Ilość krwistych morderstw, w ogóle podłości oraz scen erotycznych tudzież prawie takich, na centymetr taśmy filmowej jest zatrważająca. Taka uroda tego serialu, zresztą oddaje w pełni realizm średniowiecznego świata, pomimo, że cała fabuła to jednak fantastyka...Ja już wielokrotnie podkreślałam, że o dziwo, te sceny wcale mnie nie drażnią. Powiem więcej, pasują mi nawet do całości. Tak, są ostre, ale ciekawa fabuła i gra aktorska jakoś to trochę tłumią. Zresztą są i sceny piękne, wzruszające.
I właściwie wszystko zniosłam do momentu, który po prostu mnie zniesmaczył - czyli do tego, co zobaczył Bran zanim spadł a właściwie został zrzucony i się połamał (nie sądziłam, że przeżyje...poza tym mam wrażenie, że wszystko pamięta, tylko się boi powiedzieć cokolwiek, czemu zresztą się nie dziwię).Fakt kazirodczy związek może zniesmaczyć, ale to nie pierwszy filmowy przypadek. Może razić to, że dość drastycznie pokazany <jezyk> A między Jaime'm a Cersei jest nie tylko czysty seks, oni coś tam czują do siebie poza miłością siostrzano-braterską. W tym związku (zresztą w całym serialu daje się zauważyć, że to kobiety rządzą <szczerzy_sie>) większą rolę ogrywa ona, on raczej jest jej uległy, choć nie słabszy.
Wracając do tego co zobaczył - ludzie przecież to królowa...z bratem swoim, o zaiste Para intrygantów, morderców poprzedniego namiestnika królewskiego. Cała ta rodzina Lannisterów jest straszna, ale...nie wiem dlaczego - najmniej bym się obawiała "Krasnala".Dokładnie. Tyrion jest obcesowy, rubaszny, kreuje nam tu postać lekkoducha, pijaczka. Jednak to tylko pozory, bo facet jest oczytany, mądry, spostrzegawczy, ma dystans do siebie, do własnej ułomności, ma po prostu serce, jak sama wspomniałaś. Dlaczego jest taki jakim widzi go otoczenie? Będzie wyjaśnione w dalszych odcinkach.
Może i w mowie jest chamski i bezpośredni, ale ma jakieś serce - może przez to, co w życiu przeszedł - no chyba, że się mylę.
Lord Stark jest dla mnie za to pierwszorzędnym pozytywnym bohaterem, szukającym zawsze prawdy i sprawiedliwości a poza tym...no super potrafi rozmawiać ze swoimi córkami. Z drugiej strony nie wiem, dlaczego poprzedni król (ojciec Daenerys) zginął a jego dzieci zostały wygnane. Był on dobrym władcą czy też nie?Wybuchła wojna między rodami Targaryenów a Starków (po ich stronie stanęło parę innych rodów, m.in. Baratheonów (obecny król Robert), a jej przyczyną było porwanie siostry Neda Starka (ukochanej Roberta - patrz scena w podziemiach zamku Starków) przez najstarszego syna króla Targaryenów (brata Dany). Siostra zmarła, a o wszystko Ned oskarżył ród porywacza.
Jeśli jesteśmy przy rodzinie Starków to Arya jest po prostu urocza. Jest dzielna, odważna, jednocześnie pełna wdzięku. Jest prawdziwa i nie może pojąć dlaczego inni muszą kłamać, intrygować, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że tak ułożony został świat (dlaczego siostra nie powiedziała prawdy o zajściu nad rzeką z synem rzeźnika i księciem).Arya jest the best! Dziewuszka skradła moje serce całkowicie. Odważna, mądra, spostrzegawcza, sprytna itd, itd, itd. Scenę, która zaznaczyłam muszę sobie jeszcze przypomnieć. To znaczy pamiętam, że coś tam było, ale szczegółów już nie.
Daenerys - tej to współczuję. Ten je brat to padalec jakich mało, wszystko zrobi dla odzyskania tronu. Jej małżeństwo jest mi na razie trudno komentować. Wyszła niby za dzikusa (wszyscy tam ten ród nie uznają nawet za ludzi, chyba że źle usłyszałam), ale mam wrażenie, że ten dzikus może być bardziej cywilizowany w całej tej historii.Tak, na razie znasz Dany wyciszoną, uległą, dziewczęcą. Już wkrótce to się zmieni, zmieni się od czasu... zmiany w stosunku do niej Drogo. Doskonały przykład na to, że miłość czyni czary. Plemię Dotharków faktycznie jest dzikie, tak jak i jego despotyczny, okrutny Khal, ale to właśnie tu miłość pokaże swoją moc.
Co jeszcze? Lannister - nie "Krasnal" był chyba pierwowzorem Księcia z Bajki ze Shreka a Jon Snow wygląda mimo wszystko na więcej niż 15 lat.Ha! <haha>
Jeśli chodzi o Brana, to nie pamięta, co się stało, a przynajmniej, co widział. Miewa pewne wizje, ale one dotyczą innej sprawy i wiążą się z trójoką wroną. W kolejnych seriach będzie o nich więcej.
Dokładnie. Tyrion jest obcesowy, rubaszny, kreuje nam tu postać lekkoducha, pijaczka. Jednak to tylko pozory, bo facet jest oczytany, mądry, spostrzegawczy, ma dystans do siebie, do własnej ułomności, ma po prostu serce, jak sama wspomniałaś. Dlaczego jest taki jakim widzi go otoczenie? Będzie wyjaśnione w dalszych odcinkach.
Najgorszy jest Joffrey, syn Cersei, ten, z przygody z synem rzeźnika, o której wspominałaś. To szatan w najgorszym wydaniu (jeszcze pokaże na co go stać) Joffrey nie daje się absolutnie lubić, ale aktor, który go gra (Jack Gleeson) jest w tej roli re-we-la-cyj-ny!. Jest niezwykle prawdziwy.
Oni go raczej traktują jak piąte koło u wozu, po macoszemu. Jako niegroźne "zwierzątko". Tyrion zaś nie wyprowadza ich z błędu, ale jego ironiczne riposty w rozmowach z rodzeństwem powalają. Mówiłam już, to mądry, bardzo spostrzegawczy facet.CytujDokładnie. Tyrion jest obcesowy, rubaszny, kreuje nam tu postać lekkoducha, pijaczka. Jednak to tylko pozory, bo facet jest oczytany, mądry, spostrzegawczy, ma dystans do siebie, do własnej ułomności, ma po prostu serce, jak sama wspomniałaś. Dlaczego jest taki jakim widzi go otoczenie? Będzie wyjaśnione w dalszych odcinkach.Martwię się też, bo nie wiem czy jego rodzeństwo wie, że on może mieć ludzkie odruchy. To też jest dla mnie niewiadoma.
To jest w ogóle syn Roberta?Czasem rodzą się zdrowe. Ale patrząc na to, co wyrabia Joffrey (bardziej to będzie widoczne pod koniec I serii i w kolejnej), to można zastanowić się, czy on jest zdrowy na umyśle <szczerzy_sie>
Z kazirodczego związku chyba nie jest w stanie urodzić się zdrowe dziecko, nawet w serialu fantastycznym?
No i co z bękartem Roberta? Rodzeństwo intrygantów o nim chyba wie, poprzedni namiestnik zginął a też się dowiedział - coś w tym jest.Myślę, że mogę Ci o tym powiedzieć bez zagrożenia ujawnienia zbyt wielu faktów. Robert ma niejednego bękarta. I z nimi będzie związana jedna z najokrutniejszych scen (przynajmniej dla mnie), scena kojarząca się z prawdziwym historycznym wydarzeniem.
Czy ten syn z nieprawego łoża m jakiekolwiek szanse na tron?
Czy lordowi B. - bliskiemu znajomemu lady Stark,parającemu się bodajże prowadzeniem przybytku uciech oraz doradzaniem lordowi Starkowi, można naprawdę i całkowicie ufać?Hahaha! <haha> Ależ ty niecierpliwa jesteś.
Co oznaczają te zimy, którymi wszyscy się straszą na każdym kroku?
W jakim filmie, serialu pojawiał się aktor, który tutaj gra dowódcę straży zbrojnej namiestnika Starka?
Ten dowódca straży to się chyba Jork czy Jorky nazywał - jako postać serialowa oczywiście. I niestety, ale kończy swój żywot w 5 odcinku a ginie z rąk J. Lannistera, przed przybytkiem uciech należącym do "Paluszka"A już sobie przypomniałam, trochę mnie naprowadziłaś tym imieniem, choć właściwe brzmi Jory. Fajny facet był i bardzo oddany Starkowi, nie dziwne, że Arya go poszkodowała. Gdzie jeszcze można było zobaczyć tego aktora (to a propo Twojego pytania z poprzedniego postu), to ja nie wiem, jakoś nie kojarzę żadnego filmu, czy serialu. Ale może czegoś nie widziałam. A tak się prezentuje żywy jeszcze Jory <jezyk>
Który bękart Roberta będzie jej bliski? Ten, co to zbroje wyrabia? On nie ma przypadkiem skłonności homoseksualnych? No, nic to nie ma do tej zażyłości tych dwojga...ale czy to nie on został poddany depilacji? I żeby tylko...o zaiste.Tak, chodzi o tego kowala. Gendry się nazywał. Tylko, że pomyliłaś jego skłonności ze skłonnościami młodszego brata Roberta, Renly'ego. To jego dotyczyły wspomniane przez Ciebie czynności kosmetyczne, czynione przez kochanka Lorasa <szczerzy_sie>.
O Tyriona się martwię - w wyniku nieporozumienia jakim jest posądzenie choćby o próbę zabicia Brana trafił aż do siostry lady Stark czyli żony byłego namiestnika króla Siedmiu Królestw. Tam z kolei jest rozbrajający Robin-kilkuletni, kilkunastoletni nawet, ssący matczyną pierś. O zaiste po dwakroć. Biedny Tyrion, udowodnienie niewinności będzie trudne.No dobra, niech Ci będzie <jezyk> Tyrion się wywinie...
Potem coś się zmienia - Jorah nie reaguje na rozkazy braciszka Dany (chwilowo zapomniałam imienia), zapobiega kradzieży smoczych jaj (całego szumu wokół nich też nie rozumiem) Tak jak budzący się smok jest czymś dziwnym, jakimś totalnym zabobonem...no a dla nich czymś realnym widocznie.Smoki to tradycja Targaryenów. Oni nawet mówią o sobie, że są krew z krwi smoków. O ich "pokrewieństwie" mogą świadczyć takie cechy jak srebrno-złote włosy i fioletowo-liliowe oczy (akurat serialowa Dany takich nie ma, ale wiem to z książki). To jedyny ród, który potrafi sobie radzić ze smokami (one wymarły, ale te trzy zachowane jaja dają nadzieje na ich powrót, ich odrodzenie to symbol odrodzenia - powrotu panowania - rodu). A wybrańcy rodu, ci, którzy stanowią jego trzon, ci najbardziej godni, odznaczają się jeszcze wielką odpornością na gorąco, na żar. Po raz pierwszy Dany zdała sobie sprawę, że posiada tę cechę, gdy brała kąpiel przed poznaniem Drogo. Pamiętasz, jak służka krzyknęła ostrzegawczo do Dany, która wchodziła do bali z wrzącą wodą? Dziewczyna nie czuła tego gorąca.
A skoro jesteśmy przy Danie to obrzęd jedzenia serca był obrzydliwy - dziewczyna musi bardzo kochać męża i swoich nowych poddanych. No ale obrzydlistwo po prostu.No niestety taki był zwyczaj u nich. To coś w rodzaju inicjacji, próby odwagi, poświęcenia, testu, czy jest godna być khalessi, królową Dothraków. No i dziewczyna pomimo początkowego obrzydzenia zdała egzamin. A widziałaś dumę na twarzy Drogo? Tym czynem Dany kupiła go ostatecznie.
Nie wiedziałam, że Robert ma brata. Z drugiej strony tam każdy ma jakiegoś brata, siostrę. Tak narysować drzewo genealogiczne to trzeba by olbrzymiej kartki. Lord Stark ma jeszcze jakieś rodzeństwo poza zmarłą już siostrą i bratem, który służy na Murze?Robert ma jeszcze brata Stannisa (pojawi się w drugiej serii i będzie miał bardzo znaczącą rolę), Ned Stark ma, oprócz tych, co wymieniłaś miał jeszcze starszego brata Brandona, który zginął też w związku z porwaniem Lyanny (oczywiście stanął przeciwko rodzinie porywacza).
Smoki to tradycja Targaryenów. Oni nawet mówią o sobie, że są krew z krwi smoków. O ich "pokrewieństwie" mogą świadczyć takie cechy jak srebrno-złote włosy i fioletowo-liliowe oczy (akurat serialowa Dany takich nie ma, ale wiem to z książki). To jedyny ród, który potrafi sobie radzić ze smokami (one wymarły, ale te trzy zachowane jaja dają nadzieje na ich powrót, ich odrodzenie to symbol odrodzenia - powrotu panowania - rodu). A wybrańcy rodu, ci, którzy stanowią jego trzon, ci najbardziej godni, odznaczają się jeszcze wielką odpornością na gorąco, na żar. Po raz pierwszy Dany zdała sobie sprawę, że posiada tę cechę, gdy brała kąpiel przed poznaniem Drogo. Pamiętasz, jak służka krzyknęła ostrzegawczo do Dany, która wchodziła do bali z wrzącą wodą? Dziewczyna nie czuła tego gorąca.
Dany i Ned nie mogą tak razem jakoś, bo...
... ze względu na Neda nic nie będą mogli...
Dany i Ned nie mogą tak razem jakoś, bo...
... ze względu na Neda nic nie będą mogli...
Czy chcesz mi przez to powiedzieć, że ktoś tu niedługo przywita się ze św. Piotrem? Nie, nie chcę by to był Ned <placze>
Ale wszystko niestety do tego zmierza, do tego, że spisek na jego życie w końcu się urzeczywistni.
Na razie Arya podsłuchała coś w lochach. "Jeśli mógł zginąć jeden namiestnik to może i drugi. Niebawem lew skoczą sobie w wilkiem do gardeł i że Drogo nie ruszy się przed urodzeniem dziecka". Oczywiście nie było widać twarzy, jedynie postury. Arya jedynie określiła jednego z nich jako grubego.
