Może faktycznie masz rację. Może rzeczywiście źle oceniłam Latoszka. Ale, po pierwsze, wydawało mi się, że niewinni wcale nie muszą się tłumaczyć. Po drugie, wyjaśnienia typu "gadaliśmy o niczym" jednak wydają mi się żenujące, bo domorosły Latoszek zbyt na luzie do tego jednak podszedł.
Ja Latoszka nie bronię. Bo faktycznie nie zachowuje się jak na męża przystało. A jak bardzo wyposzczony buhaj.
W swojej wypowiedzi miałam na myśli, tę jedyną akurat sytuację, gdy próbował Lence wytłumaczyć tę niezręczną sytuację ze śpiącą na kanapie koleżanką.
Zasadę "niewinni nie muszą się tłumaczyć" wszyscy oczywiście znają, tylko że nie wszyscy się do niej stosują, bo ci, wobec których człowiek "zawinił" zapominają o niej. Nic nie mówisz, czyli potwierdzasz winę. No i koło się zamyka. Dlatego większość raczej się tłumaczy
.
Tak właśnie było z owym "gadaliśmy o niczym", bo gadali o niczym, a i tak żona mu nie uwierzyła.
Latoszek też ma sporo za uszami a jak ma żonę przewrażliwioną, bo przez brak piersi czuje się nietrakcyjna, to jest dupą wołowa a nie facetem że się tym na poważnie nie zajmie
Prawda
Jednak to, że Lenka ze wspomnianego powodu nie czuje się atrakcyjna (jakiś psychoterapeuta by się tu przydał), nie upoważnia jej do zachowywania się jak "Jaśnie panna". Czy powinno się z nią obchodzić jak z jajkiem? Podkreślanie "ułomności" na każdym kroku raczej chyba by jej nie pomagało. A facet chce mieć żonę przy sobie, a nie tylko matkę swojego dziecka. Po co Lenie Witek jako mąż był potrzebny? Jak ona wyobrażała sobie dalsze życie w małżeństwie podejmując decyzję o ślubie?A był to nie lada ślub. Taki ach i och z miłości. Miłości, która przetrwa wszystko. Niestety, poległa już w pierwszej bitwie. Oboje zawiedli na wszystkich frontach.
Fatalnie rozwinięty wątek Latoszków. Niekonsekwencja "misyjności" serialu; najpierw pokaz, że będąc chorą na raka, można urodzić zdrowe dziecko i jeszcze wyzdrowieć odstawiwszy leki (nie wiem, czy to jest możliwe, ale wolę walki z chorobą mogło to zwiększyć u innych kobiet), potem pokazano, że kobieta po mastektomii może być szczęśliwa w małżeństwie (a szczęśliwa dlatego, bo rozumie, że amputacja piersi to nie jest największa tragedia, a zrozumie dlatego, bo ma kochającego ją męża). No i co? Nie na długo