Meg, Paweł to powinien na kolanach do Częstochowy zasuwać, że taka dziewczyna jak Julka w ogóle na niego spojrzała. I to on powinien pójść na kompromis, nie ona. Trzykrotny rozwodnik z tabunem kochanek po drodze - no, nic, tylko kochać?
Marysia chyba nie powinna się wypowiadać w kwestii "kompromisów", bo ona długo zachowywała się jak obrażona królewna i miała dziką satysfakcję z robienia z Artura podnóżka.
Jakoś nie lubię wątku Pawła. Jego mamusia za bardzo się nad nim rozczula. On też płacze nad sobą jak panienka. A cóż mu się takiego stało? Żona go zostawiła. Zdarza się, nawet najlepszym. To jednak jeszcze nie powód, aby płakać nad swoim losem, chlać na umór, spowodować wypadek i sypiać ze śliczną kobietą na zasadzie: "może z łaski się zakocham".
Mówcie, co chcecie, ale postać Pawła co raz bardziej przypomina mi Krzyśka, a jego to nigdy nie lubiłam.
Postać Marii ma jeden, zasadniczy problem - jest toksyczną matką. I jak dla mnie, w serialu, bardziej interesuje się starymi chłopami, bliźniakami, jak swoją małą córeczką. Oby tylko wątek z Basią w "rękach" pedofila nie spadł w całości na Artura. Serio, jej wieczny płacz nad "chłopcami" mnie irytuje. No, ale ja nie jestem matką dorosłych dzieci, to może nie wiem jak to jest.
Co do postaci Magdy i Andrzeja - jak dla mnie są kompletnie obojętni. Są, to są i fajnie, ale jakby zniknęli, to by mnie to nie obeszło.
Obecnie oglądam tylko odcinki z Grabiny. Pozostałe wątki są dla mnie zbyt odjechane. Nawet sceny Kingi, Piotra i bliźniaczek jakoś inaczej sobie wyobrażałam, a wychodzi nuda.
Dzięki, Meg, za scenki.