Przez myśl przeszedł mi "Pajączek" - taki grubszy, łysy lord z Małej Rady (bo chyba do niej należy, skoro siedzi podczas ważnych narad obok króla?). Do opisu pasuje, jego rozmowa z "Paluszkiem" też daje do zrozumienia, że nie jest on bez skazy. "Paluszek" sugeruje, ze oprowadzał on po zamczysku czy nawet po lochach gościa zza Wąskiego Morza.
Pierwszy przychodzi na myśl Jorah, tym bardziej, że to Pajączka dawny przyjaciel. Z drugiej strony postać w lochach była bardziej zarośnięta, w sensie dłuższych włosów. No i nie wierzę, że Jorah aż tak spiskowałby.
Poza tym, mam rozumieć, że wszyscy tylko nie Dorthakowie są w stanie pokonać to Wąskie Morze? Oni się muszą przygotowywać do tej wyprawy latami a reszta to sobie jeździ w tę i z powrotem? Na przykład taki Jorah?Tak, Dothrakowie mogą dotrzeć wszędzie, byle na drodze nie stanęła "wielka woda". Oni uważają, że morze to trująca woda i trzymają się od niej jak najdalej. Poza tym wojownicy z tego plemienia podróżują i walczą tylko na koniu (koń dla Dothraków jest święty). Zejść z niego i wsiąść na statek i na dodatek przeprawiać się przez morze to dla nich coś nie do pomyślenia <szczerzy_sie>
Ech, spiskowiec na spiskowcu w tym zamku.Idealnie pokazana dzisiejsza walka o władzę w jakimkolwiek państwie <szczerzy_sie>
Teraz, kiedy Stark naraził się jeszcze bardziej Lannisterom wydając wyroki na podchorążego jednego z nich to w ogóle będzie gorąco. Czy to będzie, zapowiadane, w lochach skoczenie do gardeł lwa i wilka? Czy ja dobrze zrozumiałam?Bardzo dobrze zrozumiałaś <tak> . Ród Starków w herbie ma głowę wilkora, a Lannisterzy mają lwa. Baratheonowie to... jelenie <haha>
Ned zaczął też czytać księgę, którą jako ostatni czytał poprzedni Namiestnik. Zaczął czytać, chyba coś zakumał (nie wiem jeszcze co), ale czuję, że jego dni są policzone.Zanim zaczął czytać, Sansa mimowolnie coś mu podpowiedziała i właśnie w księdze rodowej królów Westeros sprawdzał pewien trop z tym związany. Sansa nie chciała wyjeżdżać z Królewskiej Przystani (pamiętasz, ojciec przeczuwał niebezpieczeństwo i kazał siostrom wracać do domu), bowiem zakochała się w Joffrey'u i chciała za niego wyjść i urodzić mu "piękne, jasnowłose dzieci", takie miał właśnie jej przyszły mąż. A Ned wyczytał później we wspomnianej księdze, że wszyscy Baratheonowie od pokoleń wielu są czarnowłosi. Jaki z tego wniosek? <jezyk>
Viserysa, brata Dany też już nie ma wśród żywych, ale przesadził, pycha go zgubiła. I chyba nie był odporny na gorąco, Dany stwierdziła, że nie był smokiem. Jej niewzruszenie było przerażające, ale z drugiej strony ona kiedyś też była niewinna, bardzo wrażliwa, nieświadoma a została poświęcona ambicjom braciszka. Teraz kocha swojego męża, swoich poddanych, jest im oddana, ale nie chcę czuć tego co ona na samym początku. Drogo też ją kocha, każde złe słowo na jej temat wszystko w nim gotuje.Trochę ją wzięło, bo całą "koronację" obserwowała jak w transie. Tylko, że ona zdawała sobie sprawę, że brat oszalał, że przegina z żądaniami (słyszałaś jak ją nazywał, albo co chciał zrobić z dzieckiem, które nosiła pod sercem? i to wszystko przy Drogo i ludziach z jego plemienia). Ona wiedziała, że takie zachowanie nie ujdzie mu płazem. To jakby przeświadczenie, że zhańbił swój ród, ród Targaryenów.
Teraz kocha swojego męża, swoich poddanych, jest im oddana, ale nie chcę czuć tego co ona na samym początku. Drogo też ją kocha, każde złe słowo na jej temat wszystko w nim gotuje.Nie wiem, czy to już było, ale myślę, że to nie będzie ujawnienie jakiegoś znaczącego (w sensie akcji serialu) faktu: było już jak oni sibie wzajemnie nazywają? Dany do Drogo - Moje Słońce i Gwiazdy, a on do niej - Księżycu Mojego Życia <serce> . On, wódz dzikiego plemienia, ten, który wystarczy, że spojrzy na kogoś, a już temu komuś kolana ze strachu drżą.
Tak, Dothrakowie mogą dotrzeć wszędzie, byle na drodze nie stanęła "wielka woda". Oni uważają, że morze to trująca woda i trzymają się od niej jak najdalej. Poza tym wojownicy z tego plemienia podróżują i walczą tylko na koniu (koń dla Dothraków jest święty). Zejść z niego i wsiąść na statek i na dodatek przeprawiać się przez morze to dla nich coś nie do pomyślenia <szczerzy_sie>
Sansa to jest w ogóle obłędna. Wmówiła sobie jakie to piękne życie będzie wiodła u boku tego niezrównoważonego Jeffrey'a. W ogóle skąd ona to wzięła, że herbem jego jest lew, skoro rodzina Roberta to jelenie. Arya jest uświadomiła a ta wpadła we wściekłość. Wtedy Ned usiadł do księgi, bo coś go tknęło.Ta scena rozmowy ojca z córkami, gdy młodsza okazała się dojrzalsza od starszej była świetna. Brawo Ayra <brawo>
Dlaczego my mówimy na niego Ned, kiedy on jest Eddgar?
Gorzej, bo Ned wygadał królowej, że wie kto jest ojcem jej dzieci i że powie Robertowi, który, jakimś dziwnym trafem, uległ wypadkowi na polowaniu.I to mnie trochę denerwowało. Wszyscy naokoło spiskują, oszukują, podkładają świnie, a ten jakby z choinki się urwał i wali prosto kawę na ławę <cwaniak> Przecież doskonale wie, że Królewska Przystań to gniazdo węży, mówił o tym żonie przed wyjazdem z Winterfell. Ale nie, trzeba wszystkim ładnie się wyspowiadać, co się wie...
"Paluszek" okazał się podłym zdrajcą i mścicielem, który nie potrafi zapomnieć, że Starkowie zabrali mu kiedyś ukochaną. Tej ujmy nie zapomni nigdy...to straszne.Byłam tą zdradą bardzo zaskoczona, chociaż Littlefinger wygląda trochę na farbowanego lisa. Jednak mimo wszystko myślałam, że jest po stronie Starka, może właśnie przez sentyment do Catelyn... chociaż właśnie przypomniało mi się, że w którejś rozmowie z Nedem, Paluszek coś tam napomknął, że Stark ufa mu na własną odpowiedzialność. Tylko nie wiedziałam, czy mówi poważnie, czy sobie trochę ironizuje.
Brat Starka - ten od Muru też raczej już nie żyje. Ale to spawka jakichś dziwnych, złych stworów.To są ci Inni, co na początku pierwszego odcinka ganiali po lesie tych trzech ze Straży Nocnej, no i podesłali na Mur prezent w postaci ożywiających zwłok, pamiętasz? Jon Snow z pomocą swojego wilkora uratował wtedy dowódcę.
Czy Robb z tymi swoimi kawaleriami ma szansę zwyciężyć? Strasznie jakiś porywczy jest i honorowy. Powinien się raczej chyba nauczyć spiskowania - jeden już próbował robić wszystko jak należy i przegrał - jego ojciec.Głowa gorąca, honor na miejscu, ale i wcale nie mała mądrość. Co w przedostatnim odcinku udowodni.
Dany oswajania swoich poddanych ciąg dalszy. Bardzo odważne było stanięcie po stronie kobiet, które jako nagrodę mieli dostać wojownicy Drogo, dostać i zgwałcić, wykorzystać. Dany tupnęła nóżką i powiedziała, że jak chcą mieć te kobiety to niech się z nimi ożenią. I słusznie. Sceny wyrwania języka nie skomentuję, bo drastyczna..ale jednocześnie zrozumiała - jeśli ktoś gada nie tak jak trzeba to wyrwanie języka bywa wskazane (w przenośni przynajmniej). Drogo jest przynajmniej dumny ze swojej żony.Już widać małe zmiany w zachowaniu dziewczyny. Staje się twardsza, pewniejsza siebie. Ale wrażliwość ma tę samą.
Co prawda trupa Starka nie zobaczę, ale żywego raczej też nie, co skutecznie odbiera mi ochotę na dalsze oglądanie. Dziwne uczucie, kiedy ginie twój ulubiony bohater. Tym bardziej, że w tej historii nie ma szans na triumf jakiejkolwiek sprawiedliwości.
Dlaczego on to zrobił? Dlaczego się publicznie przyznał do zdrady i zaakceptował nowego króla? Zrobił to dla Sansy? Wolałabym, żeby umarł nie upadlając się tak wcześniej.
Gdzie jest ten Stannis do jasnej anielki? Chociaż teraz to nie wiadomo, kto udowodniłby, że ma prawo do tronu a że nie ma go ten chory, rudy bękart. Mam nadzieję, że mamusię kiedyś też zetnie. Jestem zła na maksa.
W dodatku nie wiem co tam z Drogo, z Dany, z dzieckiem. Jakieś czary do tego jeszcze, cały namiot się tam trząsł aż. Jorah, jak najbardziej na plus. Musiałabym długo się nim zachwycać. Szkoda, szkoda Drogo, polubiłam go.
Robb i jego matka to taktycy przedni. Tak czy siak udało im się zwieść przeciwników. Dla ojca i sióstr jest w stanie poświęcić się i ożenić z niezbyt urodziwą panną. Arya i tak ma gorzej...Matka, jak zawodowy dyplomata. Rozmowa z Freyem to mistrzostwo w jej wykonaniu. Widać było, że cała ta rodzinka nie bardzo jej się podoba (głowa rodziny to staruch obleśny), ale spokojnie, dyplomatycznie, trochę z wazeliną wyłuszczyła o co chodzi i sprawę załatwiła. Co prawda Robb musiał się zgodzić na dość drastyczne warunki, ale pomoc uzyskał. No a rodzina Freyów jej udzieliła, bo niezłe profity z umowy miała (wejście do tak znakomitej rodziny, jak Starkowie, to nie byle co). Greyjoy trochę się podśmiewał z Robba, ale młodemu Starkowi nie do śmiechu było...
Najlepszy fragment z Tyrionem to przygotowania do bitwy, którą zresztą spędził nieprzytomny, zdeptany przez Wikingów. I hasło jego rycerza - wybawiciela : "Ch***owy z ciebie wojownik"Ja też <smiech> <smiech> <smiech>
CytujNajlepszy fragment z Tyrionem to przygotowania do bitwy, którą zresztą spędził nieprzytomny, zdeptany przez Wikingów. I hasło jego rycerza - wybawiciela : "Ch***owy z ciebie wojownik"Ja też <smiech> <smiech> <smiech>
Wśród tej całej dramaturgii sceny z Tyrionem trochę śmiechu wniosły.
Niezły wojownik z niego. Rusza do walki:
Bronn (jego... ochroniarz <haha>): Trzymaj głowę nisko.
Tyrion: Ja?
B; Może cię nie zauważą.
T: No to jestem szczęściarzem.
... i zanim jeszcze bitwa się rozpoczęła karzeł dostał w łeb i przeleżał nieprzytomny przez całą walkę <smiech>
Taki to był jego udział w tej potyczce.
Tyrion do Bronna: Kochałeś kobietę, nie wyszło, więc teraz boisz się kochać. Nie... to o mnie.
"Władzę ma ten, kogo ludzie uważają za sprawującego władzę"Ładne zdanie. Bardzo mądre i nawet można je odnieść do prawdziwego, współczesnego świata.
Na pewno "Nawałnica mieczy" to kolejna część po "Starciu królów" (a nie jakieś tam kruki czy wrony...bo taki tytuł mi się gdzieś obił)?"Uczta dla wron" (w dwóch częściach - "Cienie śmierci' i "Sieć spisków") jest następnym tomem po "Nawałnicy...", potem mamy jeszcze "Taniec smoków" (też w dwóch częściach). Tytuł całego cyklu to "Pieśń lodu i ognia".
"Starcie królów" obejmuje jak rozumiem II odsłonę serialu?
Pytam, bo chciałabym od razu czytać dalsze losy a potem uzupełnić książkowo, to co już znam z ekranu. Podejrzewam, że ciężko się będzie rozstać z bohaterami.
I nasza kochana SmoczycaDziecko Dany nie żyje. Jakie było naprawdę nie wiemy na pewno.
Wiedziałam, że ona nie spłonie na tym stosie, ale nie przypuszczałam, że się wyklują jakieś smoki z tych jaj.
Faktycznie jej wcześniejsza dobroduszność odbiła się jej czkawką. Teraz same przeszkody, ale dotrze do miejsca przeznaczenia, w końcu powstanie Dragonstone, prawda?
Nadal nie wiem co się stało z dzieckiem? Urodziło się normalne tylko martwe, czy tak? Czy faktycznie zdeformowane o wyglądzie smoka? Czy urodziło się zdrowe, ale zostało zamordowane? Bo z ględzenia tej mściwej wiedźmy nic nie zrozumiałam.
I chyba jednak nie załapałam, czyim synem jest Jorach. Chyba nie Szalonego Króla? Choćby ?Krew z mojej krwi? to chyba oznacza, że z tego samego rodu??! Zresztą tak patrząc na niego, to faktycznie wygląda podobnie.W którymś odcinku była taka scena, kiedy to Lord Dowódca Straży Nocnej daje Jonowi Snow miecz zwany "Długi Pazur". Miał go dostać jego syn, ale zhańbił swymi uczynkami ród (handel niewolnikam). Dlatego Jeor Mormont daruje miecz człowiekowi, który uratował mu życie, czyli Jonowi Snow. Jorah to imię, a jego nazwisko brzmi... Mormont.
"Władzę ma ten, kogo ludzie uważają za sprawującego władzę"Przyznam, że pierwsza zagadka jest dla mnie za trudna.
Może nie chodzi o sens tego w ogóle, ale jak to się ma do sytuacji na dworze i dla samego Tyriona.
