Przyznaję, po pierwszym odcinku jakoś nie mogłam "wejść" w klimat tego serialu. Jednak już od momentu przeniesienia się akcji nad rozlewisko to się zmieniło. Dlaczego? Bo obraz pokazywał prawdziwe życie w małym miasteczku, opowiadał o ludziach tam mieszkających tak realistycznie, że miałam wrażenie, że jestem częścią tej społeczności. I to opowiadał nie słowami, ale obrazem (bardzo podobała mi się scena pierwszego spotkania Gośki z matką - mało słów, a ile różnych emocji na twarzach, czy w zachowaniu bohaterek).
Jeśli chodzi o grę aktorów, to uważam, że spisali się nieźle. Pokazali, że dobry aktor w swojej pracy posługuje się nie tylko słowem. On gra całym sobą (pani Agnieszka Mandat - serialowa Kaśka na przykład, czytałam w wywiadzie z nią, że nawet spędziła kilka miesięcy w ośrodku dla niepełnosprawnych, aby w miarę wiernie zagrać trudną bądź co bądź rolę).
Kolejny pozytyw to krajobrazy - urzekające , kochane, niepowtarzalne Mazury.
No i na koniec - niezwykły optymizm serialu. To wcale nie bajka, to po prostu wiara w ludzi, nadzieja na to, że marzenia się spełniają, to zwykłe ludzkie odruchy niesienia pomocy innym, czy nie poddawanie się w dążeniu do celu z byle głupstwa.
Klimat ciepły, domowy, sielski, choć zdarzały się dramaty, tragedie, czyli to samo, co w każdym serialu tego typu. Ale życie pokazane jest tu inaczej. I właśnie ta inność mnie do niego przyciągała
Ten serial ma w sobie coś, co mnie uspokaja, dodaje pozytywnej energii - to taki "odstresywacz".
Podobają mi się wszystkie wątki: Gośka - Konrad (zwłaszcza, gdy zrozumiał, że jednak Gośka to ta jedyna), Goska - Janusz (świetnie ukazana walka miłości z chorobą alkoholową), Basia - Tomasz ( prosta, ale nad wyraz piękna miłość ludzi w kwiecie, a właściwie już chyba w jesieni życia. Starsi ludzie, a jacy swobodni w okazywaniu uczuć), Ewa - Piernacki (piękne, romantyczne, w starym stylu zaloty. Ludzie w starszym wieku. On jej bukiet polnych kwiatów wręcza, nad którymi ona się szczerze zachwyca, on jak Waldi z Trędowatej wozi ją bryczką, a ona jak Stefcia jest tym zachwycona. Pięknie ich określiła Gośka... "cudni oni"), Gośka - Elwira (już od pierwszego spotkania coś "zaiskrzyło", wspaniała przyjaźń), Anka - jej mąż Wroński (nawet łezka mi się zakręciła w oku, gdy Wroński ze łzami w oczach żonie wyznaje "Anka ty taka piękna jesteś", facetowi ostrość wzroku powróciła, bo mu butelka wódki oczu nie zasłaniała), no i oczywiście Paula - Sławek (aż słów brakuje, więc krótko: cudna miłość
). Pozostali bohaterzy też ładnie "rozpisani" - normalni, ludzcy, realni, tacy, których moglibyśmy mieć za sąsiadów.
A, jeszcze muzyka! Wspaniała!