Autor Wątek: Ulubiony/nielubiany serial  (Przeczytany 15931 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Liv

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 14
  • Płeć: Kobieta
Odp: Ulubiony/nielubiany serial
« Odpowiedź #45 dnia: Czerwiec 23, 2014, 19:05:46 »
zważywszy ile łez wylałam ostatnim razem, co mi się nie zdarzyło przy okazji żadnego filmu czy serialu a przecież wiele opowiada podobne historie

A najciekawsze jest chyba to, że ja nie wyobrażam sobie innego zakończenia wątku Claire. Śmierć, jakkolwiek bolesna i zmuszająca mnie do łez, była jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji. Nie ma opcji, że mogłaby gdzieś wyjechać, wyprowadzić się z Drovers, nawet z Alexem i Charlotte. Sama mówiła, że tam ją pochowają.
A dialog z tego pięknego odcinka to:
- Ostrożnie, nie mam butów.
- Zaufaj mi. Mogę cię o coś spytać?
- Tak.
- Widziałaś Bryce'a w akcji. Znasz powiedzenie, jaki ojciec, taki syn. Myślisz, że jeśli chodzi o kobiety, to...
- Nie znałeś umiaru? Tak... Myliłam się co do twojego tańca, nieźle sobie radzisz. Choć pamiętam też te zawody sportowe.
- Pokonałem cię, żebyś mnie zauważyła.
- A ja dlatego pozwoliłam ci wygrać.
- Nigdy tego nie powiedziałaś.
- Ty też nie.
- Może powinienem był.
- Może...
- Claire... Tylko wobec ciebie zawsze byłem uczciwy, masz najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem.
- Alex...
- Kiedy cię obejmuję, nie liczy się nic innego. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Mogę ci przerwać?
- Tylko na krótko.
- Kocham cię.
 <serce>

I faktycznie, to było takie w stylu Claire. Powiedziała prosto z mostu, co czuje. Bez owijania w bawełnę. Choć trochę jej zajęło, żeby to zrozumieć.

A to było jej bydło? Do dziś nie wiem po jaką cholerę ona wsiadła z chora nogą na tego konia. Czy miało to konkretny cel  czy tylko niecierpliwość

Nie, nie. Mówimy chyba o różnych scenach. :) Miałam na myśli pierwszy odcinek i moment otwierąjacy cały serial. A ta, o której wspominasz, była w 3 sezonie :) Mnie się wydaje, że to bardziej niecierpliwość. I chęć sprawowania nad wszystkim kontroli. Przecież to Claire, ta, która nigdy się nie myli, zawsze ma rację i wszystko wie najlepiej. I ta, jak sama mówiła, która nigdy nie mdleje, tylko traci przytomność <hahaha>
Jeszcze była jedna taka wymowna scena. Na osiemnastce Jodi, jak Tess wychodzi, a za nią zaraz Alex. A kiedy po czasie wracają, Claire mówi do Tess:
- Spędziłaś z Alexem Ryanem czterdzieści minut i chcesz mi powiedzieć, że skończyło się tylko na rozmowie?
- Mierzyłaś nam czas?
Albo jak chwilę wcześniej namiętnie całowała się z Nickiem :D

Pamiętasz, kiedy chciały podrzucić z Becky i Tess lżejszego bala słomy, żeby ułatwić Claire wygranie wyścigu?

Najważniejsze jest to, że osiągnęła cel <smiech> A pamiętasz, jak nakryła Terry'ego i Meg w łóżku? Biedna, nie mogła się po tym otrząsnąć. ;D Albo wtedy, kiedy już zrozumiała, że liczy się szczęście jej matki i, że się tak wyrażę, pozwoliła jej się spotykać z Terry'm i nawet poszła spać do Becky, żeby im dać przestrzeń do czułości. Po czym coś ją wystraszyło i cichaczem wróciła do domu, położyła się do łóżka, ale znowu coś było nie tak, bo zachciało jej się iść do toalety. I jej tekst: "Róbcie, co do was należy i kładźcie się wreszcie". Ale i tak nie wytrzymała i wyszła do łazienki, natykając się po drodze na Terry'ego. Swoją drogą Meg i Terry potrafili się bawić. Jak nie hawajsko-meksykański wieczór i tańce w pokoju to wyjazd na wakacje... do basenu <smiech>

W scenie tej w przyszłości pojawia się Charlotte (wykapa Claire jeśli chodzi o wszystko poza wyglądem) i Alex junior, który całą ich rozmowę kwituje swoim "get away"

Jeżeli chodzi o pozostałe serie, to tak naprawdę jestem w stanie wymienić niewiele scen, które by mi się podobały aż tak bardzo, żeby je pamiętać. Ale ta końcowa, zamykająca serial jest naprawdę cudowna. Fajnie to wymyślili :)
Nawet gdyby świat miał się skończyć dziś, proszę mnie nie budzić...

