Autor Wątek: Gra o tron  (Przeczytany 52679 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #30 dnia: Listopad 30, 2012, 13:29:43 »
Co ja myślę o trym rudym bękarcie to już wyżej pisałam niejednokrotnie. Ciężko go nazwać Ch***em czy innym słowem na "s", bo to chory bydlak, socjopata, efekt zachowania czystości krwi :P Niecierpliwie czekam aż skrócą go o głowę.
Tyrion myślał, że jak sobie pobzyka to mu trochę przejdzie ochota na krzywdzenie innych - niestety nie wszystko przewidział.

A ludzie na mieście mówią, że to Tyrion jako "demoniczna małpa" skacząca wokół rządzi królem. Boję się, że wszystkie zbrodnie tego, pożal się Boże, króla będą mu przypisywane. Swoją drogą, ludzie głośno na ulicy nadają na króla i jeszcze mają głowy, to zaiste, być nie może. Potrafią myśleć, tylko zmyśloną  zdradę Starka przyjęli bezkrytycznie ::)

Namnożyło się tych rodów, miejsc, że już nie w każdym odcinku jest coś o każdym z bohaterów. Na przykład Dany i Joraha  <serduszko> <serduszko> <serduszko> (serduszka głównie dla Joraha :P) było i jest bardzo mało. Tyle tylko, że zatrzymali się w Quarth , mieście, które coś tam nigdy lub coś tam innego zawsze. Miasto kupieckie, którym rządzi Rada Trzynastu a jeden z tych trzynastu w zamian za złoto chcę Dany  pojąć za żonę. Wcześniej oczywiście przedstawiając jej sytuację, jaka ma miejsce w Siedmiu Królestwach. Jorah uważa, że wsparcia w odzyskiwaniu Żelaznego Tronu należy szukać gdzie indziej. I mam nadzieję, że Jorah znajdzie ten statek i kapitana i...się co bądź jeszcze tutaj ułoży.

Ta Kapłanka od Stannisa to powinna się koniecznie spotkać z Joffrey'em - ludzie jak mają coś pod deklem nie tak to powinni się trzymać razem. Urodziła takie jakieś coś (Cień), po czym to coś poszło i dopuściło się bratobójstwa. Przy okazji, mądra  żonę miał ten zabity, młodszy brat Stannisa i Roberta o homoseksualnych  skłonnościach. Dobry to był człowiek, naprawdę, tylko zbyt słaby do takich gierek. Ta jego przyboczna, Brenne (?), bardzo w porządku dziewczyna.

Arya - ta dziewczyna jest niesamowita, radzi sobie lepiej niż niejeden starszy facet w takich okolicznościach. Ciekawa teraz jestem czy poda kolejne dwa imiona (jedno podała, facet już nie żyje, choć jemu się należało)?  Decydowanie o czyjejś śmierci lub życiu różnie się kończy. Nadal widzę ją z Gendrym kiedyś.

Harenhall to od zawsze była siedziba Lannisterów? Jeśli tak, to wyjątkowo ponura <boi_sie> A jeśli mowa o Starkach to super radzi sobie też Brann w Winterfall, który musi podejmować bardzo dorosłe decyzje i robi to bardzo mądrze. "Jeśli ktoś nam pomaga, to my musimy pomóc jemu" itd. Nie bardzo tylko rozumiem jego snów. Zwłaszcza ten zalewający wodą Winterfell jest przerażający. A Robb? Robb się chyba zakochał :D Ale jak sie dowie co wyrabia Greyjoy to mu mina zrzednie i zapomni na chwilę o kochaniu <papa>
Czy ja dobrze zrozumiałam, on się wybiera tym statkiem do Quarth  i bynajmniej nie po to, by pourlopować i się zaprzyjaźnić? Zazdrość o siostrę uderza mu do łba zupełnie :P

Uff, chyba żadnego rodu nie pominęłam ani ważnego wątku?

Nadal nie znalazłam odpowiedzi (podczas oglądania) na pytania o dziecko Dany, o ojca Joraha i całe te smoki. No i zabili mi Neda  <placze> <placze> <placze>
Ale przynajmniej zwłoki wrócą do Winterfell.

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #31 dnia: Listopad 30, 2012, 22:31:20 »
Na pewno "Nawałnica mieczy" to kolejna część po "Starciu królów" (a nie jakieś tam kruki czy wrony...bo taki tytuł mi się gdzieś obił)?
"Starcie królów" obejmuje jak rozumiem II odsłonę serialu?
Pytam, bo chciałabym od razu czytać dalsze losy a potem uzupełnić książkowo, to co już znam z ekranu. Podejrzewam, że ciężko się będzie rozstać z bohaterami.
"Uczta dla wron" (w dwóch częściach - "Cienie śmierci' i "Sieć spisków") jest następnym tomem po "Nawałnicy...", potem mamy jeszcze "Taniec smoków" (też w dwóch częściach). Tytuł całego cyklu to "Pieśń lodu i ognia".
Tom pierwszy, czyli "Gra o tron" jest najwierniejsza swojemu książkowemu pierwowzorowi. Słyszałam, że w kolejnych seriach scenarzyści (z Martinem na czele) mają zamiar co nieco zmienić. To znaczy wątki pozostawić, tylko jakby z innej strony je przestawić. W jakim to będzie wymiarze, nie wiem?

Cytuj
I nasza kochana Smoczyca 
Wiedziałam, że ona nie spłonie na tym stosie, ale nie przypuszczałam, że się wyklują jakieś smoki z tych jaj.
Faktycznie jej wcześniejsza dobroduszność odbiła się jej czkawką. Teraz same przeszkody, ale dotrze do miejsca przeznaczenia, w końcu powstanie Dragonstone, prawda?
Nadal nie wiem co się stało z dzieckiem? Urodziło się normalne tylko martwe, czy tak? Czy faktycznie zdeformowane o wyglądzie smoka? Czy urodziło się zdrowe, ale zostało zamordowane? Bo z ględzenia tej mściwej wiedźmy nic nie zrozumiałam.
Dziecko Dany nie żyje. Jakie było naprawdę nie wiemy na pewno.
Prawdopodobnie nie było zdrowe. W książce Dany miała podczas porodu dziwaczne sny. W jednym z nich widziała Jorah'a, który zabrał jej dziecko i "oddał ciemności na pożarcie". Nie wiem, czy były to jakieś majaki, czy on tylko je pochował. W każdym bądź razie Dany dziecko straciła.

Cytuj
I chyba jednak nie załapałam, czyim synem jest Jorach. Chyba nie Szalonego Króla? Choćby ?Krew z mojej krwi? to chyba oznacza, że z tego samego rodu??! Zresztą tak patrząc na niego, to faktycznie wygląda podobnie.
W którymś odcinku była taka scena, kiedy to Lord Dowódca Straży Nocnej daje Jonowi Snow miecz zwany "Długi Pazur". Miał go dostać jego syn, ale zhańbił swymi uczynkami ród (handel niewolnikam). Dlatego Jeor Mormont daruje miecz człowiekowi, który uratował mu życie, czyli Jonowi Snow. Jorah to imię, a jego nazwisko brzmi... Mormont.

Dokładniej Jorah powiedział "Krew mojej krwi". W tradycji Dothraków oznacza to ludzi bardzo ze sobą związanych - "braci krwi". "Bracia krwi" (wcale nie muszą być spokrewnieni) stanowią najwierniejsze otoczenie Khala, w przypadku Dany, Khalessi. Jeśli on umiera, umierają także "bracia krwi", jeśli zginie z bronią w ręku, oni żyją tylko dotąd, aby pomścić swego pana. "Krew mojej krwi" oznacza więc oddanie siebie w służbę Khala.

Cytuj
"Władzę ma ten, kogo ludzie uważają za sprawującego władzę"
Może nie chodzi o sens tego w ogóle, ale jak to się ma do sytuacji na dworze i dla samego Tyriona.
Przyznam, że pierwsza zagadka jest dla mnie za trudna.
W drugiej, tej cytowanej tutaj, może chodzi o to, że pełnić funkcję głowy państwa nie zawsze oznacza rządzić nim. Joffrey może sobie być królem, ale jeśli na przykład Tyrion będzie na tyle sprytny, będzie mieć talent taktyczny i ustawi sobie ludzi tak, że to jego będą słuchać, a nie Joffreya, to wiadomo będzie kto tu rządzi.
I chyba tak sie właśnie dzieje. Joffrey "bawi się" w poniżanie, torturowanie ludzi. A tymczasem Tyrion czyści teren z niewygodnych dla niego ludzi, innych ustawia we właściwym miejscu (nawet jednego w łożnicy Cersei ma).

Cytuj
Ta Kapłanka od Stannisa to powinna się koniecznie spotkać z Joffrey'em - ludzie jak mają coś pod deklem nie tak to powinni się trzymać razem. Urodziła takie jakieś coś (Cień), po czym to coś poszło i dopuściło się bratobójstwa. Przy okazji, mądra  żonę miał ten zabity, młodszy brat Stannisa i Roberta o homoseksualnych  skłonnościach. Dobry to był człowiek, naprawdę, tylko zbyt słaby do takich gierek. Ta jego przyboczna, Brenne (?), bardzo w porządku dziewczyna.

Ale scena narodzin Cienia była dość drastyczna, taka trochę z gatunku grozy. Ciemna jaskinia, strach Davosa (człowieka, który bądź co bądź do bojaźliwych nie należy), te pazurowate czarno-dymne dłonie na nogach matki i do tego odpowiednia muzyka. Brrr... <boi_sie>
Brienne bardzo lubię. To odważna, bardzo honorowa, wierna jako żołnierz, szczera dziewczyna. Zobaczymy ją jeszcze nie raz. Natura urody jej poskapiła, była w dzieciństwie z tego powodu wyśmiewana, więc postanowiła zostać rycerzem. I została i to bardzo dobrym rycerzem, co udowodniła m.in podczas turnieju na dworze Ranleya.

