Moim zdaniem ona kochała Pajączka, ale zapomniała, że o miłość trzeba dbać, trzeba ją pielęgnować. Zagubiła się trochę, wchodząc w interesy z Tudorem, potem ich potajemny romans, następnie brak gotówki, długi, które musiała spłacić. Sądziła, że mąż jest zawsze, że zniesie wszystko, bo...jest tej kochanym Pajączkiem właśnie. Takim cichym, potulnym, który będzie przy niej cokolwiek by się nie działo. Dopiero w momencie, gdy Zdzisław wystąpił o pozew rozwodowy, jej świat legł w gruzach. Zdała sobie sprawę z tego, że zostaje sama. Nawet Aleks, jak się okazało, związał się z Sylwią i już jej nie potrzebował. Wtedy pojawił się Kuba, czuły, troskliwy, zakochany w niej po uszy. Zaimponował Krysi tym, że ją kochał, podczas gdy w miłość Zdzisława do niej zwątpiła, w końcu kto z miłości chce się rozwodzić? Związała się z Kubą, bo był. A Zdzisław już być nie chciał. Kuba się o nią martwił, przysyłał kwiaty, a Zdzisław? Jego reakcja na bukiet kwiatów, który dostała Krysia był bardzo kpiący, powiedział, że ten kto przysłał pewnie nie zna jej tak dobrze jak on, na co ona odpowiedziała: Gdybyś przysyłał mi kwiaty, może poznałbyś mnie z innej strony. Tam tak naprawdę żadna ze stron nie była do końca fair, oni po prostu bardzo się w tym swoim uczuciu zgubili i potrzebowali kogoś takiego jak Kuba i Ania, aby znaleźć do siebie drogę na nowo.