No to stało się! Jestem prawie na bieżąco, mam za sobą czwarty i piąty odcinek. Może dziś uda mi się jeszcze zobaczyć szósty. Bardzo bym chciała, bo jak zauważyłaś El, trzeci sezon jest bardzo dobry. Nie wiem tylko od czego zacząć. Tyle się działo.
A ja właśnie zastanawiam się, czy nie za bardzo spojleruję.
Nie potrafię opisać wrażeń z pominięciem fabuły, ale chyba trzeba będzie postarać się jakoś te moje notki ograniczyć. Wygląda na to, że tylko ja jestem na czasie z serialem, więc po co ludziom psuć przyjemność w oglądaniu
Jak dla mnie nie spojlerujesz. To znaczy, wiadomo, skoro opisujesz odcinek, to spojlerujesz, ale wydaje mi się, że skoro rozmawiamy o odcinkach na bieżąco, to kto nie chce znać szczegółów, po prostu pomija kilka wiadomości. Gdybym nie chciała wiedzieć co będzie w odcinku, którego jeszcze nie widziała, który mam przed sobą, to pominęłabym Twoje wypowiedzi. Ja je czytałam i powtórzę to, co pisałam wcześniej. Niewiele mi to dało. Zbyt dużo dzieje się w jednym odcinku, więc trudno jest po samym opisie zapamiętać wszystkie szczegóły.
Skasowała się moja dosyć obszerna wypowiedź na temat tych dwóch odcinków. Chciałam raz jeszcze napisać, ale straciłam zapał i radość z pisania, więc chyba sobie odpuszczę. Jutro spróbuję jeszcze raz...
Przed snem spróbuję jeszcze zobaczyć szósty odcinek.
Post Merge: Maj 10, 2013, 21:43:05
Dziś znów skasowała mi się duża część tekstu...
Spróbuję po raz trzeci napisać, jeżeli się nie uda, to odpuszczam sobie wypowiedź o 4 i 5 odcinku, widocznie nie mam tego robić...
Zacznę od Królewskiej przystani, bo tam zawsze dużo się dzieje. Najbardziej w tych dwóch odcinkach skupiła na sobie moją uwagę Lady Olena. Co to za intrygująca kobieta! Od pierwszego z nią spotkania miałam wrażenie, że będzie ciekawą postacią i się nie przeliczyłam. W każdym kolejnym odcinku pokazuje coraz więcej! Jest zdecydowana, wie czego chce, zna cel do którego dąży i robi wszystko, żeby go osiągnąć. Może nie za wszelką cenę, ale na pewno chytrze. Zna dokładnie każdego swojego "przeciwnika", posiada wiele informacji na jego temat (często tych poufnych) i to wykorzystuje. To skutkuje i przynosi efekt. Doskonałe dwie rozmowy z Varysem i Tyrionem. Z obu wychodzi zwycięsko. Dopiero w szóstym odcinku jednemu z bohaterów udaje się podejść Lady Olenę. O tym jednak później...
Swoją drogą Królowa Cierni jest fantastyczna. Cokolwiek tam knuje (a na mur beton knuje, podobnie jak wnuczka Margaery) to robi to w świetnym stylu. Inteligentna (świetna mówka o rodowych symbolach i dewizach, tudzież riposty na pochlebstwa Varysa "Chcesz mnie uwieść? Ależ nie krępuj się, uwodź do woli. Cóż za połączenie tego, czego nie ma , z tym co się rozpada!"
Knuje coś, knuje, nie ma co do tego wątpliwości. Rozmowa z Varysem - mistrzostwo. Mam wrażenie, że cała rodzinka Tyrellów nie umie żyć bez intryg. No może najmniej Loras, któremu głowę zaprzątają inne sprawy.
Margaery również knuje, żeby ugrać dla siebie jak najwięcej. Owinęła sobie Joffrey'a dookoła palca a ten tańczy jak mu zagra. Cersei chciałaby jakoś wpłynąć na syna, ale wie już, że nie ma nic do powiedzenia. Dla syna liczy się tylko młoda Tyrellówna i robi wszystko czego ta sobie życzy. Tyrellowie to potrafią zadbać o swoje interesy
Rodzinna narada - Tywin, Cersei i Tyrion, w trakcie której ojciec rozstawia po kątach swoje dzieci, a ściśle rzecz ujmując realizuje plany zawładnięcia całym Westeros poprzez ich ożenki. Tyrion z Sansą (ironiczna mina Cersei), Cersei z Loreasem (rozczarowana, gniewna mina Cersei, niczym buntującej się nastolatki, która nie chce wyjeżdżać z rodzicami na nudne wakacje - widok bezcenny ). Rewelacyjna scena.
Dokładnie tak. Kto by pomyślał, że właśnie w ten sposób Tyrwin będzie starał sobie zapewnić dostatnią przyszłość. Każde z połączeń jest niewyobrażalne nie tylko dla samych bohaterów, ale także i dla mnie. Szkoda mi Sansy, choć myślę, że Tyrion nie będzie zbyt kłopotliwym mężem. Już on coś wykombinuje, bo nie w smak mu małżeństwo ze Starkówną. Przekonamy się niedługo.