Cytuj
A Robb? Robb się chyba zakochał  Ale jak się dowie co wyrabia Greyjoy to mu mina zrzednie i zapomni na chwilę o kochaniu
I jak to zwykle bywa miłość i wojowanie nie idzie w parze. Pamiętajmy, że Robb ma zobowiązania wobec jednej z córek Freya, pana na Bliźniakach. Walder Frey tego raczej nie zapomni...

Oj, Theon! Jak sam wykrzyczał ojcu, to rodzic oddał go na dwór Starka, Stark wychowywał go na równi z synami przez większą część życia Greyjoya, na niczym mu nie zbywało, złożył hołd Robbowi, gdy inni Lordowie okrzyknęli go Królem Północy, był dla niego najbliższym przyjacielem, a on co robi? Zdradza... i uderza w samo serce rodu Starków.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #32 dnia: Listopad 30, 2012, 23:36:56 »
Cytuj
Oj, Theon! Jak sam wykrzyczał ojcu, to rodzic oddał go na dwór Starka, Stark wychowywał go na równi z synami przez większą część życia Greyjoya, na niczym mu nie zbywało, złożył hołd Robbowi, gdy inni Lordowie okrzyknęli go Królem Północy, był dla niego najbliższym przyjacielem, a on co robi? Zdradza... i uderza w samo serce rodu Starków.

Całkowicie mu odbiło. Myślę, że łepetynka długo mu już nie posłuży, zresztą to idiota, chory z zazdrości. Ojciec jego o ile pamiętam nie kazał mu najeżdżać na Winterfell a robić zupełnie co innego w tym czasie. Za to dzikuska spisuje się na medal. Zaiste, tutaj każdy się okazuje tym kim nie był na początku. No, w każdym razie większość.

Skoro Arya zwędziła list o postępach wojennych Robba Tywinowi, to co w takim razie schował tudzież wysłał Tywin? Zabijanie na życzenie zaczyna się robić ciekawe i mega ekspresowe. Kiedy przybył Paluszek wstrzymałam oddech. Nie poznał jej czy zwyczajnie nic nie powiedział?

Co Jonowi grozi za tę partyzantkę z dziewuchą? Ona też jak umrze i nie zostanie spalona to zmartwychwstanie? Czy wtedy będzie "Białym Wędrowcem"? Ciekawe, kto zaiwanił smoki ...no ale jak ona tak chodzi i ciągle o tym gada czy obnosi się, to wszystko jest możliwe. Ciekawa jest ta kobieta, która znała Foraha (a on jej nie bardzo) i która to kazała księżniczki naszej bardziej pilnować.

I ciekawe jak działa krucza poczta? Każdy kruk jest wyszkolony by do określonego miejsca zanieść wiadomość czy są jakoś nadprzyrodzono inteligentne? To jest ciekawe o tyle, ze te kruki potrafią zanosić listy tam, gdzie niekoniecznie autor listu wie, że odbiorcy są :D

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #33 dnia: Grudzień 01, 2012, 16:09:02 »
Cytuj
Oj, Theon! Jak sam wykrzyczał ojcu, to rodzic oddał go na dwór Starka, Stark wychowywał go na równi z synami przez większą część życia Greyjoya, na niczym mu nie zbywało, złożył hołd Robbowi, gdy inni Lordowie okrzyknęli go Królem Północy, był dla niego najbliższym przyjacielem, a on co robi? Zdradza... i uderza w samo serce rodu Starków.

Całkowicie mu odbiło. Myślę, że łepetynka długo mu już nie posłuży, zresztą to idiota, chory z zazdrości. Ojciec jego o ile pamiętam nie kazał mu najeżdżać na Winterfell a robić zupełnie co innego w tym czasie. Za to dzikuska spisuje się na medal. Zaiste, tutaj każdy się okazuje tym kim nie był na początku. No, w każdym razie większość.

Faktycznie mu odbiło, bo taki zły przecież nie był <slucha>. Nawet winterfellowski Maester zauważył "nie jesteś jeszcze człowiekiem, którym starasz się być". Niestety chyba kompleks niższości nim zawładnął, rozgoryczenie, że nie dość, że jako dziecko został "sprzedany", po powrocie do domu z pretensjami przywitany, to jeszcze postawiony niżej niż siostra. No i co z tego, że na oczy przejrzał i nieco ochłonął. Winterfell spalone, dzieci gdzieś się włóczą... Jedyne honorowe wyjście to walczyć dwudziestoma ludźmi z pięćsetką oblegającą zamek... Nie przewidział tylko, że zdrada... to choroba zakaźna <smiech>

Cytuj
Skoro Arya zwędziła list o postępach wojennych Robba Tywinowi, to co w takim razie schował tudzież wysłał Tywin? Zabijanie na życzenie zaczyna się robić ciekawe i mega ekspresowe. Kiedy przybył Paluszek wstrzymałam oddech. Nie poznał jej czy zwyczajnie nic nie powiedział?
Ona go zwędziła, ale ten co go Jaquen H'ghar zabił zabrał jej list. A Tayrion chyba go nie dostał, bo był nie wiedział, że ojciec przybędzie z odsieczą. Ja to tak zrozumiałam, być może coś ominęłam, albo zapomniałam (jakoś tak w czerwcu oglądałam <jezyk>)
Wg mojej teorii Littlefinger, owszem zainteresował się młodziutkim podczaszym Tywina, ale chyba jej nie poznał. Za dużego kontaktu z Aryą w Królewskiej Przystani nie miał, a i tak dziewuszka inaczej wtedy wyglądała (strój, włosy). A tu Arya jeszcze tak się krzątała, że nie miał jak przyjrzeć się jej dokładnie.

Cytuj
Co Jonowi grozi za tę partyzantkę z dziewuchą? Ona też jak umrze i nie zostanie spalona to zmartwychwstanie? Czy wtedy będzie "Białym Wędrowcem"? Ciekawe, kto zaiwanił smoki ...no ale jak ona tak chodzi i ciągle o tym gada czy obnosi się, to wszystko jest możliwe. Ciekawa jest ta kobieta, która znała Foraha (a on jej nie bardzo) i która to kazała księżniczki naszej bardziej pilnować.
Chyba nic mu nie grozi, dopóki nie zwiąże się z nią lub nie zdezerteruje, bo to oznacza złamanie przysięgi.
Domyślam się, że już wiesz kto ukradł smoki i dlaczego ten ktoś chce ściągnąć do siebie też samą Dany.
A ta kobieta to Quaithe, władczyni cieni, o ile czegoś nie pomyliłam, to jedna z Trzynastu.

Cytuj
I ciekawe jak działa krucza poczta? Każdy kruk jest wyszkolony by do określonego miejsca zanieść wiadomość czy są jakoś nadprzyrodzono inteligentne? To jest ciekawe o tyle, ze te kruki potrafią zanosić listy tam, gdzie niekoniecznie autor listu wie, że odbiorcy są
Wiesz, bądź co bądź to serial fantasy, to i kruki mogły mieć nadprzyrodzone moce <jezyk>
Ale mogłoby być też bardziej realnie, gdyby kruki wysyłano "po sznureczku", czyli jeden kruk w jakieś bardziej stałe miejsce, z tego miejsca inny kruk w kolejne i potem znów w kolejne i tak po nitce do kłębka dotarłaby wiadomość do adresata <szczerzy_sie>

Dwa ostatnie odcinki - godne zakończenie drugiej serii. Nie wiem, czy mogę się do nich odnieść, bo nie chciałabym spojlerować. W każdym bądź razie są fantastyczne i pozostawiają widza w wielkim napięciu i w irytacji, że tak długo trzeba czekać na dalsze rozwinięcie tych świetnych wątków <zniecierpliwiony>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #34 dnia: Grudzień 01, 2012, 16:45:02 »
 
Cytuj
I ciekawe jak działa krucza poczta? Każdy kruk jest wyszkolony by do określonego miejsca zanieść wiadomość czy są jakoś nadprzyrodzono inteligentne? To jest ciekawe o tyle, ze te kruki potrafią zanosić listy tam, gdzie niekoniecznie autor listu wie, że odbiorcy są
Wiesz, bądź co bądź to serial fantasy, to i kruki mogły mieć nadprzyrodzone moce <jezyk>
Ale mogłoby być też bardziej realnie, gdyby kruki wysyłano "po sznureczku", czyli jeden kruk w jakieś bardziej stałe miejsce, z tego miejsca inny kruk w kolejne i potem znów w kolejne i tak po nitce do kłębka dotarłaby wiadomość do adresata <szczerzy_sie>

Ta opcja bardziej mnie do siebie przekonuje, nawet jeśli to serial fantasy i rzeczy nadprzyrodzone mają prawo się dziać. A dzieje się coraz to więcej. Nie wiem, może się myślę, ale w pierwszej serii tego typu rzeczy było znacznie mniej bądź też nie rzucały się tak w oczy.