Ta Kapłanka od Stannisa to powinna się koniecznie spotkać z Joffrey'em - ludzie jak mają coś pod deklem nie tak to powinni się trzymać razem. Urodziła takie jakieś coś (Cień), po czym to coś poszło i dopuściło się bratobójstwa. Przy okazji, mądra żonę miał ten zabity, młodszy brat Stannisa i Roberta o homoseksualnych skłonnościach. Dobry to był człowiek, naprawdę, tylko zbyt słaby do takich gierek. Ta jego przyboczna, Brenne (?), bardzo w porządku dziewczyna.
A Robb? Robb się chyba zakochał Ale jak się dowie co wyrabia Greyjoy to mu mina zrzednie i zapomni na chwilę o kochaniuI jak to zwykle bywa miłość i wojowanie nie idzie w parze. Pamiętajmy, że Robb ma zobowiązania wobec jednej z córek Freya, pana na Bliźniakach. Walder Frey tego raczej nie zapomni...
Oj, Theon! Jak sam wykrzyczał ojcu, to rodzic oddał go na dwór Starka, Stark wychowywał go na równi z synami przez większą część życia Greyjoya, na niczym mu nie zbywało, złożył hołd Robbowi, gdy inni Lordowie okrzyknęli go Królem Północy, był dla niego najbliższym przyjacielem, a on co robi? Zdradza... i uderza w samo serce rodu Starków.
CytujOj, Theon! Jak sam wykrzyczał ojcu, to rodzic oddał go na dwór Starka, Stark wychowywał go na równi z synami przez większą część życia Greyjoya, na niczym mu nie zbywało, złożył hołd Robbowi, gdy inni Lordowie okrzyknęli go Królem Północy, był dla niego najbliższym przyjacielem, a on co robi? Zdradza... i uderza w samo serce rodu Starków.
Całkowicie mu odbiło. Myślę, że łepetynka długo mu już nie posłuży, zresztą to idiota, chory z zazdrości. Ojciec jego o ile pamiętam nie kazał mu najeżdżać na Winterfell a robić zupełnie co innego w tym czasie. Za to dzikuska spisuje się na medal. Zaiste, tutaj każdy się okazuje tym kim nie był na początku. No, w każdym razie większość.
Skoro Arya zwędziła list o postępach wojennych Robba Tywinowi, to co w takim razie schował tudzież wysłał Tywin? Zabijanie na życzenie zaczyna się robić ciekawe i mega ekspresowe. Kiedy przybył Paluszek wstrzymałam oddech. Nie poznał jej czy zwyczajnie nic nie powiedział?Ona go zwędziła, ale ten co go Jaquen H'ghar zabił zabrał jej list. A Tayrion chyba go nie dostał, bo był nie wiedział, że ojciec przybędzie z odsieczą. Ja to tak zrozumiałam, być może coś ominęłam, albo zapomniałam (jakoś tak w czerwcu oglądałam <jezyk>)
Co Jonowi grozi za tę partyzantkę z dziewuchą? Ona też jak umrze i nie zostanie spalona to zmartwychwstanie? Czy wtedy będzie "Białym Wędrowcem"? Ciekawe, kto zaiwanił smoki ...no ale jak ona tak chodzi i ciągle o tym gada czy obnosi się, to wszystko jest możliwe. Ciekawa jest ta kobieta, która znała Foraha (a on jej nie bardzo) i która to kazała księżniczki naszej bardziej pilnować.Chyba nic mu nie grozi, dopóki nie zwiąże się z nią lub nie zdezerteruje, bo to oznacza złamanie przysięgi.
I ciekawe jak działa krucza poczta? Każdy kruk jest wyszkolony by do określonego miejsca zanieść wiadomość czy są jakoś nadprzyrodzono inteligentne? To jest ciekawe o tyle, ze te kruki potrafią zanosić listy tam, gdzie niekoniecznie autor listu wie, że odbiorcy sąWiesz, bądź co bądź to serial fantasy, to i kruki mogły mieć nadprzyrodzone moce <jezyk>
CytujI ciekawe jak działa krucza poczta? Każdy kruk jest wyszkolony by do określonego miejsca zanieść wiadomość czy są jakoś nadprzyrodzono inteligentne? To jest ciekawe o tyle, ze te kruki potrafią zanosić listy tam, gdzie niekoniecznie autor listu wie, że odbiorcy sąWiesz, bądź co bądź to serial fantasy, to i kruki mogły mieć nadprzyrodzone moce <jezyk>
Ale mogłoby być też bardziej realnie, gdyby kruki wysyłano "po sznureczku", czyli jeden kruk w jakieś bardziej stałe miejsce, z tego miejsca inny kruk w kolejne i potem znów w kolejne i tak po nitce do kłębka dotarłaby wiadomość do adresata <szczerzy_sie>
Dwa ostatnie odcinki - godne zakończenie drugiej serii. Nie wiem, czy mogę się do nich odnieść, bo nie chciałabym spojlerować. W każdym bądź razie są fantastyczne i pozostawiają widza w wielkim napięciu i w irytacji, że tak długo trzeba czekać na dalsze rozwinięcie tych świetnych wątków <zniecierpliwiony>
A ta kobieta to Quaithe, władczyni cieni, o ile czegoś nie pomyliłam, to jedna z Trzynastu.
Dwa ostatnie odcinki - godne zakończenie drugiej serii. Nie wiem, czy mogę się do nich odnieść, bo nie chciałabym spojlerować. W każdym bądź razie są fantastyczne i pozostawiają widza w wielkim napięciu i w irytacji, że tak długo trzeba czekać na dalsze rozwinięcie tych świetnych wątków <zniecierpliwiony>
Możesz się spokojnie odnosić a irytacja to odpowiednie słowo. Wszystko znowu pomieszane i urwane w pół.
Nie podoba mi się, jak skończył Tyrion, zwłaszcza po tym jak obronił miasto.Fajne zestawienie dwóch scen:
Nie sądzę by uwolnienie Jamie'go przez Catylin coś dało, nawet jeśli Brenne go doprowadzi do Królewskiej Przystani. Sansy i tak nie odzyska (już prędzej odbije ją Arya).Sansa zrozumiała, że jest sama na dworze, że nikt jej nie pomoże, zrozumiała, że musi udawać. Dzielnie dotrzymywała kroku Joffreyowi w tej grze. Ileż to razy musiała potwierdzać "hańbę" ojca, ileż to razy musiała wyrzec się "zdradzieckiej" rodziny, ileż to razy musiała wypowiadać słowa umiłowania do króla, który tak okrutnie obszedł się z jej ojcem, a ją samą tak poniżał.
Ale dziewczyna odetchnęła z ulgą, kiedy się okazało, że nie musi wychodzić za Joffrey'a. Niestety, nie oznacza to wolności.
Czy to są w końcu Biali Wędrowcy?
Kim jest król za Murem zwany Mance (znam go? - niestety trzeba by obejrzeć wszystko dwa razy, aby każdy najmniejszy watek spamiętać) i jaka jest jego rola w tym wszystkim?
Czy w tym maszerującym szeregu "żywych trupów" powinnam kogoś rozpoznać?<smiech>
Dlaczego nic nie zrobili a jeden z umarłych, żywych jeźdźców wręcz odwrócił ich uwagę od lezącego, przerażonego przyjaciela Jona Snow?On nie odwrócił uwagi od Sama. Po prostu dał znak do dalszego wędrowania.
Jeśli chodzi i Dany to też wszystkiego nie rozumiem. Rozumiem, że za sprawą czarów była przy Murze, potem zobaczyła namiot ze swoim Drogo i synem zmarłym a uwolniła się z pomocą smoków. Czy ten, którego pokonała, władca Domu Nieśmiertelnych w ogóle istniał?Istniał, istaniał. W serialu była sprawa czarów, w książce Nieśmiertelny podał jej jakiś napój, wprowadzając ją w hipnotyczny sen i w tym śnie ona "odwiedzała" te miejsca (widziała tam jeszcze inne rzeczy, ale nie będę pisała o nich przeczytasz sobie <jezyk>)
Pomogła Jorahowi po tym jak jej obiecał, ze drugi raz nie zdradzi Dany? Kiedy ją zdradził? Wtedy, kiedy się okazało, że jest w ciąży? Doniósł o tym fakcie Pająkowi? Czymś go też szantażowano czy po prostu chciał wrócić do domu? Ale kiedy dostał królewskie ułaskawienie został przy Dany i ją chronił...Teraz wiem dlaczego, wcześniej raczej trudno było jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Mnie przynajmniej. Tę postać uwielbiam, ale to pewnie spora zasługa aktora
I na koniec cos o muzyce. Soundtrack obu serii jest przefantastyczny. Bardzo klimatyczny i w wersji smutnej, przejmującej, i w wersji grozy, i w wersji bitewnej, i romantycznej. To są tematy instrumentalne. Tylko raz była piosenka. To pieśń, która pojawia się na napisach na końcu odcinka 9, po zwycięskiej obronie Czarnego Nurtu. Opowiada właśnie o triumfie Tywinna Lannistera nad wojskami Stannisa Baratheona. Świetna muza <muza>
Jak to dobrze, że jesteś i że książki czytałaś, bo inaczej podejrzewam, iż niektórych rzeczy nie zrozumiałabym i nie połączyła w całość.
Najbardziej dla mnie zawiłe rzeczy związane są oczywiście z Białymi Wędrowcami, Innymi czy tam zombie.
jak oczywiście sięgnę po książki - tylko chyba najpierw będę czytała dalszą część, potem wrócę do poprzednich. Podejrzewam, że i tak przeczytam szybciej niż oni nakręcą. Jestem niezmiernie ciekawa dalszych losów.Odcinek premierowy 3 sezonu będzie 31 marca 2013 roku, w Polsce najprawdopodobniej (tak było dotąd) dzień później, czyli... 1 kwietnia <jezyk>
Jedną z doskonałych rzeczy, jaką się serial może poszczyć to faktycznie doskonałe aktorstwo. Czy to przypadek, że niemal wszyscy aktorzy to z pochodzenia Brytyjczycy?Produkcja jest angielska, więc myślę, że przypadku raczej nie ma jeśli chodzi o aktorów. Poza tym oni naprawdę najlepiej ze wszystkich spisują się w projektach historycznych. Aktorstwo stoi na bardzo, bardzo wysokim poziomie. I to nie tylko tych doświadczonych ludzi, ale także początkujących, młodszych i najmłodszych, wcielających się w role Brana, Aryi, Joffreya, Sansy, itd.
W ogóle tez nie zrozumiałam relacji Bronn a Ogar. Ogarowi Bronn działał na nerwy. Gdyby nie dzwony wzywające do bitwy, pewnie by się w gospodzie jakiś pojedynek odbył. Podczas bitwy chyba Bronn ratuje Ogara od śmierci...i potem on mówi, że ma wszystko w czterech literach, że Pie...y króla, miasto i całą resztę i zaszywa się w pokoju Sansy
Margery też mnie wkurzyła. Nikt nie jest tym za kogo się podaje...dlatego chyba tak ciągle tęsknię za Starkiem.Ona nie była zła. Stannis zabił jej męża Ranley'a, z nim był też związany jej brat Loras ((nazywali go Rycerz Kwiatów <haha>). Dlatego Tyrellowie, wiedząc, że Stannis będzie atakował Królewską Przystań, chcieli się z Lannisterami sprzymierzyć, aby pomścić Ranley'a. No i wydano Margaery za Joffreya, aby rody ściśle powiązać.
Ciekawe dość był wątek: Arya i Jaquen jakiś tam - Człowiek bez twarzy i to też jak jakoś nie do końca wyjaśnione zostało - no ja mam niedosyt.Ależ było. Ona uratowała go przed śmiercią. A w tradycji Ludzi Bez Twarzy (taka grupa religijna była, która miała magiczną zdolność zmieniania swojej twarzy) leżało zabijanie za zapłatą, oni uważali, że śmierć jest rozwiązaniem wszelkich problemów. Zapłatą Aryi było właśnie to, że uratowała Jaquena przed spaleniem żywcem w klatce (pamiętasz ten fragment?), a że tam było jeszcze dwóch więźniów, to w zamian za trzy życia, Arya mogła żądać trzech śmierci. Kim są Ludzie Bez Twarzy, Jaquen sam Aryi opowiedział na drodze, po uwolnieniu jej, Gendry'ego i Gorącej Bułeczki.
A Sansa? Jest w ogóle jakakolwiek szansa by się z tego gniazda os wydostała, zanim nie zginie albo nie zwariuje?Nie wiem, ale myślę, że będzie tak, jak powiedział Tyrion na końcu tej (http://www.youtube.com/watch?v=0Iz-2bxRLt0) sceny <jezyk>
CytujCiekawe dość był wątek: Arya i Jaquen jakiś tam - Człowiek bez twarzy i to też jak jakoś nie do końca wyjaśnione zostało - no ja mam niedosyt.Ależ było. Ona uratowała go przed śmiercią. A w tradycji Ludzi Bez Twarzy (taka grupa religijna była, która miała magiczną zdolność zmieniania swojej twarzy) leżało zabijanie za zapłatą, oni uważali, że śmierć jest rozwiązaniem wszelkich problemów. Zapłatą Aryi było właśnie to, że uratowała Jaquena przed spaleniem żywcem w klatce (pamiętasz ten fragment?), a że tam było jeszcze dwóch więźniów, to w zamian za trzy życia, Arya mogła żądać trzech śmierci. Kim są Ludzie Bez Twarzy, Jaquen sam Aryi opowiedział na drodze, po uwolnieniu jej, Gendry'ego i Gorącej Bułeczki.
CytujA Sansa? Jest w ogóle jakakolwiek szansa by się z tego gniazda os wydostała, zanim nie zginie albo nie zwariuje?Nie wiem, ale myślę, że będzie tak, jak powiedział Tyrion na końcu tej (http://www.youtube.com/watch?v=0Iz-2bxRLt0) sceny <jezyk>
Nie wiem nic o grupie religijnej, o jej założeniach. Wiadomo tylko, że pochodzą z Bravoos - stamtąd pochodził nauczyciel tańca Aryi.A nie wspominał Aryi podczas pierwszego spotkania w Harrenhall? O ile pamiętam coś tam mówił o Czerwonym Bogu i śmierciach.
