyba czwartym odcinku V serii. Niestety już po samobójstwie Romka. Strasznie mnie ta śmierć zabolała wtedy i bolała mnie i tym razem. Tyle chłopak przeszedł, czuł się samotny, widział jak zginęła jego siostra, nie miał rodziców, widz miał nadzieję, że jak odnajdzie Janka to może zobaczy jakiś sens w swoim życiu, nie będzie już sam, a jemu Janek był potrzebny po to, by powiedzieć mu co się stało z Leną. I mógł już odejść. Szkoda chłopaka, naprawdę.