Dwa ostatnie odcinki - godne zakończenie drugiej serii. Nie wiem, czy mogę się do nich odnieść, bo nie chciałabym spojlerować. W każdym bądź razie są fantastyczne i pozostawiają widza w wielkim napięciu i w irytacji, że tak długo trzeba czekać na dalsze rozwinięcie tych świetnych wątków <zniecierpliwiony>

Możesz się spokojnie odnosić a irytacja to odpowiednie słowo. Wszystko znowu pomieszane i urwane w pół.
Nie podoba mi się, jak skończył Tyrion, zwłaszcza po tym jak obronił miasto. Niewiarygodne, że kłamstwo tak potrafi zwyciężać, w życiu czasem zwycięża prawda. Cóż, może przeżyje i będzie ich dalej przedrzeźniał albo go usuną.
Robb się oczywiście ożenił z tą, jak jej tam, Talisą (?), czym złamał  dane słowo.
Nie sądzę by uwolnienie Jamie'go przez Catylin coś dało, nawet jeśli Brenne go doprowadzi do Królewskiej Przystani. Sansy i tak nie odzyska (już prędzej odbije ją Arya).
Ale dziewczyna odetchnęła z ulgą, kiedy się okazało, że nie musi wychodzić za Joffrey'a. Niestety, nie oznacza to wolności.
Bran i jego młodszy brat maszerują na Mur - ciekawe, zwłaszcza, że z drugiej strony maszerują "żywe trupy".
Czy to są w końcu Biali Wędrowcy?
Kim jest król za Murem zwany Mance (znam go? - niestety trzeba by obejrzeć wszystko dwa razy, aby każdy najmniejszy watek spamiętać) i jaka jest jego rola w tym wszystkim?
Czy w tym maszerującym szeregu "żywych trupów" powinnam kogoś rozpoznać?
Dlaczego nic nie zrobili a jeden z umarłych, żywych jeźdźców wręcz odwrócił ich uwagę od lezącego, przerażonego przyjaciela Jona Snow?
Można uzyskać na to odpowiedź już teraz, czy trzeba czekać na kolejną serię?

Jeśli chodzi i Dany to też wszystkiego nie rozumiem. Rozumiem, że za sprawą czarów była przy Murze, potem zobaczyła namiot ze swoim Drogo i synem zmarłym a uwolniła się z pomocą smoków. Czy ten, którego pokonała, władca Domu Nieśmiertelnych w ogóle istniał?
Rozumiem też, że zdradził ją ten, który za nią krwią ręczył oraz przyjaciółka Dany - ale dlaczego i czy on to wszystko faktycznie od początku do końca uknuł?

A ta kobieta to Quaithe, władczyni cieni, o ile czegoś nie pomyliłam, to jedna z Trzynastu.


Pomogła Jorahowi po tym jak jej obiecał, ze drugi raz nie zdradzi Dany? Kiedy ją zdradził? Wtedy, kiedy się okazało, że jest w ciąży? Doniósł o tym fakcie Pająkowi? Czymś go też szantażowano czy po prostu chciał wrócić do domu? Ale kiedy dostał królewskie ułaskawienie został przy Dany i ją chronił...Teraz wiem dlaczego, wcześniej raczej trudno było jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Mnie przynajmniej. Tę postać uwielbiam, ale to pewnie spora zasługa aktora <serduszko>

No i...
GIVE ME MY NED STARK BACK!!!

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #35 dnia: Grudzień 01, 2012, 21:38:59 »


Dwa ostatnie odcinki - godne zakończenie drugiej serii. Nie wiem, czy mogę się do nich odnieść, bo nie chciałabym spojlerować. W każdym bądź razie są fantastyczne i pozostawiają widza w wielkim napięciu i w irytacji, że tak długo trzeba czekać na dalsze rozwinięcie tych świetnych wątków <zniecierpliwiony>

Możesz się spokojnie odnosić a irytacja to odpowiednie słowo. Wszystko znowu pomieszane i urwane w pół.

No to mogę powiedzieć teraz, że troszkę inaczej niż w książce pokazano niektóre wątki. Tak więc, naprawdę warto, a nawet trzeba, przeczytać książki. One pomogą wiele spraw zrozumieć. I stanowić mogą jakby alternatywę dla rozwoju wątków przedstawionych w serialu. Na przykład w wersji książkowej inaczej wyglądała wizyta Dany u Nieśmiertelnych (tych co porwali smoki), to nie Sam z kompanami znaleźli pakunek w śniegu, a Jon, rannego Tyriona wcale nie odwiedziła Shae. Nie wiem jak poprowadzą tę postać (Shae) w kolejnej serii, ale powtórzę za Jean "Zaiste, tutaj każdy się okazuje tym kim nie był na początku" <szczerzy_sie>

Cytuj
Nie podoba mi się, jak skończył Tyrion, zwłaszcza po tym jak obronił miasto.
Fajne zestawienie dwóch scen:
W pierwszej potyczce Tyrion zostaje przypadkowo ogłuszony i całą bitwę przeleżał w nieświadomości jej okrucieństwa. A przed bitwą wcale nie udawał, że się nie boi. Druga bitwa, w zatoce Czarnego Nurtu, Tyrion nie dość, że zaplanował całą obronę miasta i to niezwykle pomysłowo, to jeszcze powiódł ludzi do walki wręcz.
I co dostał w zamian? Dymisję ze stanowiska namiestnika, oszpecenie twarzy i potwierdzenie, że jego własna siostra chciała go zabić  <wsciekly>

Cytuj
Nie sądzę by uwolnienie Jamie'go przez Catylin coś dało, nawet jeśli Brenne go doprowadzi do Królewskiej Przystani. Sansy i tak nie odzyska (już prędzej odbije ją Arya).
Ale dziewczyna odetchnęła z ulgą, kiedy się okazało, że nie musi wychodzić za Joffrey'a. Niestety, nie oznacza to wolności.
Sansa zrozumiała, że jest sama na dworze, że nikt jej nie pomoże, zrozumiała, że musi udawać. Dzielnie dotrzymywała kroku Joffreyowi w tej grze. Ileż to razy musiała potwierdzać "hańbę" ojca, ileż to razy musiała wyrzec się "zdradzieckiej" rodziny, ileż to razy musiała wypowiadać słowa umiłowania do króla, który tak okrutnie obszedł się z jej ojcem, a ją samą tak poniżał.
Największe zaskoczenie wywołała u mnie słabość Ogara, tego bezwzględnego, niebezpiecznego przybocznego Joffreya, do Sansy. Jakoś tak dziwnie brzmiało w jego ustach, gdy mówił do niej "ptaszyno" <szczerzy_sie>

Cytuj
Czy to są w końcu Biali Wędrowcy?

Wg mojego rozumowania (po przeczytaniu książki i obejrzeniu dwóch sezonów) To są Inni, zwani "Białymi Wędrowcami". W ostatnim odcinku jest taka scena, gdy Sam wraz z towarzyszami słyszą dźwięki rogu. Wcześniej dowiadujemy się co oznacza jeden dźwięk, co oznaczają dwa, a co trzy. Po pierwszym dęciu jeden z tej trójki mówi "O, wraca Jon' (co miało oznaczać pojawienie się zwiadowców), po krótkiej chwili róg dmie drugi raz - "Dzicy atakują" (to plemię, do którego należy Ygritte), nasza trójka postanawia wracać do obozu, gdy nagle róg odzywa się trzeci raz "Nadchodzą Inni!" krzyczą i uciekają. A potem pojawiają się... zombi.
Swoją drogą wspomniane przeze mnie chwile grozy w związku z pojawieniem się Cienia (poród Melisandre) to pikuś w porównaniu z pochodem żywych trupów <boi_sie>

Cytuj
Kim jest król za Murem zwany Mance (znam go? - niestety trzeba by obejrzeć wszystko dwa razy, aby każdy najmniejszy watek spamiętać) i jaka jest jego rola w tym wszystkim?

Mance Ryder należał kiedyś do Nocnej Straży, ale chyba za bardzo lubił wolność i kobiety, więc uciekł z Muru łamiąc przysięgę i zakotwiczył się po tamtej jego stronie zdobywając szacunek wśród Dzikich. Wybrali go na swego króla. Tak w ogóle to Dzicy byli ludźmi, którzy czasem współpracowali z Czarnymi Płaszczami. Pomagali ich ludziom po tamtej stronie muru, a ci z kolei czasem wychowywali dzieci Dzikich na na Strażników. Z tym, że było kilka odłamów plemienia a każdy z nich miał różny stosunek do "sąsiadów z Muru". Do Dzikich należała Ygritte, jak już mówiłam i Osha, ta która uratowała chłopców Starka z rąk Greyjoya.

Cytuj
Czy w tym maszerującym szeregu "żywych trupów" powinnam kogoś rozpoznać?
<smiech>
Chyba nie.
Pewnie miałaś na myśli Benjena Starka <szczerzy_sie> Ten na zombiowatym koniu mógł go trochę przypominać, ale jak to u Martina w zwyczaju i zgodnie z Twoją tezą <szczerzy_sie> "Zaiste, tutaj każdy się okazuje tym kim nie był na początku".