Dany
To jak pięknie rozwiązała sprawę zapłaty za niewolników. Scena ze spaleniem Kraznysa była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Doskonale zrealizowana. Robi piorunujące wrażenie. Wdaję mi się, że Dany nie potrzebuje żadnego doradcy. Doskonale wie czego chce i wie jak ten cel osiągnąć. Potrafi zaskoczyć wszystkich. Myślę, że ani Jorah ani Barristen nie wymyśliliby tak doskonałego planu. Dobrze, że trwają przy Dany, ale ona ma intuicję, która się sprawdza. Brawo!
Arya biedna. Jeżeli już komuś zaufa, to okazuje się, że szybko go traci. Wróć! To dopiero w szóstym odcinku. Tak wierzyła, że Ogar w końcu zostanie pokonany. Niestety stało się inaczej. Szkoda mi jej strasznie. Jest jeszcze taka młoda a tak wiele złego już doświadczyła. Tęskni nie tylko za ojcem, którego najchętniej przywróciłaby do świata żywych, ale także za resztą rodziny. Mam wrażenie, że przebywając z Bractwem bez Chorągwi jest póki co bezpieczna.
To co się dzieje za Murem jakoś najmniej mnie interesuje. Ani wątek Wron ani wątek Dzikich jakoś mnie nie porywają. Sprawdziły się moje przeczucia co od Sama. Oczywiście pomógł dziewczynie w ucieczce, ale nie mieli innego wyjścia. Gdyby zostali pewnie już mogliby nie żyć. Aż boję się pomyśleć co będzie dalej. Jeżeli chodzi o Dzikich, to już coraz bliżej ataku na mur. Wielka wspinaczka już w szóstym odcinku. Wątek Jona i Ygritte jakoś mnie nie kręci, choć musze przyznać, że sceny w jaskini przyciągają uwagę. Wywarzone w każdym calu, miłe dla oka.
Robb... Widać koniec jego bliski. Sam jest tego świadom i próbuję chwytać się ostatniej deski ratunku. Szkoda, że dopiero po czasie zauważa, że popełnił błąd. Szkoda mi nadal Cat, bo nadal jest osamotniona. Nie jest już zamknięta, uczestniczy w ważnych wydarzeniach, ale jest z boku, odtrącona. I muszę Ci przyznać rację El, że Robb poza wieloma cechami rodu Tullych, ma również wiele cech swojego ojca. Pięknie to widać podczas sceny ścięcia Karstarka. Teraz widzę to jeszcze lepiej. Teraz, po scenie "spowiedzi" Jaime'go.
Jeżeli chodzi i Jaime'go i Brienne, to mogę tylko powiedzieć rewelacja. El napisała dosłownie wszystko pod czym ja mogłabym się podpisać. W pełni się z Tobą zgadzam, El. Tych dwoje wie, że mogą liczyć tylko na siebie, że jeżeli sobie nie zaufają, to nie przeżyją. Scena wypalania martwych tkanek gorącym winem przerażająca
Qyburn: Podam Ci mleko makowe.
Jaime: Nie chcę go.
Q: A ból?
J: Będę krzyczał.
Q: Nieznośny ból.
J: Będę krzyczeć głośno. - odwiedzamy też Smoczą Skalę i co widzimy? Inną, ludzką twarz Stannisa. A to w kontekście... żony i córki. Wyrzuty sumienia wobec zdradzonej żony, miłość do córki i niezbyt miłe uczucie z powodu uwięzienia Davosa. Cała rodzinna sytuacja (fabularnie dość ciekawa, a to ze względu na charakterystykę żony Selysę i córki Shireen) pomaga nam zrozumieć trochę jego dotychczasowy chłód, posągową postawę i zawierzenie Czerwonej Kapłance. Teraz rozumiem też ciężką atmosferę samego zamku na Smoczej Skale. To wizja domu z "Rodziny Adamsów"
Jak tylko Czerwona Kapłanka wyjechała, tak od razu Stannis pokazał ludzką twarz. Zaskoczona byłam, że stać go na coś takiego. Choć jeszcze bardziej mnie zaskoczyła scena z żoną Stannisa. Powiem tyle - dziwna
- niezwykle zaskakujący zwrot akcji w wątku uciekającego od oprawców Theona Greyjoya. Kolejny facet, który kiedyś zrobił coś złego, teraz zrezygnowany i załamany. W końcu rozumie, iż dokonał złego wyboru. "Mojego prawdziwego ojca ścięto w Królewskiej Przystani. dokonałem wyboru i źle wybrałem. Wszystko zniszczyłem". I dalej mamy świetne posunięcie scenariuszowe. Najpierw scena zwierzeń, spokojna, ale pełna emocji, nawet trochę wzruszająca, a już za chwilę jesteśmy wciśnięci w kanapę widząc dokąd Boy zaprowadził uciekiniera
Dokładnie tak samo było i ze mną podczas oglądania tej sceny. Pomyślałam sobie: "Teraz widzi swoje błędy. Trochę z późno. Powinien ponieść za to karę, ale oczywiście znów mu się udało. I tu jakie zaskoczenie! Wcale mu się nie udało! Trafił z deszczu pod rynnę.
Mam wrażenie, że jeszcze wiele nas czeka w tym trzecim sezonie. Będzie się działo, to pewne. Z jednej strony nie mogę się doczekać, z drugiej nie chciałabym, bo z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek