Mówicie o gwałcicielach w liczbie mnogiej (chyba, że się mylę?), a nie był on jeden i my jeszcze nie wiemy kim był?
Ja się zgadzam z teorią El, że to była jakaś postawiona wysoko persona, którą ówcześni stróżowie prawa chronili i sprawę tuszowali.
Marta mści się na nich właśnie - na policjancie, sędzi, prokuratorze, adwokacie. Oni jednak Marty nie gwałcili, w sensie dosłownym. Pozostawienie jej na pastwę losu to raczej inna sprawa, choć wydaje mi się, że to Wolański wołał, że Marta jeszcze żyje, że może trzeba wezwać pomoc...
Poza tym w wizji wspomnieniowej Marty pojawia się jeden gwałciciel. No, chyba że to jeszcze nie jest cała wizja.