Wczoraj rozpoczął się francuski Wielki Szlem, czyli Roland Garros i na początek miła informacja dla polskich fanów tenisa: po raz pierwszy w turnieju głównym mamy 5 reprezentantów i jak na razie czworo z nich jest już w drugiej rundzie.
Najgorszą przeprawę miała Ula Radwańska pokonując w 3 setach jedną ze słynnych sióstr Williams - Venus (grały ponad 3 godziny
), najłatwiej miała Aga Radwańska, bez trudu rozprawiając się (w niecałą godzinę dla odmiany
) z izraelską tenisistką Shahar Peer.
Dość niezwykłego przeciwnika miał Michał Przysiężny, który pokonał w trzeciej rundzie kwalifikacji (ostatniej przed wejściem do turnieju głównego) Amerykanina Williamsa, by pierwszy mecz w turnieju głównym zagrać... ponownie z Williamsem
A stało się tak, ponieważ ktoś tam zrezygnował z udziału i na jego miejsce wszedł, za pomocą losowania, tzw "lucky loser" (szczęśliwy przegrany) a było ich aż trzech.
Okazało się, że wygrana z kwalifikacji nie była przypadkowa, bo Przysiężny i tym razem pokonał Amerykanina.
Janowicz również wygrał swój pierwszy w karierze Wielkiego Szlema mecz.
Został jeszcze Łukasz Kubot, który gra jutro z Francuzem.
No i debel Frystenberg i Matkowski (i choć ostatnio nie za bardzo im się wiedzie, to mam nadzieję, że złą passę przełamią)