Niestety, nawet Tyrion się czasem myli. Tutaj tylko najgorsze szumowiny mogą przetrwać, więc nie wróżę Sansie długiego życia, chyba, że sama stanie się szumowiną, ale tego już nie chcę oglądaćNiekoniecznie, Aryi udało się uciec. Ktoś jej pomógł. Sansie też ktoś może pomóc. Już mamy dwóch kandydatów - Ogara i Littlefingera. Myślę, że Tyrion też jej nie da skrzywdzić. Nie ma już takiej pozycji jaką miał, ale nadal Lannisterem jest.
Nie sądzę by uwolnienie Jamie'go przez Catylin coś dało, nawet jeśli Brenne go doprowadzi do Królewskiej Przystani. Sansy i tak nie odzyska (już prędzej odbije ją Arya).Myślę, że Lady Stark nie dla tego uwolniła Jaime'go. A przynajmniej nie tylko dlatego. Ona się obawiała, że ten lord od zabitego przez Lannistera syna go zabije, a wtedy już nic nie powstrzyma rodziny królobójcy od zrobienia krzywdy Sansie.
CytujNie wiem nic o grupie religijnej, o jej założeniach. Wiadomo tylko, że pochodzą z Bravoos - stamtąd pochodził nauczyciel tańca Aryi.A nie wspominał Aryi podczas pierwszego spotkania w Harrenhall? O ile pamiętam coś tam mówił o Czerwonym Bogu i śmierciach.
O Czerwonym Bogu i śmierciach w myśl uzupełniania, owszem. Ale nie słyszałam nic o grupach religijnych czy też o tym, dlaczego on może takie życzenia spełniać. Naprawdę, nie pamiętamMoże nie tak dokładnie to brzmiało, ale było coś takiego, że śmierć jest "darem" dla czerwonego Boga. On i jeszcze dwóch ludzi siedzieli zamknięci w klatce, która już zajmowała się ogniem. Byłby trzy śmierci podarowane Czerwonemu Bogu. Ale Arya pomogła im się wydostać podrzucając toporek, którym uwolnili się z klatki, czyli odebrała temu bogu trzy śmierci. Jaquen powiedział, że teraz musi zwrócić mu inne trzy śmierci. A że ona ich uratowała, to jakby zapłaciła za te trzy nowe śmierci.
CytujO Czerwonym Bogu i śmierciach w myśl uzupełniania, owszem. Ale nie słyszałam nic o grupach religijnych czy też o tym, dlaczego on może takie życzenia spełniać. Naprawdę, nie pamiętamMoże nie tak dokładnie to brzmiało, ale było coś takiego, że śmierć jest "darem" dla czerwonego Boga. On i jeszcze dwóch ludzi siedzieli zamknięci w klatce, która już zajmowała się ogniem. Byłby trzy śmierci podarowane Czerwonemu Bogu. Ale Arya pomogła im się wydostać podrzucając toporek, którym uwolnili się z klatki, czyli odebrała temu bogu trzy śmierci. Jaquen powiedział, że teraz musi zwrócić mu inne trzy śmierci. A że ona ich uratowała, to jakby zapłaciła za te trzy nowe śmierci.
Mam nadzieję, że nie zamotałam jeszcze bardziej. Oczywiście Człowiek Bez twarzy wyjaśnił jej to w innych słowach, ale sens był właśnie taki.
I tak naprawdę, to ani Ranley ani Stannis do tronu praw nie mają. To Dany jest prawowitą dziedziczką Żelaznego Tronu.
Paluszek nie jest godny zaufania. Starka zdradził, ale myślę, że córka ukochanej kobiety, to już coś innego. Zwłaszcza po tym jak mu Catelyn wyrzuty wykrzyczała w twarz. Chyba by drugi raz czegoś takiego nie popełnił. Co chciał uzyskać proponując Sansie wywiezienie z zamku i pomoc w podróży na północ? Zyskałby tylko wdzięczność kobiety, którą kochał.
Ale to oczywiście tylko moje rozmyślania <jezyk>
To magik? Gada podobnie jak ta wiedźma nawiedzona, która Daenerys wystrychnęła na dudka i zrobiła z jej Khalo żywego trupa...też, że za życie można zapłacić tylko śmiercią.On tak gada, bo gada o głównym założeniu swojej religii, Maegi prawdopodobnie mówiła tak, bo mówiła o zemście (za to co Dothrakowie - a za nich odpowiada Khal - zrobili za życia, muszą zapłacić śmiercią, wymordowali jej pobratymców, to ona im odpłaciła otruciem Drogo).
Zabici strażnicy (zabici po to, by Arya mogła z przyjaciółmi niedostrzeżona opuścić Harrenhall) w liczbie mnogiej to więcej niż zapłata za trzy niedoszłe śmierci. czerwony bóg ma chyba nadwyżkę?W tych rozmowach nic nie ma, że zasadą religii Czerwonego Boga jest równowaga między życiami, a śmierciami. Czerwony Bóg nie ma dostawać człowieka, tylko śmierć, a skoro ktoś mu ją zabrał, to musi oddać. I skoro nie człowiek jest ważny, to obojętnie czyja to będzie śmierć. Arya "oddała" mu dwie i trzecią też chciała, ale jak wiemy zażądała ofiary z samego Jaquena. Sprawę zmiany życzenia znamy - jeden ze strażników mógł "zastąpić" trzecią śmierć "Aryi, a pozostali to "podarunek" od wierzącego w Czerwonego Boga Jaquena.
Nie wiem, dlaczego jedne trupy stają się zombie a inne nie? Jedyne logiczne wytłumaczenie to takie, że zombie można się stać na północ od Muru, dlatego kiedy tam ktoś umiera, to się pali jego zwłoki. to zrobili z ciałem Półrękiego Dzicy, kiedy zginął on w pojedynku z Jonem Snow.Trochę zgadzam się.
Wiem, to fantasy, ale czy w takim gatunku nie można się domagać odrobiny logiki?Mam nadzieję, że przynajmniej ja klecę tego posta z logiką <jezyk>
Nie wiem jakie ma znaczenie Pięść Pierwszych Ludzi? Co tam robili ci z Nocnej Straży, wtedy nawet, zanim Jon poszedł na zwiad. Czy to wszystko po to, by znaleźć pakunek oraz po to, by wspomnieć o trzecim sygnale, którego nie nadawano od tysięcy lat?Pięść Pierwszych Ludzi to miejsce obozowania oddziału Nocnej Straży (to było w rozmowach Sama z towarzyszami), tu mieli się spotkać ze zwiadowcami stacjonującymi po drugiej stronie Muru (północnej) i dowiedzieć się co się dzieje u Dzikich (mieli wieści, że Mance Ryder chce zawładnąć strażnicą na Murze - to było w rozmowach czarnych Płaszczy na Murze, w rozmowach z tym staruchem, który brał córki za żony i to było w rozmowach z Półrękim). Pakunek znaleźli przypadkowo (kopiąc latryny), zasady "trzech sygnałów" też wyszły przypadkowo (w końcu byli na dzikich terenach, na tych na których mogą pojawić się Inni).
Robert i spółka odbijali Królestwo kawałek po kawałku z rąk Szalonego Króla. Może i robili to bezprawnie, ale nie bezpodstawnie. Szalonemu Królowi odbijało bez reszty - równie dobrze teraz można wyruszyć przeciwko Jeffrey'owi, który normalny też nie jest. Do tego jeszcze ostry spór ze Starkami..ale to właśnie Ned sprzeciwiał się od raz pomysłowi uśmiercenia Dany, wysłania zabójcy za Wąskie Morze.Szalonego króla można byłoby pozbawić tronu, w ten czy inny sposób, ale Szalony król miał jeszcze małe dzieci i zamiast skazywać ich na pozbawienie wszystkiego co mieli oraz na tułaczkę, można było ich wychowywać do czasu dorosłości i któregoś na tronie osadzić. To, że Viserys zwariuje wcale nie było pewne. Chłopakowi odbiło, bo mu wciskano że jest jedynym prawowitym "właścicielem" tronu, opowiadano co się stało z jego rodziną, kiedy dorastał już był naznaczony brzemieniem (o tym "wciskaniu" była mowa w rozmowach z ich opiekunem - ten co jaja smocze podarował Dany, w rozmowach Dany z Jorahem).
Ja myślę, że Robert bał się nie tylko utraty tronu w razie powrotu Targaryenów (tronu, który tak ciężko zdobywał), ale po prostu też powtórki z rozrywki. Taki brat Dany na tronie? Toż to chyba gorsze niż Jeffrey.On nie wiedział, że Viserys oszalał. Nie musiał też przypuszczać, że oszaleje wg zasady "czystości krwi" (Dany nie oszalała). A poza tym z charakteru Roberta można wywnioskować, że ma w nosie, czy młody Targaryen oszalał, czy nie. Skoro jest królem, to tron należy się jego potomkowi (w imieniu Joffreya władzę miał sprawować Ned, aż do uzyskania pełnoletności tamtego - tak sobie życzył Robert na łożu śmierci)
Co innego Dany - mądra, dobra, zdrowa...choć jak tak czasem słucham jak wykrzykuje, że jest zrodzona z Burzy to zaczynam mieć wątpliwości Wybaczcie, brzmi to strasznie jakoś melodramatycznie. Historia rodu Targaryenów to trochę taka martyrologia.Taki był styl przemów "Ja, Król Henryk... (tu pada dziesięć imion)... miłościwie panujący na ziemiach... (tu pada cała lista krain)...". Pewnie martin wzorował na takich średniowiecznych mowach, a poza tym to powieść fantasy, więc tych dziwacznych powiązań (zrodzona z Burzy, krew smoka, itp) trochę jest <szczerzy_sie>
A tak w ogóle to czy nie Targaryenowie podbili Andalów? Czyli niezupełnie rządzili od zarania dziejów? Ale nie znam historii Pierwszych Ludzi czy Andalów (a może Andalowie to Pierwsi Ludzie?). Pewnie to były dzikie ludy, więc ewentualny podbój można czymś wytłumaczyć...Ja historii Westeros też nie znam, jak to było tam naprawdę, to można byłoby ustalać dopiero po przeczytaniu całej POiL" W miarę czytania zawsze czegoś nowego się dowiadujemy.
Żeby tylko Sansa nie skończyła jako dziwka w HarrenhallI tak też może skończyć.
A może będzie chciał ją kupić od Starków w myśl: "Będę sobie musiał kupić dzieci i wnuków, żeby potem im Harrehall zostawić"
To, że Viserys zwariuje wcale nie było pewne. Chłopakowi odbiło, bo mu wciskano że jest jedynym prawowitym "właścicielem" tronu, opowiadano co się stało z jego rodziną, kiedy dorastał już był naznaczony brzemieniem (o tym "wciskaniu" była mowa w rozmowach z ich opiekunem - ten co jaja smocze podarował Dany, w rozmowach Dany z Jorahem).
Chociaż byłabym raczej za tym, że sam ją poślubi (za zgodą, czy też wbrew rodzinie Starków), aby do rodziny wejść, a może nawet Winterfell zdobyć w razie wygaśnięcia męskiej linii Starków (Jon Snow wiadomo na zawsze związany jest z Nocna Strażą, Robb może zginąć na wojnie, a o młodszych braciach słuch zaginął) <okularnik>
Jak to o młodszych słuch zaginął?Dla nas nie zaginął, ale nikt w Westeros nie wie gdzie oni są. Pomijając to, że niektórzy sądzą, że Greyjoy ich spalił.
W serialu wyruszają w stronę Muru, do Jona, nic nie wiadomo jakoby słuch zaginął o nich. Podobnie jak Robb, niekoniecznie musi zginąć na wojnie, może mu się coś stać z powodu niedotrzymania słowa. Z kolei on może zostawić potomka.
Sansa i zdrajca- litości Po moim trupie.
Jest taka scena, podczas której Catylin, przed wyjazdem z Winterfell, wiesza nad jego łóżkiem coś w kształcie koła, na którym umieszczono szmaciane lalki. Nie pamiętam tego, czy robiła to stara niańka, która Branowi opowiadała dziwne historie czy ktoś inny, ale kształt i sposób umieszczenia w kole lalek, przypomniał mi układ zwłok jaki znaleźli ci z Nocnej Straży (jednego ściął potem Stark za dezercję) na początku pierwszego odcinka.Jean, czapki z głów!
Ciekawi również mnie od zawsze, w jaki sposób Pająk zdobywa informacje i w jaki sposób przekonuje swoje ptaszki, by ćwierkały dla niego? Jakim cudem wie o tym, co zostało między absolutnie zaufanymi osobami. Tak, owszem, można powiedzieć, że nie można ufać nikomu.A wiesz, że mnie to też zainteresowało? I podobno (tak twierdzi wspomniany kiedyś znajomy) odpowiedź znajdziemy dopiero... w "Tańcu ze smokami", czyli albo trzeba szybko czytać, albo czekać na kontynuację serialu. Tylko, że w tym drugim przypadku możemy się albo nie doczekać, albo czekać ale lat... kilka, jak nie kilkanaście <haha>
CytujJest taka scena, podczas której Catylin, przed wyjazdem z Winterfell, wiesza nad jego łóżkiem coś w kształcie koła, na którym umieszczono szmaciane lalki. Nie pamiętam tego, czy robiła to stara niańka, która Branowi opowiadała dziwne historie czy ktoś inny, ale kształt i sposób umieszczenia w kole lalek, przypomniał mi układ zwłok jaki znaleźli ci z Nocnej Straży (jednego ściął potem Stark za dezercję) na początku pierwszego odcinka.Owszem pamiętam tę maskarę w osadzie Dzikich, owszem pamiętam te lalki Catelyn, ale żeby jakaś tam analogia była między tymi wydarzeniami..., no, no! Aż sobie chyba wrócę znów do początkowych odcinków i sprawdzę <jezyk>
Aaaa wiem już na 100%, że Inni to to samo co "Biali Wędrowcy". W oryginale powieści jest White Walkers. Tak określił ich sam autor powieści. W obcojęzycznych przekładach znajdujemy już Others, w polskim także Inni.