Cytuj
Dlaczego nic nie zrobili a jeden z umarłych, żywych jeźdźców wręcz odwrócił ich uwagę od lezącego, przerażonego przyjaciela Jona Snow?
On nie odwrócił uwagi od Sama. Po prostu dał znak do dalszego wędrowania.
Natomiast z tym "dlaczego nic mu nie zrobili' sprawa ma się tak. Ani w dotychczasowych seriach, ani w dwóch pierwszych tomach książki wyjaśnienia nie ma. Ale kiedyś, ogarnięta stanem ogromnej ciekawości zaciągnęłam języka u znajomego, który z powieściami jest już dużo dalej ode mnie i dowiedziałam się, że
Sam obroni się przed "Innym" sztyletem o ostrzu wykonanym ze smoczego szkła, czyli obsydianu. W serialu właśnie takie groty i ostrza znalezł razem z kompanami w pakunku pod śniegiem, zaś w książce znalazł je Jon (pisałam o tym na wstępie tego postu) i zrobił z nich takie sztylety i porozdawał kolegom. "Innych" można podobno pokonać ogniem albo właśnie smoczym szkłem.
Jak to pokażą nam w trzeciej serii, nie wiem. Może oni wyczuwają na odległość moc obsydianu <jezyk>

Cytuj
Jeśli chodzi i Dany to też wszystkiego nie rozumiem. Rozumiem, że za sprawą czarów była przy Murze, potem zobaczyła namiot ze swoim Drogo i synem zmarłym a uwolniła się z pomocą smoków. Czy ten, którego pokonała, władca Domu Nieśmiertelnych w ogóle istniał?
Istniał, istaniał. W serialu była sprawa czarów, w książce Nieśmiertelny podał jej jakiś napój, wprowadzając ją w hipnotyczny sen i w tym śnie ona "odwiedzała" te miejsca (widziała tam jeszcze inne rzeczy, ale nie będę pisała o nich przeczytasz sobie <jezyk>)

Oni chyba chcieli mieć te smoki, aby wykorzystać ich do własnych celów, a smoki potrzebowały do życia swojej "matki". Dlatego ściągnęli także Dany. Takie jest moje rozumowanie. Ten Xaro, czy jak mu tam było (całe nazwisko miał takie dziwaczne, że trudno go zapamiętać), nie był widocznie honorowym człowiekiem (pokaz okaleczenia się był chyba... na pokaz). W skarbcu nie miał nic, a powtarzanie, że ma (i te wrota) oraz jego bogate otoczenie miało wzmacniać jego pozycję w Qatharze. Smoki potrzebne mu były, do tego do czego innym są potrzebne. kto ma smoki może władać światem.

Cytuj
Pomogła Jorahowi po tym jak jej obiecał, ze drugi raz nie zdradzi Dany? Kiedy ją zdradził? Wtedy, kiedy się okazało, że jest w ciąży? Doniósł o tym fakcie Pająkowi? Czymś go też szantażowano czy po prostu chciał wrócić do domu? Ale kiedy dostał królewskie ułaskawienie został przy Dany i ją chronił...Teraz wiem dlaczego, wcześniej raczej trudno było jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Mnie przynajmniej. Tę postać uwielbiam, ale to pewnie spora zasługa aktora

Tego też nie bardzo rozumiem, bo w książce jest, że ona ostrzegała bezpośrednio Dany, to z nią rozmawiała, nie z Jorahem.
Ale wg mnie pierwsza zdrada, to chyba faktycznie chodziło o szpiegowanie Dany na rzecz Pająka. Ale jak jest naprawdę to nie wiem.

I na koniec cos o muzyce. Soundtrack obu serii jest przefantastyczny. Bardzo klimatyczny i w wersji smutnej, przejmującej, i w wersji grozy, i w wersji bitewnej, i romantycznej. To są tematy instrumentalne. Tylko raz była piosenka. To pieśń, która pojawia się na napisach na końcu odcinka 9, po zwycięskiej obronie Czarnego Nurtu. Opowiada właśnie o triumfie Tywinna Lannistera nad wojskami Stannisa Baratheona. Świetna muza <muza>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #36 dnia: Grudzień 01, 2012, 22:16:06 »
Jak to dobrze, że jesteś i że książki czytałaś, bo inaczej podejrzewam, iż niektórych rzeczy nie zrozumiałabym i nie połączyła w całość.
Najbardziej dla mnie zawiłe rzeczy związane są oczywiście z Białymi Wędrowcami, Innymi czy tam zombie. Skąd się biorą, przecież nie każdy, kto umrze staje się tym zombie potem. O Benjena pytałam oraz o innych, którzy mogliby tam jakimś sposobem się znaleźć w tym maszerującym szeregu trupów.

A scena? Nie powiem, bo o 2.00 w nocy się ją widzi jeszcze bardziej wyraziście i ciary chodzą chodzą podwójne.
Ten obsyndiant to oni w serialu odkopali chyba podczas nieobecności Jona już. Była taka scena, kiedy we trzech kopali miejsca na lantryny i pewnym momencie natrafiają na znalezisko Pierwszych Ludzi. I dialog iście godny pozostałych:
"Ciekawe po co oni to zakopali?"
"Może po to, żeby potem ktoś to znalazł?" :D

I tym zawiniątku było coś takiego tajemniczego, co może się zgadzać z tą hipotezą.

Jak oczywiście sięgnę po książki - tylko chyba najpierw będę czytała dalszą część, potem wrócę do poprzednich. Podejrzewam, że i tak przeczytam szybciej niż oni nakręcą. Jestem niezmiernie ciekawa dalszych losów. Boję się tylko, że twórcy serialu zaczną przekombinowywać i upraszczać za bardzo.
Jedną z doskonałych rzeczy, jaką się serial może poszczyć to faktycznie doskonałe aktorstwo. Czy to przypadek, że niemal wszyscy aktorzy to z pochodzenia Brytyjczycy?

Cytuj
I na koniec cos o muzyce. Soundtrack obu serii jest przefantastyczny. Bardzo klimatyczny i w wersji smutnej, przejmującej, i w wersji grozy, i w wersji bitewnej, i romantycznej. To są tematy instrumentalne. Tylko raz była piosenka. To pieśń, która pojawia się na napisach na końcu odcinka 9, po zwycięskiej obronie Czarnego Nurtu. Opowiada właśnie o triumfie Tywinna Lannistera nad wojskami Stannisa Baratheona. Świetna muza <muza>

Tę pieśń śpiewa Bronn, wybawiciel i kumpel Tyriana, w gospodzie, tuż przed bitwa z wojskami Stannisa. Pytają go wtedy, skąd on zna pieść Lannisterów a on odpowiada, że od pijanych Lannisterów.

W ogóle tez nie zrozumiałam relacji Bronn a Ogar. Ogarowi Bronn działał na nerwy. Gdyby nie dzwony wzywające do bitwy, pewnie by się w gospodzie jakiś pojedynek odbył. Podczas bitwy chyba Bronn ratuje Ogara od śmierci...i potem on mówi, że ma wszystko w czterech literach, że Pie...y króla, miasto i całą resztę i zaszywa się w pokoju Sansy ::)

Margery też mnie wkurzyła. Nikt nie jest tym za kogo się podaje...dlatego chyba tak ciągle tęsknię za Starkiem.
Ciekawe dość był wątek: Arya i Jaquen jakiś tam - Człowiek bez twarzy i to też jak jakoś nie do końca wyjaśnione zostało - no ja mam niedosyt.
A Sansa? Jest w ogóle jakakolwiek szansa by się  z tego gniazda os wydostała, zanim nie zginie albo nie zwariuje?
A zresztą, tak można w nieskończoność a i tak na Lannisterów nie ma mocnych ::)


Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #37 dnia: Grudzień 02, 2012, 16:00:06 »
Cytuj
Jak to dobrze, że jesteś i że książki czytałaś, bo inaczej podejrzewam, iż niektórych rzeczy nie zrozumiałabym i nie połączyła w całość.
Najbardziej dla mnie zawiłe rzeczy związane są oczywiście z Białymi Wędrowcami, Innymi czy tam zombie.

Tak naprawdę to te rzeczy są do zrozumienia nawet bez książek. Wszystko jest zawarte w fabule serialu, w rozmowach bohaterów, w akcji. Tylko że "Gra o tron" jest tak naszpikowana postaciami (które na dodatek są ze sobą spokrewnieni, noszą takie same nazwiska, i które na dodatek przemieszczają się ciągle przez cale Westeros), że podczas oglądania trzeba byłoby mieć przed sobą ogromne drzewo genealogiczne wszystkich większych rodów i powiązań z nimi tych mniejszych ::) Przyznam się, że ja przez początkowe trzy, cztery odcinki tak niemal robiłam. Szukałam w internecie mapki, która by mi wyjaśniła te zawiłości.

Sprawy  z Innymi (Białymi Wędrowcami) są na razie w serialu pozostawione "otwarte", to znaczy napomyka się o nich jedynie, bez nadmiernych wyjaśnień. Myślę, że w kolejnych seriach będzie się to rozwijało. Odwieczne Zło zza Muru nie dość, że się budzi, to jeszcze chce zapuścić się daleko na tereny Westeros.

Cytuj
jak oczywiście sięgnę po książki - tylko chyba najpierw będę czytała dalszą część, potem wrócę do poprzednich. Podejrzewam, że i tak przeczytam szybciej niż oni nakręcą. Jestem niezmiernie ciekawa dalszych losów.
Odcinek premierowy 3 sezonu będzie 31 marca 2013 roku, w Polsce najprawdopodobniej (tak było dotąd) dzień później, czyli... 1 kwietnia <jezyk>

Cytuj
Jedną z doskonałych rzeczy, jaką się serial może poszczyć to faktycznie doskonałe aktorstwo. Czy to przypadek, że niemal wszyscy aktorzy to z pochodzenia Brytyjczycy?
Produkcja jest angielska, więc myślę, że przypadku raczej nie ma jeśli chodzi o aktorów. Poza tym oni naprawdę najlepiej ze wszystkich spisują się w projektach historycznych. Aktorstwo stoi na bardzo, bardzo wysokim poziomie. I to nie tylko tych doświadczonych ludzi, ale także początkujących, młodszych i najmłodszych, wcielających się w role Brana, Aryi, Joffreya, Sansy, itd.

