Tłumaczenia Latoszka - żenujące. Tłumaczenia Agaty - też...ale ją akurat rozumiem (staram się). No i żenujące teksty Hanki pod adresem Piotra na temat "uczuć" Sądząc po tym, jak "odstawiła" go zaraz na wieść, że mąż jednak żyje - ona wie na ten temat dużo więcej
W tym odcinku Latoszek akurat nie był żenujący. W poprzednim, kiedy to kobietę - nie żonę - na noc zaprosił owszem. Wg mnie tłumaczenia były ok, inaczej się z Jaśnie Pani Leną nie dało. Wciskała mu coś czego nie było, nie mówiąc o tym, że słuchać ani męża, ani Agaty nie chciała i najlepiej wszystko wiedziała (chyba jasnowidzka jakaś
). Owszem fochnąć się mogła, bo jak pisałam już kiedyś przy okazji newsów, widok obcej, śpiącej kobiety nad ranem we własnym domu, obok mąż (nawet jak delikwentka spała w jednym kącie kanapy, a delikwent w drugim)- do przyjemnych nie należy. Ale późniejsze jej zachowanie było fatalne. Wyjaśnień słuchać nie chciała, jak już raczyła, to za słówka łapała, jakieś niedorzeczne zarzuty Witkowi stawiała: "a kiedy ze mną rozmawiałeś o wszystkim i o niczym?!" - sorry, ale gdyby go nie odtrącała, gdyby nie wygoniła go z domu z powodu... ospy (pierwsze słyszę, żeby żona męża odizolowywała z powodu choroby dziecka
), gdyby z byle głupstwa nie zostawiała go samego i uciekła do mamusi, to może i byłby czas na rozmowy.
Tłumaczenia Agaty też nie wydają m i się żenujące. Nawet wtedy, gdy się usprawiedliwiała, że nie porozmawiała z Leną tego ranka, kiedy ta zastała ją w domu. Tak, sama sytuacja była żenująca. Na tyle, że wcale się nie dziwię, że pierwszym odruchu Agata w te pędy opuściła progi gościnnego Latoszka. Wątpię nawet, że gdyby została, to Lena chciałaby ją wysłuchać. Co innego na drugi dzień, gdy emocje trochę opadły, kiedy była możliwość poukładania spraw z mężem, możliwość innym "okiem" spojrzenia na całe zajście. Wtedy można byłoby porozmawiać i z Agatą. A co Lena robi? Nie chce rozmawiać, bo przecież ona wie lepiej i woli na podstawie tej swojej wiedzy kształtować relacje z zainteresowanymi osobami. To się nazywa brak klasy.
Popieram natomiast zdanie o żenującej opinii Hany o Piotrze, jako "ekspercie od uczuć". Kto jak kto, ale ta kobieta akurat nie ma prawa oceniać go pod tym względem. A tym bardziej w obecności osób trzecich, na zebraniu roboczym. Powtórzę - to się nazywa brak klasy.
Jeśli mówimy już o żenujących wątkach tego odcinka, to palma pierwszeństwa należy się Lenie. Niemal w osłupienie mnie wprawiła swoim zachowaniem, kiedy to wzburzyła się, że nie zaproszono ją na zebranie lekarzy, które przecież dotyczyło romansu jej męża
. Jak to, wszyscy byli, oprócz niej, osoby najbardziej poszkodowanej. Czy ona naprawdę myślała, że lekarze nie mają nic do roboty, tylko roztrząsać sprawy jej małżeństwa? Pacjenci sami siebie leczą, a dyrektor z pracownikami sąd nad winnego zdrady mężem uskutecznia?
Ten szpital to istny bazar. Plotka zawsze, jakakolwiek, będzie tam miała używanie.
A kto tę plotkę wywołał? Wcale nie Agata i Witek. To Lena. Tak się fochnęła na amen, że drugim autem do pracy przyjechała, potem "wielką radość i dumę z męża" okazała, gdy wszyscy gratulowali Latoszkowi doktoratu, obrażona mina od razu spowodowała wymianę ukradkowych spojrzeń między obecnymi, no i do tego wszystkiego jeszcze ten wybuch wzburzenia, że lekarze, bez jej udziału, debatują nad rozpadem jej małżeństwa.
Alden ma rację, wszyscy są winni, tylko nie ona.
Ja powiem więcej - większą winę w tym wszystkim ponosi właśnie ona.
Kiedyś za czasów pary Wiki-Przemek nie lubiłam Consolidy, teraz w całym tym leśnogórskim towarzystwie wydaje się być najporządniejszą bohaterką. Falkowicz przystąpił do naprawienia relacji z nią z oczywistym zamiarem, pewnie nadal tak jest. Szykuje sobie grunt pod jakiś pomysł. Jednak być może dziewczyna odrobinę szacunku u niego sobie wyrobiła. Co nie oznacza, że we właściwej chwili Falkowicz mógłby Wiki postawić pod murem. Takie osoby raczej idą do celu po trupach.
Tak więc, sceny z tą parą, jak na razie, utrzymują serial na wodzie.