Widzę, że ktoś tu podjął temat o Adele
Bardzo się cieszę. Lecz na samym początku chciałam Was uprzedzić, że jestem zagorzałą fanką Adele i na jej temat mogłabym pisać godzinami, opowiadać Wam różne ciekawostki etc, więc jeśli moje posty będą za bardzo odbiegały od tematu proszę zwrócić mi uwagę.
A czy to nie była przypadkiem piosenka "Make You Feel My Love"? Mimo to Adele ma fenomenalne piosenki i niesamowity głos. Z Jej repertuaru wyróżniła bym jeszcze "Turning Tables" i "Set Fire To The Rain"... A gdy oglądam teledysk do "Someon Like You" przypominają mi się zeszłe wakacje
Ja również wyróżniłabym 'Hometown Glory', który napisała mając 18 lat.
Ciekawy fakt o 'Hometown...' poniżej
Spoiler
Jestem teraz na etapie czytania jej biografii i bardzo zainteresował mnie fakt, że w tej piosence jest fragment (krótki dialog), który naprawdę miał miejsce. Otóż, będąc w stanie wyraźnie wskazującym Adele zataczała się po ulicy i wtedy podeszła do niej Francuzka z zapytaniem czy potrzebuje pomocy, ona odpowiedziała: oczywiście, że nie, przecież to Londyn- moje rodzinne miasto!
Tak, bo 'Hometown...' to piosenka o Londynie mimo, iż nigdzie nie pada tam słowo Londyn.
Piosenka z Danielem Merriwether'em też bardzo mi się podoba, szczególnie wtedy, gdy Adele zaczyna śpiewać, wtedy moje serce na moment przestaje bić.
Warto powiedzieć o 'Rolling...', która swego czasu była bardzo często puszczana w radiu. 'Chasing pavements', która była bardzo popularna przy promocji 19. No i jej kilka coverów, np. ten jeden, zespołu The Cure- Lovesong (szyszata, ta piosenka była w CSI:NY!)
A ile razy Adele była w Greysach! O matko!
Odkąd jest Adele naprawdę wiem, co to znaczy mieć ulubioną wokalistkę (i nie chciałabym Justku żebyś pomyślała, że parafrazuje Twoje słowa, ale odkąd ją słucham, odkąd jestem Daydreamer'em i sama siebie napędzam, tak naprawdę jest!).
O matko, jak ja bym chciała Wam opowiedzieć moją przygodę z Adele from the very beginning, ale pewnie Wasza reakcja byłaby taka: 'maaaatko, co ty pleciesz babo !? to nie miejsce na coś takiego!'. Dlatego nic już nie mówię
Ogólnie to słucham to, co mi 'leży', nie zamykam się na różne gatunki (choć hip hop czy techno chyba jeszcze mi nie przypasowały). Jest wiele wokalistek czy wokalistów godnych uznania, czasem trafiałam na nich poprzez seriale (jak np. Kate Havnevik czy Regina Spektor) czasem po prostu gdzieś jakaś piosenka wpadła w ucho podczas słuchania radia, a później już tylko 'studiowanie' twórczości danego artysty, czasem zarażam się poprzez znajomych (Tracy Chapman), ale w dużej mierze byłam zarażana muzyką poprzez rodziców. Tak, pamiętam jak tata puszczał mi AC/DC, gdy miałam może 3-4 latka i razem graliśmy na niewidocznej gitarze.
A zespoły ? The Cranberries, Evanescence, czasem Nightwish czy Within Temptation wpadną. Zespołów jest o wiele więcej, tak jak i solowych artystów, ale teraz pewnie nie pamiętam. Pewnie przypomni mi się zaraz jak wyłączę komputer.
Jednak jest jeden zespół, o którym nie zapomniałam. BAJM. Stary, dobry BAJM, za czasów kuli, która była różowa, diamentu i soli, jak i piramid na niby, które można było spotkać na pustyni, gdzie nie było wody, za czasów małpy, w której płynęła gorąca krew, gdy widziała białą armię i Józka na czele. Jak miło się wraca do tych piosenek, jak miło się je słucha głośno, gdy nikogo nie ma w domu. To były najlepsze czasy BAJMu i szkoda, że one już nie wrócą. Choć ich nowa płyta nie jest taka rozlazła, jak ostatnie. Gdzieniegdzie jest jeszcze zachowany chociaż cień tego pazura sprzed laty.