Cytuj
W ogóle tez nie zrozumiałam relacji Bronn a Ogar. Ogarowi Bronn działał na nerwy. Gdyby nie dzwony wzywające do bitwy, pewnie by się w gospodzie jakiś pojedynek odbył. Podczas bitwy chyba Bronn ratuje Ogara od śmierci...i potem on mówi, że ma wszystko w czterech literach, że Pie...y króla, miasto i całą resztę i zaszywa się w pokoju Sansy

Ja myślę, że to wygląda tak.
Ogar i Bronn - niby różnią się od siebie charakterem (Ogar - ponury, zgorzkniały samotnik, na dodatek groźnie wyglądający, bardzo niebezpieczny, nawet okrutny. Bronn - buńczuczny zabijaka, humor nie jest mu obcy, ale raczej ten czarny, trzeźwo patrzy na świat), jeden i drugi nie da sobie w kaszę dmuchać. Pewnie dlatego działają sobie na nerwy. Jednak w obliczu walki, w której stoją po tej samej stronie pomagają sobie. A przynajmniej widać to było ze strony Bronna. Ogar nie miał takiej możliwości, ale myślę, że gdyby była, to odwdzięczyłby się "rywalowi". Tym bardziej, że na własne oczy widział jak Bronn walczy. I tym wzbudził szacunek u Ogara.
Dlaczego Ogar w pewnym momencie olał króla i "całą resztę"? Powód bardzo prosty. Ogar ma brata nazywają go Góra. Góra podlega Lannisterom. To taki wielki rycerz, z którym miała do czynienia m.in. Arya, gdy ją i kompanów aresztowano (dowódcę kandydatów na Strażników zabito, pamiętasz?) i zabrano na zamek Lannisterów (pamiętasz te tortury ze szczurami?). Góra jest jednym z najokrutniejszych rycerzy, ma podłą pod tym względem przeszłość. To on oszpecił brata. W dzieciństwie, gdy młodszy Ogar (tak naprawdę ma na imię Sandor), zabrał mu zabawkę, starszy Góra (tak naprawdę Gregor) przyłożył jego głowę do paleniska, pozostawiając pamiątkę na całe życie. Od tamtej pory Ogar boi się ognia.
I to dlatego wychodząc przed mury w czasie bitwy nad Blackwater powiedział do swoich łuczników, że jak przemknie mu obok głowy podpalona strzała (takimi strzelali właśnie), to jeśli łucznik nie zginie wcześniej, to on sam go zabije. I to dlatego zrezygnował w pewnej chwili z walki. Zobaczył bowiem na polu bitwy ogień, tam niemal wszystko wokoło paliło się.

Cytuj
Margery też mnie wkurzyła. Nikt nie jest tym za kogo się podaje...dlatego chyba tak ciągle tęsknię za Starkiem.
Ona nie była zła. Stannis zabił jej męża Ranley'a, z nim był też związany jej brat Loras ((nazywali go Rycerz Kwiatów <haha>). Dlatego Tyrellowie, wiedząc, że Stannis będzie atakował Królewską Przystań, chcieli się z Lannisterami sprzymierzyć, aby pomścić Ranley'a. No i wydano Margaery za Joffreya, aby rody ściśle powiązać.

Cytuj
Ciekawe dość był wątek: Arya i Jaquen jakiś tam - Człowiek bez twarzy i to też jak jakoś nie do końca wyjaśnione zostało - no ja mam niedosyt.
Ależ było. Ona uratowała go przed śmiercią. A w tradycji Ludzi Bez Twarzy (taka grupa religijna była, która miała magiczną zdolność zmieniania swojej twarzy) leżało zabijanie za zapłatą, oni uważali, że śmierć jest rozwiązaniem wszelkich problemów. Zapłatą Aryi było właśnie to, że uratowała Jaquena przed spaleniem żywcem w klatce (pamiętasz ten fragment?), a że tam było jeszcze dwóch więźniów, to w zamian za trzy życia, Arya mogła żądać trzech śmierci. Kim są Ludzie Bez Twarzy, Jaquen sam Aryi opowiedział na drodze, po uwolnieniu jej, Gendry'ego i Gorącej Bułeczki.

Cytuj
A Sansa? Jest w ogóle jakakolwiek szansa by się  z tego gniazda os wydostała, zanim nie zginie albo nie zwariuje?
Nie wiem, ale myślę, że będzie tak, jak powiedział Tyrion na końcu tej sceny <jezyk>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #38 dnia: Grudzień 02, 2012, 19:06:51 »
Cytuj
Ciekawe dość był wątek: Arya i Jaquen jakiś tam - Człowiek bez twarzy i to też jak jakoś nie do końca wyjaśnione zostało - no ja mam niedosyt.
Ależ było. Ona uratowała go przed śmiercią. A w tradycji Ludzi Bez Twarzy (taka grupa religijna była, która miała magiczną zdolność zmieniania swojej twarzy) leżało zabijanie za zapłatą, oni uważali, że śmierć jest rozwiązaniem wszelkich problemów. Zapłatą Aryi było właśnie to, że uratowała Jaquena przed spaleniem żywcem w klatce (pamiętasz ten fragment?), a że tam było jeszcze dwóch więźniów, to w zamian za trzy życia, Arya mogła żądać trzech śmierci. Kim są Ludzie Bez Twarzy, Jaquen sam Aryi opowiedział na drodze, po uwolnieniu jej, Gendry'ego i Gorącej Bułeczki.

Owszem, ona go uratowała, wraz z dwoma pozostałymi więźniami, w drodze na Mur, zanim nie zabrano ich do Harrenhall. Ocalone trzy życia oznaczają trzy życia odebrane śmierci (czy tam jakiemuś bogu), o które się ona/on upomni. To Arya wybierała, w zamian za wyświadczoną przez nią przysługę, trzy osoby do wyeliminowania. Bardzo sprytnie wymieniła imię Mężczyzny, jako trzeciej ofiary, wymuszając tym samym na nim przygotowanie cieczki z Harrenhall. Spotykają jakiś czas potem, gdzie Jaqen daje jej tajemniczy przedmiot i uczy dwóch słów, które mają go kiedyś przywołać. Nie wiem nic o grupie religijnej, o jej założeniach. Wiadomo tylko, że pochodzą z Bravoos - stamtąd pochodził nauczyciel  tańca Aryi.

Jeżeli chodzi o Stannisa to owszem, jest winny śmierci brata. (A przy okazji, gdzie się podział ten nowo narodzony Cień/syn. To był tylko gościnny występ a zaraz potem się rozpłynął?). Opętała go ta chora kapłanka a dwa, że on się dał opętać. Niestety w nim też siedzi poczucie krzywdy. On na rozkaz Roberta bronił Końca Burzy (apropos, gdzie to leży?), niemalże do śmierci głodowej a potem zamek i całe to miejsce Robert przekazał najmłodszemu braciszkowi. Tron należy  mu się po Robercie, który nie pozostawił prawowitego następcy a Stannis jest następny w sukcesji, ale  tego Renly z dziwnych dla mnie przyczyn nie chciał przyjąć do wiadomości. Czyżby się przyzwyczaił, że wszystko dostaje on?


Cytuj
A Sansa? Jest w ogóle jakakolwiek szansa by się  z tego gniazda os wydostała, zanim nie zginie albo nie zwariuje?
Nie wiem, ale myślę, że będzie tak, jak powiedział Tyrion na końcu tej sceny <jezyk>

Niestety, nawet Tyrion się czasem myli. Tutaj tylko najgorsze szumowiny mogą przetrwać, więc nie wróżę Sansie długiego życia, chyba, że sama stanie się szumowiną, ale tego już nie chcę oglądać :ysz:

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #39 dnia: Grudzień 02, 2012, 22:18:05 »
Cytuj
Nie wiem nic o grupie religijnej, o jej założeniach. Wiadomo tylko, że pochodzą z Bravoos - stamtąd pochodził nauczyciel  tańca Aryi.
A nie wspominał Aryi podczas pierwszego spotkania w Harrenhall? O ile pamiętam coś tam mówił o Czerwonym Bogu i śmierciach.

Oczywiście, że Stannis ma większe prawa do tronu. Co jednak nie oznacza, że może go sobie załatwić śmiercią brata. Zresztą nic mu to nie dało, co sam przyznał. Trzeba było Rudej nie słuchać, nie szukać nowych bogów, nie mordować zaufanych ludzi (co prawda Kapłanka otruła staruszka, ale Stannis nie zareagował), wychodzić od czasu do czasu z tego ponurego zamczyska, uśmiechać się do ludzi, nawet z bratem się układać, a nie od razu straszyć, zabijać.
I tak naprawdę, to ani Ranley ani Stannis do tronu praw nie mają. To Dany jest prawowitą dziedziczką Żelaznego Tronu.

Cytuj
Niestety, nawet Tyrion się czasem myli. Tutaj tylko najgorsze szumowiny mogą przetrwać, więc nie wróżę Sansie długiego życia, chyba, że sama stanie się szumowiną, ale tego już nie chcę oglądać
Niekoniecznie, Aryi udało się uciec. Ktoś jej pomógł. Sansie też ktoś może pomóc. Już mamy dwóch kandydatów - Ogara i Littlefingera. Myślę, że Tyrion też jej nie da skrzywdzić. Nie ma już takiej pozycji jaką miał, ale nadal Lannisterem jest.