CytujCiekawi również mnie od zawsze, w jaki sposób Pająk zdobywa informacje i w jaki sposób przekonuje swoje ptaszki, by ćwierkały dla niego? Jakim cudem wie o tym, co zostało między absolutnie zaufanymi osobami. Tak, owszem, można powiedzieć, że nie można ufać nikomu.A wiesz, że mnie to też zainteresowało? I podobno (tak twierdzi wspomniany kiedyś znajomy) odpowiedź znajdziemy dopiero... w "Tańcu ze smokami", czyli albo trzeba szybko czytać, albo czekać na kontynuację serialu. Tylko, że w tym drugim przypadku możemy się albo nie doczekać, albo czekać ale lat... kilka, jak nie kilkanaście <haha>
Jest i trzecie "albo" - zmolestować znajomego (co może być trudne, bo muszę się nieźle napracować, aby coś z niego wydębić) <szczerzy_sie>
CytujJest taka scena, podczas której Catylin, przed wyjazdem z Winterfell, wiesza nad jego łóżkiem coś w kształcie koła, na którym umieszczono szmaciane lalki. Nie pamiętam tego, czy robiła to stara niańka, która Branowi opowiadała dziwne historie czy ktoś inny, ale kształt i sposób umieszczenia w kole lalek, przypomniał mi układ zwłok jaki znaleźli ci z Nocnej Straży (jednego ściął potem Stark za dezercję) na początku pierwszego odcinka.Owszem pamiętam tę maskarę w osadzie Dzikich, owszem pamiętam te lalki Catelyn, ale żeby jakaś tam analogia była między tymi wydarzeniami..., no, no! Aż sobie chyba wrócę znów do początkowych odcinków i sprawdzę <jezyk>
Sprawdź, proszę. Jestem ciekawa, czy dojdziesz do takich samych wniosków. Mnie się to rzuciło w oczy. Ta scena z pierwszego odcinka mi utkwiła na długo w pamięci, a potem opowieści tej starej piastunki (ona chyba przy łóżku brana siedząc, robiła na drutach czy coś bardzo podobnego) i kiedy Catelyn wzięła do ręki to działo w kształcie koła (trochę niedoskonałego, ale koła) to od razu przypomniała mi się scena z ułożonymi na śniegu trupami.
I moim zdaniem to jest to, chociaż ja czasem mogę zajść daleko w swoich interpretacjach. <smiech>
Czasami przypadkiem mnie coś zainteresuje. Na przykład duet Targayen - Mormont nie występuje tylko za Wąskim Morzem, ale...na Murze. Nie wiem jak ja mogłam to przegapić. I wygląda na to, że ten staruszek zaczął tam służyć zanim jego ród upadł i Szalony Król zginął - czyli to raczej nie była zsyłka jakaś ze strony nowych zarządców królestwa.Ja tego nie przegapiłam <jezyk>, nawet o tych osobach wspominałam w swoich postach: o Mormoncie w kwestii, że to ojciec Joraha, o Targaryenie, gdy rozmawiał z Jonem Snow na temat honoru i powinności członka Straży Nocnej (mówiłam o nim ślepiec, bo ten maester niedowidział). W tej rozmowie Aemon posłużył się swoją rodzinną historią (historią Targaryenów). Aemon samowolnie wstąpił do Nocnej Straży, ponieważ bał się, że może być wykorzystany przeciwko rządzącemu wtedy bratu.
Kwestia sukcesji jeszcze, bo nie daje mi to spokoju. Jest taka scena gdzieś zaraz na początku, w której Sansa pyta swojej opiekunki - Septy (tak chyba miała na imię) co się stanie kiedy urodzi ona w przyszłości królowi same dziewczynki. Wtedy Septa mówi, że prawa do tronu będzie miał młodszy braciszek Jeffrey'a.
Jeżeli tak, to Dany też ma średnie szanse (tak wedle zasad), no chyba, że takie przepisy wprowadzono dopiero za Roberta a wcześniej spokojnie na Żelaznym tronie mogły zasiadać kobiety.
To tak według prawa, ale według prawa, o czym wiemy, się Żelaznego Tronu nie zdobywa. Zresztą Jorah Daenerys uświadomił swego czasu, że ten tron trzeba będzie zdobyć, odebrać siłą i że nie każdy z jej przodków zasiadał na tronie, bo mu się należało po poprzednich pokoleniach (Apogeon Zdobywca został przywołany jako przykład) Co o tym myślisz?
CytujCiekawi również mnie od zawsze, w jaki sposób Pająk zdobywa informacje i w jaki sposób przekonuje swoje ptaszki, by ćwierkały dla niego? Jakim cudem wie o tym, co zostało między absolutnie zaufanymi osobami. Tak, owszem, można powiedzieć, że nie można ufać nikomu.A wiesz, że mnie to też zainteresowało? I podobno (tak twierdzi wspomniany kiedyś znajomy) odpowiedź znajdziemy dopiero... w "Tańcu ze smokami", czyli albo trzeba szybko czytać, albo czekać na kontynuację serialu. Tylko, że w tym drugim przypadku możemy się albo nie doczekać, albo czekać ale lat... kilka, jak nie kilkanaście <haha>
Jest i trzecie "albo" - zmolestować znajomego (co może być trudne, bo muszę się nieźle napracować, aby coś z niego wydębić) <szczerzy_sie>
Spokojnie, nie molestuj..albo molestuj dla siebie <hahaha> Doczytamy spokojnie, przecież to tylko raptem...jakieś 3 000 stron (gdzieś pewnie będzie tyle po pierwszym tomie Tańca dla smoków), ale co to jest dla takiego zaprawionego czytelnika jak <szczerzy_sie>
Swoją drogą, ponoć autor nadal tworzy. Wolałabym, aby te historię jakoś ładnie zakończył...zanim straci wenę lub zwyczajnie, nie daj Boże (ale taka kolej rzeczy) odejdzie z przyczyn naturalnych ;)
Obejrzałam powtórnie. W wiosce Dzikich cały ten układ bardziej był wyrazisty i łatwiej było dostrzec, że ciała po "coś" ułożono, koło od Catelyn za dużo upstrzone było figurkami i za krótko pokazane (jak dla mnie) żeby dokładnie się przyjrzeć. Nie wiem, czy to taka zabawka, czy jakiś symbol. Jednak za Twoją teorią może świadczyć fakt, że Bran jest trochę za duży na tego typu zabawki. Poza tym to coś mogłoby być jakimś "odstraszaczem" śmierci (matka bała się, że po jej wyjeździe syn może umrzeć).
W związku z tym dziwnym układem ciał w osadzie Dzikich, przyszło mi coś jeszcze na myśl.
To mogłoby być właśnie częścią rytuału "przemieniającego" ludzi w Innych.
Ja tego nie przegapiłam <jezyk>, nawet o tych osobach wspominałam w swoich postach: o Mormoncie w kwestii, że to ojciec Joraha, o Targaryenie, gdy rozmawiał z Jonem Snow na temat honoru i powinności członka Straży Nocnej (mówiłam o nim ślepiec, bo ten maester niedowidział). W tej rozmowie Aemon posłużył się swoją rodzinną historią (historią Targaryenów). Aemon samowolnie wstąpił do Nocnej Straży, ponieważ bał się, że może być wykorzystany przeciwko rządzącemu wtedy bratu.
Pewnie jak to zwykle z teoriami bywa, jakieś luki w mojej też są <jezyk>CytujObejrzałam powtórnie. W wiosce Dzikich cały ten układ bardziej był wyrazisty i łatwiej było dostrzec, że ciała po "coś" ułożono, koło od Catelyn za dużo upstrzone było figurkami i za krótko pokazane (jak dla mnie) żeby dokładnie się przyjrzeć. Nie wiem, czy to taka zabawka, czy jakiś symbol. Jednak za Twoją teorią może świadczyć fakt, że Bran jest trochę za duży na tego typu zabawki. Poza tym to coś mogłoby być jakimś "odstraszaczem" śmierci (matka bała się, że po jej wyjeździe syn może umrzeć).
W związku z tym dziwnym układem ciał w osadzie Dzikich, przyszło mi coś jeszcze na myśl.
To mogłoby być właśnie częścią rytuału "przemieniającego" ludzi w Innych.
Dalej się upieram, że to coś znaczyło <smiech> Ale myślę, ze wcześniej czy później to wyjdzie. Twoja teoria za to może być bardzo ciekawa i wcale nie pozbawiona sensu. To znaczy, że musiałyby tak ciała być ułożone, żeby zaszła przemiana..a co jeśli zombie spotkali jednego trupa leżącego tudzież spotkali jednego podróżnika i go zamienili?
A może nie tak to rozumiem...
Ale gdyby potrzebny był rytuał układania ciał w odpowiedni sposób to zombie mogliby powstawać na południe od Muru też
Chyba się zagalopowałam jednak :D
Aemon Targaryen stracił szansę bycia królem wraz ze złożeniem przysięgi w służbie Nocnej Straży. Dla świata "cywilnego" jest stracony <usmiech>CytujJa tego nie przegapiłam <jezyk>, nawet o tych osobach wspominałam w swoich postach: o Mormoncie w kwestii, że to ojciec Joraha, o Targaryenie, gdy rozmawiał z Jonem Snow na temat honoru i powinności członka Straży Nocnej (mówiłam o nim ślepiec, bo ten maester niedowidział). W tej rozmowie Aemon posłużył się swoją rodzinną historią (historią Targaryenów). Aemon samowolnie wstąpił do Nocnej Straży, ponieważ bał się, że może być wykorzystany przeciwko rządzącemu wtedy bratu.
Gdybyś krzyknęła Targaryen na Murze to może szybciej skojarzyłabym. A'propos sukcesji to ten staruszek z Muru już nie ma szans? Nie chodzi mi bynajmniej o jego wiek a o służbę w elitarnej jednostce.
Mam jeszcze parę kwestii, które poruszyłabym jeśli chodzi o fabułę, ale dzisiaj już nie dam rady. Jedno wiem - to może być pasja zaiste wielka.
Może, aby dokonać przemiany, zmobie najpierw chodzili na... trupobranie <haha> Dopiero jak mieli więcej okazów to do rytuału dochodziło <smiech>
A drugiego Twojego "ale" nie bardzo rozumiem - co ma specjalny układ ciał do krain południowych? <jezyk>
Robb i Arya nam się chyba nieco zaokrąglili
Jeżeli Inni przedostaną się na drugą stronę Muru czyli na południe to logiczne stanie się, że również tam zaczną trupy na nowo powstawać z martwych. Na razie się tak nie dzieje, bo Biali Wędrowcy siedzą na całkowitej północy. Na końcu ostatniego odcinka 2 serii maszerują...tylko czy faktycznie na południe i w stronę Muru?
Gdzie znajduje się Pięść Pierwszych Ludzi? Nie na północ od Muru? Czytałam gdzieś w necie teorię, że oni wcale nie idą w stronę Muru, a oglądając tę scenę można spostrzec Pięść Pierwszych Ludzi na horyzoncie.
Jakież my to mamy te siedem królestw?
Winterfell, Królewska Przystań (stolica się liczy?), Castely Rock (nie wiem czy dobrze pamiętam jak się to pisze- siedziba Lannisterów), Dragenstone (Stannis), Pyke (Geyjoyowie) I co dalej? Twierdze Harrenhall czy Koniec Burzy też się wlicza? A może ród i posiadłości Frey'a? A co z rodem Rycerza Kwiatów?
Czy to w ogóle idzie w tym kierunku? A może siedem królestw to po prostu taka nazwa bez większego znaczenia?
I na koniec - po lewej Missandei - nowa przyjaciółka Dany, po prawej Daario - nowa miłość Dany <jezyk>
Dragonstone (ziemie Targaryenów)
Chyba to jednak nie było to, bo Dragonstone leży spory kawałek na północ od Końca Burzy (i oddziela te ziemie morze). Bliżej ma raczej do Królewskiej Przystani (też oddziela morze, ale w dużo mniejszej odległości).CytujDragonstone (ziemie Targaryenów)
No tak, ale w tej chwili to chyba Stannis tam urzęduje. Pierwsza scena w jakiej się ten bohater pojawił pokazała plażę a nad nią ogromny posąg smoka, no chyba, że coś mi się zwidziało ;)
Przy okazji znalezienia tego zdjęcia, wyczytałam, że Jorah nie umrze, ale coś tam między nim a Dany popsuje się.
A to Koniec Burzy nie był w rękach najmłodszego brata Roberta i Stannisa?Faktycznie masz rację. To ja pokręciłam.
I podczas tej sceny o której mówiłam widziałam posąg smoka, no ale sprawdzę jeszcze ;)
A to Koniec Burzy nie był w rękach najmłodszego brata Roberta i Stannisa?Faktycznie masz rację. To ja pokręciłam.
I podczas tej sceny o której mówiłam widziałam posąg smoka, no ale sprawdzę jeszcze ;)
Smocze Skały dostały się Stannisowi, po rebelii Roberta, a Renly dostał Koniec Burzy.
No więc faktycznie mogłaś widzieć posąg smoka.
Ilość bohaterów jest ogromna, ale taki urok tej opowieści. Tak samo jak uśmiercanie najważniejszych bohaterów. Strak był pierwszym i nie ostatnim...
Dowiesz się czegoś ważnego z przeszłości Tyriona, jak zwykle przy nim trochę się pośmiejesz
Działania Robba będą świadectwem jego poświęcenia dla rodu i mądrości.
Jon Snow będzie miał ogromy dylemat, kto będzie mu chciał pomóc rozwiązać go. Dowiesz się kto jest ojcem Jorah'a.
Ujrzysz oczami Sansy prawdziwą, socjopatyczną twarz Joffrey'a. I strasznie szkoda będzie ci Aryi, Sansy zresztą też.
"W komnacie siedzi trzech ludzi: Król, kapłan i bogacz. Między nimi stoi zwykły najemnik. Każdy z możnowładców każe mu zabić dwóch pozostałych. Kro ocali życie, a kto zginie?"
oraz
"Władzę ma ten, kogo ludzie uważają za sprawującego władzę"
Może nie chodzi o sens tego w ogóle, ale jak to się ma do sytuacji na dworze i dla samego Tyriona.
No, światłe umysły, poratujcie ;D
Mniemam, że pierwszą serię masz już za sobą?
Może świeży umysł zauważył coś nowego, coś, co nam umknęło? <jezyk>
"Paluszek" okazał się podłym zdrajcą i mścicielem, który nie potrafi zapomnieć, że Starkowie zabrali mu kiedyś ukochaną. Tej ujmy nie zapomni nigdy...to straszne.
Co do zagadek...