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Ulubiony/nielubiany serial
« Odpowiedź #46 dnia: Czerwiec 24, 2014, 09:38:11 »
 Dziękuję Ci ślicznie :zawstydzony1: Teraz mam pełny i dokładny obraz sytuacji, chociaż też nie bardzo wiem o jakich zawodach mówią. Było ich wiele. Zakładam, że chodzi o te z głębokiej przeszłości :) I chyba chodzi bardziej o rodeo...a nie o wyścig z balem słomy? :D

Cytuj
Nie, nie. Mówimy chyba o różnych scenach. :) Miałam na myśli pierwszy odcinek i moment otwierąjacy cały serial. A ta, o której wspominasz, była w 3 sezonie

Oczywiście, miałam na myśli 1 odcinek, ale 3 sezonu. Masz rację.
Pamiętam osiemnastkę Jodi. Pocałunek pamiętam i słowa Nicka do Claire...że całuje jakby była w desperacji. W sumie chyba tak było - nie dość, że "ten właściwy" jest ślepy, to jeszcze jest siostra...idiotka, która widzi jeszcze mniej. Pamiętasz, jak wtedy Alexowi kopara opadła?  :D I dobrze :)

Cytuj
I ta, jak sama mówiła, która nigdy nie mdleje, tylko traci przytomność <hahaha>

Pamiętam jak lekarz mówił, że musi teraz dbać o siebie i pytał czy wie co to znaczy?

Claire Get Finaly Home From The Hospital. (mcleod daughters)

"Ride slowly?" :D



Cytuj
Jak nie hawajsko-meksykański wieczór i tańce w pokoju to wyjazd na wakacje... do basenu

Tak zwane Spa, które sprezentował im Terry? Pierwsza woda w tym spa pochodziła z basenu Ryan'ów. I to spa miało swoje momenty. Jak na przykład kąpiel Jodi i Craiga Woodlanda (przypomniałam sobie...a raczej znalazłam ;D), w czasie której okradziono cały dom :D Craigowi można było wszystko ściemnić, tak się śpieszył  z powrotem do Jodi pozostawionej w spa. Sam złodziejom drzwi na oścież otworzył, żeby mogli sobie wynieść co wynieść mieli :D
A Meg z Terry'm to chyba byli tam na miesiącu miodowym.  <mysli> :D Kiedy nie doszło ostatecznie do zawarcia małżeństwa Jodi i Alberto (biedny róże nawet hodował nazwane ich imionami) Meg i Terry sobie to o owo przy przyjaciołach przysięgali...i przynajmniej  się jedzenie nie zmarnowało.
Ale kiedy Tess rano budziła Jodi do pracy, ponieważ jej mama jest na miesiącu miodowym...i kiedy potem zobaczyłam palmy, byłam święcie przekonana, że gdzieś wyjechali  <smiech>
A pamiętasz Meg w czwartej serii (niestety już bez Claire:()kiedy wraz z innymi mieszkankami Drovers Run pozowała do kalendarza? Jak już kalendarz się ukazał dziewczyny stały się..hmm.. bardziej rozpoznawalne :D Setki  adoratorów w Gungellan i tylko Meg stawiła im czoła :D Reszta zdecydowała się na schronienie w samochodzie.
Meg była przebojowa. Na pewno nie zważała na konwenanse. Romanse też miała w liczbie więcej niż jedna (z jakiegoś powodu odziedziczyła koguta). Imponowało jej to, że podoba się sporo młodszym od siebie - przykładem może być jeden ze striptizerów (to też była dobra historia :-)) czy policjant.

Do wzruszających momentów można natomiast zaliczyć poszukiwania Bricka przez Becky - można ją śmiało nazwać Penelopą - i moment znalezienia go. I miała rację - nigdy był jej nie zostawił bez słowa. Dla innej.
Wbrew wszystkim i wszystkiemu szukała go i znalazła.