Cytuj
Nie sądzę by uwolnienie Jamie'go przez Catylin coś dało, nawet jeśli Brenne go doprowadzi do Królewskiej Przystani. Sansy i tak nie odzyska (już prędzej odbije ją Arya).
Myślę, że Lady Stark nie dla tego uwolniła Jaime'go. A przynajmniej nie tylko dlatego. Ona się obawiała, że ten lord od zabitego przez Lannistera syna go zabije, a wtedy już nic nie powstrzyma rodziny królobójcy od zrobienia krzywdy Sansie.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #40 dnia: Grudzień 02, 2012, 22:59:38 »
Cytuj
Nie wiem nic o grupie religijnej, o jej założeniach. Wiadomo tylko, że pochodzą z Bravoos - stamtąd pochodził nauczyciel  tańca Aryi.
A nie wspominał Aryi podczas pierwszego spotkania w Harrenhall? O ile pamiętam coś tam mówił o Czerwonym Bogu i śmierciach.

O Czerwonym Bogu i śmierciach w myśl uzupełniania, owszem. Ale nie słyszałam nic o grupach religijnych czy też o tym, dlaczego on może takie życzenia spełniać. Naprawdę, nie pamiętam :(

Aryi udało się uciec ze stolicy, bo nawinęła się pomoc a dodatkowo Arya nie była tak bardzo wystawiona na widok jak jest Sansa. Wydaje mi się, że Aryą, dzikim dziewczątkiem, które gdzieś sobie tam biegało, kiedy jeszcze ojciec żył, nikt się specjalnie nie przejmował. Natomiast Sansa jao przyszła matka książątek była ciągle na oczach wszystkich. Poza tym Arya jest takiej postawy i urody, że zawsze może się podszyć pod kogoś kim nie jest, Sansie, myślę, byłoby trudniej (udawać faceta, zwłaszcza).

Poza tym Paluszkowi zaufać? Litości. Może Ogar, może Tyrion, ale nie liczę, że im się uda. Dobre chęci to nie wszystko w takim gnieździe żmij, gdzie zdrajcy i donosiciele są na każdym kroku. Jeśli chodzi o tę historię to już dawno przestałam być optymistką.

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #41 dnia: Grudzień 02, 2012, 23:19:26 »
Paluszek nie jest godny zaufania. Starka zdradził, ale myślę, że córka ukochanej kobiety, to już coś innego. Zwłaszcza po tym jak mu Catelyn wyrzuty wykrzyczała w twarz. Chyba by drugi raz czegoś takiego nie popełnił. Co chciał uzyskać proponując Sansie wywiezienie z zamku i pomoc w podróży na północ? Zyskałby tylko wdzięczność kobiety, którą kochał.
Ale to oczywiście tylko moje rozmyślania <jezyk>

Cytuj
O Czerwonym Bogu i śmierciach w myśl uzupełniania, owszem. Ale nie słyszałam nic o grupach religijnych czy też o tym, dlaczego on może takie życzenia spełniać. Naprawdę, nie pamiętam
Może nie tak dokładnie to brzmiało, ale było coś takiego, że śmierć jest "darem" dla czerwonego Boga. On i jeszcze dwóch ludzi siedzieli zamknięci w klatce, która już zajmowała się ogniem. Byłby trzy śmierci podarowane Czerwonemu Bogu. Ale Arya pomogła im się wydostać podrzucając toporek, którym uwolnili się z klatki, czyli odebrała temu bogu trzy śmierci. Jaquen powiedział, że teraz musi zwrócić mu inne trzy śmierci. A że ona ich uratowała, to jakby zapłaciła za te trzy nowe śmierci.

Mam nadzieję, że nie zamotałam jeszcze bardziej. Oczywiście Człowiek Bez twarzy wyjaśnił jej to w innych słowach, ale sens był właśnie taki.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #42 dnia: Grudzień 03, 2012, 13:29:22 »
Znowu miałam ładnego, długiego posta i znowu połowę mi zjadło (na szczęście drugą miałam w Wordzie). No po prostu, nie powiem co, ten już taki nie będzie. "Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki", o zaiste.

Cytuj
O Czerwonym Bogu i śmierciach w myśl uzupełniania, owszem. Ale nie słyszałam nic o grupach religijnych czy też o tym, dlaczego on może takie życzenia spełniać. Naprawdę, nie pamiętam
Może nie tak dokładnie to brzmiało, ale było coś takiego, że śmierć jest "darem" dla czerwonego Boga. On i jeszcze dwóch ludzi siedzieli zamknięci w klatce, która już zajmowała się ogniem. Byłby trzy śmierci podarowane Czerwonemu Bogu. Ale Arya pomogła im się wydostać podrzucając toporek, którym uwolnili się z klatki, czyli odebrała temu bogu trzy śmierci. Jaquen powiedział, że teraz musi zwrócić mu inne trzy śmierci. A że ona ich uratowała, to jakby zapłaciła za te trzy nowe śmierci.
Mam nadzieję, że nie zamotałam jeszcze bardziej. Oczywiście Człowiek Bez twarzy wyjaśnił jej to w innych słowach, ale sens był właśnie taki.

Ależ ja o tym wiem doskonale. To też miałam na myśli pisząc o śmierciach w myśl uzupełniania. Cały ten dialog z Harrenhall znam już prawie na pamięć:

?Dziewczynka milczy. Nikt nic nie słyszy i przyjaciele mogą porozmawiać potajemnie?chłopiec zamienił się w dziewczynkę?
?Zawsze nią byłam?
?Mężczyzna zawsze wiedział, ale dziewczynka ma tajemnice. Nie mężczyźnie je zdradzać?
?Jesteś teraz jednym z nich. Powinnam była pozwolić, żebyś spłonął?
?A ty nosisz wodę jednemu z nich. Dlaczego tobie wolno a mnie nie??
?Nie miałam wyboru?
?Miałaś, tak samo jak ja i? jesteśmy tutaj?Mężczyzna spłaca swoje długi. Jest winien trzech. ?
?Trzech??
?Czerwony bóg dostaje to, co mu się należy. Za życie można zapłacić tylko śmiercią. Ocaliłaś mnie i moich dwóch towarzyszy. Ukradłaś trzy śmierci czerwonemu bogu. Musimy je zwrócić. Wymień trzy imiona a mężczyzna zrobi resztę. Dostaniesz ode mnie trzy życia, ni mniej ni więcej. A dług będzie spłacony?
?Mogę wymienić kogokolwiek a ty go zabijesz??
?Mężczyzna obiecał?


Podobnie jak ten drugi, na drodze, kiedy Arya i przyjaciele spotykają Jaqena zaraz po tym, kiedy udaje  im się uciec z Harrenhall (z pomocą Jaqena, ale tylko Arya o tym wie).

?Co tutaj robisz??
?Czekam na was?
?Skąd wiedziałeś, że będziemy tędy przechodzić??
?Pytasz o to po tym wszystkim, co było ci dane zobaczysz??
?Jak zabiłeś wartowników? Było to trudne??
?Nie trudniejsze niż zmiana imienia, jeśli zna się sposób?
?Pokaż mi, chcę się tego nauczyć?
?Jeśli tego chcesz, musisz udać cię ze mną?
?Dokąd??
?Za Wąskie Morze, do Braavos?
?Mój nauczyciel tańca stamtąd pochodził?
?To wyjątkowa sztuka. Bycie Człowiekiem Bez Twarzy jest czymś zupełnie innym?dziewczynka chce wielu imion: Joffrey, Cersei, Tywin Lannister, LLyn Payne, Ogar. Che je zaofiarować czerwonemu bogu. Może zaoferować je wszystkie, jedno po drugim?
?Tego właśnie pragnę?ale nie mogę tego zrobić. Musze odnaleźć brata, matkę i siostrę?
?Zatem musimy się rozstać. Mężczyzna ma swoje obowiązki. Proszę? (podaje tajemniczy przedmiot)
?Co to??
?Moneta o wielkiej wartości?
?Można za nią kupić konia??
?Nie do tego służy?
?To do czego??
?Jeśli kiedyś zapragniesz znowu mnie zobaczyć, daj ją komukolwiek z Braavos i wypowiedz słowa: valar morghulis?
?Nie odchodź, Jaren?

I w tym miejscu, Jaqen...a raczej Mężczyzna zmienia twarz, w sensie dosłownym
?Jaren nie żyje. Powtórz: valar morghulis?
"Valar morghulis "
?Dobrze?żegnaj Aryo Stark?

Ja wiem, że nie jestem super bystra a z wiekiem może być jeszcze gorzej, ale te dwa dialogi nie wyjaśniają mi kim jest Jaqen? A właściwie kim jest Mężczyzna? To magik? Gada podobnie jak ta wiedźma nawiedzona, która Daenerys wystrychnęła na dudka i zrobiła z jej Khalo żywego trupa...też, że za życie można zapłacić tylko  śmiercią. Jak to można się nauczyć zmiany twarzy? Jak rozumieć taką zmianę, w sensie przenośnym czy dosłownym? Jak może się tego nauczyć Arya, w sensie dosłownym (to cały czas jest sztuczka i ułuda?)? Nic tutaj nie ma o grupach religijnych,  w ogóle ja trudno mam coś tutaj odczytać między wierszami ;(
Zabici strażnicy (zabici po to, by Arya mogła z przyjaciółmi niedostrzeżona opuścić Harrenhall) w liczbie mnogiej to więcej niż zapłata za trzy niedoszłe śmierci. czerwony bóg ma chyba nadwyżkę?

Być może to też będzie wyjaśnione w kolejnych seriach, być może Arya spotka kogoś z Braavos, użyje tajemniczej monety i wypowie tajemnicze słowa. Na razie, dla mnie, ten wątek jest jedynie "rozpaćkany". Podobnie jak to jest z Białymi Wędrowcami.

Nie wiem, dlaczego jedne trupy stają się zombie a inne nie? Jedyne logiczne wytłumaczenie to takie, że zombie można się stać na północ od Muru, dlatego kiedy tam ktoś umiera, to się pali jego zwłoki. to zrobili  z ciałem Półrękiego Dzicy, kiedy zginął on w pojedynku z Jonem Snow.