Nr 1 - Gwendoline Christie (Brienne) - kiedyś bardzo chciałam być detektywem, chyba wrócę do tego pomysłu... <haha>
Nr 2 - to dla mnie Jason Mamoa - jakby tak Drogo obciąć włosy i brodę. <haha>
Nr 3 - Jeżeli chodzi o mężczyznę, to obstawiałabym Liama Cunningham'a, czyli Ser Davos Seaworth, ale tu mogę się mylić.
Te maratony są zabójcze, kolejne odcinki wciągają niczym trąba powietrzna <haha> .Mniemam, że pierwszą serię masz już za sobą?Mam, mam? Jeszcze w sobotę rano miałam za sobą pięć odcinków pierwszej serii. Jak już pisałam, w sobotę zobaczyłam kolejne cztery odcinki. Na tym się jednak nie skończyło. I tak do niedzielnego wieczoru, nie tylko dokończyłam pierwszą serię, ale także zobaczyłam pięć odcinków drugiej serii. Wczoraj szósty, dzisiaj siódmy, także w chwili obecnej mam przed sobą zaledwie trzy odcinki.
Mimo, że wiedziałam, że muszę się spodziewać jego śmierci, jak zobaczyłam scenę ścięcia, byłam w ogromnym szoku. Wszystko się we mnie gotowało. Nie dość, że nie byłam kompletnie na to gotowa (w końcu El zapowiadała, że trupa Neda nie zobaczymy w dziewiątym odcinku ), ogromnie mi było smutno (śmierć ojca na oczach dwóch córek) to jeszcze byłam ogromnie wściekła na Joffrey?a. Co za?(tu lepiej żebym nie przelewała tego co myślę na słowa pisane)Czytałam kiedyś artykuł z wypowiedziami aktorów grających w "Grze..." Podobno sam Martin zachwycony grą młodziutkiego aktora (Glessona) powiedział do niego "Gratuluję znakomitego występu. Teraz wszyscy cię nienawidzą." I wcale się nie dziwię tej ocenie, bo chłopak zagrał tak sugestywnie, tak przerażająco prawdziwie, że czapki z głów. Jedna z moich ulubionych scen (w sensie, że pokazał w niej swoją naturę) z Joffreyem to ta z nadwornym bardem, któremu najpierw przyklaskiwał, a potem z w niezwykle "uroczy" sposób okazał miłosierdzie dając bardowi wybór, co ma mu obciąć: rękę, czy język :zla:
Ilość bohaterów jest ogromna, ale taki urok tej opowieści. Tak samo jak uśmiercanie najważniejszych bohaterów. Strak był pierwszym i nie ostatnim...
OK, ale niech dla odmiany zginie teraz jakaś szuja, szumowina totalna - iluż jest głównych bohaterów, których spokojnie można tak określić :)
O wskrzeszaniach wolę na razie nie wiedzieć.
Najmłodsi Starkowie: Brandon i Rickon ? zapytam tylko o jedno, bo to nadal przede mną, ta dwójka spalonych przez Theona Greyjoy?a dzieci to nie bracia Stark?Jeśli skończyłaś 2 sezon, to już chyba znasz odpowiedź <szczerzy_sie>
No, no, no! Detektyw jak się patrzy! Za zidentyfikowanie Brienne brawa na stojąco <brawo>
CytujNajmłodsi Starkowie: Brandon i Rickon ? zapytam tylko o jedno, bo to nadal przede mną, ta dwójka spalonych przez Theona Greyjoy?a dzieci to nie bracia Stark?Jeśli skończyłaś 2 sezon, to już chyba znasz odpowiedź <szczerzy_sie>
A skoro o Davosie mowa, to jeszcze jedna zagadka: dlaczego nosi przydomek "Cebulowy Rycerz"? <jezyk>
Ha! No to pozostawiam Cię w niepewności. Będzie ciekawiej... <jezyk>CytujNajmłodsi Starkowie: Brandon i Rickon ? zapytam tylko o jedno, bo to nadal przede mną, ta dwójka spalonych przez Theona Greyjoy?a dzieci to nie bracia Stark?Jeśli skończyłaś 2 sezon, to już chyba znasz odpowiedź <szczerzy_sie>
No właśnie jeszcze nie skończyłam. Nadal mam przed sobą trzy ostatnie odcinki, bo niestety dziś nie miałam czasu zobaczyć ani jednego. Przypuszczam jednak, że się nie mylę... <haha>
Ech, trzeba mieć HBO a Jean w lesie <smiech>
No nic, gdyby coś, to będę odrobinę spóźniona - nie będę czytała Waszych postów.
Świetna prezentacja nowych bohaterów i przypomnienie starych.
Pisała też już za dużo nie będę...bo czterolistna machnęła dwa sezony naraz i wszystko ładnie podsumowała w dwóch postach - a ja ględziłam przez 3 strony. Nie przystoi to ;D
Takich przeróbek, parodii, sklejek i innych domorosłych dzieł związanych z tym serialem jest mnóstwo. Fascynacja GoT jest tak olbrzymia, że jak grzyby po deszczu powstają przeróżne projekty (bardziej lub mnie ambitne).
O, nie! <histeryk> <histeryk> <histeryk>
Właśnie skasowałam piękną notkę na temat pierwszego odcinka trzeciego sezonu.
Sorry nie będzie analizy...
- mocny wstęp, Sam, nasz kochany grubasek, sam na sam z Innym...
- Świetna Margaery i jej pijar (sierociniec). Joffrey z nutą podziwu dla przyszłej żony. Cersei zdaje sobie sprawę, że Margaery jest niebezpiecznym przeciwnikiem.
- Humorystyczna (tłumaczenie języka właściciela niewolników-wojowników) oraz drastyczna (włos na głowie się jeży, jak się słyszy o treningach tychże wojowników) reklama Nieskalanych,
- Świetna scena rozmowy Tyriona z ojcem. Ileż gorzkich słów musiał ten biedny karzeł wysłuchać. Nie wyobrażam sobie, żeby rodzic mógł tak mówić do własnego dziecka. Tyrion wyszedł z sali jak zbity pies.
- Doskonały dialog Tyriona z Cersei.
C: Obmawiałeś mnie przed ojcem.
T: Kto mówi prawdę, ten nie obmawia.
- dość śmiechowe powitanie Jona Snow w wiosce Dzikich (pomyłka z wodzami), pojawienie się nowych stworów - Gigantów ("są bardzo nieśmiałe, a jak nie są nieśmiałe, to są wkurzone, a jak są wkurzone to..." - przestrzega Ygritte Jona)
Margaery wie co robi. Szykuje sobie grunt pod przyszłe rządy, chce zyskać jak najwięcej zwolenników. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wykreowanie siebie, jako dobrej, życzliwej, pomocnej, interesującej się życiem najbiedniejszych, tych , którzy żyją poza murami siedziby królewskiej to dobra "inwestycja" na przyszłość. Doskonale o tym wiedzą współcześni politycy, skorzy do najróżniejszych obietnic, aby tylko wszyscy ich kochali. Zazwyczaj nie są przy tym szczerzy, jak będzie w przypadku Margaery? Zobaczymy. Jedno jest pewne. Jest o wiele mądrzejsza i sprytniejsza od Joffreya. On jest okrutny, zwyrodniały, ale ogromnie przy tym strachliwy (patrz: walka na miecze z Aryią, która go pokonała w pierwszym sezonie, ucieczka z murów w trakcie bitwy nad Czarną Wodą, gdy Tyrion prosił aby poprowadził wojsko, ewakuacja przed zbuntowanym ludem). Dlatego Margaery zaimponowała mu tym, czym sam nie może się pochwalić. Odwagą, nie zwracanie uwagi na drobnostki życia codziennego. Joffrey był w szoku, kiedy przez zakratowane okienko w swojej lektyce widział, jak dziewczyna spaceruje się po niebezpiecznych zaułkach "Zapchlonego Tyłka" (dzielnica biedoty) i to bez eskorty, jak nic sobie nie robi z tego, że musi chodzić w swoich pięknych bucikach po zabłoconych uliczkach, jak dzieci z sierocińca tulą się do niej, jak prości ludzie składają jej hołdy.- Świetna Margaery i jej pijar (sierociniec). Joffrey z nutą podziwu dla przyszłej żony. Cersei zdaje sobie sprawę, że Margaery jest niebezpiecznym przeciwnikiem.
Oj, tak... Tak jak Joffrey może jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego sprawę, tak matka przejrzała ją dokładnie. Próbuje wskazać Joffrey'owi, że nie powinien jej do końca ufać, ale ten jest na te wskazówki głuchy. Staje oczywiście po stronie Margaery. Dlatego dziewczyna wie, że może sobie pozwolić na wiele, bo Joffrey jej wiele wybaczy. Syn Cersei wspomina, że Margaery "wie co robi". Cersei puentuje to znaczącym: "Oczywiście". Ma jednak na myśli zupełnie co innego niż syn.
Tego szefa Nieskalanych raczej nie chciałabym mieć za przyjaciela. Okrutny (tak, facet mógł przerazić), ordynarny (ten dowcip raczej wulgarny niż zabawny, mnie bardziej bawiły starania tej tłumaczki, która musiała tonować wypowiedzi szefa, biedna musiała nieźle się napracować, żeby wszystko wyszło dyplomatycznie <haha>)- Humorystyczna (tłumaczenie języka właściciela niewolników-wojowników) oraz drastyczna (włos na głowie się jeży, jak się słyszy o treningach tychże wojowników) reklama Nieskalanych,
Ta scena, podobnie jak Ciebie El, mnie rozbawiła i za razem przeraziła. Właściciel Nieskalanych - z jednaj strony dowcipny, z drugiej twardy i niewzruszony. Na koniec scena z "dziewczynką" też trzymająca w napięciu. Do tego przyłączenie się do Daenerys Barristana - na plus.
Wspomnieć muszę jeszcze o Davosie. Przeżył, ale nie jestem pewna, czy dobrze zrobił wracając na Smoczą Skałę. Tam już nie rządzi Stannis, tam najważniejszą osobą jest teraz nasza ulubiona kapłanka - teraz nazywana Czerwoną Kobietą. Kapłanka pali ludzi, którzy jej się sprzeciwiają (słudzy ciemności), śpiewając przy tym. Stannis jest pod jej urokiem, całkowicie nim zawładnęła. Przeraża mnie ta kobieta. To jej spojrzenie, sposób wypowiadania słów <olaboga> I to jej przekonanie, że bitwa mogła być wygrana, gdyby tylko ona tam była.
KONICZYNKO już tylko Ty i ja to oglądamy? <slucha>Ja oglądam... Tylko z okazji tego, że niedawno zaczęłam, kończę dopiero 1 sezon. Myślałam, że zrównam się z Wami szybko, ale... no nie idzie mi szybko. A wpadłam w serial po uszy, zresztą... podobnie jak w książkę. I wciąż nie wiem, którą wersję wolę. :D No a nie chciałam tutaj wyskakiwać z pierwszym sezonem, bo to jednak nijak się ma do Waszych pięknych i długich postów o sprawach bieżących ;) Inna sprawa, że nie umiem rzucić okiem i iść dalej, jak coś przykuje moją uwagę, to się wczytuję... no a tu wolałabym wiedzieć jak najmniej... chyba to mój pierwszy serial, kiedy zła jestem na siebie, jak wczytam się w spoilery. :)
KONICZYNKO już tylko Ty i ja to oglądamy? <slucha>A wpadłam w serial po uszy, zresztą... podobnie jak w książkę. I wciąż nie wiem, którą wersję wolę. :D No a nie chciałam tutaj wyskakiwać z pierwszym sezonem, bo to jednak nijak się ma do Waszych pięknych i długich postów o sprawach bieżących ;)
Ja też ciągle pamiętam o Grze, tylko musze zakupić DVD z 2 sezonem a to trochę wydatek. :) Obiecałam po prostu komuś, że obejrzymy wspólnie (a jak wspólnie to musi być DVD... nie pytajcie czemu, po prostu musi) i należy słowa dotrzymać, ale nadrobię w końcu ten 2 i 3 sezon, bo to jest niewątpliwie jeden z najlepszych seriali jakie kiedykolwiek zrealizowano. :D
3x02 - "Dark wings, dark words" - bardzo dobry odcinek, sporo fajnych wątków. W poprzednim najwięcej było o Lannisterach, Daenerys i Dzikich, w tym o pozostałych bohaterach i nowościach w ich życiu.
- najmłodsi Starkowie, czyli Bran, Rickon, Osha i Hodor wędrujący na Mur spotykają rodzeństwo Reedów (dzieci przyjaciela Neda Starka).
- Robb chyba zaczyna się gubić w wojence.
Bardzo ciekawy, wzruszający i wiele mówiący o samej Catelyn, jej innej stronie monolog w rozmowie z Talisą (synowa). Ta druga stara się przypochlebić teściowej, ale widzimy, że nie będzie to łatwa sprawa.
- w jednym z trailerów 3 sezonu zaciekawił mnie tajemniczy więzień, rozciągnięty na krzyżaku i zakapturzony. Już wiemy kto to jest. To sam Theon Greyjoy :o.
- Brrienne i jej więzień Jaime. Świetna para <ok>. Wątek z humorem. Jaime prowokuje, przygaduje, przekomarza się. Brienne ze stoickim spokojem znosi jego uwagi. Jaime wykorzystuje nieuwagę dziewczyny i pozbawia ją jednego miecza. Dochodzi do walki i Jaime po raz drugi przekonuje się, że Brienne nie jest zwykłą dziewczyną. Nie wiem, jak będzie dalej z Lannisterem, ale mam wrażenie, że Jaime jest jakby trochę "pozytywniejszy". Nic w sumie nie było, aby można to potwierdzić, a jednak w tych paru scenach nowego sezonu daje się lubić <jezyk>
- ciąg dalszy królewskiego życia w Królewskiej Przystani. Pojawiła się babka Margaery Lady Olena Tyrell, zwana Królową Cierni. Super babka <ok>. Już wiem po kim Margaery odziedziczyła charakter <usmiech>
Joffrey broni Margaery <haha>
- straż Nocna (Wrony) - szkoda mi Sama, przestraszony (w końcu stanął oko w oko z Innym), załamany (nie wysłał kruków ostrzegawczych i drużyna stoczyła bitwę z Innymi), wyśmiewany. Drużyna wędruje dalej przez śnieżną krainę, niby nic się nie dzieje, ale to chyba cisza przed burzą. Wyczuwa się jakieś napięcie między Wronami. Pożrą się między sobą? Ktoś zdradzi?