Becky Found Brick. (mcleod daughters)

« Ostatnia zmiana: Czerwiec 24, 2014, 10:39:26 wysłana przez Jean »

Offline Liv

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 14
  • Płeć: Kobieta
Odp: Ulubiony/nielubiany serial
« Odpowiedź #47 dnia: Czerwiec 27, 2014, 10:02:08 »
chociaż też nie bardzo wiem o jakich zawodach mówią

Szczerze mówiąc, ja również nie mam pojęcia. To chyba jakieś dawne zawody, być może jeszcze z dzieciństwa. :)

Pamiętam jak lekarz mówił, że musi teraz dbać o siebie i pytał czy wie co to znaczy?

Gdyby nawet miała ciążę zagrożoną i otrzymała kategoryczny zakaz wstawania z łóżka, to już pierwszego dnia by wstała i wsiadła na konia. Chyba bardziej upartego od niej człowieka w okolicy nie było.


Meg była przebojowa. Na pewno nie zważała na konwenanse. Romanse też miała w liczbie więcej niż jedna (z jakiegoś powodu odziedziczyła koguta).


Meg była taka trochę głupio-mądra. Lubiłam ją, bo była zabawna, ale strasznie mnie czasami wkurzała. Już wspomniany przez Ciebie odcinek ze znalezieniem korony... Becky powiedziała Jodi prawdę, że nie robi nic, tylko myśli o Alberto i w końcu powinna się wziąć w garść i zacząć pracować. Meg oczywiście stanęła w obronie córki (co jest dla mnie zrozumiałe), ale bardzo niesprawiedliwie potraktowała Becky. A co do Jodi, to nie mogłam z niej, jak się naćpała aspiryną  <smiech>

Do wzruszających momentów można natomiast zaliczyć poszukiwania Bricka przez Becky

Ileż ja się przy tym nasmuciłam! Naprawdę fajnie przedstawiony wątek. Brick to był idealny facet dla Becky, przynajmniej na tamtym etapie jej życia. Zupełnie różni, a jakże podobni do siebie. Szkoda, że to się tak skończyło. I skoro już mówię o Becky, to nie mogę pojąć, dlaczego nie było jej na pogrzebie Claire. W końcu tak wiele jej zawdzięczała.

A co myślisz o Peterze? Bo ja wbrew pozorom bardzo go lubiłam. I gdyby nie to, że miał żonę i dzieci, to bardzo bym kibicowała jemu i Claire. Oczywiście, później parokrotnie pokazał, jaki z niego dupek, ale jeżeli miałabym wskazać, kto pasuje do Claire, po Alexie oczywiście, to byłby to właśnie Peter. :)
Nawet gdyby świat miał się skończyć dziś, proszę mnie nie budzić...

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Ulubiony/nielubiany serial
« Odpowiedź #48 dnia: Lipiec 06, 2014, 20:04:00 »
Brick był idealnym facetem dla Becky. Zwłaszcza po tych jej przejściach "barowych" - mogła uwierzyć w miłość.  Mnie się świetnie śledziło początki tego związku. Podchody. Cierpliwość tego chłopaka. Z rozrzewnieniem wspominam wątek rowerowy. Kiedy Brick chciał podarować ten wynalazek komunikacyjny swojej dziewczyny...a ta się wściekła, oburzała...bo zwyczajnie nie umiała na nim jeździć. I potem ta wspólna nauka. "Trzymam cię, jestem za tobą, trzymam cię"..."Umiem, jadę, umiem" ;D
Niespecjalne dzieciństwo też musiała mieć ta dziewczyna. Na rowerze sobie nie pojeździła. Nikt nawet nie nauczył jej czytać i pisać (dla niepoznaki i dla własnego komfortu psychicznego trzymała w swoim pokoju  najwybitniejsze dzieła klasyków). Matka chyba też niezbyt ciekawa była z tego co pamiętam z jednego z odcinków...
Becky...tak jak pamiętam cały okres jej pobytu w Drovers Run to niesamowicie mądra i odpowiedzialna dziewczyna. Potrafiła zaimponować nawet samej Meg, kiedy, zabierając bez pytania wóz Tess, sprowadziła buntowniczą Jodi do domu.
Nie wiem czemu Becky nie pojawiała się na pogrzebie Claire. Ogromny błąd scenarzystów (albo kaprys aktorki: "ani jednego odcinka więcej" , choć jej ojciec, filmowy Harry Ryan grał jeszcze tyle sezonów potem). Z naszego punktu widzenia wygląda to niezbyt dobrze. Wytłumaczyć można tylko tym, że poleciała sobie Becky na inny kontynent i nie zdążyłaby. Chyba, że Jake jej nie pozwolił :P