Wiem, to fantasy, ale czy w takim gatunku nie można się domagać odrobiny logiki?  <mruga>

Nie wiem jakie ma znaczenie Pięść Pierwszych Ludzi? Co tam robili ci z Nocnej Straży, wtedy nawet, zanim Jon poszedł na zwiad. Czy to wszystko po to, by znaleźć pakunek oraz po to, by wspomnieć o trzecim sygnale, którego nie nadawano od tysięcy lat?

No ale, jeśli będzie to dopiero ładnie rozpisane, to poczekam, przeczytam, obejrzę.

I tak naprawdę, to ani Ranley ani Stannis do tronu praw nie mają. To Dany jest prawowitą dziedziczką Żelaznego Tronu.

Owszem, prawda, ród Targaryneów sprawował władzę nad Siedmioma Królestwami przez wieki. Być może nie toczyli wojen, nie potrzebowali sojuszy z innymi rodami (na początku pewnie mieli smoki to nimi straszyli potencjalnych wrogów..a później zajmowali się produkcją materiałów wybuchowych, nadal strasząc ogniem), mogli dbać o czystość krwi, co się różnie kończyło.
Jak to Corsei kiedyś wspominała, tłumacząc sobie swoje kazirodztwo: "Kiedy rodziło się dziecko Targaryenów, bogowie rzucali monetą". Bo albo dziecko było zdrowe, albo wręcz przeciwnie. Patrząc na Dany i jej brata, można się zgodzić z tym powiedzeniem. 

Robert i spółka odbijali Królestwo kawałek po kawałku z rąk Szalonego Króla. Może i robili to bezprawnie, ale nie bezpodstawnie. Szalonemu Królowi odbijało bez reszty - równie dobrze teraz można wyruszyć przeciwko Jeffrey'owi, który normalny też nie jest. Do tego jeszcze ostry spór ze Starkami..ale to właśnie Ned sprzeciwiał się od raz pomysłowi uśmiercenia Dany, wysłania zabójcy za Wąskie Morze.

Ja myślę, że Robert  bał się nie tylko utraty tronu w razie powrotu Targaryenów (tronu, który tak ciężko zdobywał), ale po prostu też powtórki z rozrywki. Taki brat Dany na tronie? Toż to chyba gorsze niż Jeffrey. Co innego Dany - mądra, dobra, zdrowa...choć jak tak czasem słucham jak wykrzykuje, że jest zrodzona z Burzy to zaczynam mieć wątpliwości ::) Wybaczcie, brzmi to strasznie jakoś melodramatycznie. Historia rodu Targaryenów to trochę taka martyrologia.

A tak w ogóle to czy nie Targaryenowie podbili Andalów? Czyli niezupełnie rządzili od zarania dziejów? Ale nie znam historii Pierwszych Ludzi czy Andalów (a może Andalowie to Pierwsi Ludzie?). Pewnie to były dzikie ludy, więc ewentualny podbój można czymś wytłumaczyć...

Paluszek nie jest godny zaufania. Starka zdradził, ale myślę, że córka ukochanej kobiety, to już coś innego. Zwłaszcza po tym jak mu Catelyn wyrzuty wykrzyczała w twarz. Chyba by drugi raz czegoś takiego nie popełnił. Co chciał uzyskać proponując Sansie wywiezienie z zamku i pomoc w podróży na północ? Zyskałby tylko wdzięczność kobiety, którą kochał.
Ale to oczywiście tylko moje rozmyślania <jezyk>

Żeby tylko Sansa nie skończyła jako dziwka w Harrenhall ::)
A może będzie chciał ją kupić od Starków w myśl: "Będę sobie musiał kupić dzieci i wnuków, żeby potem im Harrehall zostawić" :)

Offline El

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Płeć: Kobieta
  • zagubiona w czasie...
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #43 dnia: Grudzień 03, 2012, 19:59:39 »
Na początek chciałam przypomnieć, że "Gra o tron" to serial fantasy i takie rzeczy, jak na przykład trójoka wrona, Daenerys, której ogień się nie ima, istnienie smoków, czy Innych oraz posiadanie przez niektórych mieszkańców Westeros magicznych umiejętności (zmiana twarzy) nie powinny raczej dziwić. I gdyby trzeba było wyjaśniać wszystko co się ich tyczy od razu w danym odcinku, czy rozdziale, w którym się pojawiają, to byłoby to nudne i ze względu na tempo akcji i na formę (takie wyjaśnienia wyglądałyby jak wykład). Odkrywanie ich znaczenia odbywa się powoli, co potęguje napięcie, chęć dalszego oglądania. Serial się nie skończył, sporo wątków ciągnie się dalej, więcej dowiemy się w kolejnych częściach. Dlatego myślę, że nie można już teraz mówić, że coś zostało "rozmemłane".

Z dialogów odczytałam co następuje <szczerzy_sie>

- Grupa religijna, bo mowa jest o jakimś bogu (Jaquen wspomina Czerwonego Boga), której głównym założeniem jest "hołubienie" śmierci (?Czerwony bóg dostaje to, co mu się należy. Za życie można zapłacić tylko śmiercią. Ocaliłaś mnie i moich dwóch towarzyszy. Ukradłaś trzy śmierci czerwonemu bogu. Musimy je zwrócić").

- Jaquen jest jej członkiem, skoro para się "ofiarowaniem" śmierci bogu. Potrafi zmieniać twarz (stąd nazwa członków kasty), bo posiada taką magiczna umiejętność (jeden z elementów fantasy, który jest oczywistością, raczej nie powinniśmy zastanawiać się dlaczego ją posiada (pewnie po części taki się urodził, a po drugiej części tak został wyszkolony).
Cytuj
To magik? Gada podobnie jak ta wiedźma nawiedzona, która Daenerys wystrychnęła na dudka i zrobiła z jej Khalo żywego trupa...też, że za życie można zapłacić tylko śmiercią.
On tak gada, bo gada o głównym założeniu swojej religii, Maegi prawdopodobnie mówiła tak, bo mówiła o zemście (za to co Dothrakowie - a za nich odpowiada Khal - zrobili za życia, muszą zapłacić śmiercią, wymordowali jej pobratymców, to ona im odpłaciła otruciem Drogo).

- jak Arya może się nauczyć tej sztuczki? Trochę już wcześniej napisałam - szkolenie, być może wytrenowanie wchodzenia na wyższy poziom umysłu, ćwiczenie siły woli, może wspomaganie jakimiś eliksyrami, nie wiem, ale jeszcze bardziej sztucznie wyszłoby, gdyby tam na drodze Jaquen wykładał jej program treningu. Musiał być zachowany klimat pewnej tajemniczości. W końcu mamy do czynienia z magią.

Cytuj
Zabici strażnicy (zabici po to, by Arya mogła z przyjaciółmi niedostrzeżona opuścić Harrenhall) w liczbie mnogiej to więcej niż zapłata za trzy niedoszłe śmierci. czerwony bóg ma chyba nadwyżkę?
W tych rozmowach nic nie ma, że zasadą religii Czerwonego Boga jest równowaga między życiami, a śmierciami. Czerwony Bóg nie ma dostawać człowieka, tylko śmierć, a skoro ktoś mu ją zabrał, to musi oddać. I skoro nie człowiek jest ważny, to obojętnie czyja to będzie śmierć. Arya "oddała" mu dwie i trzecią też chciała, ale jak wiemy zażądała ofiary z samego Jaquena. Sprawę zmiany życzenia znamy - jeden ze strażników mógł "zastąpić" trzecią śmierć "Aryi, a pozostali to "podarunek" od wierzącego w Czerwonego Boga Jaquena.

Cytuj
Nie wiem, dlaczego jedne trupy stają się zombie a inne nie? Jedyne logiczne wytłumaczenie to takie, że zombie można się stać na północ od Muru, dlatego kiedy tam ktoś umiera, to się pali jego zwłoki. to zrobili  z ciałem Półrękiego Dzicy, kiedy zginął on w pojedynku z Jonem Snow.
Trochę zgadzam się.
Wg legendy Westeros daleko na północy tej krainy istnieją stworzenia, które nazywają się Inni (wspomina się o nich kilka razy, o ile mnie pamięć nie myli, to nawet o tej legendzie mówi Branowi piastunka). Po to zresztą został wybudowany Mur, aby odgrodzić się od niebezpieczeństwa z ich strony. Wychodzi na to, że Inni to także zombi (zmobi to tylko my tak nazywamy, ja, Ty, bo wyglądają jak zombi <szczerzy_sie>) i"działają" oni na zasadzie wampirów - ci zamieniają ludzi w wampiry poprzez ugryzienie. Inni nie zamieniają ludzi w Innych (zombi), tylko umarłych. Jak ich nie spotkają (dlatego ludzie proszą aby ich po śmierci spalić, to Inni ich nie zamienią), to najpierw zabijają (patrz tych trzech zwiadowców Nocnej Straży na samiutkim początku serialu), a potem zamieniają. W jaki sposób nie wiemy, może będzie jeszcze w dalszych seriach. Z faktu, że Inni zaczęli działać pod samym murem, możemy się domyślać (i domyślają się niektórzy bohaterowie "Gry..." jak na przykład Straż Nocna po prezencie w postaci żywych trupów), że Inni powracają i chcą poszerzyć swoje terytorium o nowe ziemie.
Jedne trupy ożywają (zombi) inne nie (bo nie są przez Innych zamienione w zombi).

