Po kolei...
Obecnie jestem w Warszawie i ogólnie telewizor jest tu bardzo oblegany, szczególnie wieczorami. Mali pacjenci oglądali bajki, a ja cichaczem się przysiadłam i sprawdzałam godzinę.
W pewnym momencie jakoś tak się rozluźniło, to rozsiadłam się wygodnie, zabrałam pilota i pozwoliłam sobie przełączyć na Polsat.
W międzyczasie przyszli jacyś rodzice (głównie ojcowie), usiedli dalej i w sumie to chcieli oglądać finał Pucharu Konfederacji, bo myśleli, że jest o 21.
Ale jak ja siedziałam i oglądałam to stwierdzili, że "skoro dziewczyna sobie ogląda, to nie będę przełączać".
Urocze.
Potem zaczęli się pytać mnie o to, czy często oglądam i komu kibicuję (uściślę, w meczu Polska - Argentyna
). Jeden z panów pytał się mnie o Kubiaka, bo on jest z Wałcza, a Kubiak stamtąd pochodzi.
Ogólnie mogłam się wykazać wiedzą i było całkiem śmiesznie.
Przynajmniej nikt nie chciał mi zabrać pilota.
W przerwie między setami jeden z panów chciał sprawdzić wynik Brazylia - Hiszpania, ale na TVP był film. Dopiero po chwili się zorientowaliśmy, że ten mecz jest o 23.40.
Jak już nie miałam nikogo na sumieniu, to mogłam sobie oglądać.
Jeszcze jedno tak na marginesie - był obraz HD, którym po prostu jestem zachwycona!
Wszystko jest takie idealne. Wyobrażacie sobie idealnego Winiara w idealnym obrazie
musiałamCo do meczu...
Pomijając wszystko to, co opisałam wyżej - mecz niesamowity! Trzeci set świetny, a czwarty to mistrzostwo! Tak się cieszyłam.
Szaleństwo na trybunach w IV secie, asy serwisowe Bartka, zagrania Winiara, Kuba Jarosz w pierwszej szóstce, a potem świetnie wejście Bartmana - dawno tak dobrze nie oglądało mi się meczu Polaków. No i, najlepsze - atak z drugiej linii Marcina Możdżonka!
Forma wraca, pewność siebie wraca, wygrane wracają - kibice są zadowoleni!
Fiołka nie ma, nie ma kto ze mną pisać.
Dobrze, że mam ze sobą internet, bo tak to żadnego kontaktu by nie było.
W sumie dzisiaj do końca dnia mam już spokój.