- O, zapomniałabym o Aryi, Gendrym i Gorącej Bułce - uciekli z twierdzy Lannisterów dzięki trzem życzeniom. No i nie trzeba było długo czekać jak wtarabanili się chyba w kolejne kłopoty. Tym razem to Bractwo Bez Chorągwi.
KONICZYNKO już tylko Ty i ja to oglądamy? <slucha>
Tylko ja najpierw oglądam sezon, a później czytam ten tom, którego sezon dotyczył. Jak dla mnie bardzo dobra metoda, bo w książce jest jakby poszerzona wersja serialu, więcej wątków, trochę inne spojrzenie na niektóre z nich i książka systematyzuje mi wiedzę na temat serialu.Ja czytam i oglądam równocześnie, ale w książce jestem krok w tyle. Czytanie idzie mi wolniej, bo jednak czasowo u mnie różnie... Aktualnie jestem na tym, jak Arya łapała koty. Czyli serialowo jestem powiedzmy odcinek do przodu.
- najmłodsi Starkowie, czyli Bran, Rickon, Osha i Hodor wędrujący na Mur spotykają rodzeństwo Reedów (dzieci przyjaciela Neda Starka).
Młodszych Starków bardzo mi brakowało. <tak> Nowi towarzysze - rodzeństwo Reedów - bardzo intrygujące postaci. Dopiero się pojawili a już skupiają na sobie uwagę. Kim są (troszkę wiemy, ale to jak zwykle mało :) )? Jak znaleźli młodszych Starków? Czy spotkali ich przypadkowo, czy zostali przez kogoś wysłani?
Bardzo ciekawy, wzruszający i wiele mówiący o samej Catelyn, jej innej stronie monolog w rozmowie z Talisą (synowa). Ta druga stara się przypochlebić teściowej, ale widzimy, że nie będzie to łatwa sprawa.
Boję się, że niedługo moje zamiłowanie do Cat się zmieni, ale póki co mogę się cieszyć każdą sceną z jej udziałem. <serduszko>
- Brrienne i jej więzień Jaime. Świetna para <ok>. Wątek z humorem. Jaime prowokuje, przygaduje, przekomarza się. Brienne ze stoickim spokojem znosi jego uwagi. Jaime wykorzystuje nieuwagę dziewczyny i pozbawia ją jednego miecza. Dochodzi do walki i Jaime po raz drugi przekonuje się, że Brienne nie jest zwykłą dziewczyną. Nie wiem, jak będzie dalej z Lannisterem, ale mam wrażenie, że Jaime jest jakby trochę "pozytywniejszy". Nic w sumie nie było, aby można to potwierdzić, a jednak w tych paru scenach nowego sezonu daje się lubić <jezyk>
W tych paru scenach. Nie wiem co będzie dalej, ale mam wrażenie, że Lannisterowie się nie zmieniają. Potrafią być "pozytywni", jeżeli to może im coś dać. Wydaje mi się, że test to jego gra, tylko dlatego, żeby wyswobodzić się jakoś Brrienne. Jak widać nie będzie tak łatwo. Jaime chwyta się wielu sztuczek, żeby przechytrzyć swoją towarzyszkę, ta jednak nie da sobie w kaszę dmuchać. Ma przykaz od Catelyn i chce go wykonać. Wzorowa! Zobaczymy co będzie dalej.
- straż Nocna (Wrony) - szkoda mi Sama, przestraszony (w końcu stanął oko w oko z Innym), załamany (nie wysłał kruków ostrzegawczych i drużyna stoczyła bitwę z Innymi), wyśmiewany. Drużyna wędruje dalej przez śnieżną krainę, niby nic się nie dzieje, ale to chyba cisza przed burzą. Wyczuwa się jakieś napięcie między Wronami. Pożrą się między sobą? Ktoś zdradzi?
Boją się o swoje życie, każdy na swój sposób. Każdy chce też swoje życie ratować i często w sytuacji zagrożenia myśli tylko o sobie, jednak są zgraną grupą i mogą na siebie liczyć. Mają różne chwile zawahania, jednak dowodzi nimi mądra osoba i w razie wątpliwości zawsze powie im jak postępować.
Serial bardzo dla mnie. Urzeka już sama realizacja - tak abstrahując od treści, od tego, jak kreowani są bohaterowie. Dobra... mnie nawet czołówka zachwyciła... mimo, że jest długa, a może właśnie dlatego, że jest długa, a i tak za każdym razem patrzę na nią z zachwytem :)Dokładnie. Serial jest świetnie zrealizowany, co do najdrobniejszego szczegółu: plenery, kostiumy, scenograia, efekty specjalne. A czołówka jest idealna. To nie tylko napisy i klimatyczna muzyka. Mamy tu mapę Westeros. W animacji po kolei pojawiają w poszczególnych jej miejscach charakterystyczne cechy rodów (odpowiedni element architektury grodu, herb, no i oczywiście nazwa miejsca rodowego), przy nazwiskach aktorów widzimy herb rodu bohatera, którego grają, no i ta klamra spinająca całość - z czterema herbami największych rodów: lew, wilkor, smok i jeleń.
I kompletnie nie wiem, od czego zacząć... Może od bohaterów. Tylko obawiam się, że mój post zrobi się za chwilę całkowicie nieskładny, bo w ogóle mi się wszyscy mylą, wydarzenia plączą i ciężko mi załapać kto z kim, kto przeciwko, kto dobry, kto tylko pozornie dobry, kto zły... :)
Jon. Jak mnie strasznie irytuje, jak podkreślają na każdym kroku, że jest bękartem. Ok, wiem, że jest, ale tak naprawdę to nie jego wina. Rozumiem troszkę Catelyn, bo jednak Jon przypomina jej o zdradzie, poza tym nie jest jej dzieckiem, a też mieszka w zamku, ale.. to taki fajny, uczynny, oddany chłopiec. Po tylu latach powinna wiedzieć, że nie stanowi żadnego zagrożenia... Jon jest kochany... :) Do tego umie o siebie zadbać, umie stanąć w obronie innych, jeszcze w zamku był wsparciem rodzeństwa, teraz jestem na etapie, w którym wywalczył szacunek dla Sama... :) Świetna postać.
Arya. Najsłodsze dziecko w serialu. Ma niesamowity urok osobisty, połączony ze sprytem. Oj, mała nie da sobie w kaszę dmuchać. Wie czego chce, wie, jak do tego dążyć... I o dziwo ma wszystkich po swojej stronie ;) No.. może najmniej siostrę, ale jej ojciec? Zrozumiał, że nie zrobi z małej damy dworu, więc zgodził się na naukę walki i obrony. Świetna postać, za każdym razem, jak się pojawia, to pojawia mi się uśmiech na twarzy :) Mam wrażenie, że przyjdzie taki moment, w którym będzie musiała dorosnąć, bo w sumie ciągle się coś komplikuje i cała akcja nie dąży do pokoju i spokoju. Wręcz przeciwnie. Póki co jednak... rozkoszna jest. :)Przyjdzie, przyjdzie. Już w końcówka pierwszej serii to zobaczysz, a od drugiej, to już ciągłe lekcje życia będzie Arya miała i całkiem nieźle będzie sobie radziła. Choć czasem buńczuczność w kłopoty ją wpędzi. A spokoju to raczej w tym serialu nie doświadczysz. Wydawałoby się, że większa jego część, to rozmowy, to statyczne sceny, jednak to właśnie ta walka na słowa, na inteligencję, na niedopowiedzenia, na tajemnice, na intrygi, powoduje, że GoT tak wciąga. To dobra rozrywka dla umysłu. Zanudzi się ten, kto oczekuje akcji niczym w dobrym sensacyjnym filmie <szczerzy_sie>
Daenerys. Na początku mnie przerażała. Potem jednak uzmysłowiłam sobie, że to wina jej brata. To on był autentycznie przerażający i odrażający... ona tylko zdominowana i całkowicie podporządkowana. Jednak z zalęknionego zwierzątka zmieniła się w pewną siebie kobietę, która wie, czego chce, która poczuła jaką ma władzę i jak tę władzę wykorzystać. No i zrozumiała, że małżeństwo jej to nie tylko mus połączony z płaczem i z bólem, że może też czerpać z tego korzyści, przyjemności, a jej małżonek to w gruncie rzeczy wcale nie taki zły i wstrętny człowiek. Ogromna zmiana... i bardzo, bardzo na plus. Zaskoczyła mnie w momencie, w którym nie stanęła w obronie brata - razy, czy drugi. Aktualnie jestem na etapie, w którym brat doczekał się 'korony', a ona z zimną krwią patrzyła na całe zajście podsumowując tylko, że nie był smokiem. Najbardziej urzekły mnie jej oczy - całkowicie pozbawione emocji, zimne, bez cienia współczucia...Dany była moją ulubioną postacią w pierwszym sezonie. W drugim troszkę mniej, ale nadal ją lubię.
Aaaaa zapomniałabym... Tyrion. Kolejna fantastyczna postać. Ma serducho tam, gdzie trzeba, niby Lannister, a jakiś taki dobry... :D Nie no, dobrze napisany bohater. Bardzo podobało mi się jego więzienie nad przepaścią... :D I to, jak się obudził na skraju. Rany, aż mi się wszystko w żołądku przewróciło.. :D Urocze wyznanie swoich win... :D Hahaha. On mnie generalnie bawi, lubię jego cięty język i to, że nie owija w bawełnę. :)Ja uwielbiam Tyriona. Z jednej strony facet skrzywdzony przez życie (a w szczególności przez rodzinę - w trzeciej serii jest tak przejmująca scena jego rozmowy z ojcem, że normalnie popłakałam się), z drugiej paradoksalnie ta krzywda przyczyniała się do tego, że nie spodlił się tak jak rodzeństwo. Owszem dziwkarz, opijus, ordynus, ale potrafi kochać, jest inteligenty, oczytany, wobec dam dżentelmen (świetna mimika twarzy, gdy uwodzi <szczerzy_sie>), pomocny wobec skrzywdzonych, zdystansowany wobec własnego kalectwa, rewelacyjnie ripostuje, dobry obserwator. Stary Lannister nawet nie zdaje sobie sprawy jaki skarb pod względem taktycznego myślenia ma przy sobie.
Od znajomego wiem, że z Cat będą wiązały się dramatyczne wydarzenia. Jakie i czy wpłyną na zmianę w charakterze bohaterki nie wiem (zabroniłam wyjawienia dalszych jej losów choć ciekawość mnie zżera <jezyk>)
Nie oglądałam jeszcze ostatniego odcinka, bo miałam co innego do zrobienia. A trailer zapowiada intrygujące rzeczy. Trzeba wykroić godzinkę na nadrobienie, bo ciekawość zżera <slucha>
A jeśli chodzi o finał sezonu. To co to w ogóle było? The Walking Dead? Marsz zombie? Rozbawiła mnie ta końcówka niesamowicie i jednocześnie chyba zacznę na bieżąco ten trzeci sezon, bo jestem ciekawa "co dalej". No albo znów poczekam prawie rok na nowe DVD
Winterfell... kurcze... ale jatkę "przyjaciel" im zrobił. Gubię się w imionach Tion? Jakoś tak.
Robb, jego matka itp. Kurcze trochę mi się nie podobał w końcówce... Boję się, że jego małżonka coś mu wywinie. Poza tym no walczy mężnie... wkurza się na mamusię... Tylko czy słusznie? Z jednej strony tak, ale z drugiej nie dziwię się Kathleen, że uwolniła "księcia z bajki" czyli Jaimiego
Niewątpliwie w tej grupce najciekawszą postacią jest Brien... Babochłop pierwszej klasy Nie no kobieta jest świetna. Przypomina mi Joannę D'Arc... nie wiem czy czasem postać nie jest trochę na niej wzorowana, ale pewnie mi się wydaje. Waleczna kobieta.
Fajnie załatwiła niemalże za jednym zamachem trzech ludzi Starków. Polubiłam ją jakoś, ciekawe co będzie dalej.
Za to wkurza mnie jego braciszek Stanis...
Jeffrey ... chyba najbardziej zboczony wszelkimi dewiacjami bohater wszech czasów. Drugiego takiego świra to nie widziałam. Aktor go grający jest świetny, super ucharakteryzowany. No zło wcielone. A przy tym tchórz... jak przyjdzie co do czegoO Joffreyu już tyle pisałam, że aż mi się nie chce oceniać tej szuji.
Sansa za to jest mega głupia... Ech brak mi słów na temat jej zachowania i decyzji.
Tyrion <3 Kolejny po Smokach i Arya mój ulubieniec... Zdecydowanie najlepsza postać. Piękne kwestie, cięte riposty, mądry, inteligentny... Kurcze uwielbiam gościa. Uwielbiam jak jedzie po Cersei.
Poza tym przygotował wspaniałą bitwę... Pokaz "fajerwerków" fantastyczny.
Lubię ten serial. W ogóle chciało mi się śmiać, bo tak jeden odcinek jatka, drugi niemalże sam seks, trzeci seks gejowski... fajnie tematycznie poukładali.
Oglądaj, oglądaj już teraz BlackTiger, bo sezon już zapowiada się na dużo lepszy niż drugi <usmiech>Obawiam się, że nie da rady... Jestem uwiązana współtowarzyszem oglądania, który woli obejrzeć wszystko za jednym zamachem. :P
SpoilerCo do smoków, w 3 sezonie są już dużo większe, na razie mało o nich, ale była jedna fajna scena - leci sobie jeden z nich nad taflą wody morskiej, nagle pikuje w dół porywa złapaną rybę, podrzuca do góry i zanim ta wpadnie do pyska, opieka ją ogniem, i danie gotowe <haha>)
W tej serii podobno ma też się sporo dziać przy ich współudziale.
Od momentu ślubu z Talisą i wprowadzenia aresztu domowego dla matki Robb stracił trochę rezon. Też stracił co nieco w moich oczach. A samej Talisy wcale nie lubię.Miło, że to nie tylko moje zdanie.
No i Joffreyowi w trzecim sezonie opadną skrzydła, bo znajdzie się sobie nie lada przeciwnika i to kobiecego <szczerzy_sie>Kogo będzie miał pan samo zło za wroga? Czyżby nową potencjalną małżonkę? <szczerzy_sie>
Ona jest przecudowna charakterem. Na zewnątrz waleczna, odznaczająca się wielkim... męstwem, a w środku prawdziwa, wrażliwa kobieta (potajemnie kochała się w Renlym Baratheonie). Uwielbiam ją w parze z Jaimem Lannisterem, którego eskortuje do Królewskiej Przystani. On próbuje ją wkurzyć, zdenerwować (może uda się wtedy mu jakoś uciec), a ona znosi to z nadzwyczaj stoickim spokojem). W trzecim sezonie dużo jest z nią ciekawych scen i jeszcze bardziej daje się lubić <usmiech>Dokładnie. Fantastyczna jest. Taki prawdziwy Rycerz. Ma większe "jaja" niż niejeden z tych rycerzyków razem wziętych.
