Jeśli chodzi o wpływy kulturowe, szerzenie się Islamu, to niestety Europa jest sama sobie winna.
Niestety też jest to naturalna kolej rzeczy i trudno się temu dziwić. Skoro kultura europejska umiera, to zaczyna dominować kultura inna. Kultura europejska odrzuciła swe chrześcijańskie korzenie, więc nawet chrześcijaństwo nie ma teraz oparcia w strukturze kulturalno - społecznościowej.
Polska jest w pewnym sensie jeszcze ewenementem. W innych krajach europejskich chrześcijaństwo niemalże wymarło.
Kiedyś np. księża z Belgii jeździli na misje do Afryki, dziś księża z Afryki przyjeżdżają posługiwać w Belgii.
Ponadto jeśli Europejczycy nie rodzą dzieci to jak ma ta kultura się rozwijać i trwać. Kto ma o nią walczyć. U muzułmanów jest zawsze po kilkoro dzieciaków, a u chrześcijan czy ateistów jedno, dwoje... no jeszcze troje się znajdzie, ale czworo, pięcioro, sześcioro, co kiedyś było normą teraz jest nazywane patologią, głupotą i ciemnogrodem. Rodziny wielodzietne są coraz rzadsze.
W Europie nastąpił totalny rozpad rodziny. Zanikły niemalże rodziny wielopokoleniowe.
Tworzą się jakieś pseudo rodziny patchworkowe, które stwarzają pozór wielodzietności i ogólnej szczęśliwości. I żeby nie było nie krytykuję, bo się każdemu może zdarzyć. I można stworzyć fajną rodzinę patchworkową, ale przeważnie są to jednak dramaty. Nie krytykuję też związków niesakramentalnych, bo w nich często są dobre rodziny i czasem są liczniejsze od tych chrześcijańskich. Ale generalnie chodzi o to, że z rodziny się kpi i ma się ją za nic. Kpi się z miłości, z wierności... Bo po co nad czymś pracować jak można zmienić na nowszy model.
Coraz więcej osób wchodzi w związki homoseksualne, z których dzieci nie ma. A nie oszukujmy się... To rozmnażanie i wychowanie wedle określonych wartości tworzy w dużej mierze kulturę.
Szalejemy na punkcie dyskryminacji, tolerancji, akceptacji "inności", w ogóle nie myśląc, że za bardzo w to brniemy przez co sami na siebie kręcimy bicz.
Zapominamy o naszej spuściźnie, interesujemy się obcymi kulturami i o ironio najczęściej jest to świat islamu, kultura azjatycka, bliski czy daleki wschód.
Podniecamy się kobietami z brodą czy jajami lub ślubami gejowskimi, zamiast skupić się na edukacji i zapewnianiu godziwego życia dzieciom i młodzieży.
Jak ma się ostać kultura europejska skoro będąc na wakacjach w Sharm zwiedzając kościół koptyjski usłyszeć można pytania "A co to jest chrzest" albo na stwierdzenia przewodnika muzułmanina, że oni mają większą swobodę z rozwodami, że nie ma celibatu i inaczej rozumieją boskość słyszę: " A bo to u nas tylko tak głupio. W ogóle u nas to jest popieprzone..."
Nie każę każdemu wierzyć, ale na litość boską... Jak można przy Muzułmaninie mówić takie rzeczy. Nawet jak się tego nie uznaje... Można sobie pogadać w swoim gronie, przy piwie, ale nie w takiej sytuacji. To co oni sobie myślą o europejczykach chrześcijanach? Skoro publicznie nadają na swoje zasady moralności. Taki przewodnik nie patrzy wtedy czy ktoś jest ateistą, czy nie. On rozumuje stereotypowo i słysząc taką głupią gadkę nas ocenia.
A więc skoro mamy tak bezsensu, no to trza nas uwolnić.
Jeśli chodzi o chrześcijaństwo to Afryka, a Ameryka Południowa są w tej chwili regionami, gdzie następuje jego rozkwit.
Nawet mimo, że w rejonach islamskich są prześladowania.
Australia, która chyba jako jedyna jasno opowiada się co do muzułmanów i jasno mówi. Jesteście traktowani jak wszystkie inne wyznania i kultury a jak się nie podoba zmykajcie stąd.
A Europa kurcze zapomniała..., że jak ktoś jest gościem to nie musi zaraz rządzić.
Tak więc dzieje się to, na co od lat skrzętnie pracuje Europka.
Ja się dżihadu nie boję. Wg mnie groźniejsi są wojujący ateiści (nie mam na myśli tych normalnych, ale krzykaczy).
Bo to wojujący ateiści odrzucają totalnie wszystko. Czasem mam wrażenie, że więcej tolerancji znajdzie się u muzułmanów niż u nich.
Chrześcijaństwo w Europie ma coraz mniejszy zasięg i znaczenie. Nawet jeśli każą zejść do podziemia, to się przetrwa.
Pozostaje wierzyć w to, że ktoś się w końcu opamięta i trochę ukróci się inwazję obcej kultury... Nadzieja znów w Polsce, bo chyba jeszcze tylko u nas jest w miarę, w miarę. Ale też nas coraz bardziej zalewają.
Niemniej no... znów następuje wymiana i to jest naturalne. Jedno się popsuło i ma wszystko gdzieś, drugie korzysta.
Przykre, ale prawdziwe.