Bohaterowie "Magdy M." są prawnikami i z racji wykonywanego zawodu spotykają się z bardzo różnymi ludźmi. Serial pokazuje szeroką panoramę spraw, postaci i problemów społecznych, czasem śmiesznych, czasem poważnych, ale zawsze opowiadanych z sympatią i zrozumieniem. Na pierwszy plan wybijają się jednak losy dwojga głównych bohaterów - Magdy Miłowicz i Piotra Korzeckiego.
Oboje są wziętymi prawnikami. Kiedyś razem studiowali, dziś pracują w różnych kancelariach adwokackich. To sprawia, że ich drogi raz po raz się przecinają. Historia Magdy i Piotra to opowieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy na pozór stworzeni dla siebie, w żaden sposób nie mogą się "zejść", dopasować, pogodzić, a w końcu pokochać. Przeszkadzają im w tym przede wszystkim doświadczenia życiowe. Oboje są zranieni emocjonalnie i nie bardzo potrafią sobie z tym poradzić. W dodatku dzieli ich zarówno odmienność charakterów, jak i przekora i potrzeba stawiania na swoim. Magda i Piotr czują wzajemne przyciąganie, ale jako ludzie ambitni i niezależni nie chcą mu się poddać.
Przepraszam, że utworzyłam temat i ja zaczynam, ale niebawem wybywam z domu na część soboty, a teraz mam wenę twórczą do opisania czegokolwiek
Otóż... Jestem po ośmiu odcinkach pierwszej serii i nie mogąc doczekać się na chociażby jeden pocałunek (głównych bohaterów oczywiście) poddałam się bo zaczęła mnie strasznie irytować Magda. Początkowo wydała mi się osobą idealną. Taka delikatna kobieta, a jednocześnie stanowcza w stosunkach służbowych. Ładnie się wypowiadająca, ładnie ubierająca, kochana koleżanka, kochana córka... Ale to jej niezdecydowanie, to odpychanie Piotra - "nie możesz się we mnie zakochać". Zaczęło mnie razić. Jak to ma się jeszcze ciągnąć przez kolejne serie, zanim będzie ślub (widziałam w miniaturce odcinków) to ja podziękuję. Tak, rozumiem. Zostawił ją ojciec, ale czy musi teraz oceniać wszystkich jedną skalą? Piotra zostawiła żona, zdradziła go i nie zamyka się totalnie, przynajmniej na razie, a ta...
Ale od początku.
Agata! O matko! W życiu nie widziałam tak zdesperowanej kobiety. To aż było niesmaczne. Dobrze, że w końcu trafiła na Wojtka, może sobie ulokuje już uczucia na stałe i się trochę zmieni.
Ich wspólna koleżanka, żona Waligóry. Nijak nie mogę sobie imienia przypomnieć. Anna? No nie pamiętam. Cudowna kobieta. Widać, że z mężem łączy ich dojrzała, piękna miłość. W tej kobiecie czuć spokój i niesłychaną pewność.
Mąż. Waligóra. Taki dobry ojciec. Mam wrażenie, że właśnie takie uczucia czuje do Magdy. Stara się ją chronić, doradzać. Fajny facet.
Wracamy do Magdy bo tego pojąć nie mogę. Jak ona się mogła umawiać z tym całym Maurycym? Dobra, nie był do końca winien bo Bartek mu doradzał, ale na litość boską! Własny rozum ma, wystarczyło parę bukietów, filharmonia a ta już wszystko wybaczyła i z nim z miłą chęcią by się dalej spotykała. A jak Wiktor kazał uciąć kontakty, to wielka obraza majestatu i zaszycie się we własnym domku. No żałość. Ta babka ma ewidentnie coś z główką.
Sebastian - przyjaciel - uroczy facet, ale chyba gej, tak?
No i Mariolka i ta ich przyjaźń z Piotrem od pierwszego wejrzenia. Takie mi się to jakieś dziwne wydało. I co z tym jej facetem? Istnieje jakiś w ogóle czy może jest lesbijką?
No to na tyle na początek. Może mnie ktoś zachęci bym oglądała nadal bo póki co się zablokowałam.
Jednak się skusiłam na jeszcze jeden odcinek i wymiękłam. Jestem po tym, w którym do Magdy przyjechała mama. I scena, w której Magda siedzi na łóżku i płacze, bo myślała, że kogoś ma, ale nie wyszło... Ja cały czas myślałam, że chodziło jej o Piotra i się zastanawiałam - co nie wyszło jak się jeszcze nie zaczęło? A ta mówiła o Maurycym! No ręce mi opadły? Co ona widziała w tym dziadzie? Szukała w nim ojca czy jak? Litości! Obrzydzenie mnie bierze, jak sobie myślę, że można było oglądać słodkie sceny z nimi - nie ujmując nic granemu przez niego aktorowi - to w zestawieniu z Piotrem wypada blado, albo nie wypada w ogóle.
A Małaszyński? Matko, jakie ciacho. Wyjątkowo korzystnie wygląda w tym serialu. A jeszcze w skórzanej kurteczce i na motorze... Uch.