Rzadko, bardzo rzadko, a właściwie to chyba nie zdarzyło się nigdy, aby zagranica coverowała polskie utwory
A nie! Pamiętam jeden... wiem o jednym dzięki Markowi Niedźwieckiegmu i jego zaproszeniu do smooth jazz cafe
Na dodatek chodzi o coś przedpotopowego, staroświeckiego... i tak legendarnego, że całość lub fragmenty wykorzystano w kulturze setki razy.
Chodzi o tango samobójców, czyli słynna przedwojenna kompozycja Jerzego Petersburskiego o ostatniej niedzieli.
Oryginał jak zapewne wszyscy wiedzą śpiewał Mieczysław Fogg.
Mieczysław Fogg - Ostatnia niedzielaAch, cóż to za sentymentalna podróż
.
Wraz z ostatnimi dźwiękami tego tanga z żalem powracam do rzeczywistości...
Poniżej dwa covery tej piosenki, które mi najbardziej przypadły do gustu.
Pierwszy w świetnym wykonaniu
Piotra Fronczewskiego. Ach, ten głos!
Facet śpiewa tak, że mdleć można za każdym razem. Tyle tu żalu i miłości. Co za durna baba, że kantem go puściła
Piotr Fronczewski - Ta Ostatnia NiedzielaOj, nawet mistrz Fogg tak nie potrafił mnie porwać swą niedzielną spowiedzią
"To ostatnia niedziela...
Moje sny wymarzone,
szczęście tak upragnione
... skończyło się." A tu wspomniany zagraniczny cover. Zupełnie inna wersja. To już chyba nie tango samobójców, bo rytmy bardziej żwawsze ma, coś jakby z gorących latynoskich stron
Sophia Solomon, brytyjska skrzypaczka umieściła go na swojej płycie "Poison Sweet Madeira", a do współpracy zaprosiła w tym przypadku znanego brytyjskiego wokalistę
Richarda Hawleya.
Burnt by the sunPiosenka jak już mówiłam trochę w innym stylu, niż jej poprzedniczki, ale żałosne (w znaczeniu smutne) dźwięki skrzypiec, niczym cygański "zaśpiew", przypominają nieco wymowę oryginału.
A właśnie przypomniał mi się jeszcze
Marek Dyjak! Bardzo uwspółcześniona "To ostatnia niedziela" i w jego wykonaniu ta piosenka nabiera realnego znaczenia. Tango samobójcy dla... samobójcy.
Marek Dyjak - To ostatnia niedziela