zważywszy ile łez wylałam ostatnim razem, co mi się nie zdarzyło przy okazji żadnego filmu czy serialu a przecież wiele opowiada podobne historie
A najciekawsze jest chyba to, że ja nie wyobrażam sobie innego zakończenia wątku Claire. Śmierć, jakkolwiek bolesna i zmuszająca mnie do łez, była jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji. Nie ma opcji, że mogłaby gdzieś wyjechać, wyprowadzić się z Drovers, nawet z Alexem i Charlotte. Sama mówiła, że tam ją pochowają.
A dialog z tego pięknego odcinka to:
- Ostrożnie, nie mam butów.
- Zaufaj mi. Mogę cię o coś spytać?
- Tak.
- Widziałaś Bryce'a w akcji. Znasz powiedzenie, jaki ojciec, taki syn. Myślisz, że jeśli chodzi o kobiety, to...
- Nie znałeś umiaru? Tak... Myliłam się co do twojego tańca, nieźle sobie radzisz. Choć pamiętam też te zawody sportowe.
- Pokonałem cię, żebyś mnie zauważyła.
- A ja dlatego pozwoliłam ci wygrać.
- Nigdy tego nie powiedziałaś.
- Ty też nie.
- Może powinienem był.
- Może...
- Claire... Tylko wobec ciebie zawsze byłem uczciwy, masz najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem.
- Alex...
- Kiedy cię obejmuję, nie liczy się nic innego. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Mogę ci przerwać?
- Tylko na krótko.
- Kocham cię.
I faktycznie, to było takie w stylu Claire. Powiedziała prosto z mostu, co czuje. Bez owijania w bawełnę. Choć trochę jej zajęło, żeby to zrozumieć.
A to było jej bydło? Do dziś nie wiem po jaką cholerę ona wsiadła z chora nogą na tego konia. Czy miało to konkretny cel czy tylko niecierpliwość
Nie, nie. Mówimy chyba o różnych scenach.
Miałam na myśli pierwszy odcinek i moment otwierąjacy cały serial. A ta, o której wspominasz, była w 3 sezonie
Mnie się wydaje, że to bardziej niecierpliwość. I chęć sprawowania nad wszystkim kontroli. Przecież to Claire, ta, która nigdy się nie myli, zawsze ma rację i wszystko wie najlepiej. I ta, jak sama mówiła, która nigdy nie mdleje, tylko traci przytomność
Jeszcze była jedna taka wymowna scena. Na osiemnastce Jodi, jak Tess wychodzi, a za nią zaraz Alex. A kiedy po czasie wracają, Claire mówi do Tess:
- Spędziłaś z Alexem Ryanem czterdzieści minut i chcesz mi powiedzieć, że skończyło się tylko na rozmowie?
- Mierzyłaś nam czas?
Albo jak chwilę wcześniej namiętnie całowała się z Nickiem
Pamiętasz, kiedy chciały podrzucić z Becky i Tess lżejszego bala słomy, żeby ułatwić Claire wygranie wyścigu?
Najważniejsze jest to, że osiągnęła cel
A pamiętasz, jak nakryła Terry'ego i Meg w łóżku? Biedna, nie mogła się po tym otrząsnąć.
Albo wtedy, kiedy już zrozumiała, że liczy się szczęście jej matki i, że się tak wyrażę, pozwoliła jej się spotykać z Terry'm i nawet poszła spać do Becky, żeby im dać przestrzeń do czułości. Po czym coś ją wystraszyło i cichaczem wróciła do domu, położyła się do łóżka, ale znowu coś było nie tak, bo zachciało jej się iść do toalety. I jej tekst: "Róbcie, co do was należy i kładźcie się wreszcie". Ale i tak nie wytrzymała i wyszła do łazienki, natykając się po drodze na Terry'ego. Swoją drogą Meg i Terry potrafili się bawić. Jak nie hawajsko-meksykański wieczór i tańce w pokoju to wyjazd na wakacje... do basenu
W scenie tej w przyszłości pojawia się Charlotte (wykapa Claire jeśli chodzi o wszystko poza wyglądem) i Alex junior, który całą ich rozmowę kwituje swoim "get away"
Jeżeli chodzi o pozostałe serie, to tak naprawdę jestem w stanie wymienić niewiele scen, które by mi się podobały aż tak bardzo, żeby je pamiętać. Ale ta końcowa, zamykająca serial jest naprawdę cudowna. Fajnie to wymyślili