Cytuj
Wiem, to fantasy, ale czy w takim gatunku nie można się domagać odrobiny logiki?
Mam nadzieję, że przynajmniej ja klecę tego posta z logiką <jezyk>

Cytuj
Nie wiem jakie ma znaczenie Pięść Pierwszych Ludzi? Co tam robili ci z Nocnej Straży, wtedy nawet, zanim Jon poszedł na zwiad. Czy to wszystko po to, by znaleźć pakunek oraz po to, by wspomnieć o trzecim sygnale, którego nie nadawano od tysięcy lat?
Pięść Pierwszych Ludzi to miejsce obozowania oddziału Nocnej Straży (to było w rozmowach Sama z towarzyszami), tu mieli się spotkać ze zwiadowcami stacjonującymi po drugiej stronie Muru (północnej) i dowiedzieć się co się dzieje u Dzikich (mieli wieści, że Mance Ryder chce zawładnąć strażnicą na Murze - to było w rozmowach czarnych Płaszczy na Murze, w rozmowach z tym staruchem, który brał córki za żony i to było w rozmowach z Półrękim). Pakunek znaleźli przypadkowo (kopiąc latryny), zasady "trzech sygnałów" też wyszły przypadkowo (w końcu byli na dzikich terenach, na tych na których mogą pojawić się Inni).

Cytuj
Robert i spółka odbijali Królestwo kawałek po kawałku z rąk Szalonego Króla. Może i robili to bezprawnie, ale nie bezpodstawnie. Szalonemu Królowi odbijało bez reszty - równie dobrze teraz można wyruszyć przeciwko Jeffrey'owi, który normalny też nie jest. Do tego jeszcze ostry spór ze Starkami..ale to właśnie Ned sprzeciwiał się od raz pomysłowi uśmiercenia Dany, wysłania zabójcy za Wąskie Morze.
Szalonego króla można byłoby pozbawić tronu, w ten czy inny sposób, ale Szalony król miał jeszcze małe dzieci i zamiast skazywać ich na pozbawienie wszystkiego co mieli oraz na tułaczkę, można było ich wychowywać do czasu dorosłości i któregoś na tronie osadzić. To, że Viserys zwariuje wcale nie było pewne. Chłopakowi odbiło, bo mu wciskano że jest jedynym prawowitym "właścicielem" tronu, opowiadano co się stało z jego rodziną, kiedy dorastał już był naznaczony brzemieniem (o tym "wciskaniu" była mowa w rozmowach z ich opiekunem - ten co jaja smocze podarował Dany, w rozmowach Dany z Jorahem).
A rebelia wybuchła nie dlatego, że król oszalał i trzeba go było zlikwidować, a dlatego, że syn króla porwał Starkównę (siostrę Neda i ukochaną Roberta)
To raczej powód bezpodstawny jeśli chodzi o zmiany na tronie <szczerzy_sie>.

Cytuj
Ja myślę, że Robert  bał się nie tylko utraty tronu w razie powrotu Targaryenów (tronu, który tak ciężko zdobywał), ale po prostu też powtórki z rozrywki. Taki brat Dany na tronie? Toż to chyba gorsze niż Jeffrey.
On nie wiedział, że Viserys oszalał. Nie musiał też przypuszczać, że oszaleje wg zasady "czystości krwi" (Dany nie oszalała). A poza tym z charakteru Roberta można wywnioskować, że ma w nosie, czy młody Targaryen oszalał, czy nie. Skoro jest królem, to tron należy się jego potomkowi (w imieniu Joffreya władzę miał sprawować Ned, aż do uzyskania pełnoletności tamtego - tak sobie życzył Robert na łożu śmierci)
Troszkę bym polemizowała z tym kto jest gorszy: Joffrey, czy Viserys <jezyk>

Cytuj
Co innego Dany - mądra, dobra, zdrowa...choć jak tak czasem słucham jak wykrzykuje, że jest zrodzona z Burzy to zaczynam mieć wątpliwości  Wybaczcie, brzmi to strasznie jakoś melodramatycznie. Historia rodu Targaryenów to trochę taka martyrologia.
Taki był styl przemów "Ja, Król Henryk... (tu pada dziesięć imion)... miłościwie panujący na ziemiach... (tu pada cała lista krain)...". Pewnie martin wzorował na takich średniowiecznych mowach, a poza tym to powieść fantasy, więc tych dziwacznych powiązań (zrodzona z Burzy, krew smoka, itp) trochę jest <szczerzy_sie>
No i być może ród Targaryenów faktycznie miał zmienne koleje losu, może i jakaś martyrologia była. Już sama Dany wiele przeszła, nawet będąc już u Dothraków.

Cytuj
A tak w ogóle to czy nie Targaryenowie podbili Andalów? Czyli niezupełnie rządzili od zarania dziejów? Ale nie znam historii Pierwszych Ludzi czy Andalów (a może Andalowie to Pierwsi Ludzie?). Pewnie to były dzikie ludy, więc ewentualny podbój można czymś wytłumaczyć...
Ja historii Westeros też nie znam, jak to było tam naprawdę, to można byłoby ustalać dopiero po przeczytaniu całej POiL" W miarę czytania zawsze czegoś nowego się dowiadujemy.
Z tego co wiem na dzień dzisiejszy (nie pamiętam z czego, czy z książki, czy z serialu, czy może z jakiegoś promocyjnego opisu serialu) To najpierw byli Pierwsi Ludzie, a potem najazd Andalów na Westeros.

Cytuj
Żeby tylko Sansa nie skończyła jako dziwka w Harrenhall
A może będzie chciał ją kupić od Starków w myśl: "Będę sobie musiał kupić dzieci i wnuków, żeby potem im Harrehall zostawić"
I tak też może skończyć.
Chociaż byłabym raczej za tym, że sam ją poślubi (za zgodą, czy też wbrew rodzinie Starków), aby do rodziny wejść, a może nawet Winterfell  zdobyć w razie wygaśnięcia męskiej linii Starków (Jon Snow wiadomo na zawsze związany jest z Nocna Strażą, Robb może zginąć na wojnie, a o młodszych braciach słuch zaginął) <okularnik>
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Andrzej Sapkowski

Offline Jean

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2669
  • Płeć: Kobieta
  • Wyróżnienia:
Odp: Gra o tron
« Odpowiedź #44 dnia: Grudzień 03, 2012, 20:41:57 »
El, doszło już do tego, że co chwilę sprawdzam, czy tu nie ma już jakiegoś posta :D Aleś mnie wciągnęła, niespodziewanie serial ten stał się nowym narkotykiem :P Chcę zaznaczyć, że po pierwsze, to oglądam powoli drugi raz, zawsze coś więcej mogę wyłuskać z dialogów.

Po drugie, już dawno przyjęłam do wiadomości, że to serial fantasy i nie wszystko jest tam prawdopodobne czy logiczne, na przykład istnienie smoków, zombie czy trójokich wron. Są to są, mnie to nie przeszkadza. Bez szemrania przyjęłam do wiadomości, że i dlaczego Dany jest odporna na działania ognia czy gorąca. Tak jest i tyle, ale bunt by we mnie wrastał, kiedy raz by ją gorąca woda parzyła a raz nie. Zaczęłabym się dopatrywać znaczenia pór dnia i nocy, np. rano ją parzy a wieczorem nie etc.

Podobnie jest z Białymi Wędrowcami - są tacy? Ok, niech będą, niech chodzą i niech zagrażają. Chcę się doszukać logiki w tym, dlaczego jedni się nimi mogą stać po śmierci a inni nie.

Ja wiem, że takie rzeczy pewnie autor kiedyś wyjaśni - ja jednak muszę pewne rzeczy rozumieć by dalej w nie brnąć. W fabule jest i tak wystarczająco dużo wątków do ciągnięcia i wyjaśniania, wątków wyjątkowo bogato zakręconych...żeby mnie jeszcze męczyli Biali Wędrowcy czy Ludzie Bez Twarzy :-) Poza tym, jestem niecierpliwa :P

Cytuj
To, że Viserys zwariuje wcale nie było pewne. Chłopakowi odbiło, bo mu wciskano że jest jedynym prawowitym "właścicielem" tronu, opowiadano co się stało z jego rodziną, kiedy dorastał już był naznaczony brzemieniem (o tym "wciskaniu" była mowa w rozmowach z ich opiekunem - ten co jaja smocze podarował Dany, w rozmowach Dany z Jorahem).

Może i tak. Jednak w słowach Corsei odnajduję sporo prawdy I nie powiedziałam, że każdy miał zwariować (Dany podałam za przykład tej, której się nic nie stało), rzucanie monety przez bogów oznaczało szansę pół na pół.

Lepsze dzieci na wygnaniu niż martwe w kraju. Tywin był przez 20 lat namiestnikiem Szalonego Króla, ciekawa jaka była jego rola w tym wszystkim - poza rolą taką, że jego syn wbił miecz w plecy tegoż władcy. 

Cytuj
Chociaż byłabym raczej za tym, że sam ją poślubi (za zgodą, czy też wbrew rodzinie Starków), aby do rodziny wejść, a może nawet Winterfell  zdobyć w razie wygaśnięcia męskiej linii Starków (Jon Snow wiadomo na zawsze związany jest z Nocna Strażą, Robb może zginąć na wojnie, a o młodszych braciach słuch zaginął) <okularnik>

Jak to o młodszych słuch zaginął?
W serialu wyruszają w stronę Muru, do Jona, nic nie wiadomo jakoby słuch zaginął o nich. Podobnie jak Robb, niekoniecznie musi zginąć na wojnie, może mu się coś stać z powodu niedotrzymania słowa. Z kolei on może zostawić potomka.
Sansa i zdrajca- litości :( Po moim trupie.

Tylko jedno jest pewne: Winter is coming ;)