 Ja Petera lubiłam i żałuję, że zrobili go takim dupkiem. Cieszyłam się, że Claire kogoś ma, bo zanim by się Alex opamiętał wtedy  <olaboga> Ponadto nie mogłam znieść, jak ona cierpiała...kiedy siostrunia sobie z jej ukochanym (jakby nie było) świergotała za ścianą.
Peter był przystojny, inteligentny i nie miła problemu w zobaczeniu w Claire kobiety.  Szkoda, że okazał się być dupkiem. Wolałabym, żeby został takim jakim go poznaliśmy, żeby był kontrastem dla Alexa (real cowboy :D - pamiętasz pierwszą reakcję na Alexa koleżanki Tess z Melbourne?)  i żeby trwała jakaś  ciekawa rywalizacja.
Ale sceny miłosne między tą dwójką to uwielbiałam :P

Offline Liv

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 14
  • Płeć: Kobieta
Odp: Ulubiony/nielubiany serial
« Odpowiedź #49 dnia: Lipiec 10, 2014, 16:17:54 »
Brick był idealnym facetem dla Becky. Zwłaszcza po tych jej przejściach "barowych" - mogła uwierzyć w miłość.  Mnie się świetnie śledziło początki tego związku. Podchody. Cierpliwość tego chłopaka
Tak, to prawda. Brick był dla niej idealny. Bardzo podobało mi się, że z niczym się nie spieszył, był niebywale cierpliwy i czekał, aż Becky mu zaufa.  Był inny niż pozostali faceci Beck (jeśli w ogóle można nazwać ich jej facetami). Ba! Był inny niż reszta mężczyzn z okolicy. Opanowany, spokojny, ale potrafił walczyć o swoje. Nawet pomógł ukochanej ukraść stół bilardowy z baru. A w dodatku miał przeuroczy uśmiech <zauroczony> Becky, po wszystkich przejściach życiowych, znalazła wreszcie prawdziwą miłość i bardzo żałuję, że Brick musiał zginąć :( Jake'a już nie lubiłam, ale pomógł Becky w trudnych chwilach, więc chwała mu za to!

Ja też bardzo lubię wspólne momenty Claire i Petera! Są naprawdę urocze. Widać było, że Claire jest przy nim szczęśliwa. I do pewnego momentu było mi żal Petera, bo jakby nie patrzeć, Claire trochę nie w porządku go potraktowała. Facet ewidentnie ją kochał, dla niej był w stanie zostawić rodzinę, rzucić pracę. Poza tym jestem zdania, że Claire od razu powinna mu powiedzieć, że jest z nim w ciąży, a nie załatwiać tę sprawę listownie. Miał prawo się wkurzyć. Jednak to co w międzyczasie wyczyniał, było nie do pomyślenia.
Nawet gdyby świat miał się skończyć dziś, proszę mnie nie budzić...

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Ulubiony/nielubiany serial
« Odpowiedź #50 dnia: Lipiec 20, 2014, 21:33:33 »
A'propos. Claire zrywała z Peterem kilka razy. Wydawało się, że po tej nocy hotelowej (w trakcie której zaszła w ciążę zresztą) w Gungellan zerwała z nim definitywnie. Nie dość, że nie udało się jej niczego załatwić to jeszcze wróciła z kacem moralnym. I do czasu tych zawodów w końcówce 2 sezonu na tym stało. Bo wówczas ...raz nie chciała go wiedzieć, potem znowu przystawała na jego propozycje, by ratować Drovers (choć tego nie bardzo rozumiałam, skoro Claire z Alexem zaczęli kręcić już swój biznes). Chodziło o jakiś dokument  <mysli> Dopiero kiedy ukochany zasugerował pozbycie się co niektórych mieszkańców Drovers, oprzytomniała. To wtedy było widać (lub słychać) tę gotowość do zostawienia rodziny?
Cóż, Claire nie chciała być przyczynkiem do rozbicia rodziny. Przynajmniej w momencie posiadnięcia tejże wiedzy. Noc w Gungellan trochę burzy tę  tezę.  <mysli>
Tak czy owak winny jest głównie Peter, bo miał rodzinę, zachciało mu się skoku w bok i nie raczył poinformować zadurzoną w nim Claire o swoim stanie cywilnym :P
Trochę szkoda, bo, jak mówiłam, fajna była z nich para i fajne z nimi sceny.