Nadrobiłam sezon, bo miałam trochę zaległości i... Amaranth - ja stawiam serialowi, a zwłaszcza temu sezonowi 6 z plusem, a odcinkowi dziesiątemu - tysiąc plusów
TGW (wszystkie jego sezony) - to król seriali. I nie chodzi o samą fabułę. To rzecz względna - jedni lubią to, drudzy lubią tamto. Chodzi o produkcję, reżyserię, scenariusz no i przede wszystkim grę aktorską. Te elementy w tym serialu to cud, miód i orzeszki.
Weźmy choćby takie zagranie: odcinek 10 serii 5 to jednocześnie setny odcinek całości. I co mamy w związku z tym na ekranie? Ogromne, białe 100 na czarnym tle przekreślone czerwoną linią. Dlaczego przekreślone? Bo nagle setka "oddala się" coraz bardziej i widzom ukazuje się licznik w samochodzie Kalindy, która pędzi "setką" śledząc Damiana, nowego wspólnika Diany i Willa. Rewelka!
Oczywiście gwoździem odcinka staje się konfrontacja sądowa Alicii i Willa.
I ta z jego wyobraźni, która to ukazała nam z jednej strony, jak zawiedziony jest postawą ukochanej (A: "Kocham cię", W: "Zmusiłaś mnie do tego, żebym w to uwierzył i ukradłaś mi klientów") z drugiej, że nie zdaje sobie sprawy, jak silne są jego uczucia wobec niej (sceny wspomnieniowe i jak one na niego podziałały, łezki w oczach Willa).
I ta z realu, gdy okazało się, że Will nie jest w stanie przewidzieć, na co stać Alicię (Florrick zapędziła go w kozi róg swym wyznaniem i facet wpadł we własną pułapkę).
Obie sceny - miodzio, miodzio, i jeszcze raz miodzio! Coś takiego ogląda się z zapartym tchem, wciąga się na maksa w grę aktorów. Człowiek zapomina o Bożym świecie, śledząc rozgrywki między prawnikami, którzy byli kochankami, i którzy chyba nadal się kochają. Muszą się kochać, bo inaczej nie bolałoby to wzajemne "dźganie".
Z elementów humorystycznych: uśmiałam się na scenach przesłuchania prostytutki przez Haydena
Oj, jaki biedulek, jaka trema. A dlaczegóż? Przecież to świetny prawnik. Już Diane i Will się cieszyli, już witali się z gąską, już sądzili, że wygrana łatwo przyjdzie, a tu nagle adwokat Alicii świadomość odzyskał i zaskoczył. Walnął pytanie, po którym spółce Lockhart & Gardner szczęki opadły (gdyby testament był podpisany do 9 rano, to byłby nieważny, a że był podpisany po 9 rano to może być ważny
)
Uśmiałam się przy staraniach Eliego, aby Peter nie spotkał się na przyjęciu z Sweeneyem. No cóż Eli ma głowę do interesów, to znaczy do dbania o właściwy wizerunek prokuratora generalnego, ale nawet on nie może przewidzieć wyroków boskich. Bo i skąd mógł wiedzieć, że na owym przyjęciu nie tylko pojawić się może słynny zabójca żon, ale na dodatek słynny dealer narkotykowy. Mina Golda, gdy zobaczył tego ostatniego w towarzystwie Petera bezcenna
Prokurator ucina sobie pogaduszki z gangsterem
Na koniec informacja dotycząca Złotych Globów 2014. "The Good Wife" znów ma swoje nominacje: najlepszy serial dramatyczny, najlepsza aktorka w serialu dramatycznym (Julianna Margulies, czyli Alicia Florrick), najlepszy aktor drugoplanowy w serialu (Josh Charles, czyli Will Gardner)
Podejrzewam, że zwyciężą "nowości", ale i tak o czymś świadczą nominację któreś tam z kolei (po drodze były nagrody) już w 5 sezonie.
I wcale się nie dziwię temu, bowiem TGW jest ideałem serialu. Tu nawet słabszy odcinek jest wspaniały