Z całego serca nie znoszę Lannisterów. Wyjątek stanowi Tyrion, którego darzę skrajnie odmiennym uczuciem. A tak.. Joffrey jest odrażający. Jego okrucieństwo nie zna granic, do tego zachowuje się, jakby to, co robi było normalne. Wyroki śmierci wydaje z taką lekkością, że chwilami w głowie się nie mieści, że tak młody człowiek może być tak zły. Cersei też jest zła i bezwzględna, ale... nie wzbudza aż tak negatywnych uczuć. Pewnie dlatego, że więcej myśli i nie odczuwa przyjemności z krzywdzenia ludzi. Ona raczej usuwa to, co stanie jej na drodze. Joffrey natomiast zachowuje się jak dzieciak, który musi pokazać kto tu rządzi - czy to ma sens, czy nie. Jaime też jest straszny. Te jego odzywki do Catelyn po pojmaniu... aj, nóż się w kieszeni otwiera. Ojciec Tyriona... może jest wielki, potężny i się go boją, ale za sam stosunek do Tyriona go nie lubię. :P Poza tym on też nie cofnie się przed niczym. Nie ma opcji. Ten ród jest z założenia zły...
KONICZYNKO, gdzie jesteś? <lornetka>
- Robb i Cat. Pojawia się dwóch nowych bohaterów: narwany brat Catelyn Edmure, przez którego Robb pomniejszył szeregi swojej armii. (...)Wraz z Edmurem pojawił się też wuj Cat, Blackfish (czarna owca w rodzinie)- wydaje się być spoko gościem.
- Brawo Tyrion! Zabawna scena w sali obrad. Na jej wspomnienie jeszcze teraz się uśmiecham ;D
- Dzicy z Mance Rayderem i Jonem planują atak na Mur. Inni coraz częściej zostawiają po sobie ślady, więc najlepszy czas na zaatakowanie Muru i zdobycie twierdzy. Fajnie będzie widzieć jak wspinają się na 700 metrową ścianę lodową <szczerzy_sie>
- Niedobitki Wron z Lordem dowódcą na czele docierają do twierdzy Crastera (ten co to za żony córki sobie bierze, a synów oddaje Innym). (...) Czuję, że coś tu się wydarzy, bo Craster krzywo, bardzo krzywo na Wrony patrzy.
- Dany nadal namyśla się jak zebrać armię. Jorah i Barristan jej radzą, niestety każdy inaczej.
Nadrabianie zaległości niestety idzie mi wolniej niż się spodziewałam. Mam za sobą dopiero trzeci odcinek, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zobaczę dzisiaj jeszcze czwarty. Czytałam Twoje El wypowiedzi na temat kolejnych odcinków, ale powiem szczerze niewiele mi to dało. Niby wszystko opisałaś w najdrobniejszym szczególe, ale ja chyba zbytnio nie przykładałam się do czytania i efekt był taki, że kilka sytuacji mnie zaskoczyło. <gafa> Miałam dzięki temu przyjemność oglądania.
- Brawo Tyrion! Zabawna scena w sali obrad. Na jej wspomnienie jeszcze teraz się uśmiecham ;D
Oj, ja też się doskonale bawiłam na tej scenie. Wszyscy walczyli o najlepsze pozycje. Jak już myśleli, że Tyrion jest na pozycji przegranej, ten zagrał im na nosie. Brawo! Pokazał, który z Lannisterów jest najsprytniejszy. I to w jaki sposób. Jak przesuwał ze zgrzytem krzesło! Miny pozostałych zgromadzonych - bezcenne!
- Dzicy z Mance Rayderem i Jonem planują atak na Mur. Inni coraz częściej zostawiają po sobie ślady, więc najlepszy czas na zaatakowanie Muru i zdobycie twierdzy. Fajnie będzie widzieć jak wspinają się na 700 metrową ścianę lodową <szczerzy_sie>
Ślady pozostawiane po Innych są wymowne. Przerażające i zaskakujące jednocześnie. Dzicy nie wiedzą ile Wron przeżyło spotkanie z Innymi. Efektów takiego spotkania nigdy nie można być pewnym. Pewna jest śmierć, ale zawsze jest nadzieja, że może komuś udało przeżyć się spotkanie z nimi.
- Dany nadal namyśla się jak zebrać armię. Jorah i Barristan jej radzą, niestety każdy inaczej.
Cóż powiedzieć na ten temat. Wszystko ładnie El opowiedziałaś. Kolejne próby tłumaczenia w delikatny sposób słów Kraznysa. <haha> Dziwi mnie również decyzja Dany o oddaniu jednego ze Smoków. Decyzja ta przyszła jej zbyt łatwo. Przypuszczam, że jest to jakiś podstęp z jej strony. Pewnie niedługo dowiem się dlaczego właśnie tak Daenerys postąpiła.
- Robb i Cat. Pojawia się dwóch nowych bohaterów: narwany brat Catelyn Edmure, przez którego Robb pomniejszył szeregi swojej armii. (...)Wraz z Edmurem pojawił się też wuj Cat, Blackfish (czarna owca w rodzinie)- wydaje się być spoko gościem.
Dwójka nowych bohaterów - kolejne bardzo ciekawe i intrygujące postaci. Do tego dwie zupełnie różne, wręcz skrajne. Brat Cat - lekkomyślny, głupi a wuj mądry, zrównoważony i opanowany. Przynajmniej tak można ich odebrać po pierwszych scenach. Mam wrażenie, że pojawienie się tych dwóch postaci pokazuje, że Robb ma wiele cech rodziny Tully. Z jednej strony jest opanowany, mężny, ale z drugiej daje się ponieść emocjom, uczuciom a to nie zawsze wychodzi mu na dobre. Żeby nie powiedzieć zawsze...
A ja właśnie zastanawiam się, czy nie za bardzo spojleruję.
Nie potrafię opisać wrażeń z pominięciem fabuły, ale chyba trzeba będzie postarać się jakoś te moje notki ograniczyć. Wygląda na to, że tylko ja jestem na czasie z serialem, więc po co ludziom psuć przyjemność w oglądaniu <jezyk>
Swoją drogą Królowa Cierni jest fantastyczna. Cokolwiek tam knuje (a na mur beton knuje, podobnie jak wnuczka Margaery) to robi to w świetnym stylu. Inteligentna (świetna mówka o rodowych symbolach i dewizach, tudzież riposty na pochlebstwa Varysa "Chcesz mnie uwieść? Ależ nie krępuj się, uwodź do woli. Cóż za połączenie tego, czego nie ma , z tym co się rozpada!"
Rodzinna narada - Tywin, Cersei i Tyrion, w trakcie której ojciec rozstawia po kątach swoje dzieci, a ściśle rzecz ujmując realizuje plany zawładnięcia całym Westeros poprzez ich ożenki. Tyrion z Sansą (ironiczna mina Cersei), Cersei z Loreasem (rozczarowana, gniewna mina Cersei, niczym buntującej się nastolatki, która nie chce wyjeżdżać z rodzicami na nudne wakacje - widok bezcenny <haha>). Rewelacyjna scena.
- odwiedzamy też Smoczą Skalę i co widzimy? Inną, ludzką twarz Stannisa. A to w kontekście... żony i córki. Wyrzuty sumienia wobec zdradzonej żony, miłość do córki i niezbyt miłe uczucie z powodu uwięzienia Davosa. Cała rodzinna sytuacja (fabularnie dość ciekawa, a to ze względu na charakterystykę żony Selysę i córki Shireen) pomaga nam zrozumieć trochę jego dotychczasowy chłód, posągową postawę i zawierzenie Czerwonej Kapłance. Teraz rozumiem też ciężką atmosferę samego zamku na Smoczej Skale. To wizja domu z "Rodziny Adamsów" <haha>
- niezwykle zaskakujący zwrot akcji w wątku uciekającego od oprawców Theona Greyjoya. Kolejny facet, który kiedyś zrobił coś złego, teraz zrezygnowany i załamany. W końcu rozumie, iż dokonał złego wyboru. "Mojego prawdziwego ojca ścięto w Królewskiej Przystani. dokonałem wyboru i źle wybrałem. Wszystko zniszczyłem". I dalej mamy świetne posunięcie scenariuszowe. Najpierw scena zwierzeń, spokojna, ale pełna emocji, nawet trochę wzruszająca, a już za chwilę jesteśmy wciśnięci w kanapę widząc dokąd Boy zaprowadził uciekiniera <olaboga>
Swoją drogą Królowa Cierni jest fantastyczna. Cokolwiek tam knuje (a na mur beton knuje, podobnie jak wnuczka Margaery) to robi to w świetnym stylu. Inteligentna (świetna mówka o rodowych symbolach i dewizach, tudzież riposty na pochlebstwa Varysa "Chcesz mnie uwieść? Ależ nie krępuj się, uwodź do woli. Cóż za połączenie tego, czego nie ma , z tym co się rozpada!"
Knuje coś, knuje, nie ma co do tego wątpliwości. Rozmowa z Varysem - mistrzostwo. Mam wrażenie, że cała rodzinka Tyrellów nie umie żyć bez intryg. No może najmniej Loras, któremu głowę zaprzątają inne sprawy. <haha> Margaery również knuje, żeby ugrać dla siebie jak najwięcej. Owinęła sobie Joffrey'a dookoła palca a ten tańczy jak mu zagra. Cersei chciałaby jakoś wpłynąć na syna, ale wie już, że nie ma nic do powiedzenia. Dla syna liczy się tylko młoda Tyrellówna i robi wszystko czego ta sobie życzy. Tyrellowie to potrafią zadbać o swoje interesy <tak>
Dany <serduszko> To jak pięknie rozwiązała sprawę zapłaty za niewolników. Scena ze spaleniem Kraznysa była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Doskonale zrealizowana. Robi piorunujące wrażenie. Wdaję mi się, że Dany nie potrzebuje żadnego doradcy. Doskonale wie czego chce i wie jak ten cel osiągnąć. Potrafi zaskoczyć wszystkich. Myślę, że ani Jorah ani Barristen nie wymyśliliby tak doskonałego planu. Dobrze, że trwają przy Dany, ale ona ma intuicję, która się sprawdza. Brawo!
- odwiedzamy też Smoczą Skalę i co widzimy? Inną, ludzką twarz Stannisa. A to w kontekście... żony i córki. Wyrzuty sumienia wobec zdradzonej żony, miłość do córki i niezbyt miłe uczucie z powodu uwięzienia Davosa. Cała rodzinna sytuacja (fabularnie dość ciekawa, a to ze względu na charakterystykę żony Selysę i córki Shireen) pomaga nam zrozumieć trochę jego dotychczasowy chłód, posągową postawę i zawierzenie Czerwonej Kapłance. Teraz rozumiem też ciężką atmosferę samego zamku na Smoczej Skale. To wizja domu z "Rodziny Adamsów" <haha>
Jak tylko Czerwona Kapłanka wyjechała, tak od razu Stannis pokazał ludzką twarz. Zaskoczona byłam, że stać go na coś takiego. Choć jeszcze bardziej mnie zaskoczyła scena z żoną Stannisa. Powiem tyle - dziwna <haha>
Oberyn zwany Czerwoną Żmiją
Czyżby jakiś pobratymiec? <smiech>Widzę, że Ci się odpowiednio skojarzyło. <smiech>
Co prawda, Ty to chyba ze szczepu Czarnych, ale Czerwona Żmija to może jakaś dziesiąta woda po kisielu ;D
Justek powiem tyle, że w tym serialu nie należy zbytnio przywiązywać się do postaci, bo Martin (a w konsekwencji pewnie i scenarzyści) nie patrzy na sentymenty i potrafi zaskoczyć niechcianą przez fanów śmiercią jednego z ich ulubionych bohaterów.
Niech ktoś powie. U Starków był jeszcze młodszy chłopczyk niż Brann. Właściwie to co się z nim stało?Rickon Stark - zostali z Branem rozdzieleni po tym jak Winterfell zostało spalone. Bran wyruszył w podróż, a Rickona zabrała Osha i też wyruszyli gdzieś w nieznane. Chyba nieprędko dowiemy się więcej o jego wyprawie (w książce to dopiero w "Tańcu ze smokami" jest o tym wzmianka), ale szczerze nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że ten młody Stark jeszcze namiesza na tyle, że zmarli rodzice będą mogli być z niego dumni :)
Z książki wynika, że w "pechowym pasztecie" maczała palce Królowa Cierni? Faktycznie?Czyli babka Margaery Tyrell? A i owszem.
Nie, Jean, tamta to Melisandre, nie pamiętam jednak jak dokładnie nazywano ją w serialu, ale miało to związek z cieniami. Albo z czerwienią. Na pewno nie z cierniami :) Natomiast właśnie tak mi świta, że Królowa Cierni to babka Margaery, choć nie mam pewności czy określenie to pojawiło się w serialu.Chodzi mi o Olennę Redwyne - tą staruszkę o niewyparzonym języku :) Nie wiem jak w serialu, w książce niesamowicie zabawnie komentowała aktualne wydarzenia. Znaczy się niby chciała ochronić swoją wnuczkę przed tym sadystą Joffreyem......? No i niezły - nomen omen - pasztet się zrobił - Joff i Tywin gryzą ściany sarkofagów, Tommen to jeszcze dzieciak i został "królem" jeno dla picu a rządzić będzie królowa regentka Cersei. No nieźle.
I do tej władzy pewnie będzie dążyć po trupach.To na pewno. A jesteś już na tym etapie w książkach gdzie jest wspomniana przepowiednia Cersei? Ona właściwie tłumaczy pochodzenie wygórowanych ambicji Królowej Regentki. Ona od najmłodszych lat ufała, że władza jest jej przeznaczona i teraz uparcie do tego dąży.
Ta saga ma jakieś zakończenie, czy jeszcze nie? ;)Jeszcze nie. Zaplanowanych jest póki co siedem tomów - aktualnie wydanych zostało pięć