Katarzyna Gniewkowska
Polska aktorka filmowa, serialowa i teatralna. Jest absolwentką Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie oraz średniej szkoły muzycznej w klasie skrzypiec. Studia na krakowskiej PWST zakończyła w 1985 roku rolą Księżniczki w "Księciu Homburgu" Kleista, którą zagrała w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Ze sceną tą aktorka była związana przez cztery sezony do roku 1987. Wtedy to zmieniła angaż i przeniosła się do Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, gdzie występuje do dziś. Wystąpiła w wielu filmach, serialach, teatrach telewizji. W jej dorobku artystycznym odnaleźć można wiele wspaniałych ról teatralnych. Miała możliwość pracy z wybitnymi reżyserami, m.in. Krystianem Lupą. Zdobyła nagrody m.in. za rolę w "Tangu" oraz "W roli Boga". Od dawna nosiłam się z zamiarem założenia tematu poświęconego p. Kasi. Zawsze jednak pomysł odkładałam, bo bałam się, że wątek może nie cieszyć się popularnością, a sama ze sobą nie chciałabym dyskutować. Jednak Kiki udało się mnie namówić i z małym opóźnieniem postanowiłam rozpocząć dyskusję.
Pierwszy raz zwróciłam uwagę na p. Kasię oglądając "Czas honoru". Postać Marii pokochałam całym sercem. Jest osobą ciepłą, pełną wewnętrznej siły, która pozwoliła jej przetrwać trudy wojny. Zrozumiałam, że moja sympatia do tej postaci, jest głównie zasługą wspaniałej gry aktorki. Od momentu emisji pierwszego odcinka serialu, minęło wiele czasu a ja poznawałam kolejne role.
Największą sympatią darzę Julię Rychter w "Ekipie". Zachwyciłam się tą rolą od pierwszych chwil. Julia jest miła, ciepła, sympatyczna, ale także pełna temperamentu (nie wiem dlaczego, ale uwielbiam p. Kasię przeklinającą w tym serialu
), skrzywdzoną przez los, jednak pełną zapału i radości z pełnionej przez siebie funkcji. Uwielbiam scenę gry na skrzypcach, w której premier Turski odnajduje ją w mieszkaniu. Widać cierpienie w jej oczach. Można odczytać emocje na twarzy w ułamku sekundy i to jest chyba największy walor gry aktorki. A już najbardziej lubię sceny z p. Jackiem Mikołajczakiem, nie tylko w "Ekipie", ale także w "Czasie honoru". Aktorzy mieli również możliwość zagrania razem w Teatrze Telewizji pt. "Katarzyna". Ogromnie ubolewam, że nie miałam możliwościi tego zobaczyć. Z wielkim sentymentem wracam do "Ekipy".
Aktor jest dla mnie przekonujący, jeżeli każda jego rola nie jest taka sama, co moim zdaniem zdarza się teraz wielu aktorom młodego pokolenia. Role p. Kasi są różnorodne, każda zachwyca czymś innym. Uwielbiam sytuacje gdy, mimo ogromnej sympatii do p. Kasi, oglądając jej postać, która jest czarnym charakterem lub jest nacechowana raczej negatywnie, mam ochotę przestać oglądać, wyłączyć telewizor czy zamknąć stronę internetową. To jest piękne! Widzę wtedy tylko te bohaterki a nie aktorkę je grającą. I to jest chyba fenomen p. Kasi, za to najbardziej ją lubię.
Miałam również okazję zobaczyć aktorkę w serialach: "Na dobre i na złe", "Majce", "Szpilkach na Giewoncie", "Miasto z morza", "Układ Warszawski", "Sprawiedliwi", "Apetyt na życie". Wiele z nich oglądałam głównie ze względu na obecność p. Kasi. Jeżeli chodzi o filmy, to oglądałam: "Między ustami a brzegiem pucharu"
"Jutro idziemy do kina" i "Małą wielką miłość". Przebrnęłam nawet przez "Nieruchomego poruszyciela", ale to nie film dla mnie, bo po obejrzeniu zastanawiałam się po co mi to było, bo nie zrozumiałam jego sensu. Widziałam również film krótkometrażowy "Polska nowela filmowa" z 2009 roku. P. Kasia w roli rodzącej kobiety i świeżo upieczonej matki rewelacyjna. Warto zobaczyć, bo całość ma około 30 minut. Zapoznałam się również z rolami Teatru Telewizji, takimi jak: "W roli Boga" i "Tangu". Muszę sobie koniecznie, o ile będzie to możliwe, zobaczyć również inne role.
Moim noworocznym postanowieniem było zobaczyć p. Kasię na żywo na deskach teatru. Nie spodziewałam się jednak, że będę miała taką okazję już 28 stycznia. Razem z Cukierkiem wybrałyśmy się na spektakl "Weekend z R." Jeszcze nigdy tak dobrze nie bawiłam się na żadnym spektaklu. A już od momentu pojawienia się p. Kasi na scenie uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Najlepszy moment, chyba najbardziej przez nas zapamiętany, to sytuacja, w której p. Krystyna pomyliła tekst.
Śmiejąca się z całego zdarzenia p. Kasia razem z p. Cezarym Żakiem, jeszcze bardziej rozbawili publiczność. Wszyscy nagrodzili aktorów, a w szczególności p. Krystynę gromkimi brawami. Nawet teraz, wspominając ten wieczór, pojawił się ogromny uśmiech na mojej twarzy. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale chętnie zobaczę p. Kasię jeszcze raz na żywo, bo jest to niewątpliwie ogromna uczta dla ducha. Z informacjami, zdjęciami nt. spektaklu można zapoznać się na stronie Och-Teatru:
http://www.ochteatr.com.pl/event-data/1341/weekend-z-r Już sam trailer jest zabawny a co dopiero całość. Spektakl wart polecenia.
Pani Kasia była ponoć brana pod uwagę do roli Judyty w "Ja Wam pokażę". Ostatecznie angaż otrzymała Grażyna Wolszczak. Sama nie wiem czy to dobrze, czy źle. Jak patrzę na efekt końcowy filmu, to cieszę się, że p. Kasia w nim nie zagrała, bo film nie porywa, wręcz bardzo mi się nie podoba. Z drugiej strony zastanawiam się, czy gdyby jednak p. Kasia zagrała w tym filmie, nie był on lepszy? Może warto wtedy byłoby go zobaczyć?
Nie umiem ocenić...
Cóż pisać więcej. Nie chciałam opisywać wszystkich ról p. Kasi, które miałam okazję oglądać, bo to nie ma być mój monolog a dyskusja. Liczę na rozwinięcie się szerszej rozmowy, wtedy na pewno napiszę coś więcej o pozostałych rolach. Zapraszam do dyskusji