Iggy Pop - 65 letnia legenda punk rocka (i gatunków pokrewnych), facet znany nie tylko ze swojego talentu muzycznego, ale także z bulwersującego zachowania podczas koncertów. Jedna z wielkich wytwórni płytowych umiejscowiła go na 17 miejscu wśród 50 najlepszych heavymetalowych frontmanów wszech czasów. Co więc Pop robi w jazzowym wątku? I dlaczego ja, osoba nie bardzo zachwycająca się rockiem, a już w szczególności heavy metalem, zwróciłam uwagę na tego wokalistę? Ba! Wystawiam mu nawet bardzo dobre rekomendacje
Ok, tylko w pewnym obszarze, jak na razie na podstawie dwóch rzeczy: świetnego soundtracka (na spółę z Bregoviciem) do filmu
Arizona Dream oraz ostatniej płyty, której właśnie słucham
O
"Arizona...", kiedyś pisałam na ifilmie, nie chce mi się do tego wracać, więc skupię się na drugiej propozycji.
Jak się okazuje Iggy, to artysta o wielu muzycznych twarzach, sięga czasem w rejony, w których nie spodziewalibyśmy się go spotkać. Tak jest właśnie z płytą
"Apres", będącą podróżą wokalisty w czasy młodości, kiedy to kilka ówczesnych utworów naznaczyły go i spowodowały, że został muzykiem. I choć jego muzyczna droga poszła w innym kierunku, to Pop z sentymentem wspomina tamte utwory:
"Uwielbiam odmienność przekazywanych przez nie uczuć, ich intymność, czasami poszytą smutkiem, przy czym nie jest to ten rodzaj emocji, który wali cię po głowie. Zapragnąłem więc zaśpiewać kilka z tych piosenek z nadzieją, że swoim głosem przekażę słuchaczom uczucia, jakie towarzyszyły mi, kiedy sam ich słuchałem"A głos Iggy Pop ma boski, idealnie pasujący do takich interpretacji utworów, jakie znajdują się na wspomnianej płycie - głęboki, od czasu do czasu podniecająco wibrujący i przy tym niezwykle kojący
.
Parę słów o utworach. Są to covery w świetnej aranżacji, podszytej mniej lub bardziej jazzowym klimatem. Jak chociażby w tym hicie
"paryskiego wróbelka" i na dodatek z wizją trębacza a'la Louis Armstrong
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=HyiTXSDo2dcA poniżej kolejny francuski przebój - tym razem śpiewany kiedyś przez czarującego romantycznymi piosenkami oraz swą uwodzicielską prezencją Joe Dassina. Cover bardziej zbliżony do oryginału niż poprzedni, ale i tu mamy coś nowego. Po pierwsze sekcja rytmiczna bardziej "uwspółcześniona", a po drugie Iggy'ego wspiera uroczy, delikatny kobiecy chórek, pięknie kontrastujący z "podniszczonym" głosem Pop'a
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=4jqpuhsIEH0Na krążku nie zabrakło też anglojęzycznych utworów, to w tym języku będzie moja kolejna zachęta do wysłuchania całego krążka "Apres". Oryginał śpiewała Yoko Ono, ale
I'm Going Away Smilling Pop'a w mojej opinii bije go na głowę. Jego wersja bardziej trafia do mojego kobiecego serducha, jest po prostu przecudowna
http://www.youtube.com/watch?v=WIJkvIXedQ4Warto przesłuchać sobie wszystkie propozycje zawarte na tym krążku, bo to naprawdę dobrze zrobione covery w nowym wydaniu. Udowodniają, że Iggy Pop - ikona muzyki z całkiem "innego świata", doskonale sprawdza się się w utworach bardzo intymnych, refleksyjnych, subtelnych.